Pokazywanie postów oznaczonych etykietą grammatik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą grammatik. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 6 stycznia 2015

HV \ NOON - HV \ NOON

Nowe Nagrania 2014

1. 1%
2. Wilk   feat. ELDO
3. Europa Centralna   feat. HADES
4. Mono
5. Heimat   feat. JOTUZE
6. Nadważkość    feat. MISIA FURTAK
7. Jakbym Nie Miał Celu    feat. MAŁPA
8. Dysk
9. 99    feat. O.S.T.R.
10. Haffner
11. Kik

    Taki duet nie zdarza się za często. Noon i Hatti Vatti: hip hop spod znaku Grammatika oraz uznana nawet za granicami elektronika. Taka mikstura zapewniła płycie miliony propsów ze strony krytyków, ale także od fanów. Zrobił się szum, posypały peany na cześć twórców. Nie przełożyło się to bardzo na sprzedaż, ale w muzyce przecież nie chodzi o ilość egzemplarzy...
    To jest nowoczesny rap. Nie, to wcale nie znaczy, że to muza napakowana syntetycznymi brzmieniami, trapami i cloudami. To zupełnie drugi biegun, jakże inny od tych najpopularniejszych płyt, co wyszły w ostatnich latach - jednak nadal, jak to się ładnie mówi, up-to-date. Noon, co znamy już z płyt wydanych nie tylko pod szyldem Grammatik, ale i solowych, ma tę umiejętność, ażeby wyciągać tłuste sample z niecodziennych rzeczy i nadawać im inną jakość i świeżość. Brzmienie dzięki temu jest może nie tyle klasyczne, co stworzone z pełnym szacunkiem dla dorobku kultury hip hop. Nawet elektronika, jaką wprowadza HV, nie depcze brudnymi buciorami standardów, a jedynie stanowi uzupełnienie, pedant do całości, bez którego nie słuchałoby się pewnie tego tak dobrze. Każdy podkład to małe arcydzieło muzyki miejskiej, pieczołowicie wysmażone przez obu producentów.
    Jest to płyta producencka, ale jako że muzyki nie robią zwyczajne bitoklepy, to i nie każdy bit jest wykorzystany na rymowanie, i zaproszeni goście to kwintesencja: dobrani według szczególnego klucza wokaliści, pasujący tu jak ulał. Na pewno nie dziwi obecność Eldo, choć to, że Józek dał się po latach namówić na wersy, to fakt dość interesujący. Trochę rozprawia się tu on z odwiecznym pytaniem 'gdzie jest Jotuze?', stawia sprawę otwarcie, że rapem się już nie zajmuje - choć jest w całkiem niezłej formie, jak na czas poza sceną. Po ostatnim albumie Hadesa jasne jest, że rapper lubi takie klimaty, zresztą barwa jego wokalu współgra z barwą muzyki. Swoje trzy grosze wrzucają tu również Małpa i Ostry, którzy nie odstają od warszawskich kolegów. Na osobny akapit zasługuje Misia Furtak, laureatka Paszportów Polityki i Fryderyka, której wokalu można słuchać w nieskończoność. Nie ma tu wpadek, każde słowo wypowiedziane na płycie jest przemyślane i głębokie, a teksty napisane niczym opowiadania. Ograniczenie liczby gości do tych chcianych, a nie zapewniających sprzedaż, okazuje się strzałem w 10.
    Płyta zawiera muzykę ciepłą i refleksyjną, co nie znaczy, że nudną, bo ilość smaczków, zawartych na bitach stanowi materiał na długie godziny słuchania - choć sam album trwa nieco tylko ponad pół godziny. Muzycznie arcydzieło, wokalnie świetnie - czy trzeba czegoś więcej? Jedna z najlepszych płyt w tym roku.

OCENA: 5+\6


niedziela, 10 sierpnia 2014

ELDO - CHI

My Music 2014

1. Ms Batory   feat. TOMSON
2. Rybałci    feat. PELSON
3. Skała samobójców
4. Miasto słońca
5. Panamericana
6. Jedwabny szlak
7. Wyspy szczęśliwe
8. Przylądek milczenia
9. Droga winnych
10. Kwietne wojny
11. Psy z lasu śpiewającego
12. Zatoka dobrych pomysłów   feat. W.E.N.A.
13. Halina Poświatowska  

    Czy Polska na to czekała? Ja raczej nie, z całym szacunkiem dla Leszka, jednak rodzima scena, sądząc z błyskawicznie pierwszego miejsca na OLiSie - tak. Siódmy album Eldoki, po kilku latach przerwy, wszedł jak taran w uszy słuchaczy i sprzedaż wskazuje, że przynajmniej hajs się zgodzi. Co z propsami jednak? Słać, czy nie słać? Shejtować? 
    Pierwszym, z pozoru może i kontrowersyjnym pomysłem, było oddanie płyty w ręce debiutującego producenta. Ale po bliższym przysłuchaniu się, Fawola okazuje się być całkiem porządnym bitmejkerem. Słychać wyraźnie jego fascynację jazzowym brzmieniem lat '90, gdyż robi on ciepłe, kołyszące podkłady, z wibrującym kontrabasem, zgrabnie przyciętymi samplami i z tłem, w którym zawsze coś się dzieje. Takim elementarnym przykładem jest bit do 'Rybałtów', ale w sumie nie ma co tu rozgrzebywać tematu, bo jest to bardzo równa muzycznie płyta. Nie oznacza to jednak wcale, że jest to muzyka świetna - po prostu jest miła, dobra do słuchania, spokojna, buja głową, natomiast nie ma tu żadnej wirtuozerii. Fawola zrobił podkłady sympatyczne, z klimatem, ale niekoniecznie porywające. Nieco ognia dodają tu skrecze DJ Hubsona i Daniela Drumz'a, jednak pojawiają się tylko w sześciu numarach.
    Jeśli chodzi o wokal i technikę, to nadal ten sam, stary dobry Eldo. Jednak już wejście 'witam, nie znajdziesz tu Doroty i jej cycków' kazało mi się zastanowić i pochylić bardzo uważnie nad tym, o czym gada Eldo. I odniosłem niejasne wrażenie, a każde kolejne przesłuchanie utwierdza mnie w tym przekonaniu, że Eldo wrzucił tu teksty o wszystkim i niczym. Bo niby te wersy niosą uniwersalne prawdy o życiu, pokazują świat z perspektywy Eldo, ale ile w tym konkretnej treści, a ile lania wody? Jasne, Leszek wciąż imponuje umiejętnością składania wręcz poetyckich tekstów, jego słownictwo i wiedza są bardzo bogate, ale prawdę mówiąc, sens jego słów rozmywa się nieco pośród werbli. Dobra, wyznam, że 'Kwietne wojny' są akurat bardzo adekwatnym komentarzem do tych kilku ostatnich lat w życiu rappera, pełnym trafnych panczy, zjadliwej ironii i celnych hasztagów. W ogóle to dość osobisty album. Gości jest tu tylko trzech, z czego jeden Tomson, śpiewa - i trzeba przyznać, że dodał mnóstwo pieprzu swoim refrenem do kawałka wejściowego. Pozostali, to Pelson i Wena - i choć Wena ma lepsze flow i technikę, to Pele wypadł jednak moim zdaniem lepiej - nawet jeśli Wena fajnie ogarnął refren.
    I co zrobić z taką płytą... Jest naprawdę dobra. Słucha się jej dobrze, bo muzyka buja, a rapper ma jeszcze w sobie to coś, czym potrafi przyciągnąć człowieka przed głośnik. Z drugiej strony album przelatuje nieco przez uszy i poza świetnymi 'Kwietnymi wojnami', 'Rybałtami' i 'Haliną Poświatowską', reszta jest po prostu niezła. Płyta jest zatem całkiem całkiem, ale brakuje jej czegoś do szczęścia... Nie wiem, świeżości?

OCENA: 4+\6


niedziela, 30 października 2011

ELDO27 - ELDO

My Music 2007

1. Co Słychac?
2. 27
3. Szyk feat. PJUS
4. Noc, Rap, Samochód feat. DIOX
5. Noc (Skit)
6. Zamieć Prawdę Pod Dywan
7. Krew, Pot, Sperma I łzy
8. Dzieciństwo
9. I'm In Love
10. Styl, Flow, Oryginalność
11. Dany Drumz Gra Funk
12. Ferajny
13. Spacer
14. Są Rzeczy, Których Chciałbym Nie Pamiętać
15. Więcej
16. Koniec

Czwarta płyta Eldo to ponad 50 minut ciepłego, inteligentnego hip hopu spod znaku Grammatika. Choć oczywiście brak tutaj Józka, przyzwyczailiśmy się raczej do tego, że Eldo nagrywa samodzielnie. Ta płyta wyprodukowana została przez Flamastra, Kixnare, Daniel Drumz (aka DJ Taśmy Trzaski), Denę, Czarnego i Webbera i odwołuje się do korzeni hip hopu - sample z funków i r&b, sporo skreczy, często energetyczne i kipiace powerem (np. 'Szyk'), do których średnio pasuje spokojny flow Eldo.
Teksty traktują o życiu - obecnym i dawnym, płyta się toczy tak, że dobrze ją w sumie wrzucić w odtwarzacz w samochodzie i toczyć się przez miasto wraz z nią. Przez ten czas Eldo prawi o modzie, prawdziwych raperach, dzieciństwie w latach '80, pieniądzach i Warszawie.
Ogólnie płyta przypomina mi nieco dokonania Pete Rock & CL Smooth, De La Soul i tym podobnych zespołów, tak więc stary, dobry rap... Najlepsze kawałki dla mnie to 'Są Rzeczy, Których Chciałbym Nie Pamiętać' i 'Więcej', niektóre są nudniejsze i nie robią większego wrażenia, dlatego trochę płycie brakuje, ale materiał jest bardzo ciekawy

OCENA: 5-\6