Pokazywanie postów oznaczonych etykietą emade. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą emade. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 16 grudnia 2014

HADES & EMADE - CZASOPRZESTRZEŃ

Prosto 2014

1. Doskonałe Proporcje
2. Muzyka z Brodą
3. Robo Ty
4. Pełny Słoik
5. Dziewięćdziesiątki
6. Proste Słowa
7. Sumo Rap
8. Nigdy w Życiu
9. Dziwki i Dilerzy
10. Nie Przestaniemy
11. Bieg po Linie
12. Już po Mnie
13. Za Daleko od Słońca     

    Drugi album Hadesa to ma być kolejny krok. Czy w przód, czy w tył, to się okaże. Galus tym razem nie pojawia się na materiale - całość została powierzona Emade, co jest o tyle dziwne, że przecież ciężko uświadczyć jego bity na jakiejkolwiek rapowej produkcji, w której nie bierze udziału Fisz.
    Emade, zgodnie z oczekiwaniami, dał muzykę, która zakrzywia tę czasoprzestrzeń. Bierze swój początek w latach '90, ale tę pięciolinię producent wygina i przekręca, przebiegając przez rozmaite punkty. A to nieco jazzu, z tej strony wchodzi ambient, już to brzdąkają elektroniczne wstawki, a z kolei tu grają żywe klawisze przeróżnej proweniencji. Jakby tego było mało, w 'Dziewięćdziesiątkach' mamy czysty oldschool, niczym z pierwszej płyty LL Cool J, czy Kool Moe Dee - nieco uzupełniony brzęczącym basem z nowej ery. Muza płynie z wolna poprzez werble, bez pośpiechu, choć klimat różni się pomiędzy trakami. Jedyny pośpiech wprowadzają tu cięcia Kebsa, który dokłada swoje pięć groszy do całości. Razem, Emade i Kebs, stworzyli udaną całość.
    Hades jasno określa swój genesis: 'Byłem przedtem nie było nikogo \ No, trochę czasu minęło wiadomo \ Jestem z ery commodore na kasety \ Zakurzone Vhs-y, niemieckie porno i disco polo \ Złote lata 90'. I tkwi tu on jak korek w wiekowej butelce wina, której nie otworzysz, bo jest warta fortunę, a istnieje obawa, że owo drogie wino skisło. Dlatego ten korek siedzi na swoim miejscu. I Hades też w tym siedzi. On ma te 'proste słowa', które maja tę zaletę, że trafiają w samo sedno. Rapper na świetny i charakterystyczny głos, taki właśnie z czasów '90. Gruby styl, gruby flow. 'Wszystko ma być dobrze doprawione i niezdrowe i nie powiesz, że pierdolę się z cholesterolem \ Wylewam olej słonecznikowy pod nogi wrogom i nie potrzebny pistolet - wystarczy beef strogonov \ Trzeba dużo jeść żeby potem grubo na mikrofon wejść, mogę go zgnieść, nabieram kilogramów \Na bank nie wytrzyma tego ciężaru, brzuch pełny kebabów - Sumo tak odbiera wpływ islamu' - niech mi ktoś powie, że te wersy są słabe... Had ma tę umiejętność, że choć nie opowiada nic odkrywczego, sposób, w jaki to robi, jest wyborny. I te pięćdziesiąt minut jest zagospodarowane właściwie, bez gości, bez wypełniaczy. Had jest w formie.    
    Kolejna świetna produkcja Hadesa. Solowa, dodajmy, choć ani Haos ani Kontakty nie były przecież złe. Świetne wersy Hada uzupełniają ciepłe i przemyślane bity Emade oraz skrecze Kebsa. Razem, we trójkę, tworzą zespół silny. Nie jest to może płyta roku, bo brakuje mi tu czasem jakiegoś większego jebnięcia, które postawi na nogi, ale to, co robią tu panowie, to dzieło.

OCENA: 5-\6


wtorek, 11 listopada 2014

FISZ EMADE TWORZYWO - MAMUT

ART2 2014

1. Pył    feat. JUSTYNA ŚWIĘS
2. Bieg   feat. DJ EPROM
3. Zwiedzam świat
4. Wojna   feat. KASIA NOSOWSKA
5. Ślady   feat. JUSTYNA ŚWIĘS
6. Karate
7. Zemsta
8. Dzień dobry   feat. DJ EPROM
9. Wróć   feat. JUSTYNA ŚWIĘS
10. Mamut
11. Piwnica

    Ludność już się tak nie jara faktem, że Fisz wydaje nowy album. Zwłaszcza młodzież, bo ci raczej są jak 'a kto to kurwa jest?'. Starzy słuchacze z rozrzewnieniem wspominają pierwsze dwa albumy solowe i może pare poszczególnych produkcji. Dziś Fisz wraz z bratem wywołuje głównie ciary u fanów muzyki jazzowej, ambientowej i Bóg jeden wie jak bardzo niszowej jeszcze.
    Emade to już nie tylko producent, to twórca muzyki. Jest nieodrodnym synem swojego ojca i wbrew niektórym opiniom, wcale nie jedzie na plecach rodziciela. M.A.D. jest eklektyczny tak bardzo, że dla niego trzeba by stworzyć oddzielną szufladkę, bo z każdej, skubaniec, wystaje. Czasem nawet dość sporo. Ale, co najśmieszniejsze, to wciąż ma bardzo dużo wspólnego z hip hopem, nawet jeśli zwiedzamy przy okazji bardzo odległe szufladki. I nadal słychać, że obaj bracia tkwią głęboko w hip hopie i świetnie się tu czują - wystaczy sprawdzić 'Bieg' i 'Dzień dobry' - oba z udziałem DJ Eproma. Ale to nie jest zwyczajna płyta rapowa - to nawet nie jest płyta rapowa, choć bez wątpienia jej korzenie się tu właśnie kłębią. Emade, wraz z pomocą licznych muzyków, wykreował mocno elektroniczne brzmienie, jak w 'Pył', czy 'Zwiedzam świat', gdzie muzyka wchodzi niebezpiecznie w kręgi elektro popu, ale za to 'Wojna' jest naprawdę ciężkim kawałkiem, naładowanym nie tylko elektroniką, ale również zawodzącymi skrzypcami, które wprowadzają bardzo dużo niepokoju. I kiedy godzimy się już na tę elektronikę, nagle wchodzą 'Ślady' bluesa i jazzu. I tak w sumie w kółko: elektro pop, hip hop, blues.    
    Fisz też nie jest li tylko i wyłącznie rapperem. W ogóle inaczej - on jest wokalistą, tylko tyle, że potrafi rymować - moim zdaniem lepiej, niż śpiewać, ale mogę się przecież mylić. Zależnie od potrzeby, Fisz albo sprawnie składa wersy w naprawdę niezłe teksty, ale czasem zajmuje się melodeklamacją, by na przykład w duecie z Kasią Nosowską śpiewać te wojenne pieśni. Fisz idzie dalej - w 'Śladach' przypomina mi bardzo Everlasta z jego bluesowych solówek - może nie tyle głosem, ale feelingiem i klimatem. W ogóle chłopcy próbują tu niecodziennych rozwiązań, przeróżnych atmosfer i gatunków. I nawet do takiego hip hopowego numeru, jak 'Zemsta', Fisz śpiewa. Totalny misz masz, który nie do końca mnie przekonuje, pomimo często naprawdę fajnych tekstów.    
    Szczerze mówiąc, nie bardzo wiem, jak się do tego materiału odnieść. Nie chodzi o to, że tego hip hopu tu jest ok. 50% - i do tego mocno alternatywnego. Tego po Tworzywie trzeba się spodziewać. Ale ten album jest nieco przekombinowany i to dążenie braci Waglewskich do bycia 'off', przysuwa ich niebezpiecznie do bycia 'on' - wygląda to tak, jakby odsuwali się od tego rynku na siłę, nie zauważając faktu, że Ziemia jest okrągła i cofając się rakiem, zbliżają się z drugiej strony do tego, od czego uciekają. Tylko jakoś to się rozchodzi w szwach. Nie jest to złe, ale jakoś nie mogę się przekonać do końca...

OCENA: 3+\6


piątek, 16 marca 2012

ZWIERZĘ BEZ NOGI - FISZ & EMADE

Agora 2011

1. Panie, Panowie
2. Napoleon
3. Zwierzę Bez Nogi
4. Dziecko We Mgle
5. Klon
6. Myśliwy
7. ?
8. Tak To Robimy
9. Gołąb Nawigator
10. Nie3nie6nie7
11. Epromenator I
12. 2mc
13. Jesteś Tam?
14. 1978
15. To Nie Mój Problem
16. Zwierzę Bez Nogi Remix
17. Dziecko We Mgle Remix
18. Jesteś Tam? Remix
19. Epromenator II

Zdziwiłem się wielce, widząc, że Fisz i Emade wydali płytę nakładem... Gazety Wyborczej. Ale co tam, nie ważne, kto wydał, ważne co jest w środku. I już miałem kupić album, ale zalała mnie fala krytyki z przeróżnych serwisów - że lipa, że ciężkostrawne, że tym razem bracia Waglewscy nie dali rady. To, co było głównym punktem recenzji, to fakt, że płyta mocno przypomina 'Check your Head' Beastie Boys.
No. Tak, płyta klimatem mocno przypomina 'Check your Head' Beastie Boys. I co z tego? Lubię tę płytę :D Na szczęście nie ma tu takich jazd jak na płytach BB z wycieczkami pod punk i inne hałaśliwe wynalazki. Są za to inne tripy, do których jednak spółka F i E nas zdążyli przyzwyczaić na przestrzeni kilku ostatnich lat. Trochę elektroniki, trochę brudnych gitar, trochę rege i dub - taka typowa dla chłopaków mieszanka. Jak dla mnie bardzo ciekawa i wkręcająca, zaskakująca co jakiś czas totalną zmianą. Fajnie.
'Nie usuniesz mnie, bo stoję jak krzyż' - i to doskonałe podsumowanie Fisza. Niby nic, niby te teksty są udziwnione i mało zapadają w pamięć, ale... Wpadają czasem takie pancze i porównania, że człowiek jest w szoku. Tym bardziej, że Fisz rymuje tu właściwie sam, chyba tylko w jednym kawałku udziela się Emade na majku. No i fajnie. I ten ostatni trak z cudownymi cutami i klasycznym brzmieniem!!
Doprawdy, nie bardzo rozumiem, czemu środowisko nie zostawiło suchej nitki na 'Zwierzu Bez Nogi'. Za trudne w odbiorze? Nie sądzę. Nowatorskie? Poniekąd. Oryginalne? Częściowo, na pewno na naszej scenie wyjątkowe. 'Heavi Metal' był lepszy, ale to też jest bardzo porządna płyta. I fajnie.

OCENA: 4\6

środa, 14 grudnia 2011

HEAVI METAL - FISZ & EMADE

Asfalt 2008

1. Iron Maiden
2. Szef Kuchni
3. Wiosna '86"
4. Najpiękniejsza Kobieta W Mieście
5. Heavi Metal
6. Furiat
7. Kawa I Papierosy
8. Pani Bum Bum
9. Disko
10. 666

Bracia Waglewscy już od dawna stanowią awangardę polskiej sceny, prezentując dość progresywny styl, mało strawny dla radia i telewizji, ale za to jak pożądany przez fanów hh. Ich drugi album odbił się szerokim echem nie tylko w środowisku, ale także, a może szczególnie, poza nim.
Emade popełnił bity nietuzinkowe, mieszając surowość garażu, lat '80, sampli ciętych-giętych, żywych instrumentów i elektroniki. Czasem jest to bardzo zaskakujące, jak np. sample z Klaus Mittwoch, czy różne dziwaczne dźwięki, pojawiające się od czasu do czasu. Taka muzyka stanowi świetne tło dla liryki i stylu Fisza. Opowiada on historie z życia wzięte, niekoniecznie swoje, z przymrużeniem oka i dużą dozą humoru, wracając do nawet zamierzchłej przeszłości ('Wiosna 86', czy inne wtręty o dziewczynach WFie, słuchaniu Sodom, czy Anthrax) o której większość obecnych słuchaczy rapu nie ma zielonego pojęcia, bo urodziła się w okolicach 2000... Nie jest to więc album strawny dla wszystkich, ale... to tym lepiej.
A więc muzyka tętni jak mięsień z okładki płyty, Fisz zawiłymi konkluzjami i celnymi pointami sprawia, że krew płynie szybciej. W 2008 wyszło sporo ambitnych lub wyjątkowych płyt: Afro Kolektyw, Jimson, Shellerini & Słoń, Jamal i tak dalej, ale Fisz i Emade zrobili coś szczególnego - dali nie jeden, ale pięć kroków przed konkurencję. Album jest dość krótki, bo to tylko lekko ponad trzy kwadranse, ale i to jest plusem 'Heavi Metalu' - nie daj Boże 70-minutowy longplay mógłby być niestrawny. A tak? Pycha.

OCENA: 5+\6