Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mc. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mc. Pokaż wszystkie posty

środa, 29 kwietnia 2015

NORM & ELEM - ZATRUTA SYMBIOZA

MC 2015

1. Zatruta symbioza
2. Weź przez życie nie biegnij
3. Kostka Rubika
4. Między światem, a ludźmi
5. Kiedyś, teraz, później...
6. Przez internet   feat. MATI M, EMILAK
7. Kwaśnego deszczu kropla
8. Słońce po burzy
9. Zgnite serca
10. Media huczą feat. FIZER, SERAF
11. Dzieciak radomskiego rapu feat. KUBI, PAJAC, WOLA, IGNAC, YANKEEZ, KOTZI, BIENIA
12. Zaoferuj mi więcej
13. Zaoferuj mi więcej (Bit Tytuz)

    Radomski rap ma się bardzo dobrze i z chęcią przyjmuję każdy przejaw tamtejszego ruchu scenicznego. Zazwyczaj płyty z tego miasta są, jeśli nie bardzo dobre, to chociaż ok, co czyni scenę radomską jedną z ciekawszych w kraju. Dziś na tapecie kolejny duet mc i jego bitmejker i choć album został przyjęty średnio, to i tak sprawdziłem.
    To Elem jest tu producentem i zaskakuje od razu na wstępie. Płyta zaczyna się dość porywającym trakiem opartym o 'Sztukę latania' Lady Pank - ostry początek. Potem jest już różnie - zazwyczaj przeciętnie i jak najbardziej typowo: grają smętne pianinka i zawodzą smyczki. Czasem na szczęście Elem odchodzi od tego wyświechtanego schematu ulicznego (jak np. 'Między światłem a ludźmi', czy elektroniczny 'Przez internet'). Niemniej jednak niewiele jest tu bitów, które złapią cię za gardło i będą machać karkiem - zasadniczo - może ze trzy. Reszta jest oklepana, typowa dla ulicznego rapu i niestety mało jest wyjątków, które by wyróżniały ten materiał. A nie, owszem, wyróżnia się tu remix, który wykonał... Tytuz.   
    Norm mnie nie porwał. Owszem, jego flow jest nawet niezłe, choć przeszkadzać może lekka wada wymowy. Może również wadzić to, co i jak mówi sam rapper, bo choć to takie prawilne opowieści z blokowiska, to jednak wpadają tu wersy, które kłują w uszy - albo prostactwem ('kurwa' rzucana czasem w takiej ilości, że przewyższa liczbę innych słów albo 'kwaśnego deszczu kropla kap kurwa kap') albo już zwyczajną wiochą (coś a la 'Tej, Mnietek, ciepnij mje widły na kumbajn, chciołech gnój zrzucić, bo mje chlapło na gumnioki!') - sprawdź pierwsze wersy 'Kiedyś, teraz...', gdzie ciężko zrozumieć początek, bo Norm tak poprzestawiał akcenty, że nie bardzo wiadomo OCB. Nie tylko na początku zresztą. A kiedy wpadają angielskie wtręty... Uch. Nie oznacza to jednak, że to taka lipa z 'Rolnik szuka żony' - zdarzają się dość porządne treści, jak choćby o internetowych nerdach, spędzających czas w sieci - bardzo aktualne i trafione. Byłoby fajnie, gdyby Norm oszczędził idiotyzmów ('wiem że nie podniesie cię żaden z twoich ziomów kondomów' - co????), poprzestawianych akcentów (apogeum w 'Kwaśnego deszczu kropla'), czy słów wyrwanych spod snopków słomy. Znalazło się tu również sporo gości, ale większość to typowa średnia półka podziemia, która przelatuje, jakby jej nie było. Ciekawy jest za to radomski posse track, gdzie brylują Pajac, Yankeez, dysponujący szalonym stylem Bienia i oczywiście Kotzi, trzymający zawsze wysoki poziom.
    Są momenty naprawdę warte uwagi, są chwile, na które wypada spuścić zasłonę milczenia. To taki nieco lepszy niż przeciętny album uliczny, bo i Norm się wyróżnia (nie zawsze in plus) i parę gościnnych zwrotek błyszczy (Bienia rozwala, poważnie), kilka niezłych bitów wpadło. I tyle, można sprawdzić.

OCENA: 3\6


środa, 1 kwietnia 2015

AMOS - ZAPATRZONY W OGIEŃ

MC 2015

1. Ma się stać
2. Maskarada
3. Do przeprowadzki karton
4. Dziedziczność
5. Nie istnieje czas
6. Wszystko płynie
7. Toast
8. Proroctwo
9. Zostaw albo wyjdź
10. Nie od obudzenia   feat. HASE
11. Mój świat
12. Gotowy do zmian   feat. KOMAR, ABS
13. Bełkot
14. Jeśli zawyje    feat. RAPTOR, KOMAR
15. Spotkać się z rogatym    feat. ABS
16. Bezludna wyspa
17. Bez tytułu
18. Ultra kask
19. Outro

    Amos, choc dopiero wydał swój debiut, na radomskiej scenie rap istnieje od wielu lat. Udzielał się na różnistych projektach, studiował aktorstwo... Radomska scena ma się bardzo dobrze, więc oczekiwałem sztosu.
    Jeśli jest to album z Radomia, to któż mógł czynić bity, jak nie Tytuz? Dobra, dobra, są tu jeszcze Kamilson, Maxiu, WOSKK, Woźnik i Moro, ale przecież te ksywki nie mówią wiele nikomu spoza regionu. Nie szkodzi, to przecież nie ksywki przemawiają, tylko same produkcje. A jakie one są? Podkłady siedzą w klasycznych ramach, są oparte na samplach, choć nie jest to klimat Złotej Ery, a raczej pierwszej dekady XXI wieku. I niby te podkłady nie są jakieś specjalnie rewelacyjne, ale z drugiej strony mają odpowiednią siłę i nie nudzą się. Wszystko jest bardzo spójne i brzmi jednorodnie, choć nie jednostajnie. Producenci zrobili niezłą robotę, bo rapper doskonale pasuje do tych podkładów i miałem wrażenie nierozerwalności flow z muzyką.  
    Amos ma chrypiący głos, a jego flow płynie przez bity bardzo sprawnie. Fakt, że nie zawsze pasuje to do muzyki, ale generalnie Amos ma te skillsy. W parze z umiejętnościami idą teksty - nieco gorzkie, bardzo życiowe i w sumie bliskie każdemu, bo Amos opowiada o rzeczywistości takiej, jaką wszyscy znamy. To charyzmatyczny, wykształcony rapper, który z pełną świadomością opowiada o miłości, parciu naprzód i wiązaniu końca z końcem na różnych zakrętach życia - poruszający jest zwłaszcza kawałek, gdzie Amos piętnuje pedofilię wśród księży, oraz inne odchyły. Amos jest bardzo charyzmatyczny, brzmi niezwykle szczerze i dojrzale i jego rap robi wrażenie. Nie warto tu cytować poszczególnych wersów - tworzą one całość i trzeba zagłębić się w treści dość intensywnie, bo czasem jakieś smaczki odkryłem za trzecim - czwartym razem. Z gośćmi jest różnie, bodaj najlepiej ogarnia tu temat Hase, nieźle daje rymy ABS, reszta jest dość daleko za Amosem.
    Najlepsze kawałki to zdecydowanie 'Toast', ale również 'Bełkot', 'W ultra kasku' czy 'Do przeprowadzki karton'. Zresztą, nie ma tu słabych kawałków. Amos wchodzi z coraz większym impetem w miarę rozwijania się płyty - początek jest nieco chłodny, ale im dalej, tym lepiej. Bardzo fajna rzecz, na pewno do sprawdzenia.

OCENA: 5-\6