Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tarnów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tarnów. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 29 listopada 2015

LAJT & TAFEL - FUNKY BLUNTY

Asfalt 2015

1. Funky Blunt
2. Brudna piwnica
3. Inna planeta
4. Otchłań
5. Szkoła
6. Pacman
7. Pan w garniturze
8. Zima bez śniegu
9. Jaskiniowcy
10. OCB
11. Wracam, wyjeżdżam
12. PKP

    Jestem fanem Lajta już od 2011 roku, kiedy w moje ręce wpadł 'Dzień Świra'. Album z Innotikiem tylko ugruntował tę pozycję. Tafel pojawiał mi się tylko w jakiś gościnnych numerach, ale przyznam, że nie zwracałem na niego większej uwagi, ale jeśli mam słuchać Lajta na bitach Innotikia, to zawsze i wszędzie.
    Innotic zrobił tu cały album, a że chłop tkwi głęboko w Złotej Erze, to materiał jest aż gęsty od sampli i brzmień z pierwszej połowy lat '90. Gęste perkusje bum klap bubumbum klap, niski bas i sample, które przenoszą nas do czasów, kiedy na kasetach słuchało się House Of Pain, Artifacts, Lords Of The Underground, czy PMD. Taki nowojorski rap, wiecie, Bronx in da house in '93. Do tego Eprom, który odpowiada tu nie tylko za skrecze, ale i za miks i master - któż inny pasowałby bardziej? To wyborna podróż do NY lat '90, tyle, że z początku przyznam, że wcale nie chciałem wracać, bo urzekły mnie te piszczące dęciaki i ciężkie basy, a także funkowe i soulowe sample, które często można odnaleźć na płytach złotoerowych. Buja, do tego buja mocno. Świetna rzecz i wcale nie tylko dlatego, że mam sentyment do tych klimatów. 
    O ile Lajta znam i lubię jego spokojne flow oraz uszczypliwe i sarkastyczne teksty, to Tafel, choć niewątpliwie go słyszałem, zrobił na mnie równie dobre wrażenie. Chrypiące, energetyczne flow świetnie urozmaica spokój Lajta i wzbogaca album. Spokojnie Tafel odnalazłby się również na albumie Hurragun. Trochę warstwa tekstowa się rozmywa, ale rozumiem, że konwencja albumu tego wymaga: Lajt nie błyszczy tu błyskotliwymi wersami, dostosowuje się do stylu Tafela. Dominuje tu bragga i ego trippin, choć troszkę opowieści z życia też się tu trafia. Przeważa jednak zabawa słowem i stylem, co ma swoje dobre i złe strony.
    Jakby nie było, to świetny album. Może trochę się rozczarowałem płycizną liryczną, bo spodziewałem się więcej po Lajcie, ale to przecież nie jego solówka, c'nie? Klimat niesamowity, doskonała wczuta, poczułem się dwadzieścia lat młodszy.

OCENA: 5-\6  


SPRAWDŹ

poniedziałek, 4 maja 2015

TAZ - PLANETARIUM

nielegal 2015

1. Intro    feat. PRZYJACIELE 
2. Planetarium 
3. Ciśnienie atmosferyczne
4. Wodnik 
5. Hydra 
6. Jednoosobowa drużyna   feat. PROBLEM
7. Chemiczna dygresja 
8. Andromeda   feat. BNA, BIENIO 
9. Kształt snu 
10. Dzień za dwa złote
11. Myślokształty 
12. Szukam wolności 
13. Wir duchowy (break) 
14. Nieboskłon
15. Centrum wszechświata 
16. Mały WÓZ, wielki WÓZek 
17. Jazz ucieka 
18. Magiczny obraz
19. Miliony mil 2
20. Outro 

    Parę dni temu wyszła druga płyta podziemnego gracza z Tarnowa, Taza. Album nie odbił się na razie szerszym echem i w zasadzie pewnie pozostanie tylko kolejnym lokalnym produktem. Ale oczywiście sprawdzam, bo jakże by nie?
    Choć znajdziemy tu aż dwadzieścia tytułów, to jednak płyta trwa niecałe 50 minut. I tylko sześć numerów przekracza długością trzy minuty. Nad muzyką pracowało tu kilku producentów, z których najwięcej podkładów wykonał Kulavy. Obok niego, na trakach są tu też Ekii, Magnat (niezły 'Wodnik', ale zupełnie niestrawny 'Chemiczna dygresja'), 1Sort, Slidebeatz, Nyks (słabszy moment płyty w 'Myślokształtach'), Kuduaty, Lap, Kubuś, Wieszczu i Makówa. Wszystko w zasadzie ma tu podobny klimat: klasyczny, czasem nawet nieco funkujący (Ekii w tytułowym traku), czy jazzujący, podsycany fajnymi samplami. Do tego znalazło się tu kilka osób drapiących wosk: DJ Cut-A-Head, DJ Duduś i DJ Wake Up, co wzmaga wrażenie bumbapowe. Nie wszystkie podkłady tu są fajne i bujające - dobrą robotę robi Ekii, Kulavy również robi podkłady niekulawe, ale część podkładów jest zwyczajnie słaba niestety i wybitnie ciągnęło mi palec w kierunku przycisku skip. Ogólnie, jest średnio.   
    Taz ma nieco ciężki, taki 'przydymiony' wokal, zazwyczaj płynie swobodnie po bitach, choć czasem udaje mu się nie wyrobić, omsknąć, bądź nie zmieścić. Ale nie są to takie sprawy, które dyskwalifikowałyby Taza jako rappera i choć słychać je co jakiś czas, to jednak nie rzutują aż tak bardzo na odbiór. Jeśli chodzi o wersy, to Taz kontynuuje swój przekaz z pierwszego albumu: życiowe, nieco filozoficzne rozkminki, choć może więcej tu bragga i nawijania o rapie. Może trochę za dużo wpada tu słów rodem z encyklopedii, nieco zawoalowanych i zagmatwanych opowieści, które nie zawsze są wystarczająco zrozumiałe - ale któż rozumie to, co dzieje się w gwiazdach? Wydaje się chociaż, że Taz wie, o czym mówi.
    Od ostatniej płyty niewiele się tu zmieniło. Nadal klasyczne brzmienie, nadal filozoficzne rozkminki na temat wszechświata. Dobrze, że materiał jest dość krótki, bo w którymś momencie robi się nieco nużący i monotonny. Owszem, dobrze sobie posłuchać, bo nie jest to zła płyta, ale nie ma tu czegoś, co mogłoby zachwycić. Zatem kolejna rzecz z podziemia, która nie jest zła, ale przepadnie, bo nie ma tyle siły, aby zainteresować większe grono słuchaczy.

OCENA: 4-\6 


piątek, 7 listopada 2014

LAJT & INNOTIC - DEMO EP

nielegal 2014

1. Kontrakt
2. No name, no skill
3. Rzecz, której szukam
4. Truman Show
5. Groupie    feat. TAFEL JTS
6. Szowinista
7. Nigdy nie byłem z ulicy

    Lajt już jakiś czas temu zwrócił na siebie moją uwagę, wydając świetnego nielegala 'Dzień Świra', którego uznałem za jedną z najlepszych płyt w 2012 roku - album znalazł się u mnie w zestawieniu na szóstej pozycji. A i tak nikt o nim nie słyszał... Teraz jednak, kiedy ponownie połączył swe siły z Innotic'iem i wydał kolejny materiał - też  niewiele osób to dostrzegły. Szum medialny jest na tyle mały, że gdyby nie jeden uparty czytelnik bloga, też bym album pominął.
    Sam Innotic zdecydowanie opowiada się za Złotą Erą, więc nie spodziewaj się syntetycznego słegu, dziwko. O nie. Przez kilka lat robienia podkładów, jarania się winylami i samplingiem, Innotic robi coś, co można przełożyć na kulinarne 'slow food'. Te perkusje: głębokie, ciężkie, poukładane według klasycznych wzorów. Basy: dudnią, są czasem tak niskie, że wibrują ci bebechy. Sample: jazzowe i soulowe, takie korzenne, trzeszczące i szumiące brudem winyla. Jedyne, czego tu trochę brakuje, to skrecze, ale poza tym, Innotic przenosi nas do cudownych lat '90 w mistrzowski sposób. Jeśli Mżawski to House Of Pain i Funkdoobiest, to Innotic to Pete Rock i The Ummah, jednak myślę, że podkład do 'Groupie' spokojnie mógłby się znaleźć na albumie Hurragun i zespół jeszcze by ładnie podziękował. Wspaniała uczta.
    Gdyby okazało się, przebóg, nie, że tak piękną muzykę zjebie jakiś rapperzyna, byłbym wściekły. Na szczęście wiedziałem, że za majkiem stoi Lajt, który prezentuje zwykle bardzo wysoki poziom. I tak jest tutaj. Lajt nie prezentuje tu Bóg wie jakiej ekwilibrystyki słownej i stylowej, ale jego flow płynie i jest bardzo porządny, a teksty pełne są niezwykle celnych point, czasem dowcipnych, czasem gorzkich, czasem sarkastycznych. Przytoczę tu tylko parę przykładów, ale to w sumie nie ma znaczenia, bo takie wersy latają tu co chwila: 'chciałem mieć sam-o-chód, to mam, wszędzie sam chodzę' albo 'nie przeżyłem ani jednej wiosny, 22 zimy za mną i pieprzę wnioski'... Lajt stosuje tu przewrotne antybragga ('No name, no skill'), gada o marzeniach i o swoim życiu - ale nie robi tego w sposób, jaki znajdziemy na pierwszej lepszej płycie. To inteligentny rap, kwaskowy i pełen ironii (z autoironią włącznie).
    I znów, Lajt wychodzi i od razu włazi mi na sam szczyt. To jest koleś, którego słucha się z przyjemnością, a jeśli jeszcze lata na bitach Innotica, to juz sam cymes i magia. Jeszcze raz gorąco polecam Lajta i jego albumy, bo to warty uwagi zawodnik!

OCENA: 5+\6

ODSŁUCHAJ NA SOUNDCLOUD


środa, 23 kwietnia 2014

HARY - PETARDY

SB Maffija 2014

1. Tyle wygrać   feat. BIAŁAS
2. Everest
3. Pearl Harbor   feat. DANNY
4. Grawitacja 
5. 90
6. Jebać to 
7. Lugo 
8. Panie przodem   feat. BLEIZ
9. Impuls 
10. Bez presji

    SB Maffija to skład zrzeszający sporo propsowanych ostatnio wykonawców, zgrupowany wokół Solara i Białasa. Jednym z wielu członków składu jest Hary, który niedawno odpalił swoje petardy, które... zebrały dość różne recenzje w sieci.
    Hary, człowiek orkiestra. Nie ma to jak sam wykonawca produkuje sobie bity. Mówię to bez złośliwości i szyderstwa, bo czyje bity ma najlepiej czuć emce, jak nie swoje własne? Inna sprawa, że rapper niekoniecznie musi być dobrym producentem, prawda? Ale nie jest źle, bo te klasyczne bity Harego bardzo często mają ogień. Hary ma fajną umiejętność korzystania z sampli i zapętla je w taki sposób, że zabiera cię na przejażdżkę do '93 i z powrotem. Czemu z powrotem? Otóż taka 'Grawitacja' nie ma juz nic wspólnego ze Złotą Erą, bo jest raczej nowoczesnym, acz nie njuskólowym kawałkiem, z żywym pianinem, gitarą i symfonicznymi akcentami. Jednak takich wycieczek jest mało - w zasadzie ta jedna. Reszta to czysty, klasyczny hip hop płynący prosto z najlepszych czasów rapu. Bity wspomagane są skreczami od DJ Długiego. Jest dobrze.
        Hary mówi 'pierdolę truskul, chcę tylko bragga' i w zasadzie tyle w temacie. Tak, zaraz mówi, że 'w życiu nie liczą się tylko hasztagi i panczlajny', jednak te panczlajny i bragga to dominujący temat na albumie. Hary jedzie równo przy chodniku i tnie jak kosiarka Still. Nie ważne, czy to 'swag, niuskul, truskul, chujskul' - Hary nie boi się siarczystych klapsów na pupę frajerów. Czasem ociera się o granice dobrego smaku (jak choćby to z Jaruzelskim - niekoniecznie na miejscu), ale sporo jest tu wrzutów, które mnie albo ubawiły szczerze (pozytywnie) albo spowodowały kiwnięcie głową z uznaniem, jak choćby 'to jak nowe polskie komedie, tu nie ma żartów', czy o staruszce pokazującej cycka. Może Hary nie ma jakiegoś specjalnego głosu, ale spokojnie ogarnia majka i brzmi to fajowo. Z gośćmi bywa różnie, bo tak samo Białas, jak i Bleiz rymują tu bardzo nierówno i czasem dają niezłe wersy, by zaraz wykrzywić mi ryj nietrafionym rymem, czy potknięciem. Ale ogólnie plus.
    I okazuje się, że rapper może być również producentem i vice versa. Co lepsze, może obie sfery mieć na dość wysokim poziomie, dzięki czemu płyty słucha się z przyjemnością. Ma ona 25 minut, więc nie zdąży się znudzić, a Hary nie pozwala odetchnąć i pcha te swoje pancze w twą dupkę.

OCENA: 5-\6 


sobota, 14 grudnia 2013

KRZYSZTOF SZOLMS - STEREOTYP II

Auxun 2013

1. Nie cierpię   feat. KITA
2. Wrócił
3. Jak to jest
4. Netto Brutto  feat. PROCEENTE
5. Cug    feat. DJ BOMBEL
6. Paranoje
7. Seven Pounds
8. 8     feat. SPAJKU
9. Nie od dziś
10. Ostatni kawałek na płycie

    Prawdę mówiąc, nigdy nie słyszałem o Krzysztofie wcześniej, a to przecież już jego drugi album. Do tego koleś ma kolaboracje z Gaddabitem, Proceente i innymi, co oznacza, że ma wtyki - czy skillsy również?   
    Głównymi producentami są tutaj Tymono i Dziunek, a dwa traki dał Pan M i jeden jest od Slide'a. W większości brzmienie jest klasyczne, samplowane pętle na silnych perkusjach - tylko Pan M jest producentem kombinującym - o ile 'Wrócił' jest nie tyle słabym, co zupełnie nie pasującym do Szolmsa bitem, bo chłop się tu zupełnie nie wyrabia, to kolejny jego podkład do 'Cugu' jest naprawdę konkretny. Z drugiej stronu Dziunek też potrafi pokombinować, co jest tu zupełnie niepotrzebne, bo bit jak 'Paranoje' to przy tym rapperze to masakra. Muzyka, poza drobnymi potknięciami, jak w 'Paranoja', jest bardzo dobra i słucha się z przyjemnością.Nad całością skreczy panuje DJ Bombel. 
    Pierwsze wrażenie jest... dziwaczne. Szolms ma flow mocno... niezborne tu jest chyba dobrym określeniem. Ale jest w nim coś, co nie pozwala wyłączyc płyty. Cały czas rozkminiałem, czy on rzeczywiście słabo rymuje, czy to przemyślana stylówka. Doszedłem jednak do wniosku, że sytuacja zmienia się zależnie od bitu, bo kiedy są te klasyki, Krzysztof spokojnie daje radę, jednak przy połamańcach rapper wysiada i zwyczajnie się gubi. 'Mówią, że zajebałem flow komuś z mainstreamu, urodziłem się mając flow ty sukinsynu' - na pewno nie można odmówić Szolmsowi celności tekstów. Opowiada on o różnych rzeczach: o nadużywaniu używek, o sobie, czy o emigracji, np.: 'Kładę chuj na waszą wizę, kładę chuj na Waszyngton, marzy mi się Kingston, gdzie bez ciśnień, bo nie ma  czasu na pitstop, marzy mi się zjarać spliffa z grubą Murzynką' - to nieustanne notatki z przemyśleń i obserwacji, ubarwione lekkim szyderstwem i ironią. I nie brakuje tu również dystansu do siebie, bo 'w tym roku mieliśmy podbić świat, podbiliśmy na stypę' i 'przepraszam skarbie, że nie czeszę się jak Chajzer' :) Bang. Słucha się go doskonale i z żywym zainteresowaniem, bo nigdy nie wiesz, co wyjdzie zza rogu. Do tego niezłe wejścia Spajka i Proceente.   
    Niestety, zawodzi tu nie tyle emce, co dobór bitów. Te z połamaną perkusją pasują do Szolmsa jak wół do karety, ale te klasyczne są dobrane idealnie. Tak samo z Krzysztofem. Nie jest dobry, ale ma charyzmę i pisze świetne teksty, więc na technikę szybko przymykasz oko. Nie mogłem się zdecydować na ocenę, ale lekko podbiję, bo i muzyka jest super i sam koleś, choć ze słabszą techniką, to jednak z kolosalną charyzmą.

OCENA: 5-\6


środa, 11 września 2013

MANGO COLLECTIVE - MANGO COLLECTIVE

Luna Music 2013

1. Cały czas jestem
2. MC    feat. MAREK PIEKARCZYK
3. Mój świat
4. Jak minęła sobota
5. Czuję się dobrze
6. Ławka
7. Bierz i jedz
8. We krwi
9. Grande Pato
10. Nie chcę tego stracić
11. Uciekam
12. Powstań
13. Nowy dzień    feat. ESKAUBEI, KRYSTEK PRO
14. Nie mam Flow 2.0

    Mango Collective to twór, łączący hip hop z soulem, jazzem i różnymi innymi gatunkami muzycznymi, tworząc klimat indie. Zespół działa już ponad 6 lat i wreszcie udało im się wydać debiutancki album. Ja lubię takie połączenia żywych instrumentów z hip hopem, ale musi to mieć feeling. Dlatego chętnie sięgnąłem po tę pozycję, obawiając się jednak, że będzie to coś niestrawnego w stylu płyty Mixtury...
    Na pokładzie mamy i gitary, żywą perkusję, klawisze i skrzypce - choć jest jeszcze gramofon z DJ Żusto na pokładzie. No i jest fajnie, bo jest wajb, klimaty są odpowiednio jazzowe, czy soulowe, klawisze współgrają z żywym basem - jest funk. Nie jest to stricte hip hopowa jazda typu The Roots, ale Mango przez cały czas porusza się po obrzeżach gatunku, nie przekraczając granic dobrego smaku. Przyjemnie to kiwa głową, muzycy wyczarowują spoko atmosferę takiego czilautu. Nie ma agresji, nie ma zbędnych akcji, udziwniających sprawę. Jest miło.   
    Za część wokalną odpowiadają przede wszystkim dwie osoby: rapper Dziunek i wokalistka Joanna Dolata, która również pozwala sobie rapować. Jak to w przypadku podobnych projektów, za rymowanie nie zabierają się typowi rapperzy, mający jakieś ogranie na scenie, tylko ludzie, którzy lubią bawić się konwencją i zdarzyło się im lubić hip hop. Taki właśnie jest Dziunek, mający przyjemny głos, nie posiadający jednak skrystalizowanego flow czy poukładanej techniki. Joanna za to znacznie lepiej śpiewa, niż rymuje i przy śpiewaniu powinna pozostać. Tematykę mamy tu również typową dla projektów hip hopowo skomplikowanych: konsumpcjonizm, rymowanie i muzyka, moje życie, pozytywne spojrzenie na świat. W zasadzie nie ma tu nic nowego, teksty są zwyczajne i płaskie - ciężko tu oczekiwać werbalnej akrobatyki. Jedyni goście to Marek Piekarczyk z TSA w chórkach i Eskaubei wraz z Krystkiem Pro we wspólnym kawałku.
    Określenie 'jest miło' ogólnie pasuje tu jak ulał. Miło. I tyle. Najlepiej jest w sferze muzycznej, bo rapowanie tu to tylko zabawa, gdyż Dziunek na majku nie leży nawet na średniej półce rapperów. Ot, pitu pitu na żywych, sympatycznych podkładach. Do przesłuchania letnią porą na hamaku, w czasie relaksu gdzieś nad jeziorem.

OCENA: 3\6


piątek, 16 sierpnia 2013

NORMANO - PAMIĘTAJ O TYM

Gramy FAIR 2013

1. Wjazd
2. Pamiętaj O Tym   feat. WIGOR
3. Mówili Ci    feat. DSN
4. Na Nic Nie Liczę
5. Zwykły Hhłopaczyna
6. Kiedyś    feat. SOKÓŁ
7. Nie Było Czasu    feat. KITA, DŻOZI
8. Symfonia Ulic   feat. WYSOKI LOT, DEBE
9. Mam Dość    feat. TOBI
10. (Nie)Zwykły Hhłopaczyna
11. Ile
12. Wracaj Do Domu    feat. EGON, ARCZI
13. Dedykacja 2    feat. DEBE, KAHA, WL

    Skąd się wziął Normano? Z Tarnowa. A coś bliżej? Dłużej siedzący w grze słuchacze znają zapewne skład ZPTU, niektórzy może kojarzą Kropkanadi, w których Normano zbierał pierwsze szlify. Teraz rapper wychodzi ze swoją drugą solówką po sześciu bez mała latach przerwy - od razu na grubo. 
    Większość materiału spłodził Songo, kilka podkładów dał TMK Beatz, a jeden pochodzi od Zibiego. Ciekawostką jest oddanie dwóch traków bitboxerom: Jurny i Bartox mają swoje pięć minut na tej płycie. Producentów i rappera wspierają również drapacze płyt: DJ Noriz, DJ Noone, DJ Plash. Dzięki temu mamy tu klasyczny rap w klimatach nowojorskich okolic Queensbridge - czyli ciężka atmosfera, loopy z pianina i skrzypiec, choć trafią się żywe gitary. Nie zawsze jednak jest to taka zwyczajna muza uliczna, bo mamy tu świetny trak 'Kiedyś' z cutami z Nine'a, czy wspomniane kawałki oparte na bitboxie. Muza jest nawet w porządku, wręcz czasem wychodzi poza utarte standardy, co jest dość miłe.     
    Norman miał czas, żeby nauczyć się rymować. Ma niezły głos, poprawny flow, choć teksty należą do kategorii 'prawilny i chuj' i nie wychodzą poza typowy zestaw banałów o prawdziwym życiu. Nie pamiętam ani jednego wersu Normana - co oznacza, że ani mnie nie olśnił, ani nie walnął żadnej głupoty. Skład gości jednakże nieco mnie zadziwił, bo o ile rozumiem, że są tu Kita, Wysoki Lot, czy Ego, to Wigor i Sokół mnie zaskoczyli swoją obecnością na tym albumie. Wprawdzie Wigor, okazało się, jest kompletnie nie w formie i duka tu wersy jak pięciolatek, ale zawsze jego ksywka zrobi wrażenie na niektórych. DSN to typowy skład uliczny i to zamyka w zasadzie dyskusję na ich temat - honor, słuchaj prawdziwych dzieciaku. Przynajmniej Sokół dał tu niezłe wersy w chyba najlepszym kawałku na płycie: 'Kiedyś'. Drugi bardzo dobry trak to 'Symfonia ulic' z Wysokim Lotem, którzy absolutnie zjedli gospodarza (sprawdź wersy Grubera). Kita z Gaddabit dał radę, owszem, tak samo jak koleżka Normana z ZPTU - Debe, czy Tobi z Intoksynatora. Zasłonę milczenia należy za to spuścić na występy Dżozi'ego, czy Egona z Non Koneksji i Arcziego z Szajki.
    No dobra, płyta uliczna, płyta uliczną, ale jest tu jednak coś, co wyróżnia 'Pamiętaj O Tym' spośród dziesiątek podobnych albumów. Po pierwsze propsy za wykorzystanie bitboxerów i DJów, którzy pokazali się tu z jak najlepszej strony. Są tu dwa kawałki, które są naprawdę mocne: 'Kiedyś' i 'Symfonia ulic' i parę całkiem dobrych: 'Mam dość' i te bitboxowe. No i porządne featy od Sokoła, Wysokiego Lotu i Tobiego. Szkoda, że najsłabszym ogniwem tu jest część gości i... sam gospodarz - ale ten przynajmniej nie boli. Tym, którzy dają radę obcować z płytami typu 'reality rap', mogę płytę śmiało polecić. Ogólnie - coś tu można dla siebie znaleźć, bo materiał jest dość porządny.

OCENA: 4\6


sobota, 10 sierpnia 2013

TAZ - W DESZCZU KU PRAWDZIE

nielegal 2013

1. Intro
2. W deszczu ku prawdzie
3. Miliony mil
4. Sumienie boga    feat. IGUAN
5. 99 żyć
6. Los szyderca    feat. NIVI
7. O milczeniu
8. Po co mi głupcy
9. Daję co najgorsze    feat. DETAL
10. Ze mną noc
11. To Tylko Ja
12. Pomarańczowe niebo
13. Outro
   
    Taz na scenie tarnowskiej działa od ładnych paru lat. Nagrał parĘ demówek, głównie do szuflady i na osiedlu, ale to jest jego pierwsza poważna próba zaistnienia na scenie nieoficjalnej, na razie. Taz jest skumany z krakowskim podziemiem, nadchodzi ze swoją deszczową prawdą.
    Większość płyty wyprodukował Ironic, choć znajdziemy tu również bity od znanych małopolskich producentów: Wieszcza, Hakima, a także po jednym bicie dali Ekii020 i Stachu. Jak sam TAZ twierdzi, lubi hip hop klasyczny, dlatego na jego płycie dominują podkłady właśnie klasyczne: bum bapy, sample, takie typowe dźwięki - smyki i klawisze. Podkłady Ironica kojarzą mi się z tymi od Havoca z Mobb Deep - oczywiście w klimacie, nie perkusjach, choć wydaje mi się, że tak, czy siak, Ironic lubi słuchać Mobb Deep... Ekii020 za to dał melancholijny, pop rapowy podkład do mdłych rozkminek, Hakim dał typowy dla siebie złotoerowy podkład, a Stachu podziemny, surowy bit. Brakuje tylko DJa.
     Taz poszedł słuszną drogą rozwoju. Najpierw parę lat prób, nagrywek i koncertów, dopiero próba wyjścia na szersze wody. Ma jakieś tam flow, które da się jeszcze podciągnąć, tak samo jak teksty, które jednak mają sens, Taz mówi o swoich obserwacjach na temat życia i świata, który go otacza. Jest to wystarczająco dojrzała wizja, żeby liczyć w przyszłości na coś więcej od niego. Na płycie znajdziemy tylko troje gości: francuskojęzycznego Iguana, śpiewającą Nivi i Detala, którego właściwie nawet nie zauważyłem... Tylko trzy osoby i dobrze, bo nie zaciemnia to wizji, ani nie psuje spójności płyty.
    Taz jest osobą na którą warto zwrócić uwagę. Na razie jest to dość zwyczajna płyta podziemna, ale słychać włożoną w nią pracę i serce. Są braki, są błędy i wypaczenia, ale niech minusy nie przesłonią nam plusów. Porządna podziemna produkcja z Tarnowa.

OCENA: 4-\6


środa, 18 kwietnia 2012

DZIEŃ ŚWIRA - LAJT

nielegal 2011

1. Harmoszka intro
2. Bronx
3. Ekg
4. Samotny facet wariuje
5. Perfumy
6. Zapalniczka skit
7. Narkoza (Bonobo - Silver)
8. Pustostan
9. Serce, sumienie
10. Zagadka skit
11. Kosmos feat. MORAWA
12. Najedzony
13. Krew skit
14. Odlatują orły
15. Modlitwa outro
16. Ekg(Bitykradne remix)

Kim jest Lajt? W sumie, mogłeś go już poznać, bo nagrywał choćby z Rahimem. Poza tym, to jego kolejna płyta, przynajmniej trzecia. A jest to emce niespełna 20-letni! Tarnów in da house, więc sprawdź to. Czy jakoś tak.
Płyta zaczyna się dość nieoczekiwanie - grą na harmonii. Zanim wyłączysz, okazuje się, że to urywek filmu Koterskiego i ma to tu swój sens. Bo potem już tylko słuchamy porządnych, bujających i klasycznych podkładów, wyprodukowanych przez mało znanych, ale zdolnych kolesi, jak Innotic, Diabolikk, Majkelovsky i TRK. Poważnie, ładnie przycięte sample, dobre perkusje, głęboki bas - buja ładnie, buja miło. Fajny klimat lat '90 w ramach NY. Brak mi skreczy, ale to malkontenctwo. Za to mile zaskakuje partia żywych skrzypiec w 'Serce, sumienie' - brzmi to baaardzo fajnie.
A sam Lajt jest bardzo dobrym emce, umiejącym opowiadać o wielu rzeczach w sposób ciekawy i potrafiący przykuć uwagę. Gości nie zaprosił wielu, poza Morawą, ale to nic nie szkodzi, bo sam wypełnia płytę w stopniu wystarczającym. Sporo tu dobrych tematów, ciekawego podejścia do sprawy i życia - naprawdę jest czego posłuchać.
Dla właśnie takich produkcji warto przeczesywać polskie podziemie! Jest to jeden z lepszych nielegali w 2011, tylko... kompletnie pominięty! Łapy w górę, kto to sprawdził?...... Tak myślałem. A szkoda, wstyd. Marsz do zaciągnięcia! Świetna płyta!

POBÓR

OCENA: 5\6

wtorek, 25 października 2011

ZPTU - ZPTU

Produkt ZPTUlicy 2005

1.Nasz rap
2.4 rano
3.Dochowaj wiary feat. GRG
4.11 Plaga
5.B.J.I.K. feat. CYKLON
6.Nadzieja feat. DAROS
7.Boże daj mu dom
8.NSC feat. NTW
9.Obalę kilka mitów feat. KLINT
10.Nie jestem juz dzieckiem feat. CYKLON
11.Gatunek
12.Lata mijają feat. PAPAJ, ORDY
13.Ile w tym prawdy
14.Nic tu po mnie feat. SABOT
15.Tacy z nas poeci

ZTPU to skład prosto z ulic Tarnowa: Norman, Debe, Dwase, Krito, Doff i Sqra. Ta płyta to ich pierwszy wspólny legal, przerobiony z dema 'Tacy Z Nas Poeci", który już w chwili wydania na legalu miał dwa lata...
Za brudną, surową produkcję odpowiedzialni są Sqra, Zibi, Piooro, Qciek i Krito i jeśli jesteśmy w temacie muzy, nie jest źle. Bity są typowo uliczne i hardkorowe, bujają w porządku. Przekaz jest równie surowy i uliczny co bity - tak więc wszystko do siebie pasuje jak ulał. Pięciu emce ma swoją misję, mówią o byciu prawdziwym, o jaraniu, o życiu w Tarnowie. Czy jest to nowatorskie i odkrywcze, z tym można by polemizować... Płyta nic nowego nie wnosi, ot, zwyczajny uliczny hip hop, głównie dla fanów ciężkiego życia i tym podobnych tematów. Najciekawszy numer to bodaj 'Ile w tym prawdy', głownie chyba za sprawą Rudej na refrenie i przyjemnemu bitowi. Reszta niknie w nijakości.

PS: Uwielbiam, jak MC używają słów, których nie znają znaczenia... 'się adoptowałem' lol, sam siebie? :)

OCENA: 3\6