Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pork. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pork. Pokaż wszystkie posty

środa, 24 czerwca 2015

TRZECI WYMIAR - ODMIENNY STAN ŚWIADOMOŚCI

Labirynt 2015

1. Intro
2. Odmienny stan świadomości
3. Kurwidół
4. Zdejmij to!
5. Uważaj czego sobie życzysz!
6. Paranoje
7. Zabiłem grubasa
8. Psychiatryk
9. Kwas
10. Mentalność
11. Murmurando
12. Oddalamy się
13. Zbyt szybko    feat. KAMIL BEDNAREK
14. Zamach na klub
15. Patrz przed siebie
16. Rap pokolenie

    Każdy materiał, wychodzący spod rąk 3W wywołuje dreszcze wśród słuchaczy, nie tylko fanów. Wiadomo, że Szad, Pork i Nullo dostarczą materiał o dobrej jakości. Kiedy bierzemy ich piąty album do ręki, od razu zwraca uwagę sposób wydania - pudełkorozkłada się niczym transformers, ale... ni chuja nie mogę tego poskładać tak, jak było... No dobra, chociaż wygląda nieźle.
    DJ Creon, który zrobił tu całość podkładów, znany jest ze swoich podkładów - to znaczy łatwo rozpoznać, że to jego bity. Mają one bowiem pierdolnięcie, bardzo ciężkie perkusje podbite są niskim basem. Na nich nawinięte są sample, które tylko zaciskają obręcz na skroniach. Wszystko jest ciężkie, miażdży i niszczy. Całości dopełniają wściekłe skrecze DJ Slime i wszystko razem tworzy te hardkorowe, bądź co bądź, podkłady, które doskonale się tu sprawdzają. Jest to zawiesisty klimat, acz tempo w ogóle nie maleje. I nawet jeśli wydaje się, że sampel jest weselszy, to Creon robi przy tym wszystko, abyś się nie uśmiechał, tylko kiwał głową. Trafiają się również kawałki, jak 'Uważaj czego...', które gniotą gitarowymi riffami i są swego rodzaju bangerami, które spokojnie mogliby puszczać w klubie na Bronxie. Creon czerpie z tak wielu stron, że podkłady są kompleksowe i złożone: weź np. 'Oddalamy się' łączą się hardkorowe brzmienia, orientalne sample i dubstepowe brzęczenia. O ile rapperzy składają kolejne warstwy rymów, Creon robi to samo - tyle, że dźwiękami.  
    Cała trójca rapperów ma niekwestionowane skillsy. Możesz ich nie lubić (jest kto taki?), ale nie możesz powiedzieć, że są słabi. Te podwójne, popiątne i podziesiętne rymy może nie zawsze mają sens w stu procentach, ale za to zapierają dech w piersiach i musisz słuchać uważnie, aby nie zgubić wątku. Czy to emce jebią i mieszają z błotem polską scenę h-h, czy to mówią o życiu, czy snuja wizje prosto z psychiatryka. Zastanawia mnie tylko to, że w jaki sposób w nawale rymów udaje im się zapanować nad tymi wszystkimi słowami i nie pierdolnąć jakiejś totalnej bzdury? Oni po prostu lecą, a nawet jeśli coś wydaje się niejasne, to niekoniecznie się nad tym zastanawiasz - pozostajesz zdziwiony tą kaskadą rymów. Jedynym gościem jest tu Kamil Bednarek - chwyt komercyjny? Cóż, oni chyba tego nie potrzebują, zresztą nie epatują nigdzie tego featuringu. A Kamil? Przyjemnie i dotrzymuje kroku.
    Nie da się ukryć, że nie ma tu nic nowego ani odkrywczego, 3W zrobili po prostu  kolejną płytę w swoim stylu. A skoro to się podoba (czyt. sprzedaje), to po co zmieniać formułę? I tak jest dobrze, nawet jeśli nie ma tu nic wyjątkowego. 3W są wyjątkowi bez szukania nowych formuł. Nie trzeba doszukiwać się zbędnych urozmaiceń, trzeba chłonąć.

OCENA: 5-\6


sobota, 21 grudnia 2013

PORK PORES PORKINSON - PSYCHOTHERAPY

Labirynt 2013

1. PPP 
2. Jak powstają numery
3. Odludzie    feat. SZAD 
4. Musimy iść 
5. Śmiertelnie poważnie
6. Nie lubię 
7. Ludzkie zoo 
8. Meloman 
9. Mam pełen bak    feat. NULLO 
10. Revolta 
11. S.O.S.
12. Byłeś wilkiem 
13. Strzał
14. To nie rozgłos
15. Urobos - Outro

    Porkinson to juz ostatni członek Trzeciego Wymiaru, który wydaje wreszcie swoją solówkę. W tym czasie Szad zdążył wydać już dwa legale, Nullo jeden, za to dwa nielegale. A Pork czekał. Nie byłem pewien, czy nie przedobrzył, ale wyszedłem z założenia, że nawet taki rapper jak Pork coś spieprzy i tak pewnie będzie wystarczająco dobre. No nie wiem.
    Płytę, mniej więcej po równo, robili Donatan, DJ Creon i White House - oprócz nich po jednym bicie dał Kris SCR, a dwa Ślimak - którego podkłady osobiście bardzo lubię. Bitmejkerów wspomagają na talerzach DJ Slime, DJ Qmak, DJ Element oraz sam Creon. To czysta klasyka, oparta na samplach, do tego całkiem fajnych, choć nie brakuje tu kombinatorstwa z żywymi instrumentami, jak np. gitara w 'Musimy iść'. I to właśnie Creon nadaje płycie zdecydowane brzmienie, jednak w moim mniemaniu to Whitehouse rozwala tu system - przede wszystkim genialnym, sytym podkładem do 'Nie lubię', ale i prawdziwie rewolucyjnym 'Revolta', czy nieco trip hopowy 'SOS'. Nie znaczy to, że Creon jest słaby: 'Mam pełen bak' to równie wyborny killer, miażdżący czoło ciężarem. No i może nieco niedoceniany Ślimak, na którego zwróciłem uwagę już dwa lata temu, a potrafi zrobić rzeczy naprawdę ciekawe: 'Ludzkie zoo' z samplem z przedwojennego swingu, czy oparty na muzyce poważnej 'Urobos'. Donatan z kolei dał podkłady nieco bardziej eksperymentalne, choć mocno osadzone w korzeniach rapu. Mocno, energicznie, porządnie.
    Pork wyjaśnia wszystko już w pierwszym kawałku - zawarta jest tu cała ideologia albumu oraz jego koncept. 'Jestem Pork Pores Porkinson, trzy osoby wbite w jedną \ I choć to chore, to biorę to, bo to moje piętno'. Pierwsza strona racjonalna, druga lubi się nawalić, trzecia z kolei eksperymentalna - i tak to właśnie każde z trzech alter ego się przenika. To niejako rozmowa z psychoterapeutą, który przepytuje Porka z jego życia i wspomnień. A rapper opowiada swoim zdartym głosem i szybkim flow, w którym przeskakuje od rymu do rymu z zadziwiająco zmienną prędkością. Nie jest to coś nowego, ale rzetelny, znany z płyt 3W styl, który ma w sobie coś takiego, że nie da rady odmówić mu umiejętności. To dlatego Pork jest sam na płycie, poza dwoma kawałkami z kolegami z 3W. Jest zdolny do wypełnienia sobą sześćdziesięcioparuminutowego albumu bez zwalniania i wypełniaczy. Goście są zupełnie zbędni, bo cała trójca w osobie Poresa wystarczy i dodatkowe osoby mogłyby zaciemniać obraz i zepsułyby koncept. Najlepsze? Nie lubię, Muszę iść, Mam pełen bak i Strzał.
    Zgodnie ze spodziewaniem, to naprawdę dobra płyta. Pork nie jest lirycznym wirtuozem, ale jego sposób składania rymów jest zadziwiający, bo nie dość, że wszystko jest poukładane na bitach wręcz pedantycznie, to jeszcze ma sens. A na tak dobrych bitach dobry emce potrafi zrobić rozpiździaj. Żebyśmy się dobrze zrozumieli - to nie jest genialny album, bo trochę tu brakuje do ideału - jest to porządny album, nagrany i wydany z troską o słuchacza i może się naprawdę podobać. Ja biorę.

OCENA: 5-\6