Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kraków. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kraków. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 25 stycznia 2016

HAKIM, RYVIN, TATER, POLAR - TONY SPONTANA

 
 nielegal 2015

1. Intro
2. Mało kto
3. Getto BumBap    feat. HMJELÓ
4. Banany    feat. TROL
5. Szmule     feat. TROL, HJMELÓ, KONY
6. Ponad skalę
7. Kombinacje
8. Za 5 dwunasta

    Jak sama nazwa wskazuje, jest to bardzo spontaniczny projekt, mający w założeniu cofnąć nas o kilkanaście lat, do czasów Złotej Ery. Znając ekipę, można się domyślać, że cel został osiągnięty i mamy tu na albumie półgodzinną podróż w tę i z powrotem.
    Miały to być klasyczne, złotoerowe kawałki - i są, bo przecież Hakim nie robi innych podkładów, jak tylko takie, prawda? Sążniste perkusje bumbapowe, basy i trzeszczące winylem, brudne, acz przyjemne sample. I w zasadzie nie ma się tu nad czym rozwodzić, bo mamy tu czyste, klasyczne brzmienie, w dodatku okraszone skreczami od DJ 2Najz i DJ Chester. Całość przyjemnie buja głową, jest żywcem przeniesiona z NY roku '94. Może brakuje tu krzty oryginalności, ale za to jest po prostu dobrze. Oczywiście, jeśli napawają cię sentymentem lata '90 - mnie owszem. Może dlatego patrzę przychylnym okiem na wszystkie rzeczy, które wypuszcza Hakim?
    Cała czwórka rapperów jest mniej więcej na równym poziomie, więc nie trzeba tu rozpatrywać, który jest lepszy, który nie. Każdy wie, jak się pracuje za majkiem, każdy utrzymuje flow i technicznie są tu doprawdy nieliczne wpadki. Lirycznie również jest równo, choć bez uniesień. Wszystko zarymowane jest z rzemieślniczą poprawnością i jeśli coś zgrzytnie, to tylko niefortunne sformułowania - wpadek brak. Z drugiej strony owocuje to również niemal zerową ilością wersów godnych zapamiętania (well, 'wchodzę na pętlę jak Janosik' - ale pamiętajmy, że Janosik skończył na haku... Czy mnie pamięć myli?), więc album trochę przelatuje przez uszy.
     Zatem mamy tu kolejny album porządny, ale mało odkrywczy. To muzyka bez wzlotów i upadków, grzeczna, nawet jeśli rapperzy przeklną albo opowiedzą mało uczesane rzeczy. Płyta dobra na tyle, żeby bez żalu sprawdzić, ale hitem nie zostanie.

OCENA: 4\6  

środa, 13 stycznia 2016

BIAŁAS & QUEBONAFIDE - DEMÓWKA EP


nielegal 2015

1. Mój kawałek w czasie przeszłym
2. Muszę lecieć   feat. SARCAST
3. Czeszę umysł
4. Pusty materac
5. Idą pomimo
6. Za długo już  feat. MIELZKY, NATALIA SUMPOR

    Taki duet? No cóż, czemu nie? SB Maffija i Que Quality na jednej epce, powracający do korzeni - fajny pomysł. EPka jest dodawana w limitowanej edycji płyty Białasa 'Rehab' - o niej nieco później. Teraz weźmy się za 'Demówkę'.
    Pomysłem na płytkę był powrót do truskulu i tym podobnych klimatów, więc do połowy traków zatrudniono... Bob Air'a. Ale, jak się okazuje, potrafi on sprawić bit, który będzie zawierał ten klasyczny pierwiastek. Oczywiście, słychać tu wyraźnie, że Bober woli podkłady nowoczesne, z bogatymi aranżami i rozwiniętą melodyką. Obok niego wpadli tu na jeden traczek White House, The Returners i Wezyr. No i założenie się udaje - to mniej lub bardziej klasyczne traki, jednak wyraźnie nowoczesne, z takim zacięciem w kierunku sceny Detroit. Jest nieźle. 
    Niby obaj rapperzy mają nieco inną jazdę, ale tak się składa, że klimat im się zbiegł gdzieś pośrodku i naprawdę nieźle się dogadują. Nie ma sensu wskazywać tu, który z nich jest lepszy, bo obaj mają swoje mocne wejścia. Styl Queba jest 'w kurwę dziarski', Białas ma sporo celnych panczy i świetnie dobranych porównań - lirycznie chłopcy lecą po złoto. Może nie platynę, ale złoto niech będzie. Tematycznie mamy tu braggę, przewijaną w pościel - czyli raz sceny bitewne, a raz... również, tylko nie na majku, a w łóżku. Rapperzy sprawili sobie na gościnne występy Sarcast, który propsowany jest ostro przez większość 'dojrzałych' słuchaczy, a także Mielzkiego, będącego w całkiem niezłej formie. 
    Taka epka, ledwie 20 minut, a całkiem sporo przyjemności. Fajny, bujający materiał, choć może nie zawsze potencjał został wykorzystany we właściwy sposób. Niezłe połączenie rapperów i producentów, niezły album.

OCENA: 4+/6

MASZ TU TEN KAWAŁ ZE STARCASTEM

piątek, 1 stycznia 2016

WYSOKI LOT - TYLKO SWOI LUDZIE

Ganja Mafia 2015

1. Intro
2. Tylko Swoi Ludzie
3. Bomba
4. Mama Da Tata Da
5. Mimo Wszystko   feat. FLINT
6. Miłego Dna
7. Cargo     feat. JOANNA KULIG
8. Choreografia    feat. ROŻEK, BARTOSZ PRZYTUŁA
9. Palmy
10. Pętliczek
11. Anatomia   feat. ANKHTEN BROWN
12. Sami Swoi feat. NIZIOŁ, PAPAJ, NORMANO, JANIS IDEAL, KYLLO
13. Oderwij Się   feat. BARTOSZ PRZYTUŁA
14. Helikopter
15. Od Kopa    feat. WUZET
16. Napad
17. Mało Odpowiedzi feat. OXON
18. Tempa
19. Za to    

    Nigdy nie byłem fanem Grubera i Sabota, ale przyznam, że z albumu na album zmieniam swoje zdanie - 'Odliczanie' było już naprawdę fajną rzeczą. Patrząc na traklistę, jest nieco zaskakująca - zwłaszcza lista gości. Nowością jest również jeden producent, któremu oddano w ręce całą muzykę.
    Tym producentem jest Fidser, który gustuje zdecydowanie z muzyce nowoczesnej, trapowej i njuskulowej. Jest to muza o tyle syntetyczna, że generowana w większości na bazie energicznych perkusji i żwawych melodyjek. Muza, przyznam, ma pierdolnięcie, choć w szczegółach mogę się nie zgadzać z doborem bitów - wywaliłbym 'Choreografię', nawet jeśli na niej Bartek Przytuła czuje się doskonale. Szkoda, że Sabot i Rożek się słabo wyrabiają. Bity siekają słuchacza po bebenkach płaskimi, ostrymi uderzeniami perkusji, gniotą ciężkim, plastikowym basem, ale całość jest naprawdę niezła, czerpiąca z brytyjskich garaży, pionierów trapu z Memphis, muzyki jungle, czy wręcz klasyków elektroniki, jak Kraftwerk. Poważnie, choć nie przepadam za nowoczesnym rapem, Fidser zrobił naprawdę doskonałą robotę, która ciągnie ten album.      
    Gruber wyróżnia się szybkim flow i wadą wymowy, choć nie dość, że pisze lepsze wersy, to jeszcze ma lepszą technikę - pomijając brak 'r', co wcale go nie dyskwalifikuje. Sabot jedzie z wolna swoim niskim, lekko chrypiącym wokalem. Jest on tu jednak tym słabszym ogniwem, czasem popełnia tragiczne potknięcia - kwintesencją jest to, co odpierdolił w 'Bombie': ja rozumiem, że bit nie jest łatwy do rymowania, ale przecież nikt nie kazał mu do niego rymować. Ratunku. Teksty oscylują wokół wszystkiego i niczego - takie ogólne o życiu. Nieco romantycznych opowieści, nieco historii z życia wziętych - w zasadzie nic szczególnego i zaskakującego - ot, rzemieślnicze rymy przeciętnych rapperów. Dystans, dzielący zwłaszcza Sabota (bo Gruber daje sobie spokojnie radę) od najlepszych widać wyraźnie, kiedy wbiega na majka Flint i rozpierdala akcję - nawet się specjalnie nie wysilał. Cóż, nie jest jednak źle, bo Sabota ratuje głos i klimat, jaki wprowadza, a Grubera flow i teksty. Jeśli jednak jesteśmy już przy gościach, zaskakują przede wszystkim dwa wystapienia: aktorka Joanna Kulig (choć ta już przecież śpiewała z Ostrym i Waldkiem Kastą na Nowym Pokoleniu) i zwycięzca Rawa Blues, Bartosz Przytuła. Bardzo fajnie, że WL wprowadza takie różne wokale i klimaty, bo to bardzo wzbogaciło brzmienie. Wuzet leci na tych elektronikach, jakby urodził się przy dźwiękach elektro, a Oxon zmiata stylistyką kolegów w kawałku. Ciekawostką są tu wystąpienia takich osób, jak Filipińczyka Ankhten Brown, osiadłego w Nowym Jorku, czy freestylerów: słowackiego Janis Ideal i czeskiego Kyllo. Swoją drogą, ten posse trak jest bardzo przyzwoitą rzeczą, 'Sami swoi' to jeden z lepszych kawałków. Niestety jest tu również Rożek, którego można by zdecydowanie pominąć milczeniem.
    Heh, mam niejaki kłopot z tym albumem. W zasadzie, to całkiem fajna, nowoczesna płyta. Fidser ułożył doskonałe podkłady, które cisną tempo i flejwor. Świetna robota. Goście (w znacznej większości) dają co najmniej dobre wejścia i wręcz poprawiają odbiór. Najgorzej wychodzi w rezultacie sam Wysoki Lot, choć i tak wcale nie jest źle. Całkiem porządna rzecz.

OCENA: 4\6  


czwartek, 26 listopada 2015

JRX & SZYMSZON - O DWÓCH TAKICH CO UKRADLI KRAKÓW

Gremium 2015

1. Siema
2. Energia bez zbędnej filozofii   feat. BB_HUNTER
3. Lodołamacz
4. Postman Pat
5. Nieobowiązki
6. Self-Made Man   feat. WODZU, FREAK
7. Big apple    feat. ERDOY
8. Nara
9. Wakacje z duchami

    Dwóch kolesi z Krakowa, JRX i Szymszon, postanowili zadziałać wspólnie i wypuścić krótki, acz treściwy materiał. Obu znam z poprzednich swoich albumów i przyznam, że zapisali się oni dobrze w mojej pamięci. 'Monumenty' JRX były bardzo porządnym podziemną płytą, a propozycje Szymszona, czy to solowe, czy z Michalakiem na bitach, były równie udane.
    Każdy numer tu ma swojego producenta i każdy z nich jest kumplem rapperów z poprzednich projektów i z krakowskiego podwórka. MC, Innotic, Eigus, JRX, Kozim, Nitro, Kosaa, Karaś i Whtt to pełen skład bitmejkerów. Robią oni dość różne rzeczy, jednak wciąż bardziej w stylu klasycznym. Tu przoduje Innotic, robiący doskonale wyczute, samplowane traki, które naprawdę bujają karkiem. Choć i JRX'owi nie można odmówić wyczucia sampli. Tylko Eigus nieco wymknął się z szufladki, bo jego podkład jest zdecydowanie bardziej unowocześniony - choć nadal w klimacie. Producentom wtóruje DJ Simple i w całości to całkiem porządna robota - podziemne brzmienie o ciepłych barwach i nieco jazzującym, nowojorskim klimacie Złotej Ery. W zasadzie każdy z producentów dał tu równy kawałek i każdy z nich jest naprawdę w porządku.
    Podobnie rapperzy - obaj rymują ze swadą, mają niezły styl, a ich flow płynie. Co więcej, ich poziom jest mniej więcej równy, więc gorzej słuchaczowi robi się tylko wtedy, kiedy wchodzą.... goście. Ups. W sumie lirycznie nie dzieją się tu cuda, bo to takie normalne, undergroundowe rymy o życiu, zabawie i muzyce. Nic odkrywczego, ale przyjemnie się słucha rapperów, którzy nie kaleczą stylu i ładnie płyną po werblach. Jak wspomniałem, zawodzą goście - może poza Hunterem, bo reszta jest bardzo przeciętna.
    I znowu JRX i Szymszon dali sobie radę. To bardzo porządna podziemna produkcja, którą warto sobie sprawdzić. Nie będzie to hit, Krakowa nie ukradli, wbrew tytułowi, ale za to słucha się tego całkiem sympatycznie. Klasycznie, korzennie, podziemnie. W dobrym tych słów znaczeniu.

OCENA: 4\6 

posłuch

wtorek, 17 listopada 2015

MŁODY GOH - BESTIALSKIE ARCHIWA VOL. 1

Snuff Musick / Fatum 2015

1. Intro - MŁODY GOH, NRW
2. Kiss Of Death - ABC, MŁODY GOH, IGUAN, NRK
3. Stereotypy - EPITET, NORF, WUKA, SWTR, NRK, KOZIM, MŁODY GOH, WPS WIŚNIA, WUBE
4. Noc Zywych Trupów - WIESZCZU, HAKIM, MŁODY GOH
5. Wiedźma - HMJELÓ, NRK, MŁODY GOH
6. Reprezentuje Chory Styl 2 - WITEK DLS, DOT, OPAŁ, NIKONE, ENR.MAFFER, MŁODY GOH, KOZIM, ODYN, LOLO, G.R.A.M.S., RUDAS, CARPER, GIEBER, WNUK, CAUTION, BARTHAZZ, BONCZEK, ŁYSY, KRVAVY, CYKLON G, LASER, RADIOTECHNIK
7. Ignorancja - EPITET, NRK, DŻASTA, KOZIM, MŁODY GOH, DARO, ZŁY ED, AGA BRAK, GUCIA, SCOUT
8. Hunters Of The Dark - MŁODY GOH, GUTMISTRZ DRAHUDA, JANEK DSM, FUBAR, THE JOTAKA
9. Padlina Społeczeństwa - MŁODY GOH, BONCZEK, SAJK
10. Dark Mind - NRK, MŁODY GOH
11. Demony Miasta - EMKA, MŁODY GOH
12. Format C - ODYN, MŁODY GOH, LOLO
13. Świat Równoległy - EPITET, NORF, MŁODY GOH, KOZIM, NRK
14. Wizja Śmierci - NRK, CN-LOC, MŁODY GOH
15. Gdzie Diabeł Mówi Dobranoc - MŁODY GOH, KACZMI, SCALPEL, ODYN, LOLO, WNUK
16. Oculto Tras Las Sombras - LENGUARMADA, MŁODY GOH
17. Mundo de Demonio - ALPHA SIGMA, SAI, DARK GUERILLA CHATO, KATHA, D-CAP, CHILDISH, LENGUARMADA, EXPLICITO, MŁODY GOH, BROWN LUCCI, RYPA, CANIZ, LIFE SCIENTISTS, TORNER, FUBAR, KOZIM, H-ERRE, POETIC DEATH, THE JOTAKA
18. Pozytywka Myśli - MŁODY GOH, GUTMISTRZ DRAHUDA, FUBAR
19. Fatality - CHILDISH, THE JOTAKA, LIFE SCIENTISTS, MŁODY GOH, MENACE O.B.E.Z, KATHA
20. Dajcie mi Spokój - MŁODY GOH, NAWROT NWT, GUCIA, EPITET
21. Egzekucja Szoguna - MŁODY GOH, NAGASH, CHEMICZNY ADI
22. Ciemna Strona - HAKIM, WIESZCZU, MŁODY GOH
23. Oczekiwania - JRX, MŁODY GOH
24. Old Skool - EMKA, MŁODY GOH
25. RPG - NAWROT NWT, MŁODY GOH, BONCZEK
26. Nakarmieni syfem życia - WIŚWER, MŁODY GOH

    Wreszcie jestem w miarę na bieżąco z jakimś nielegalem :) Kilka dni temu Młody Goh wypuścił pliki ze swoich przepastnych archiwów, na których znalazł się materiał kolaboracyjny, album nie dość, że długi, to jeszcze wypełniony po brzegi różnymi stylami, głosami, a nawet językami - istna rapowa wieża Babel i duże przedsięwzięcie zarazem.
     Muzyka na tym niemal dwugodzinnym albumie jest dwubiegunowa. Po jednej stronie mamy typowe bumbapy, klasyczne klepanie perkusji wraz z ciepłymi samplami z przeróżnych rzeczy, taki nowojorski klimat lat '90. Po drugiej stronie mamy ten hardkor 'brudny w chuj jak stopy twojej matki', o ciężkich perkusjach i potępieńczych dźwiękach, wydobywających się z głośników. Te demoniczne brzmienia sięgają czasem najwyższych rejestrów hałasu: albo rzężą elektryczne gitary, albo wyją torturowane dusze. Czasami, przyznam, ciężko tego słuchać, bo dźwięki wwiercają się w mózgownicę wyjątkowo tępym wiertłem. To muzyka bardzo surowa, agresywna i est jej po prostu za dużo na raz. Jeszcze nie dojdziesz do połowy, a już zaczyna to męczyć i rozglądasz się za tym, co tu nacisnąć, żeby uciec od tego zgiełku. Tym bardziej, że rapperzy często nie pomagają, a wręcz przeciwnie.
    Do Młodego Goha większość słuchaczy rapu już się pewnie przyzwyczaiła - większość podrzuciła ze wstrętem, część zaakceptowała ten unikalny styl i sposób darcia japy. Goh pozostaje 'true 2 da game' i wywleka trzewia dla obrony prawdziwego hardkoru, a także chce nas przerazić. Kawałki zawierają teksty o pozostaniu prawdziwym i nie sprzedajnym, ale rapperzy również żonglują terminami ze świata fantasy i horroru, zalewając nas potokami krwi oraz atakując hordami strzyg i innych mitycznych stworzeń. W tym wszystkim bierze udział nieprzebrana ilość rapperów z różnych części Polski i świata. Jest podziemny demon Krvavy, są koledzy Goha z Grodu Kraka, jest Kaczmi od Spawaczy, są nawet reprezentanci Palm. Ścisłe podziemie. Do tego dochodzą zagraniczni rapperzy, związani z Demonios Sekt - sporą grupą, zajmującą się wydawaniem muzyki horrorcore. Są reprezentanci Meksyku (weź tego typa The Jotaka - jego wokal naprawdę przeraża), są Amerykanie (całkiem porządny Chato), Koreańczyk Childish (z idealnym amerykańskim akcentem, szok), jest i Francuz Iguan, często pokazujący się z Gohem. Nie ma tu sensu wymieniać tych lepszych i gorszych - to trochę zbyt zagmatwana sprawa.    
    Wszystko razem: ciężka muza, warczące i szczekające wokale i zawiesisty klimat czynią ten album bardzo mało przystępnym - do tego jest on strasznie długi. Największym problemem krążka jest więc tu fakt, że wszystkiego jest zwyczajnie za dużo. Za dużo hałasu, za dużo czasu, za dużo rapperów... Męczy, pomimo, że należy się Gohowi props za skompilowanie takiego zestawu - unikalnego w skali. Dla wyjątkowo twardych zawodników.

OCENA: 3\6

ODSŁUCH

czwartek, 12 listopada 2015

SYNDYKAT - SYNDYKATOR

Banita 2015

1. Syndykat
2. Czutka nad wyraz
3. To co   feat. KACZY, TPS
4. Niedoceniona pomoc    feat. DOBO, EWA
5. Wyrwać chwasta    feat. PROFUS
6. Warto żyć   feat. JAV ZAVARI
7. Chemiczne pokolenie
8. Zbastuj    feat. ŻABOL, EGON, EWA
9. Pan to nie ja
10. Głupi nie zna strachu
11. Wulgaro   feat. POPEK
12. Hermetyczny krąg
13. Święta krowa   feat. RAPTUS
14. Taniec z diabłem
15. Syndrom Sztokholmski
16. Warto żyć (Remix)

    Płyta Nizioła została przyjęta bardzo przychylnie - nie tylko przez zagorzałych fanów ulicy, ale równiez przez osoby mniej związane z tym typem rapu. Tym razem jednak Nizioł przyjechał tu z typami z różnych stron kraju: radomskim Murzynem i Parolem z Tarnobrzega. Trójka rapperów miała nagrać bezkompromisowy album uliczny.
    Faktycznie, muzyka na tym albumie jest bardzo mocna i bezkompromisowa. Dechu, Wola (ciężki, hardkorowy 'Taniec z diabłem'!), Wrotas, Tytuz ('Warto żyć', czy 'Wulgaro'), Wowo i Piero zadbali o to, aby ten materiał miał uderzenie. Czuć ten ciężar gatunkowy, cisnące do gleby brzmienie. Na szczęście bity nieco odstają od tych typowych produkcji ulicznych - na plus, co jest bardzo pozytywne, bo nie ma tu zawodzących smyczków na pół z pianinkiem grającym na niskich tonach. Za to wprowadzają nas te bity w atmosferę zagrożenia i mroku. Oczywiście, nie da się uniknąć smyków i klawiszy, ale nie jest to ordynarnie poskładana muza uliczna - tak jakby wyższy poziom chodnika. A i znalazło się tu również miejsce dla skreczy DJ Gondka, co wychodzi tu bardzo fajnie. Najbardziej wyróżnić trzeba tu chyba Tytuza, który potrafi zrobić bardzo różnorodne podkłady, z których każdy jest co najmniej porządny.  
    Spośród trzech rapperów na pewno wyróżnia się Nizioł, którego wokal warczy na ciebie z głośników - przynajmniej zawsze wiesz, że to on. Murzyn i Parol są na równym poziomie - tacy zwyczajni uliczni rzemieślnicy. Nie ma sensu mówić o tekstach, bo są one przewidywalne. Wiadomo, ciężkie życie, jebać psy, jebać polityków, moje ziomki takie dobre, pacz komu ufasz i na meeelaaanżuuu. To takie zwyczajne rapsy - dość porządne i nie kaleczące uszu, ale też nie powodujące ciarek na plecach. Jest porządnie - jak rzekłem rzemieślniczo. Z całego tłumu gości wyłania się na froncie... Popek, oraz irański piosenkarz Jav Zavari - dość unikalny pomysł, ale jego refreny pasują doskonale. Jeśli jesteśmy przy wokalistach, Ewa też ma bardzo przyjemny głos... Reszta jest i przy tym zostańmy.        
    Dostaliśmy więc dość porządną płytę uliczną - nieco inną, niż większość, z niezłymi podkładami i trochę gorszymi wersami. Surowa, nieco brutalna płyta, która w swojej klasie jest dość wysoko. Słucha mi się tego całkiem dobrze, nie powiem. 

OCENA: 4\6


czwartek, 15 października 2015

AUDIOFANATIX - KARETA

PROkru 2015

1. ♥
2. Wiking
3. ♠
4. Pielgrzym
5. ♦
6. Szlachcic   feat. HAKIM
7. ♣
8. Śmiertelnik

    Kareta nie ma, co widać po okładce, zawieźć cię w krainę hip hopu. Ta kareta raczej ma być mocną kartą przetargową na polskiej scenie. Ryvin i Hmjeló działają tu tym razem jako duet producencki, ale dają również głos na mikrofonach. Do tego sympatyczne wydanie z kartami z talii karety i wychodzi z tego całkiem sympatyczna z założenia płyta z konceptem.
    Po tym duecie nie należy spodziewać się trapów, bo to raczej kolesie dość głęboko osadzeni w klimacie Złotej Ery i podziemnego grania. Jednak oczekiwanie na truskulowe podkłady jest równie błędne, co spodziewanie się cloudów. Cztery kawałki i cztery przerywniki są złożone z sampli, pociągniętych z rozmaitych okolic 'normalnej' muzyki, czyli przyswajalnej przez większość ludzi. Brzęczą tu więc folkowe kobzy, wyją skandynawscy pieśniarze tradycjonalni, ale również rzężą gitarowe riffy pobrane z metalowych płyt. To swego rodzaju mistyczna muzyka, pełna tajemniczych dźwięków i niepokojących klimatów. 
    Obaj rapperzy mają na tyle różne style, że łatwo ich rozpoznać. Hmjeló ma ciężki wokal z bardzo bajkowo-fantastycznymi tekstami. Do tego potrafi nawijać po... łacinie. Ryvin ma zaś lżejszy głos, którym płynie nieco mniej agresywnie przez bity. Chłopcy złożyli karetę z konceptu, polegającego na tym, że wcielają się w cztery postaci, które borykają się z rozmaitymi problemami. I oto taki Wiking, jakże silny i waleczny, próbuje dać sobie radę z krasawicami z NFZ. Pielgrzym przemierza pustynię w poszukiwaniu sensu życia. Szlachcic uwielbia jeść, skupia się na chyżych dziewojach, odziewa tyłek w aksamity. Śmiertelnik zaś dąży, aby wypełnić swój los, który trzyma we własnych rękach.  
    Całkiem ciekawy pomysł, aby dość zwyczajne rzeczy przyoblec w zamierzchłe postaci i słowa, które już często wyszły z użycia. To jakby rapową płytę nagrali trubadurzy i waganci z królewskiego dworu. Idea zabawna i niecodzienna, choć zdaję sobie sprawę, że nie musi się to wszystkim podobać. Ale stylistyka rapperów oraz ich wejście w klimat są godne gratulacji. Niezłe :)

OCENA: 4+\6 


czwartek, 8 października 2015

ŚMIECH - ŚMIECH NA SALI

nielegal 2015

1. Dzień inwazji    feat. FOLKU
2. Będzie grubo
3. Słuchawka w play     feat. FOLKU, JUHACINO  
4. Chwila przerwy 
5. Mam tego dosyć   feat.  FOLKU, JUHACINO 
6. Zawsze byłem gorszy

    Śmiech już działa od jakiegoś czasu na scenie krakowskiej, udzielając się w różnych projektach. Aktualnie bierze udział w akcji Under Draft, promującej zdolnych rapperów z podziemia. Na tejże fali Śmiech wydał swój solowy materiał, bodaj pierwszy solowy.
    Poprzednia płyta Śmiecha bowiem była wydana wraz z Folkiem - i po kumpelsku, Folku pojawia się tu nie tylko jako kolega rapper, ale również jako producent. Odpowiedzialny jest on za połowę kawałków - w tym energiczny wejściowy trak, jak i kończące płytę, równie pełne werwy numery. Drugim z bitmejkerów jest stawiający na klasyczne patenty Hauas, robiący bardzo przyjemne, bujające podkłady, siedzące w klimacie Złotej Ery. Ostatni, z tylko jednym podkładem jest Jimmy Kiss - wysmażył on bardzo przyjemny kawałek 'Chwila przerwy' - nie wiem, czy nie najlepszy tutaj. Muzyka, choć mocno osadzona w korzennym, samplowanym brzmieniu, brzmi wystarczająco świeżo, żeby kiwała głową. Podoba mi się.
    Śmiech zmienił swoje oblicze. Ze zwyczajnego rappera z flow jak tysiąc innych zmienił się w typa lecącego po werblach niczym Tech N9ne. Nauczył się zwalniać i przyspieszać i choć nie jest to 100% podróbki, to inspirację słychać wyraźnie. A do tego jego teksty tez przeszły pewien uplift. Śmiech potrafi szydzić sam z siebie, pokazuje swój świat w nieco krzywym zwierciadle, z taką pewną zjadliwością. To taki niepozorny koleś, którego nikt nie zauważa, ale kiedy wchodzi do studia, wychodzi z niego zwierz :) Na majku towarzyszą Śmiechowi Folku i Juhacino, którzy, choć poprawni, zostali już nieco z tyłu za Śmiechem.
    Spory progres, nowy styl, który choć trąci zbyt mocno 'inspiracją', brzmi nieźle, bo Śmiech daje radę z tymi zmianami tempa i upychaniem słów w linijki bez potknięć. Do tego muzyka wyszła naprawdę fajna i w sumie zaczynam czekać na kolejny wspólny materiał Śmiecha i Folka. Bardzo fajna płytka, choć krótka.

OCENA: 5-\6


niedziela, 4 października 2015

HASHASHINS - TA'WIL

nielegal 2015

1. Intro
2. Święty szaleniec
3. Taka faza
4. Kendama
5. Szyfry
6. R.F.I.D
7. Od zera
8. Dla nikogo
9. AWAKE!
10. Sils Maria
11. Modele zagrań
12. Powidoki

    Deys i ZeroCool wydali niedawno mikstejp, nawiązujący mocno do stylistyki arabskiej - przynajmniej z okładki i tytułu. Do całości dorobili nieco pokrętną i patetyczną ideologię, która nic nie wyjaśnia, a raczej wywołuje uśmiech politowania - ciekawe, czy tylko ja tak mam, czy ktoś również jako bełkot odebrał słowa : TA'WIL to rodzaj "duchowej hermeneutyki" – interpretacji, która rozbija martwe, skostniałe formy; to "odniesienie do źródła lub głębszego znaczenia"; to podróż mająca na celu odkrywanie nowych horyzontów, sensów i znaczeń.'
    Jako, że jest to mikstejp, część bitów jest zawinięta, choć na wszystkim, tak czy siak, trzymał łapy Foux. Oryginalne bity, jakie się tu znalazły, pochodzą od takich osób, jak Skrywa, Skyler, SSZ, NoTime, Ironic, AprilJoke i Secret Rank. W sumie nie ma tu co robić rankingów, czy zestawień - całość jest bardzo spójna i równa. Wszystko jest na wskroś nowoczesne, ale w tym dobrym znaczeniu. Ciężki, zawiesisty trap, który zamiast zamulać, żyje i nakręca. Hajhety cykają jak u zegarmistrza w zakładzie, syntetyczne melodyjki wygrywają tajemnicze melodie. Najbardziej pasuje tu jednak 'AWAKE!' Ironica, który na te cykacze wplótł melodyjkę niczym zagraną przez tureckiego kobzistę - idealnie trafia w ideologię materiału - szkoda, że takich momentów nie ma więcej. Muzyka jest naprawdę w porządku - nawet jeśli nie przepadam za tymi trapami.
    Tam, gdzie biegnie dwóch, ktoś musi nadawać tempo, a ktoś się wozi z tyłu. Nietrudno zgadnąć, że to Deys jest tu motorem napędowym, a Zero trzyma się lekko z tyłu. Nie to, żeby odstawał, bo uszy przez niego nie bolą, ale jednak Deys ma dużo większą swobodę na majku, o wiele płynniejsze flow. Co do tekstów zaś - owszem, wszystko się zgadza z opisem. To znaczy każdy wers się składa i pozostaje w zgodności z poprzednim i następnym. No i niby jest ok, ale zabij mnie, nie mam pojęcia, o czym jest ta płyta. Odniosłem wrażenie, że to faktycznie duchowa hermeneutyka, choć to brzmi jak wulgaryzm. I im bardziej się wsłuchiwałem i próbowałem rozumieć, tym bardziej mi się sens rozwiewał.
    Trochę ta płyta niejasna, zahaszowana, przysypana piaskiem pustyni. Muzyka jest naprawdę konkretna, rapperzy dają sobie spokojnie radę - zwłaszcza Deys, ale trochę przeszkadza mi to, że z jednej strony wygląda to wszystko na przemyślany koncept, z drugiej nie ma to żadnego sensu. Niemniej jednak słucha się tego bardzo dobrze.

OCENA: 4+\6 


wtorek, 29 września 2015

POPEK MONSTER & DANIEL B.A.D - B.A.D. POP

WagWan 2015

1. Samo Życie
2. Jesteś Sam
3. Ballada 4x4
4. Blues (Kosmity Żona)
5. Samo Życie 2
6. Niemoc W Naszych Sercach
7. Szkoda
8. Chryzantemy Złociste
9. Mój Pierwszy Raz
10. Liar
11. Raz Na Jakiś Czas
12. Jesteś Sam
13. Kocham Swój Kraj
14. On i Ona 

    Popek czuje tę koniunkturę i póki gówniarstwo kupuje albańskie gangi, chłop trzepie nagrania ile wlezie. Po grajmowych brzmieniach, Pop zmienił kierunek na gitarowy, rockowy wręcz klimat. Długo opierałem się wysłuchaniu materiału, wreszcie posucha w nowych wydawnictwach legalnych mnie do tego poniekąd zmusiła. Zatem z drżącym sercem włożyłem dysk do odtwarzacza.
    Obaj wykonawcy zrobili dość karkołomną miksturę wybuchową. Banasiak Adam Daniel to muzyk i malarz, więc zmalował on tu nam, wraz z Popkiem zupełny unikat. Akustyczna gitara, używana w kilku zaledwie akordach - Popek się chwali, że ogarnął grę na gitarze w 5 minut - to słychać. Oczywiście ma to być żart, ale jakże znamienny. Pod tymi gitarami częśto znajdziemy perkusje, nawet dość stylowe i w miarę hip hopowe. Do tego całość okraszona jest syntetycznymi zgrzytami, które udziwniają całość. Wszystko brzmi dokładnie tak samo  - prawie godzina na jednym akordzie może doprowadzić człowieka do pocięcia się łyżkami.
    Popek pozazdrościł rozwoju kariery Everlastowi z House Of Pain. Oczywiście, nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie porównywał fejmu i skillsów obydwu rapperów - przecież Everlast to legenda sama w sobie, a Popek to... tylko król Albanii. Chodzi tu raczej o kierunek rozwoju - Everlast w którymś momencie poszedł w bluesa, Popek też chciał. Wyszło z tego raczej pomieszanie przaśnego brzmienia remizowego grajka z nagraniami w stylu Taty Kazika i podwórkową poezją a la Grzesiuk, tyle, że wyciągnięty spod sklepu. Wszystko jest takie samo - zachrypnięte przyśpiewki najebanego draba ciągną się przez całe 50 minut. Ciężko to nazwać rapem - taki bluesowy zaśpiew, który zlewa się wreszcie w bełkot.    
    Co za kurwa debil to chciał wydać? Nikt, dlatego wyszła ta płyta u Popka, proste. Połączenie N.A.S. z Winim i Szwagierkolaską, wydobywające z każdego z wymienionych najgorsze rzeczy. I, cytując samego Popka, kołatał mi się ten tekst po głowie w czasie odsłuchu: 'nie wiem po jaki chuj w to dalej brnę...'

OCENA: 0\6


środa, 16 września 2015

MEEK, OH WHY? - KSIĘŻNICZKA I BUC

nielegal 2015

1. Choinka Danusia
2. Zdolny Homo Sapiens
3. Po czwartku przychodzi piątek
4. Księżniczka i Buc

    Mikołaj nie jest nowicjuszem na scenie. Nie jest również zwykłym raperem, który zarapuje, jak mu zagrają - on jest sobie sterem i żeglarzem. I choć ma dopiero 20 lat, już gra z VooVoo na trąbce, współpracuje z PawBeats i robi całą masę rzeczy - wykształcony muzyk. Asfalt wydał niedawno jego debiutancką epkę - koncept płytkę o losie dwojga osób.
    Muzyka, jaką robi Meek Oh, nie jest takim oczywistym hip hopem, choć oczywiście ma z nim bardzo dużo wspólnego. Mikołaj gra tu wszystko sam, od klawiszy komputerowych po trąbkę, z czego wychodzi intrygujące połączenie syntetycznego, nowoczesnego brzmienia z żywymi instrumentami. Kawałki niby są do siebie podobne: przerywany rytm, brzęczące syntetyki, żywy bas, wibrujące elektroniczne dźwięki - czasami wchodzą w ogóle wstawki instrumentalne. Płyta żyje i to dość aktywnie, nie ma czasu na zamułę, bo jest dość intrygująco.  
    Mikołaj może nie ma olśniewającej techniki - jest dość przeciętny na majku jako rapper. Ale ma wiele innych plusów. Po pierwsze, umie śpiewać i jego głos brzmi sporo lepiej kiedy śpiewa, niż rapuje. Po drugie, Mikołaj ma dar opowiadania historyjek z morałem. Od pierwszego kawałka przyglądamy się rozpieszczanej Danusi i mega zdolnemu Bucowi - zastanawiałem się w tym czasie, ile z tego jest o samym autorze... Talent rozwija się w pełni w ostatnim numerze, kiedy rapper opisuje spotkanie bohaterów tytułowych - wypieszczonej, zblazowanej princesy i najebanego, wyrachowanego knura - Buca. Epki słuchamy po kolei, aby w pełni ogarnąć who's who i móc obcować z narracją jak należy.   
    Nie było jeszcze takiej rzeczy na naszym podwórku. Owszem, już wcześniej zdarzali się wykształceni muzycznie rapperzy i producenci, ale Mikołajowi daleko jest do oczywistości i szarej rzeczywistości. Niebanalne podejście do produkcji hip hopowych bitów, trafiające, ciekawe teksty - wszystko to składa się na naprawdę oryginalny produkt, po którym będę czekał na pełnoprawne wydawnictwo.

OCENA: 5-\6


wtorek, 25 sierpnia 2015

NRW & BARTO'CUT 12 - PERCEPCJA

nielegal 2015

1. Intro 
2. Samoświadomość
3. Lincz 
4. Larwy Konformizmu    feat. BUA
5. Dualizm   feat. MŁODY GOH
6. Błędne koło 
7. Percepcja
8. Krew z krwi 
9. Niezdobyty świat
10. Outro

    O ile NRW jest znanym rapperem w krakowskim podziemiu, to Barto'Cut 12 ze Śląska nie jest zbyt znaną osobą. "Jest to album w klimacie enigmatyczno-oldschoolowym, poruszający pozornie oczywiste sprawy" - opisuje pokrótce płytę duet. Okładka może sugerować wpływy horrorcore, znając NRW, również wpływy klasycznego rapu. Co wyszło z Percepcji?
    Bart wykonał na potrzeby tego projektu serię bitów dość mrocznych, gniotących ciężkim basem, owiniętym na klasycznych perkusjach. Sporo tu sampli z przeróżnych, trudnych do rozszyfrowania kawałków, jest tu również nieco wstawek pobranych z audiobuków, czy filmów. Niestety, coś tu poległo, bo choć muza jest dość przyjemna, to master powoduje, że wszystko wydobywa się niczym z piwnicy. Jest mrocznie i sentymentalnie - bity toczą się z wolna, nieco za spokojnie, ale przecież mają robić klimat - i robią. I o ile na wspomniany master można by przymknąć oko, to toporne skrecze od Bua (który zresztą odpowiedzialny jest za ten master) walą po łbie niczym maczugą: wchodzą niespodziewanie i za głośno, są siermiężne, niczym płodzone na Bambi. Zupełnie inaczej brzmi tu brudny, ale agresywny 'Dualizm', który pasuje idealnie do kawałka, a wygląda, niczym wyjęty z albumu którejś z nowojorskich grup z roku 1993. Myślę, że warstwa muzyczna płyty zyskałaby bardzo dużo, gdyby była nagrana porządnie.
    Chociaż NRW siedzi w grze od wielu lat, to nadal nie jest mistrzem mikrofonu. Owszem, jest poprawny, lecz zdarzają się wpadki. Jasne, pisze nawet niezłe rymy, nie sadzi baboli, ale z drugiej strony nie ma tu na czym ucha zawiesić. To taki typ rappera, który przelatuje przez uszy i nic z tego nie zostaje w szarej materii. Różnicę widać świetnie, kiedy rymuje on z Goh'em w duecie: Goh jest pełen pasji, obierasz jego wersy natychmiast, po prostu jego styl przykuwa. NRW sobie leci leciutko, cichutko, trochę bezpłciowo.   
    Mógł to być niezły materiał. Niestety, po pierwsze zepsuł go Bua, nie tylko masterem, ale swoimi nieudolnymi skreczami, które po prostu powodowały, że moja dłoń biegła w kierunku przycisku 'skip'. Po drugie, brak tu jakiejś akcji, brak życia, bo NRW brzmi zbyt często jak pensjonariusz domu seniora szachisty. To mógłby być dobry materiał...

OCENA: 3\6


środa, 19 sierpnia 2015

OXON - SUPERMOCE

nielegal 2015

1. Bohater   
2. Który kostium   
3. Kopodup    
4. Czy to ptak, czy to samolot?  
5. Zakładam maskę  
6. Genki Dama     
7. Żywe trupy   
8. Venom    feat. ERIPE 
9. Mary Jane    feat. REVO, DEFE DEFE
10. Diabeł stróż    
11. Liga Sprawiedliwości    feat. ERIPE, ZYGSON, DELEKTA, KOJOT, PENX, REVO
12. Trujący bluszcz    feat. AD.M.A  
13. Supermoce     
14. 100 Naboi 

    Oxon zainteresował mnie - i nie tylko mnie przecież, bo ma spore grono osób propsujących, juz jakiś czas temu. Teraz wyszedł kolejny krążek - tym razem dość oryginalny koncept, związany z komiksami - w klimat wprowadza nas już okładka.
    Na materiale zgromadzono prace kilku producentów: jest tu Skaju, Dadi, Kes-a, Mario Kontrargument, Eigus, Sampling Sound Zone, NNFOF i Matt Wyrzykowski, który również odpowiada tu za partie żywej gitary. Na deckach wspomaga całość DJ Roka. I mamy tu dzięki temu wszystkiemu energetyczną dawkę dość klasycznego rapu, opartego na samplach i wzbogaconego graniem na żywo. Niejakim wyjątkiem jest tu 'Zakładam maskę' Matta Wyrzykowskiego, z mocną, rockową gitarą prowadzącą - podobnie ogarnia temat Mario w 'Genki Dama'. Drugim odbiciem od większości są podkłady Eigusa - nowoczesne, njuskulowe, ocierające się o cloud - nie pasują, rozbijają klimat, niepotrzebnie zwalniają. Całość ogólnie jednak jest mocna, świetnie prowadząca narrację i choć czasem tempo zwalnia, to nadal nieźle zrobiona ścieżka dźwiękowa.  
    Oxon ma ten flow, składa wielopoziomowe zdania, gdzie rymuje się wszystko że wszystkim, na tyle, że czasem człowiek się w tym wszystkim gubi. Ale nie szkodzi, bo spora doza ironicznych wersów bawi na tyle, że nie przeszkadzało mi to specjalnie. Tym bardziej, że to taki rodzaj dowcipu, który mi odpowiada w rapie. Oxon opiera się w każdym traku o jakąś postać nadprzyrodzoną, znaną doskonale z komiksów Marvela, wsadza ją w smętną rzeczywistość, utożsamiając się z nią idealnie. Śmiechłem, kiedy superbohater ma problem z czystością skarpetek, które 'pod łóżkiem założyły już własną kolonię', albo kiedy ćwicząc loty z peleryną nie doskoczył i jebnął głową w parapet. Masa. Może i są tu niewielkie wpadki techniczne, ale są również fajerwerki, bo kiedy Oxon przyspiesza, to wiatr we włosach... Znalazło się tu również kilku gości, bo niby czemu nie? I trzeba im oddać, że godnie wpisują się w całość: miło, że nie przebijają gospodarza, ale i fajnie, że nie psują kawałków - idealny dobór. No, Penx rozwalił swą zwrotką w 'Lidze sprawiedliwości'...     
    W zasadzie nie podoba mi się tu tylko 'Żywe trupy', możliwe, że przez bit Eigusa - te akurat najmniej mi wchodzą. Gdyby każdy numer nagrany był z perspektywy superbohatera z przyziemnymi problemami, to byłby sztos, poważnie - bo w tej stylistyce doskonale płyta się zaczynała. Ale potem trochę się koncept rozmywa, Oxon nieco gubi trop i wychodzi z roli. Niemniej jednak, to bardzo przyjemna płyta i chętnie do niej wracam.

OCENA: 4+\6 


poniedziałek, 17 sierpnia 2015

KOZIM & HAKIM - CYRKULACJA

Gremium 2015

1. Start 
2. Arteria    feat. GUCIA
3. Byliśmy, jesteśmy, będziemy 
4. Ekshumacja 
5. Przewartościowani    feat. JRX
6. Pauza #1
7. CyberseX   
8. Heavy mental   
9. Spraw natłok    
10. Małe rzeczy    
11. A mogłem    feat. NORF
12. Pauza #2   
13. Sinusoida   
14. Inteligencja przekleństwem    feat. SIÓDMY STYX
15. Tyle prawd ilu ludzi na ziemi  
16. Nie chcę więcej..    
17. Stop 
18. Przeciw faza 

    Bardzo lubię Hakima - jego bity mają ten klimat  prawdziwego rapu, tego od źródeł. Kozim ma różne pomysły - niektóre mi odpowiadają, niektóre mniej, ale też wychodzi na plus. I tych dwóch kolesi oto postanowili zrobić razem jakiś projekt. To bardzo płodni wykonawcy, bombardują scenę nagraniami co najmniej raz w roku.
    Chociaż obaj członkowie duetu robią bity, to wykorzystali tu jedynie pracę Hakima. Są to rzeczy, do których nas przyzwyczaił przez te wszystkie lata bytności na scenie. Klasyczne podkłady rodem z drugiej połowy lat '90, prosto z NY albo Filadelfii. Owszem, raz na jakiś czas wpadnie westowa piszczała, ale to nie definiuje stylu - to zdecydowanie korzenne granie, z mocą sampli, porządnie zapętlonymi perkusjami i mocą skreczy Zbycha lub Flov Cut. Czasami na beatboxie wchodzi BB_Hunter, co przyjemnie wzbogaca brzmienie. Tylko ostatni trak wykonał Ememes - słychać wyraźnie, że to coś innego, ale nadal pozostaje w klimacie. Staranny dobór bitów pozbawia nas wyleniałej chujowizny, a zamiłowanie do klasyki Hakima zapobiega występowania wejść typu cloud. Nie ma hitów, ale wszystko jest równe i nie ma ani wzlotów, ani upadków. Jest dobrze.
    Jeśli chodzi o rapsy, to Kozim ma ciężki wokal, nieco chrypiący, pełen emocji i pasji, choć również potrafi zarymować wysokim głosem, z miłym dla ucha flow i rymami zajmującymi się z jednej strony rapem i bardziej przyziemnymi rzeczami, ale z drugiej Kozim często lubi wjechać głębiej w czaszkę i wydobyć czasem nieco filozofii. Raper trzyma równy poziom tekstowy, a że siedzi w rapie już bardzo długo, wie, co ma powiedzieć i zrobić, aby nie było źle. Ciężko tu trafić na wybitny wers, ale w ten sam sposób nie znajdziesz również gównianego rymu. Goście w większości równają do poprzeczki - choć i wśród nich ciężko wyróżnić kogokolwiek, bo tu również wszystko wychodzi równo.
    To jest właśnie największy problem tego albumu - on jest dobry, naprawdę, ale wszystko tu jest równe, jak odrysowane od linijki. Wszystko jest przewidywalne, oczywiste i bez uniesień. Lubię tego posłuchać, ale to taki trochę emerycki rap.

OCENA: 4\6


środa, 10 czerwca 2015

BOSSKI ROMAN - KRAK5

Zion 2015

1. Misz Masz 
2. Akademik W Ogniu 
3. Przywiązania    feat. WIRUS
4. Co Się Trapisz 
5. Mama Ma Mamona 
6. Nie Widzisz Dystansu    feat. WTM 
7. Zostawiam Cię W Tyle 
8. Jakoś Przeżyję 
9. Grajmowicz     feat. HUDYHARY R2S 
10. Spaliłem Mosty 
11. O Kobietę Trzeba Dbać 
12. Czomolungma 
13. Pokonać Mrok 
14. Oko w oko z jaźnią 

    Roman to pewien fenomen na naszej scenie. Od wyśmiewanego członka Firmy, przeszedł on daleką drogę, pokazując, że jest wartościowym twórcą. Owszem, nie każdemu musi się jego twórczość podobać, ale każdy musi przyznać, że jego albumy są oryginalne, zmysł biznesu jest silny, zaangażowanie konkretne, a pomysły coraz ciekawsze.
    Tym razem, mimo, że u Romana różnie bywa, poświęcił on cały album na brzmienia nowoczesne. PZG, Flipson, 71Ghost, WSM, Fabster, Kasierr, Wałek, Paramedix i Kaj Je West poszli w te syntetyki, a trapy, grime i wszelakie njuskule śmigają aż miło. Poważnie. Rzadko słyszę takie spójne nagromadzenie nowoczesnych bitów, które są naprawdę dobre. I powiem szczerze, choć wychowany jestem na New School i Golden Era (przypomnę prawilnie, że Old School skończył się ok. 1983 roku, wraz z nadejściem nowoszkolnych albumów Fat Boys, Run DMC, Kool Moe Dee i im podobnych, z syntetycznym bitem i oszczędnymi liniami melodycznymi. New School przeszedł od ok. 1989 roku w Golden Era), to jednak muzyka, jaka znalazła się na Krak5 jest swoistą wizytówką garażowej elektroniki. Perkusje zmieniają tempo, bas miażdży i przyciska do podłogi, a wibracje syntetycznych dźwięków przejeżdżają po kręgosłupie jak teksańska piła mechaniczna. Butuputubwrrrrrtapatapatamwziuuuu... Rzeza.
    Roman wyrobił się już na majku na tyle ile mógł - myślę, że dalszy progres nie jest do końca możliwy. To może i źle, ale akurat nie koniecznie w tym przypadku. Roman nigdy wirtuozem nie był, stylu szalonego nie posiadał, ale progres, jaki popełnił od płyt firmy, przez kolejne Kraki i Drużyny Mistrzów, jest kolosalny. Flow nie ma większych wpadek, poza drobnymi potknięciami nie ma tu tragedii. Teksty? Może i proste, czasem sklecone niezręcznie, ale konkretne, Bosski skończył z tanim moralizatorstwem, przestał nauczać, jak mamy żyć, a zajął się raczej tą bardziej swobodną stroną żywota: kasą, imprezami, muzyką. Nie ma tu nadal pochwały rozwiązłego stylu życia, ale tematyka jest już luźniejsza, choć nie znaczy to, że Roman nie będzie się starał 'Pokonać mrok'. Ciekawe, że z trzech gości, którzy pojawili się na albumie, wyróżnić można... żadnego. Naprawdę, nawet niezły Wirus przepadł gdzieś pomiędzy tymi syntetykami, na których najlepiej odnajduje się właśnie Roman.
    Czy to jest dobra płyta? Cóż, i tak i nie. Muzycznie i klimatycznie na pewno niezła. Tekstowo i stylowo - tu już jest różnie. W sumie to niezły kawałek nowoczesnego rapu, Bosski czuje się w takim klimacie jak ryba w wodzie i to słychać - jego flow, przyznajmy szczerze, że nie najlepsze, pasuje tu jak ulał i nie kłuje w uszy. Zadziwionym, jak z każdym Krakiem, ale nawet mi się to podoba.

OCENA: 4-\6 


piątek, 1 maja 2015

ERIPE - OPIUM LP

Patokalipsa 2015

1. ELO KURWA 
2. Opium 
3. Wiń siebie    feat. USZER zDP, KIJU, PENX
4. Trajektoria lotu 
5. Katiusza    feat. BAZI, ZYGSON 
6. Nie będziemy kolegami 
7. Jebać leszczy 
8. Dynks Club    feat. DELEKTA   
9. Diego Sanchez    feat. KOJOT   
10. Jestem podziemiem
11. Reperkusje  
12. Obrażenia zewnętrzne 
13. Tartakiada    feat. QUEBONAFIDE 
14. Czasem się zastanawiam    feat. OXON, REVO 
15. Hajduszoboszlo 
16. Bez dwóch zdań 

    Nadal ciekaw jestem, kiedy Eripe będzie dostępny na legalu - może nigdy? Dość, że rapper może być pewien, że ilu sztuk fizyka sobie nie puści, tyle pójdzie na pniu, lud będzie się zachwycał, a na Glamie rozpęta się kolejna fala hejtu. A RIP i tak zrobi swoje i będzie śmiał się w kułak, że narobił szumu.
    Trochę się obawiałem patrząc na producentów, że muzyka nie będzie miała jebnięcia i będzie rozlazła - na szczęście nic z tych rzeczy. Tu prawie każdy numer ma pierdolnięcie - najwięcej dał tu coraz bardziej popularny TMK, który pokazał, że umie robić naprawdę konkretne i walące w łeb bity ('Diego Sanchez', 'Katiusza'). Poza nim są tu również Mario Kontrargument (w sumie on tu wygrywa, bo ma świetne dwa wejścia), Ksywabezdja, NoTime, Eigus (nieco drum'n'bassowy 'Reperkusje'), Jhn (ze swoim nieco rockującym 'Dynks Club'), Lanek (mocno syntetyczny i połamany, choć ciekawy 'Jestem podziemiem'), Szur (świetne połączenie kawałka klasycznego z nowoczesnym - bit do 'Obrażeń zewnętrznych jest jednym z ciekawszych tutaj), Nastyk i Mithal. I choć dużo jest tu ludzi odpowiedzialnych za muzykę, to jednak całość brzmienia ma tu ręce i nogi. Jest nowocześnie i dość elektronicznie, ale przyjemnie łupiące po uszach. Nieco klasycznie hiphopowego blichtru dodają DJe: Avens, DJ Noriz, DJ Gugatch i DJ Simple. 
    Eripe wchodzi na szczyty samouwielbienia, kiedy gada, że 'Muszę nagrać płytę, bo nie mam czego słuchać' - ale bądźmy szczerzy, ma podstawy ku temu. Scena dziś jest Teksasem, a wokal Eripe piłą mechaniczną - w sumie niezła kurwa masakra. Można hejtować tego emce, ale zazwyczaj wynika to tylko z tego powodu, że ktoś nie kuma tych wersów - 'moje pancze są denne - zwykle dwu' - bo Eripe sypie panczami z rękawa jak Diego Sanchez (dobra, Diego na ringu nie ma rękawów). Dostaje się kilku rapperom w 'Nie będziemy kolegami', dostaje się w zasadzie wszystkim wokół - totalny rozpiździaj trwa od początku do końca. Eripe nagrał album, na którym nie ma momentu na oddech - musisz uważać cały czas, bo możesz dostać w pysk, dziwko. Nawet kiedy rapper robi letniaki ku czci węgierskiego 'Hajduszoboszlo', pancze lecą w losowo wybranym kierunku: 'Pani Hela z pod Lublina trzyma w torbie żubra \ I bardzo ją interesuje co mam w kąpielówkach \ Pyta czy ją nasmaruje, w głowie się nie mieści \ Na taką starą rurę tylko WD-40'. No kurwa. Tu nawet ciężko wspominać o gościach, bo co tu można dodać? Zapropsuję tylko Revo (przewyborna zwrotka!) i Baziego, ale w sumie każdy daje tu sobie radę bez wstydu.
    Mówcie co chcecie, ale Eripe rozjebał system tym krążkiem. Owszem, jest tu kilka drobnych minusów, które jednak nie maja większego wpływu na całość. Daleko mi do gimbusa, w życiu w gimnazjum nie byłem, oceniam to, co słyszę. A słyszę rappera obdarzonego nie tylko stylem i techniką, ale również kąśliwym językiem, który nafaszerowany jest trotylem. Jak dla mnie, jeden z lepszych nielegali 2015 i mówcie co chcecie.

OCENA: 5\6   


piątek, 24 kwietnia 2015

PEERZET - OFICJALNE WYMARCIE KRÓW

Aptaun 2015

1. Pod Czachą
2. Co ja mam 
3. Problemy
4. Się bawmy tym 
5. Chłopaki jadą windą
6. Nie ma tego już
7. Nie wiem o co chodzi 
8. Za pięć lat 
9. Ale nuda ziom 
10. Życie Carlita 

    Doktor Majk mnie bardzo do Peerzeta przekonał, dlatego z chęcią przyjąłem jego nowy mikstejp. Nie przepadam za płytami na kradzionych bitach, ale to przecież swego rodzaju pokaz skillsów rappera, więc czemu nie - zwłaszcza, że jest nim Przemek. Już okładka wprowadza nas w klimat - zapewne mocno żartobliwy.
    Każdy z bitów na albumie jest instrumentalem z jakiegoś znanego mniej lub bardziej numeru. Ale nie oszukujmy się, kiedy włączysz te bity, to nie ma nic tajemniczego w podkładach znanych z płyt 50 Cent, Obie Trice 'They wanna know' - jeden z moich ulubionych sampli!!), Method Man & Redman, Nate Dogg, Nipsey Hustle, czy Araab Muzik. Ale przecież na takich taśmach nie chodzi o samą muzykę - wiadomo przynajmniej, czego słucha rapper i co mu się podoba - przecież te bity wybiera sam osobiście. Większość fanów rapu, którzy są choć nieco obeznani z amerykańskim hip hopem, będzie znała te podkłady - ci którzy słuchają tylko polskiego, będą mieli coś nowego. I dobrego, bo to przecież fajna muza.
    'Wiem że czekałeś na to jak na pierdolone lato \ wchodzę ci na banię jak kurator, jak prokurator synu \ masz fejm skurwysynu, lecz nawijasz jako-tako' - te wersy otwierają mikstejp i niejako są kwintesencją stylu i tematów przewodnich. Bragga, które należałoby brać raczej z przymrużeniem oka, bo Peerzet robi sobie tu często bekę, żartując nie tylko ze słuchacza, ale także z samego siebie. Takim pobocznym nurtem są życiowe 'Problemy', wspominki starych czasów, a także radosne najebki. Wszystko to nieco przez palce, z jajem i nie należy przyjmować tego, co tu słyszymy za pewnik. PRZ nabija z innych rapperów - zwłaszcza tych ze szczytów list Olis (dostało się Kaenowi...), lecz pamiętajmy, że mamy podchodzić do tego na luzie i bez spiny. Wszak to tylko pokaz skillsów, a tych Przemkowi nie brakuje.
    Fajny materiał, choć na kradzionych bitach, to jednak słucha się tego z przyjemnością, bo nie dość, że rapper wziął sobie dobre podkłady, to jeszcze... sam jest dobry. Do sprawdzenia, darmowe pociągnięcie na stronie Przemka.

OCENA: 4\6 


niedziela, 19 kwietnia 2015

DEYS - IMPRIMATUR MIXTAPE

nielegal 2015

1. Imprimatur 
2. Czarne ciuchy
3. HateHateHate
4. To mogłem być ja 
5. Mianownik
6. Fantastycznie 
7. #nadnad   feat. ZERO COOL 
8. #zazdro 
9. Easy 
10. Użycia 
11. Coming out 
12. Ghost     feat. ŻABSON 
13. Ginger Ninja
14. Niewygodne
15. Replay 

    W zeszłym roku Deys wraz ze swoimi Audiogramami zdobył u mnie moją prywatną TOP 3 - był to jeden z najlepszych nielegali. Bardzo się więc ucieszyłem, kiedy okazało się, że jego nowy materiał właśnie uderzył w ulicę. Pomijając dziwaczny tytuł (tak, wiem, że oznacza to zgodę biskupa na druk księgi - ale wydaje mi się to naciągane...), skupiłem się na treści.
    To mikstejp, ale w większości na oryginalnych bitach. Może rzeczywiście przypominać to miksturę, bo żaden z producentów nie pojawia się dwa razy (poza Eigusem), a trzy bity są wzięte skądinąd. No cóż, ja nie jestem fanem tych nowoczesnych brzmień, ale nie mogę oddać propsów dla kilku z tych bitmejkerów. Na pewno ruszył mnie bit do 'CZarnych ciuchów' Essex'a - niejednostajny, nietuzinkowy, bardzo fajny. Johnny Beats i jego 'Hatehatehate' to bardzo mocny trap, włażący już w dópstep - ale za to naprawdę niezły. Ssz i jego '#nadnad' morduje prostotą i przestrzeniami rodem z new romantic (te klaśnięcia!). 'Ghost' Renna to wręcz soundtrack do sci-fi horroru, świetny kawałek z kolosalnym klimatem. Reszta producentów (Lenzy, Geezy, Eigus, Shyboy 360, Skrywa, SecretRank) średnio mnie wzruszyła - nowoczesne podkłady, czasem zahaczające o cloudy, które na rapie są dla mnie zaiste niestrawne. Cyka, brzęczy, zgrzyta, zawodzi. Ogólnie to dość dobra porcja muzyki, przede wszystkim dla fanów tych progresywnych brzmień - ale ja, jako dinozaur z przełomu '80\'90, przyjmuję muzę na tym materiale za dobrą monetę. 
    Deys... W zasadzie słowa są zbędne. Co ja mam tu napisać, pieprzoną laurkę? Koleś ogarnia majka tak, że lecą iskry, bo nie dość, że ma flow i potrafi niebywale zmieniać tempo, to jeszcze jego teksty są tak złożone, że potrzebne jest co najmniej kilka przesłuchań, aby ogarnąć choć większą część. Weź ten follow up do Star Wars: 'Ciężkie oddechy jak po sześciopakach \ Brakuje Vadera - to luka na złączach' - z tym Lukiem (tą luką?) przecież rozjebał system! Te teksty mógłbym cytować z każdego numeru, bo ciągle padają jakieś warte uwagi: 'Za nadludźmi stoję zawsze tak jak palmy w Cali \ A reszta roztrzaskana jak ta mucha na Pezeta Audi \ Nie lukam już do tyłu, za dużo tam rozjebałem \ A jak jesteś fajny wszystko ok, Lonely Island'. I tak ciągle. Deys tnie przy ziemi, opowiada również sporo o sobie i swoim życiu - ze sporym dystansem i dużą dawką autoironii. Mocnym akcentem jest prawiedziewięciominutowy diss (a w zasadzie część kolejna) na SB Mafiję, zwłaszcza Tomba i Białasa, ale przecież Solarowi też się obrywa. Auć. Niestety dla fanów SB, Deys górą. Trochę wkurwiać mogą tu techniczne kręcenia wokalem albo te ciągłe powroty do plotek o gejostwie Deysa i rozdawanie buziaków chłopaczkom - mnie to nieco przeszkadza, bo bez przesady, ale rozumiem, że Deysika aka Geysika musiało to mocno ugodzić, stąd porusza kwestię co i rusz.    
    Może nie jest to tak dobry materiał, jak Audiogramy, ale nie da się ukryć, że ponownie to będzie sztos, nawet za pół roku, czy dalej. Deys ma fantastyczną umiejętność pisania tekstów, które wypluwa w nienagannym stylu. Co tu można powiedzieć? Świetna rzecz, choć nie zawsze muzyka trafia w mój gust.

OCENA: 5\6


czwartek, 9 kwietnia 2015

SEKTA 666 - 367 EP

nielegal 2015

1. Stos (Intro)
2. Wiedźma
3. Diabelska introwersja 
4. Lustro 
5. Koniec 
6. Czopka 666 (Outro)

     Kolejny materiał spod znaku krakowskiego horror hardkoru Sekta nagrała w składzie Młody Goh, NRK a.k.a Bezpański Pies i Hmjeló. To krótki album trzech rapperów o nietuzinkowym flow i ciężkim przekazie.
    Hmjeló jest nie tylko rapperem, ale również okazuje się wyprodukować tę krótką całość, trwającą ledwie dwadzieścia trzy minuty. Ciężkie bity, oparte o ciężkie perkusje, wbijają ci się w mózg jak pazury Freddiego Krugera. Hmjeló postarał się o mroczne sample gitar, czy smyczków, które nie stanowią głównego motywu, a tylko wtrącają się na moment, aby zasiać ziarno niepokoju. Wariactwo. 
    Tych trzech rapperów tworzy tu naprawdę wyjątkowy klimat. Hmjeló to taki gawędziarz z książek fantasy i mistrz gry z gier RPG. Ma ciekawy styl i teksty, które będą pasowały bez pudła do sesji typu Warhammer, bądź AD&D. NRK jest najbardziej 'normalny' w tym towarzystwie, bo i jego technika jest zwyczajna, w tekstach nie ma bluźnierstwa - ale to wcale nie znaczy, że NeRKa jest słaby. Jest po prostu najmniej wykręcony spośród tej trójki, ale przez to, że jest dość zwyczajny, wyróżnia się na tle kolegów. Goh, jak zwykle, pluje wersami, nie przejmując się konwenansami, kordonami, ni przyzwoitością. To już nie fantasy, tylko brud piwnicy zebrany skalpelem szalonego chirurga. O czym tu mowa? Nie wiem. Nie to jest tu ważne, o co chodzi, tylko o klimat paranoi, opętania i szału. Wariactwo.
    Sekta 666 doszła już do momentu, że nie będą przyswajalni przez zwykłych zjadaczy hip hopu. To ciężka jak nagrobkowa płyta (łapiesz to?). Jest to trudny materiał, bez życiowych rozkminek, czy bragga. To diabelskie monologi na temat twoich grzechów, szmato. Spłoniesz.

OCENA: 4-\6


wtorek, 17 marca 2015

NAWROT NWT - DAJ MI SZANSĘ

nielegal 2015

1. Brakuje mi cienie   feat. CZIKA
2. Niech pada
3. Zrobię tak, że
4. Na dnie
5. Pijemy za was   feat. ŚRUBA, CIASTEK, RTS, 2M
6. Nie ma cię tu
7. Wara ode mnie
8. Pasja powinna łączyć   feat. PREZES
9. Our live   feat. PAULA
10. Koszmar   feat. CZIKA
11. Coś nowego

    Nawrot to rapper i właściciel studia nagraniowego. Już w zeszłym roku wydał swój materiał, który miał równie dziwaczną okładkę, co ta tutaj. Nie oszukujmy się, album był chujowy i nie ma co do niego wracać. Ale czy autor czegoś się nauczył i wraca w lepszym stylu? W końcu tytuł błaga, żeby dać mu jeszcze jedną szansę, no to daję...
    Producent o jakże finezyjnej nazwie cppwc był na ostatnim materiale akurat najgorszym bitmejkerem z zaproponowanych. Na nieszczęście okazuje się, że to on właśnie zrobił CAŁY nowy album Nawrota. No dobrze, może nie na nieszczęście, bo okazało się, że te jego podkłady wcale nie są takie straszne. Nie to, żebym zwariował na punkcie tej muzy, ale przynajmniej już nie plułem na lewo i prawo, słysząc te klepanie. Tak, cppwc poprawił warsztat, zrobił podkłady nowoczesne, nieco syntetyczne, ale już słuchalne. Zwłaszcza bit do 'Zrobię tak, że...', który naprawdę buja i doskonale nadaje się do bragga. Kiedy wchodzą sample z muzyki klasycznej na takich nieco crunkowych perkusjach w 'Pijemy za was', też robi się jakby weselej. Ale to wyjątek, reszta brzęczy i plimka - poprawnie i bez szału, aczkolwiek znośnie. Spory progres u producenta.
    Nawrot też ewoluował, zupełnie, jakby czytał moją poprzednią zjebkę i wziął to sobie do serca. On ma dość ciekawy głos, średni, taki rzemieślniczy flow i te swoje poetyckie teksty. Z tą poezją bywa różnie, czasem jest to grafomania do dziesiątej potęgi, czasem częstochowskie rymy rodem z przedszkola, ale czasem wchodzą jakieś ciekawsze wersy. Trochę się Nawrot nie może zdecydować, czy jest romantycznym poetą, czy surowym rapperem, bo te natchnione kawałki mieszają się z ostrym bragga i kawałkami, dajmy na to, o chlaniu wódy. Ja rozumiem, że prawdziwy poeta musi czymś podlewać ogień weny, a alkohol pali się przecież doskonale, ale nie zawsze się to zazębia na tym materiale. O ile Nawrot jeszcze ujdzie w tłoku, to zaproszeni przez niego goście to kpina. Prym wiedzie tu bodaj Ciastek, który powinien darować sobie zabawę mikrofonem, bo tak źle zarymowanej zwrotki dawno nie słyszałem. Reszta też nie jest najlepsza, ale nie będę się nad nimi pastwił. Popastwię się jeszcze nad... Nawrotem, a to za kawałek 'Our live', który jest błędem już od samego początku, czyli tytułu. A kurwa pisałem, żeby nie używał angielskiego, jak go nie zna! A tu masz. Nie dość, że jest to najsłabszy numer, bardzo kiepsko pojechany, to jeszcze to 'our live' zamiast 'our life' mnie totalnie rozpierdala. Przecież to poziom podstawówki, mój syn umie angielski lepiej w piątek klasie! Damned.
    Na początku się bałem, ale naprawdę Nawrot zrobił postęp, i to spory. Po poprzednim materiale spodziewałem się kolejnej sieki, ale wydaje się, że Nawrot starał się ominąć wszelkie słabe punkty, lub je poprawić. I bardzo dobrze, teraz przynajmniej tego się da posłuchać. Co nie znaczy, że nie ma nad czym pracować. Ale przynajmniej teraz rapper dobił do średniej podziemnej.

OCENA: 3\6