czwartek, 30 kwietnia 2015

THEODOR - PIERWSZE DEMO

3\4 UDS

1. Taki Jak Ja 
2. Odpowiedzialność
3. Niedziela 
4. Moja Warszawa 
5. Wolność 
6. Łańcuch 
7. Determinacja 
8. Maui 
9. Cisza 
10. CV vol. 1
11. Ja 
12. Dorosłość   feat. KUBA KNAP
13. Złote Myśli 
14. I, O, E, 
15. Momenty    feat. LILU
16. Goodbye

    Theodor to dość dziwny typ - może nie chodzi tu o niego samego osobiście, ale o wrażenie, jakie wywołuje. Alkopoligamia miała go wydać, ale wymiksowali się wężowym ruchem z interesu, więc przyjęto Theo w 3\4 UDS. Na forach zdania są podzielone - w sumie więcej opinii o chujowości Theodora, choć z drugiej strony rapgenius uznał 'Pierwsze Demo' płytą tygodnia. To w końcu jak jest?
    Mamy tu lekki rozstrzał na produkcji, bo Theo zebrał ponad dziesięciu bitmejkerów na ten godzinny materiał. Ale, wbrew pozorom, materiał na tym nie ucierpiał, bo bity są dość konkretne, pomimo, że nowoczesna, to jednak z klasycznym zacięciem. Spójrzmy na listę producentów: Ambeatny, NoTime, Bez_Struktury, Grejtu, Nerwu, Clockworkkk, Pereł, Even, Justyna Em, Sense i Poszwixxx. Kto się orientuje choć trochę to szybko zgadnie, że mamy tu wszystko - od melancholijnej klasyki Pereła, po Poszwixxxa, który też tu nie dał jakiegoś stricte syntetyka. To dość zróżnicowany klimat i powiem prawdę, że niekoniecznie wszystkie bity wchodzą bez mydła. Świetnie brzmi 'Niedziela' Bez_Struktury, równie fajnie buja 'Moja Warszawa' od Grejtu, złotoerowe 'Złote myśli' Sense ze skreczami DJ Kebsa, natomiast soulowe 'Maui' Evena to prawdziwy kąsek. Na przeciwnym biegunie jest nieco łzawy Pereł ('Determinacja'), czy dziwna 'Cisza' Nerwusa.
    Cóż, Theodor wcale nie jest taki słaby, jak go malowali (obsmarowali?) na forach. Może jego styl czasem kłuje w uszy, może wokal nie jest wyszlifowany, ale... to właśnie daje ten specyficzny klimat. W sumie ciężko mi po kilku odsłuchaniach zacytować coś konkretnego, bo te wersy, choć są całkiem niezłe, to nie mają żadnych linijek, które kładą na ziemi. Jednak coś w tym wszystkim jest, bo MC słucha się naprawdę dobrze, zarówno jego stylistyki, jak i opowiastek. Nie wszystkim się to musi podobać, bo Theodor jest taki, że albo go polubisz, albo zjebiesz - ciężko być w stosunku do niego obojętnym. Mnie jednak ta postawa odpowiada i nie będę narzekał - to wcale nie jest złe, to brzmi całkiem fajnie.
    Trochę się bałem, zanim odpaliłem materiał, ale niepotrzebnie. Theodor wie co robi, Theodor umie wpaść w ucho i choć czasem przekaz może być niejasny, bit zbyt rozwodniony, album jest całkiem całkiem. Wcale nie zamierzam narzekać, spoko rzecz.

OCENA: 4\6 


środa, 29 kwietnia 2015

NORM & ELEM - ZATRUTA SYMBIOZA

MC 2015

1. Zatruta symbioza
2. Weź przez życie nie biegnij
3. Kostka Rubika
4. Między światem, a ludźmi
5. Kiedyś, teraz, później...
6. Przez internet   feat. MATI M, EMILAK
7. Kwaśnego deszczu kropla
8. Słońce po burzy
9. Zgnite serca
10. Media huczą feat. FIZER, SERAF
11. Dzieciak radomskiego rapu feat. KUBI, PAJAC, WOLA, IGNAC, YANKEEZ, KOTZI, BIENIA
12. Zaoferuj mi więcej
13. Zaoferuj mi więcej (Bit Tytuz)

    Radomski rap ma się bardzo dobrze i z chęcią przyjmuję każdy przejaw tamtejszego ruchu scenicznego. Zazwyczaj płyty z tego miasta są, jeśli nie bardzo dobre, to chociaż ok, co czyni scenę radomską jedną z ciekawszych w kraju. Dziś na tapecie kolejny duet mc i jego bitmejker i choć album został przyjęty średnio, to i tak sprawdziłem.
    To Elem jest tu producentem i zaskakuje od razu na wstępie. Płyta zaczyna się dość porywającym trakiem opartym o 'Sztukę latania' Lady Pank - ostry początek. Potem jest już różnie - zazwyczaj przeciętnie i jak najbardziej typowo: grają smętne pianinka i zawodzą smyczki. Czasem na szczęście Elem odchodzi od tego wyświechtanego schematu ulicznego (jak np. 'Między światłem a ludźmi', czy elektroniczny 'Przez internet'). Niemniej jednak niewiele jest tu bitów, które złapią cię za gardło i będą machać karkiem - zasadniczo - może ze trzy. Reszta jest oklepana, typowa dla ulicznego rapu i niestety mało jest wyjątków, które by wyróżniały ten materiał. A nie, owszem, wyróżnia się tu remix, który wykonał... Tytuz.   
    Norm mnie nie porwał. Owszem, jego flow jest nawet niezłe, choć przeszkadzać może lekka wada wymowy. Może również wadzić to, co i jak mówi sam rapper, bo choć to takie prawilne opowieści z blokowiska, to jednak wpadają tu wersy, które kłują w uszy - albo prostactwem ('kurwa' rzucana czasem w takiej ilości, że przewyższa liczbę innych słów albo 'kwaśnego deszczu kropla kap kurwa kap') albo już zwyczajną wiochą (coś a la 'Tej, Mnietek, ciepnij mje widły na kumbajn, chciołech gnój zrzucić, bo mje chlapło na gumnioki!') - sprawdź pierwsze wersy 'Kiedyś, teraz...', gdzie ciężko zrozumieć początek, bo Norm tak poprzestawiał akcenty, że nie bardzo wiadomo OCB. Nie tylko na początku zresztą. A kiedy wpadają angielskie wtręty... Uch. Nie oznacza to jednak, że to taka lipa z 'Rolnik szuka żony' - zdarzają się dość porządne treści, jak choćby o internetowych nerdach, spędzających czas w sieci - bardzo aktualne i trafione. Byłoby fajnie, gdyby Norm oszczędził idiotyzmów ('wiem że nie podniesie cię żaden z twoich ziomów kondomów' - co????), poprzestawianych akcentów (apogeum w 'Kwaśnego deszczu kropla'), czy słów wyrwanych spod snopków słomy. Znalazło się tu również sporo gości, ale większość to typowa średnia półka podziemia, która przelatuje, jakby jej nie było. Ciekawy jest za to radomski posse track, gdzie brylują Pajac, Yankeez, dysponujący szalonym stylem Bienia i oczywiście Kotzi, trzymający zawsze wysoki poziom.
    Są momenty naprawdę warte uwagi, są chwile, na które wypada spuścić zasłonę milczenia. To taki nieco lepszy niż przeciętny album uliczny, bo i Norm się wyróżnia (nie zawsze in plus) i parę gościnnych zwrotek błyszczy (Bienia rozwala, poważnie), kilka niezłych bitów wpadło. I tyle, można sprawdzić.

OCENA: 3\6


wtorek, 28 kwietnia 2015

BAJA & OKTER (BAD BOYS) - BEZ ODBIORU

nielegal 2015

1. Miesiąc za miesiącem
2. One Hit Wonder
3. Zaro bydzie (Skit)
4. Czarna Gleba
5. Bragga Chamoowa 2 feat. OLI, SINEED, DRY
6. Gdzie to?
7. Sczery (Skit)
8. Spirytualia
9. Two Guns
10. Cofnąć czas
11. Działka (Skit)
12. Kaftan
13. Mamy to
14. Do myślenia
15. You came too close (Skit)
16. Kill Em All
17. Zabij Mnie feat. DRY
18. O matko! (Skit)
19. Jessica Rabbit
20. Flashback

      Kolejny wschodni duet producent i jego rapper - czy też odwrotnie. Wyznam, że patrząc na okładkę, mocno się zawahałem, czy aby rzeczywiście potrzebuję tego słuchać, bo Teatr Telewizji z lat '80 miał lepszą charakteryzację... 
    W tym duecie to Okter odpowiada za całość muzyki i to on daje tu swoje podkłady. No i tak... Są one dziwnie pozbawione energii, jakby na zwolnionych obrotach, ale brakuje w nich nie tylko życia, ale i jakiegoś pomysłu. Nie ważne, czy Okter chce być nowoczesny w stylu trap, czy klasyczny, to po prostu toczy się jak Maluch na jednym cylindrze. Nawet wtedy, kiedy trak jedzie na znanym i zacnym samplu (patrz 'Czarna Gleba'), to i tak ni cholery to nie chce działać - to jest bezbarwne, nudne i bez życia. To niby muzyka nowoczesna, rap XXI wieku, ale jest ona tak chujowa, że tego nie da się słuchać
    Obaj koledzy, którzy rymują, są nawet w miarę porządni, mają tylko jedną wadę - są znacznie szybsi niż te flegmatyczne podkłady i mają spory problem, aby swoje, bądź co bądź, szybkie wersy ładnie poukładać na tych trakach. Tyle, że nawet jeśli brzmią oni ok, to i tak nie chce się tych wersów słuchać - wszystko jest tak samo wymęczone i wypocone, jak muzyka. Szczytem nędzy jest refren do 'Gdzie to?', gdzie leci na autotunie coś o jajach i fajach, a zwrotki to kwintesencja kłopotów z poukładaniem wersów na tych werblach. Na jakość wersów spuszczam już w ogóle kurtynę, bo przy tekście 'gdzie twoja moszna, nad pępkiem krok masz' spadłem z krzesła. Nie, tego się nie da słuchać.
    Ok, przyznaję, nie przesłuchałem albumu kilka razy. Chuj, będę szczery do bólu - skończyłem na ósmym kawałku, po kolejnym skipie. Rzadko tak się zdarza, że nie mogę nawet wysłuchać całości... I rzadko tak jest, że okładka idealnie pasuje do zawartości, nie wiem tylko, które jest gorsze... Najgorsza płyta, jaką miałem okazję usłyszeć od dawna.

OCENA: 1\6


poniedziałek, 27 kwietnia 2015

MATIS - GETTO UMYSŁU

Hemp 2015

1. M.A.T.I.S
2. DJ
3. K.L.U.B   feat. SENSI
4. I Miss You
5. Dobry Zwyczaj   feat. WOJTAS, JUNIOR STRESS
6. Getto Umysłu
7. Daj Spokój   feat. TYTSON
8. O Wiele Lepiej   feat. SENSI
9. N.A.J
10. BeOOeMBeAPe    feat. SARIUS
11. Jeśli Myślisz
12. Moneyboy   feat. DEE
13. Obiecanki   feat. TULYM CREW, ZŁOTY
14. Walka   feat. SENSI
15. M.A.T.I.S (DJ Eprom Remix)
16. R.I.P

    Szczerze mówiąc, choć Strona Centrum była propsowana za powrót do Złotej Ery, za kontynuację dorgi, wyznaczonej przez HurraGun, to jednak ich ubiegłoroczny album nie powalił mnie na kolana. Tymczasem jeden z członków zespołu, Matis, wydał na początku roku swoje solo - podobno jeszcze lepsze, niż materiał załogi. 
    Matis i DJ Lem - to duet, który wykonał tu całość muzyki i skreczy. Matis posklejał bity, a Lem pociął je Technics'ami i mamy tu rzeczywisty klimat a la '93. Matis pozbierał jazzowe i funkowe sample, z których skonstruował podkłady, które mieszczą się idealnie w przedziale między House of Pain, a Lords Of The Underground i nawet Wu Tang (znany z albumu Suns Of Man sampel z Ann Peebles). To ten hałaśliwy, nowojorski styl (tak, wiem, że House of Pain są z LA, ale nie o to chodzi), ciężki bumbap, przywodzący na myśl najlepsze lata hip hopu, czas spędzony przed Yo! MTV Rap's i na bazarach w poszukiwaniu kolejnych bootlegów na kasetach. Wraz z katami Lema jest naprawdę fajnie i buja łbem. 
    Płyta wypełniona jest po brzegi bragga i rymami bitewnymi, z rzadka tylko przetykanymi życiowymi akcjami, czy reminiscencją. Nie powiem, że te wersy robią jakiekolwiek wrażenie na słuchaczu, bo takich rymów jest na pęczki, ale za to trzymają klimat nagrywek lat Złotej Ery. To wszystko jest zrobione porządnie, Matis trzyma równy poziom, ale do wirtuozów bym go nie zaliczał. Jest prosto i mało skomplikowanie, ale szczerze i bez wpadek, i chyba o to chodzi, bo jak mówi Matis, 'jestem normalny, zwyczajny jak każdy'. Rapper zaprosił na gościnne występy kilku emce, którzy kojarzą się zdecydowanie z bumbapem. To głównie Sensi, ale przecież także Wojtas, Tytson i Sarius, a także kilku mniej znanych graczy z Ukrainy, z których Dee rymuje po angielsku (całkiem zacnie nawet), a Tulym Crew... po swojemu. I co? Niewiele, bo żaden, nawet Sarius, nie wnosi wiele, ot, kolejne rymy 'to the beat cha'll' - no, Dee brzmi rzeczywiście dobrze, ale może to dlatego, że leci po angielsku.
    Przyjemny, klasyczny krążek, który jednak nie robi wielkiego szumu wokół siebie. Bity bronią się same - pod warunkiem, że lubisz Złotą Erę. Jak chłonąłeś HurraGun, to wejdzie ci również Matis. Nieco gorzej z wersami, ale, jak już pisałem, bez wpadek. Ogólnie, to fajny album, który przenosi nas 20 lat wstecz.

OCENA: 4\6


niedziela, 26 kwietnia 2015

ARIK - OBSYDIAN EP

3\4 UDS 2015

1. Intro 
2. 27 X 
3. Tylko po to  
4. Tom Hanks   feat. PLANET ANM, MVZR 
5. Za Późno   feat. EGOTRUE, TMK aka PIEKIELNY
6. Wybudowałem pomnik    feat. BONSON, HYZIU
7. Jestem Tu 
8. Zabierz Mnie 
9. Inny   feat. MVZR 
10. Outro  
11. Złudzenie   feat. SZO
12. 27 X (Steven Remix)
13. 27 X (Ironic Remix)
14. 27 X (Seek Remix)

    Arik to młodzieniec ze Szczecina, który dwa lata temu, dzięki swojemu kawałkowi zebrał kilkadziesiąt tysięcy odsłuchów na YT - fejm rozszedł się szybko i mało znanym wcześniej rapperem nagle zainteresowało się sporo osób. Niedawno pojawił się debiutancki materiał Arika, określiny mianem EP, ale tak naprawdę to LP, bo trwa ponad 52 minuty.
    Arik powierzył brzmienie płyty takim ludziom, jak Uneasy, Szatt, Kamska, Skrywa, MVZR, Ironic oraz Steven i bez zbędnych wstępów wiadomo, że to będzie muzyka mocno syntetyczna. W rzeczywistości może nie jest tak do końca, bo taki Skrywa w 'Tom Hanks' proponuje bardzo korzenne i feelingowe brzmienie, ale nie zmienia to wcale faktu, że 'Obsydian' to jest taka zwyczajna płyta. Zresztą, Skrywa, choć jego drugi bit 'Za późno' jest już znacznie bardziej cloudowy, czy wręcz dubstepowy, jest tu chyba najlepszym producentem. W ogóle muza jest niezwykle spójna, pomimo, iż pochodzi z tak wielu źródeł. Oszczędna, ale nastrojowa, często pozbawiona perkusji, albo z uderzeniami nierównomiernymi, pędzącymi w przód, tudzież wystukiwanymi niby od niechcenia co jakiś dowolny czas. Nie lubię, ale wiem, że będą ludzie, którzy się tym brzmieniem zachwycą.
    Arik, owszem, pasuje do klimatu albumu, bo umie wczuć się w to melancholijne brzmienie, a do tego ma te teksty, w których stara się opowiedzieć o nurtujących go problemach, o życiowych zakrętach... Arik snuje swoje sentymentalne opowiastki, w zasadzie wszystko jest w typie 'Za długo czekałem by teraz się nie móc odnaleźć idąc nie udeptaną drogą, mój Nazaret \ Nawet nie chcę myśleć o tym ile razy liczyłem do celu kroki \ Mam oczywiste te plany i teraz już za późno zboczyć \ I co dał mi ten rok to głód zwycięstwa, wiary, że mam jeszcze czas w tym \ Bez presji, rzucania pod nogi kłód, ten szlak sami pokonamy bez nadmiernej walki \ To za proste, całe życie na froncie \ Cokolwiek mam mówić wydaje się za dobre \ Cokolwiek usłyszę - żałosne'. Wyznam, że takie umartwianie się nad sobą mnie drażni i w którymś momencie łapię się na tym, że zupełnie nie słyszę, co koleś do mnie gada. Goście? Na poziomie, choć najbardziej wszedł mi (tak, wiem, źle to brzmi) Planet. Reszta próbuje równie tragicznych wersów o przegranym życiu i byciu nieszczęśliwym.  
    To prawda, nie jestem fanem takiej muzyki: rozmymłanej, przeintelektualizowanej, bezperkusyjnej, autotune'owej... Owszem, doceniam kreatywność i warsztat Arika - on jest naprawdę dobry i godny uwagi, ale ni cholery nie umiem się przekonać do tego, aby włączyć płytę jeszcze raz. Nudzi mnie, jest zbyt rozlazła, tego można słuchać przy czerwonym winie w jesienną noc wraz ze swoją dziewczyną na pomoście jeziora. Pierdolę, nie piję wina, nie mam dziewczyny - po niemal 20 latach małżeństwa tkwi się na innym poziomie partnerstwa, a na pomoście wolę słuchać szumu wody. To nie dla mnie.

OCENA: 3+\6  


sobota, 25 kwietnia 2015

ISKRA - EWOKACJA

3\4 UDS 2015

1. Dążyc do celu 
2. Chciałbym   feat. DIAMENT 
3. Ewokacja 
4. Teraz albo nigdy 
5. Miejsce moich wspomnień 
6. Falsyfikaty     
7. Gdzie   feat. COOKS, AUSTIN 
8. Wehikuł czasu          
9. Biorę życie jakim jest   feat. CZEPAS, MŁODY PSZ 
10. Zostawic wszystko w tyle    feat. ANA SZEN

    Iskra działa na oświęcimskiej scenie już od jakiegoś czasu, jednak rzadko wypływał gdzieś poza lokalny krąg fanów. Do czasu, kiedy zainteresował się nim znany net label 3\4 UDS i wypuścił jego pierwszy album solowy. Zaskakuje on nieco listą producentów i djów, a że albumy z Underground Studio lubię, więc sprawdzam.
    Zadziwiać mogą obce ksywki producentów, ale w sumie w dobie internetu nic nie jest niemożliwe... Płytę otwiera Ear 2 Tha Beat, niemiecki producent z Kolonii, którego bity pojawiały się nie tylko na płytach niemieckich (m.in. Eko Fresh, Bushido, Ferris MC), ale przecież także u The Game, Jadakiss, Fredro Starr, czy K-Rino i Brotha Lynch Hung. Tutaj dał on klasyczny podkład, oparty na bardzo znanym samplu zespołu Skylark - bit o tyle sympatyczny, co ograny. Nie mniejszą listę gwiazd ma na swoim koncie ziomek E2TB, czyli Allrounda, współpracujący z takimi ludźmi, jak Styles, 2 Chainz, Inspectah Deck, Termanology, Bizzy Bone oraz naturalnie z niemieckimi gwiazdami: Spax, Eko Fresh, czy Nate57. On również opiera swoje dość klasyczne bity o całkiem znane i zapewniające kiwanie głowy sample. Następny zagraniczny bitmejker to grupa The Unbeatables, która z kolei znajdziemy na płytach 50 Cent, Crooked I, Rick Ross, czy Method Man. Tutaj akurat ich 'Wehikuł czasu' jest zwyczajnie nudny... Trzy razy pojawia się Warmi ze swoimi klasycznymi podkładami. Młody z Meridialu brzmi w 'Miejscu moich wspomnień' tak charakterystycznie, że kto słyszał jego solówkę, ten bez wahania stwierdzi, że to właśnie Młody MD. Drugi Młody to Młody PSZ ze swoim 'Biorę życie...', którym przywodzi na myśl podkłady Large Professora, czy Diamond D. Producentów wspomagają na wosku Cooks, DJ Danek i Alien.   
    Iskra, to prawda, ma tę iskrę i potrafi wykrzesać z siebie ogień. To prawda również, że nie zawsze, ale są momenty, kiedy rapper poleci aż miło posłuchać. Pierwsza połowa kawałków to bragga i pokaz skillsów, natomiast po kwadransie klimat się zmienia i wchodzą tematy głębsze, znacznie bliższe rapu ulicznego: prucie na psach, powroty do przeszłości (tzw. maintanin'), ciężkie życie, dążenie do celu bez wytchnienia - w sumie niewiele oryginalności, ale za to podane w dość porządnym sosie lirycznym. Goście, którzy tu się pojawiają na majkach, nie prezentują nic wielkiego, może poza Diamentem, który faktycznie lśni. Ciągle nie mogę się nadziwić, jakim cudem Młody PSZ wydał legala, bo to, co prezentuje to totalnie średnia podziemna... Już prędzej spodziewałbym się na legalu Iskry...
    Dostajemy tu bardzo przyjemny materiał, pełen klasycznych bitów, które wpadają lekko w nowoczesne brzmienia. Owszem, wpadają tu nieco nudnawe nuty, nie wnoszące nic ciekawego, ale większość jest naprawdę ok. Tylko po co było płacić hajsy tym zagraniczniakom, których u nas się nie kojarzy, skoro najlepiej wypadają obaj Młodzi (przynajmniej na bitach)? Porządne podkłady, niezły Iskra - to sprawia, że materiał warto obadać.    

OCENA: 4\6

piątek, 24 kwietnia 2015

PEERZET - OFICJALNE WYMARCIE KRÓW

Aptaun 2015

1. Pod Czachą
2. Co ja mam 
3. Problemy
4. Się bawmy tym 
5. Chłopaki jadą windą
6. Nie ma tego już
7. Nie wiem o co chodzi 
8. Za pięć lat 
9. Ale nuda ziom 
10. Życie Carlita 

    Doktor Majk mnie bardzo do Peerzeta przekonał, dlatego z chęcią przyjąłem jego nowy mikstejp. Nie przepadam za płytami na kradzionych bitach, ale to przecież swego rodzaju pokaz skillsów rappera, więc czemu nie - zwłaszcza, że jest nim Przemek. Już okładka wprowadza nas w klimat - zapewne mocno żartobliwy.
    Każdy z bitów na albumie jest instrumentalem z jakiegoś znanego mniej lub bardziej numeru. Ale nie oszukujmy się, kiedy włączysz te bity, to nie ma nic tajemniczego w podkładach znanych z płyt 50 Cent, Obie Trice 'They wanna know' - jeden z moich ulubionych sampli!!), Method Man & Redman, Nate Dogg, Nipsey Hustle, czy Araab Muzik. Ale przecież na takich taśmach nie chodzi o samą muzykę - wiadomo przynajmniej, czego słucha rapper i co mu się podoba - przecież te bity wybiera sam osobiście. Większość fanów rapu, którzy są choć nieco obeznani z amerykańskim hip hopem, będzie znała te podkłady - ci którzy słuchają tylko polskiego, będą mieli coś nowego. I dobrego, bo to przecież fajna muza.
    'Wiem że czekałeś na to jak na pierdolone lato \ wchodzę ci na banię jak kurator, jak prokurator synu \ masz fejm skurwysynu, lecz nawijasz jako-tako' - te wersy otwierają mikstejp i niejako są kwintesencją stylu i tematów przewodnich. Bragga, które należałoby brać raczej z przymrużeniem oka, bo Peerzet robi sobie tu często bekę, żartując nie tylko ze słuchacza, ale także z samego siebie. Takim pobocznym nurtem są życiowe 'Problemy', wspominki starych czasów, a także radosne najebki. Wszystko to nieco przez palce, z jajem i nie należy przyjmować tego, co tu słyszymy za pewnik. PRZ nabija z innych rapperów - zwłaszcza tych ze szczytów list Olis (dostało się Kaenowi...), lecz pamiętajmy, że mamy podchodzić do tego na luzie i bez spiny. Wszak to tylko pokaz skillsów, a tych Przemkowi nie brakuje.
    Fajny materiał, choć na kradzionych bitach, to jednak słucha się tego z przyjemnością, bo nie dość, że rapper wziął sobie dobre podkłady, to jeszcze... sam jest dobry. Do sprawdzenia, darmowe pociągnięcie na stronie Przemka.

OCENA: 4\6 


czwartek, 23 kwietnia 2015

ABDUL & WOJAK - ABW

nielegal 2015

1. Daleko
2. Trudno   feat. TOMASIN, LEH
3. Gloria   feat. BRAHU BRAT, KORAS
4. Cygany
5. ABW skit I
6. Siano, dolary
7. ABW skit II
8. Saszete feat. BEN BENITO, GEDZ Dj Krug
9. Piękny dzień
10. Walka trwa   feat. KONIU, TOPEK
11. Nie wątpie 
12. Game Over
13. Outro

    DJ Wojak jest moim zdaniem jednym z najbardziej niedocenianych producentów. Skumał się z nim Abdul z Kontrabandy i razem popełnili wspólny album, który właśnie trafił na strony internetowe. Przyznam, że bardzo lubię Wojaka, i głównie dla niego sięgnąłem po ten krążek. No i spodobała mi się okładka :)
    I słuszniem uczynił, bo Wojak jest naprawdę świetnym producentem. Od pierwszych werbli, aż po ostatnie przygrywki to genialna rzecz, wyprodukowana z sercem i szacunkiem dla korzeni rapu. Nie ma tu zbyt wiele elektroniki, choć aranżacje są zdecydowanie nowoczesne. Wojak łapie przeróżne sample i składa z nich bardzo fajne, bujające bity - niektóre pełne energii, a czasem cziloutowe. Genialny jest podkład do 'Cyganów', lecący może nieco Balkaniką, ale doprawdy świetnie etniczny i niecodzienny. Nieco podobny, przaśnie bałkański jest 'Siano, dolary', który również świetnie bangla.  Do tych klasycznych podkładów Wojak dorzuca skrecze (tylko w 'Saszete' zastępuje go DJ Krug) i już w ogóle mamy pełny klimat nowojorskiego rapu, przełożonego przez wizje Wojaka i yugo sample (choćby Bregović). Sam soundtrack do albumu jest jednym z lepszych w tym roku... Pieprzę, ogólnie to naprawdę wyborna robota. 
    Abdul jest rapperem, który ma taki wajb, jaki słyszało się na polskich albumach z początku XXI wieku. Kojarzy mi się trochę z Tymim z 17, czy Janowak'ka z OMP - taka swada zaangażowanego emce, przekonanego o swojej misji i swoich skillsach. A to, o czym gada Abdul, jest bardzo bliskie nie tylko każdemu zwykłemu ziomkowi z bloku, ale i właśnie tej tendencji w rapie a.d. 2000. Kasa, życiowe zakręty, czilout... Takie typowe wersy, ale napisane z lekkością i takim laidbackiem, że wchodzi w ucho z przyjemnością. Nie wszyscy goście zwracają na siebie uwagę - może tylko Gedz, bo reszta po prostu jest i nie wnosi wiele do całości. W sumie Abdul mógłby tu być sam.
    To bardzo fajny album: świetne bity Wojaka uzupełnia luz bycia Abdula. Razem tworzą konglomerat, którego aż chce się słuchać. To naprawdę pozycja, którą warto sprawdzić, polecam.

OCENA: 5\6     


środa, 22 kwietnia 2015

OTSOCHODZI - 7

Lekter 2015

1. Od Początku 
2. Hai Ha 
3. Polepiony
4. Widzisz Więcej
5. Panorama 
6. Ostatnie 
7. Dawaj Papier 

    To już kolejny album Janka Otsochodzi, jaki objawił się na świecie - tym razem to debiut labelu Lekter. I nie, nie jest to siódmy album rappera, a tylko liczba - magiczna w pewnym sensie, ale również ilość traków na albumie.
    W zapowiedziach stało, że muzyka to wypadkowa klimatów NY oraz Detroit i... to jest prawda. L4rm Collective, Barto'Cut12, Kris Qu, Spear-Oh i Kogutt stworzyli świetny, bujający klimat, idealny dla relaksu i czilautu. Na swobodnych perkusjach, bez ciśnienia grają bardzo przyjemne sample, które sprawiają, że twój kark będzie się kiwał jak łeb pieska na tablicy rozdzielczej w lowriderze. Najbardziej mnie wzruszył wręcz piękny bit Barto do 'HAi ha', który doprawdy urzeka swoimi dźwiękami i płynie jak statek. Killer normalnie. Niestety nie potrafię się przekonać do nazbyt skomplikowanych bitów Spear-Oh (zwłaszcza 'Widzisz więcej', bo 'Dawaj papier' jest sporo lepsze), ale to nie wpływa bardzo na odbiór całości - to świetna, delikatna muzyka, przywodząca na myśl No I.D., Jay Dee i temu podobne klimaty.
    Janek jest szczególnym rapperem, który nieco przyduszonym głosem opowiada nam historyjki z codzienności. Ale po pierwsze, robi to bardzo swobodnie i niewymuszenie, co jest ogromną zaletą, po drugie jest zdecydowanie szczery i prawdziwy - wierzysz mu bez zastrzeżeń, bo przecież sam to przeżywasz. Po trzecie zaś Otsochodzi potrafi przykuć uwagę przez cały (niedługi wprawdzie) czas trwania albumu, jest magnetyczny i sprawia, że wraz z nim wędrujemy przez warszawskie ulice i podwórka, idziemy razem na kebaba, czy rozkminiamy życie. Nie ma tu gości - są zupełnie zbędni.
    Świetna pozycja dla każdego fana rapu, jest to krótki materiał, który trzeba sprawdzić. Nie dość, że muzyka jest naprawdę dobrze zrobiona, to jeszcze autentyczność rappera i jego charyzma dodają płycie pikanterii. Ja się nie mogę odczepić...

OCENA: 5\6


poniedziałek, 20 kwietnia 2015

TYMIN & PEUS - SETKA SEKTA

Elade 2015

1. Sekta Setka 
2. Regionalne animozje vol.1
3. Nie dla siebie   feat. MAŚLAK FWF
4. Will Hunting   feat. ZEUS 
5. Jestem dumny  
6. Gołębi przesąd   
7. Golden mean   feat. JUSTYNA ŚWIĘS   
8. Andrzej Iwan (Rollercoaster)
9. Sin(x)   feat. LUKA
10. Nikt mi nie powiedział   feat. KID, PREZES, PUEBLOS
11. Potrzebujemy snu   feat. JUSTYNA ŚWIĘS    
12. Na stówę
13. Zrobisz jak zrobisz   feat. AD.M.A
14. Olewam instynkt
15. Regionalne animozje vol.2

    Tymin i Peus to nie tylko duet - wraz z nimi działają DJ West oraz Wafel. Dwa lata temu wydali swój debiut, a kilka tygodni temu wypuścili kolejny materiał. Wyznam w tajemnicy, że pierwszegfo materiału nie słyszałem, dlatego włączyłem tę płytę bez żadnego nastawienia. 
    Znakomitą większość muzyki robił tu Eigus - dlatego wiadomo, że jest to płyta raczej nowoczesna. Nie jets to typ muzyki, jaki lubię w hip hopie: dużo elektroniki, gitarowe riffy a la Budka Suflera, klimat Eurowizji... To taki, może i ambitny, ale pop-hop, nowoczesny, radiowo chwytliwy, ale nie w taki sposób, jaki mi leży. Po prostu zbyt kojarzy mi się to z nagraniami Verby, której nie uznaję za rap... Oprócz Eigusa mamy tu jeszcze Młodego G.R.O. (podobny w stylu eigusowym 'Jestem dumny', brzmiący równie dobrze tak, jakby mógł zaśpiewać do tego zespół Bracia), Nerwusa (w miarę ciekawy i oszczędny 'Golden mean') i Kubę Karasia (nieco dziwaczny 'Potrzebujemy snu' - doskonale się wpasowuje w klimat). Nie tylko sami producenci jednak decydują o tym, co tu słyszymy. Wspomagają ich muzycy - mamy tu więc żywe gitary, skrzypce, czy perkusje - nie od parady Wafel jest jednym z członków duetu... eee, kwartetu. No i naturalnie praca djów - nie tylko Westa, ale jest tu również DJ Dred, choć tylko w jednym numerze. No i fajnie, wszyscy się starają, produkcje są poukładane, dj drapią, muzycy dogrywają... Tylko, że wynik całości brzmi jak koncert Pectusa w Polskim Radiu. Ok, znalazłem tu kilka nawet niezłych kawałków ('Golden mean', 'Andrzej Iwan', 'Nikt mi nie powiedział', 'Olewam instynkt'), ale nie sprawiają one, że chce mi się słuchać materiału po raz kolejny.
    Na szczęście są tu rapperzy, i to dobrzy, bo to jedynie oni ratują ten album. Tymin i Peus są nie tylko na bardzo podobnym poziomie - przyznam, że wysokim, ale mają dość podobne techniki. Tymin może jest bardziej zróżnicowany, ale to czyni ich po prostu rozróżnialnymi. W rymach obu jest sporo emocji i pasji, nie tylko odnośnie życia, ale i samej muzyki. Warto wsłuchać się w teksty, bo często padają tu perełki (np. 'oni są zieloni, a ja będę evergreen'), zresztą wystarczy, jeśli powiem, że nie zauważyłem żadnej wpadki. A co lepsze, goście też spokojnie dają radę.
    Tylko ta cholerna muzyka - nie daję rady. Wiem, że są ludzie, który lubią ten typ rapu, ale ja do nich nie należę. To popowa masakra popełniona na hip hopie i ja nie jestem w stanie tego słuchać. Dałem radę w całości dwa razy na potrzeby tej recenzji, ale nie będę do tego wracał. Szkoda dobrych rapperów na tych bitach, bo potencjał mi się tu marnuje. I z szacunku dla nich...

OCENA: 3\6


niedziela, 19 kwietnia 2015

DEYS - IMPRIMATUR MIXTAPE

nielegal 2015

1. Imprimatur 
2. Czarne ciuchy
3. HateHateHate
4. To mogłem być ja 
5. Mianownik
6. Fantastycznie 
7. #nadnad   feat. ZERO COOL 
8. #zazdro 
9. Easy 
10. Użycia 
11. Coming out 
12. Ghost     feat. ŻABSON 
13. Ginger Ninja
14. Niewygodne
15. Replay 

    W zeszłym roku Deys wraz ze swoimi Audiogramami zdobył u mnie moją prywatną TOP 3 - był to jeden z najlepszych nielegali. Bardzo się więc ucieszyłem, kiedy okazało się, że jego nowy materiał właśnie uderzył w ulicę. Pomijając dziwaczny tytuł (tak, wiem, że oznacza to zgodę biskupa na druk księgi - ale wydaje mi się to naciągane...), skupiłem się na treści.
    To mikstejp, ale w większości na oryginalnych bitach. Może rzeczywiście przypominać to miksturę, bo żaden z producentów nie pojawia się dwa razy (poza Eigusem), a trzy bity są wzięte skądinąd. No cóż, ja nie jestem fanem tych nowoczesnych brzmień, ale nie mogę oddać propsów dla kilku z tych bitmejkerów. Na pewno ruszył mnie bit do 'CZarnych ciuchów' Essex'a - niejednostajny, nietuzinkowy, bardzo fajny. Johnny Beats i jego 'Hatehatehate' to bardzo mocny trap, włażący już w dópstep - ale za to naprawdę niezły. Ssz i jego '#nadnad' morduje prostotą i przestrzeniami rodem z new romantic (te klaśnięcia!). 'Ghost' Renna to wręcz soundtrack do sci-fi horroru, świetny kawałek z kolosalnym klimatem. Reszta producentów (Lenzy, Geezy, Eigus, Shyboy 360, Skrywa, SecretRank) średnio mnie wzruszyła - nowoczesne podkłady, czasem zahaczające o cloudy, które na rapie są dla mnie zaiste niestrawne. Cyka, brzęczy, zgrzyta, zawodzi. Ogólnie to dość dobra porcja muzyki, przede wszystkim dla fanów tych progresywnych brzmień - ale ja, jako dinozaur z przełomu '80\'90, przyjmuję muzę na tym materiale za dobrą monetę. 
    Deys... W zasadzie słowa są zbędne. Co ja mam tu napisać, pieprzoną laurkę? Koleś ogarnia majka tak, że lecą iskry, bo nie dość, że ma flow i potrafi niebywale zmieniać tempo, to jeszcze jego teksty są tak złożone, że potrzebne jest co najmniej kilka przesłuchań, aby ogarnąć choć większą część. Weź ten follow up do Star Wars: 'Ciężkie oddechy jak po sześciopakach \ Brakuje Vadera - to luka na złączach' - z tym Lukiem (tą luką?) przecież rozjebał system! Te teksty mógłbym cytować z każdego numeru, bo ciągle padają jakieś warte uwagi: 'Za nadludźmi stoję zawsze tak jak palmy w Cali \ A reszta roztrzaskana jak ta mucha na Pezeta Audi \ Nie lukam już do tyłu, za dużo tam rozjebałem \ A jak jesteś fajny wszystko ok, Lonely Island'. I tak ciągle. Deys tnie przy ziemi, opowiada również sporo o sobie i swoim życiu - ze sporym dystansem i dużą dawką autoironii. Mocnym akcentem jest prawiedziewięciominutowy diss (a w zasadzie część kolejna) na SB Mafiję, zwłaszcza Tomba i Białasa, ale przecież Solarowi też się obrywa. Auć. Niestety dla fanów SB, Deys górą. Trochę wkurwiać mogą tu techniczne kręcenia wokalem albo te ciągłe powroty do plotek o gejostwie Deysa i rozdawanie buziaków chłopaczkom - mnie to nieco przeszkadza, bo bez przesady, ale rozumiem, że Deysika aka Geysika musiało to mocno ugodzić, stąd porusza kwestię co i rusz.    
    Może nie jest to tak dobry materiał, jak Audiogramy, ale nie da się ukryć, że ponownie to będzie sztos, nawet za pół roku, czy dalej. Deys ma fantastyczną umiejętność pisania tekstów, które wypluwa w nienagannym stylu. Co tu można powiedzieć? Świetna rzecz, choć nie zawsze muzyka trafia w mój gust.

OCENA: 5\6


sobota, 18 kwietnia 2015

SYNY - ORIENT

Latarnia 2015

1. Intro   
2. Gonie   
3. Hitykamienie    
4. Wkurw   
5. Orient   
6. Babcia   
7. J.O.T.R.   
8. Styczeń   
9. Smutnysyn
10. Heavy
11. Mute
12. Supeł
13. Jordan    
14. WSR
15. Udar
16. Diesel
17. Złe znaki
18. Cierpki
19. Stoje
20. Świnoujście

    Piernikowski i 1988 to duet, który ma nas zabrać do nowojorskiej piwnicy roku 1991. Lud na forach zastanawia się, czy oni tak specjalnie, czy są aż tak hipsterscy, czy tak kochają klasyczny rap. Opinie są mieszane, wynika z nich jedno - że to materiał unikatowy.
    Producent, czyli 1988, tarzać się musi codziennie w brudzie piwnicy, bo na czyściocha takiej muzyki nie da się robić. Każdy bit trzeszczy od zakurzonych winyli, werble dudnią piekielną głębią, a basy świdrują w bebechach. Wszystko siedzi osadzone dość ciężko w Złotej Erze, ale w tamtych czasach nikt przecież tak nie robił rapu. Tu nie ma żadnych oczywistych sampli, wszystko pocięte jest tępym skalpelem i czasem okraszone elektroniką z syntezatorów. Często również może boleć... 1988 jest wizjonerem z przeszłości, szalonym naukowcem, a muzyka, którą zrobił spokojnie mogłaby robić za płytę instrumentalną. Ale nie robi, bo producent nie jest tu sam, a rapper nie pozwala o sobie zapomnieć.
    Piernikowski obył się bez gości - całe 50 minut jest jego - oczywiście wraz z producentem, bo obaj stanowią całość. Już po pierwszych wersach podzieliłem wrażenia społeczności z internetów: o co tu kierwa chodzi? I tak naprawdę ja też nie wiem, czy rapper (czy to jest rapper?) robi sobie z nas jaja, czy on rzeczywiście taki jest (w co nie chce mi się wierzyć). Otóż Piernikowski brzmi faktycznie jak stary piernik na majku, udziwnione połączenie Quasimoto, Easy Jerzego z Killa Familla i Ol Dirty Bastarda z mentalnością zawodnika z drugiej linii Ciemnej Strefy. Ale to nie jest takie proste, bo Piernikowski dba o to, aby coś nam przekazać. Na owym przekazie trudno się czasem skupić, zwłaszcza gdy jego flow popada w mowę bełkotliwą. Natomiast sporo tu celnych obserwacji, nie tylko na temat kondycji polskiej sceny, ale również o społeczeństwie, odnośników, czy luźnych skojarzeń z literaturą i filmem ('udar, białasowi się podskoczyć uda - może'). I w którymś momencie przestają przeszkadzać wpadki językowe, bo zdążyłem sobie pomyśleć, że są one częścią entourage'u, maską, tak samo, jak ten prawilny ton, kwadratowe wersy i słowa, które rymują się albo z najprostszym skojarzeniem, abo wręcz z tym samym słowem. 
    Za każdym razem, kiedy to włączę, mam mętlik w głowie. Ale Syny nie puszczają, bo choć album to dość ciężki orzech do zgryzienia, ma on w sobie coś, co każe ci do tego powrócić i znaleźć nowe smaki i wrażenia. Ciężko i grubo, ale... warto.

OCENA: 4+\6 


piątek, 17 kwietnia 2015

BOBEK BZR - NA DACHU ŚWIATA

Samad 2015

1. Zapraszam Cię
2. Południowy wschód 
3. Dobro i Zło 
4. Klasyczny R.A.P. feat. PLUTO 
5. Lot 
6. Idę Dalej   feat. EMAS 
7. Sznyt
8. Prima Sort    feat. KAZEN  
9. Na Dachu Świata 
10. Świat Zwariował  
11. BZR 
12. Mój rap    feat. KAZEN
13. Nie ma drogi na skróty
14. Dzięki 

    Bobek , chociaż na nielegalu, wydał swoja płytę w wytwórni Pasjonatów, która choć mało prężna, ma jednak w swoim katalogu dwa albumy Snak The Ripper, poza samymi Pasjonatami. Reprezentant Przemyśla ze skłądu Bez Ani Grama Fałszu wypuścił swój świeży materiał - o ile się orientuję, to czwarty, ale możliwe, że mnie coś ominęło...
    Większość muzyki wyszła spod rąk Feru i to w zasadzie on tu nadaje ton. Jego bity są... różne, bo potrafi on zrobić i podkład elektroniczny ('Mój rap'), ale także trzymający styl klasyki, ale takiej z pierwszej dekady XXI wieku. Poza Feru mamy tu jeszcze trzy wejścia Młodego GRO, który balansuje między nowoczesnymi brzmieniami w 'Dobro i zło', a zupełnie klasycznymi w 'Klasyczny RAP'. Pojedyncze traki dali Małach (cykający, crunkowy 'Prima Sort'), Babek ('Świat zwariował', oparty na skrzypcach) i Peter ('Nie ma drogi na skróty'). Fajnie, że Bobek zadbał o występy woskodrapów, bo DJ MRK i DJ Monk, choć zapełniają tylko kilka numerów, robią swoje całkiem sprawnie. Mamy tu zatem przegląd stylów, od zupełnie klasycznego - w tym prawdziwa bomba od GRO w 'Klasycznym R.A.P.', do takiego bardziej nowoczesnego - jednak bynajmniej nie trapów, czy cloudów. Jest porządnie, choć bez większych wzlotów - słucha się tego jednak całkiem dobrze.   
    Bobek to nieco zachrypnięty wokal, o silnym przebiciu i wyraźnym flow. Rapper nie popełnia błędów raniących uszy, jest wystarczająco oryginalny i zdecydowanie ogarnia ten mikrofon. Umie lekko zagęścić wersy tak, aby nie wypaść z rytmu - chłopak daje sobie radę. Nie wiem, czy biorąc pod uwagę teksty, Bobek rzeczywiście znajduje się 'Na Dachu Świata', bo porusza on głównie tematy przyziemne, bliskie sercu każdemu człowieka, wychowanego na osiedlu. Nie, tu nie chodzi o uliczne opowieści, to raczej wersy typu 'Idę dalej, opisuję ludzi miejsca, posłuchaj miejskiego bicia serca'. To takie rzeczy, które mogą stanowić lokalne hymny, z którymi słuchacz może się utożsamiać, bo Bobek ma łatwość pisania refrenów, które wchodzą w głowę. Wraz z samym emce, jest tu również kilka osób, dających wersy gościnne, ale przemykają bez większego wrażenia. Najciekawszy stylistycznie jest na pewno Kazen, po zwrotce Pluto nie jestem pewien, czy mam ochotę sprawdzać jego legala, a Emas był - to wystarczy. Nic strasznego oczywiście, ale te gościnne wersy nie wnoszą wiele.
    Niczego się po tym materiale nie spodziewałem - może dlatego do mnie dotarł. Po początkowym dystansie już po 4-5 numerze nie zostało wiele, zacząłem kiwać głową i dałem się ponieść przez przemyskie ulice i osiedla. To nie jest skomplikowana płyta, ale jej siła tkwi właśnie w prostocie, której nie wolno mylić z prostactwem. Całkiem fajna sprawa.

OCENA: 4\6        


czwartek, 16 kwietnia 2015

KLEMENS - SINGLEPLAYER MIXTAP

Aloha 2015

1. Ulica feat. OZI
2. Relokacja
3. Wyższosć
4. Jak Tau
5. Latam w dół
6. Nie doceniasz
7. Nie trać wiary feat. OZI
8. Jestem legendą
9. Smutne miasto feat. PROCEENTE, OZI

    Nowy album Klemensa, którego poprzedni materiał wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie, to niejako kontynuacja wątku z 'Multiplayera' - tyle, że tym razem samemu, bez udziału producenta Tomaja.
    Nie jest to pełnoprawny album, tylko mikstejp, więc podkładów nie robił tym razem Tomaj. A więc bity zajebano? No cóż, z zimna krwią. Ich autorem jest Sinema Beats, na którego podkładach rymuje m.in. Mr. Vegas, a także kilku mało mainstreamowych rapperów i toasterów. To takie nieco nowoczesne bity, dość spokojne, czasem wkurzające producenckimi tagami, które włażą co jakiś czas. Ogólnie to taki czilautowy klimat, spokojny i zrównoważony. Sporo tu lekkich klawiszy, nie ma ciśnieniowych, agresywnych wejść, wszystko sobie płynie po woli. Tylko te wokalne tagi...
    Klemens, jak mi się wydaje, nieco stracił ognia. Owszem, nadal to bardzo osobiste wyznanie, bo rapper opowiada o swoich przeżyciach, przemyśleniach i emocjach bez większych ogródek, ale czegoś tu jakby brakuje. Nie wiem, może to te zwyczajne i bezpłciowe bity? Może on sam nieco spuścił z tonu? Nie wiem, jednak Klemens kły pokazuje dopiero w 'Jestem legendą', natomiast cały materiał jest wprawdzie ok, ale bez uniesień - przynajmniej z mojej strony, bo na pewno Klemens podchodzi do tych wersów emocjonalnie. I musiały przyjść dwa ostatnie numery, bo i trak zamykający płytę z refrenem Oziego i wersami Procenta jest bardzo fajny. 
    I jest to materiał całkiem niezły. Ale z drugiej strony to taka półgodzinna papka, która zlewa się w jedno, bez wystrzałów, bez uniesień. Dwa kawałki to trochę mało, żeby się jarać. Wina to głównie zawiniętych podkładów, które są zwyczajnie nijakie i bez jaj. Dobre, ale wolę poprzednią produkcję...

OCENA: 4-\6    


wtorek, 14 kwietnia 2015

POPIEL & MVZR - REBEL EP

nielegal 2015

1. Dźwięk
2. Rebel
3. Świadome sny feat. KARTKY
4. Chińskie 郵票
5. Chce się wynieść stąd

     Popiel dobija się na scenę już od kilku lat, ale na razie z takim skutkiem, że trafia na różne składanki i parę osób zaczęło dostrzegać jego nagrania. Osobiście nie bardzo leży mi jego styl, ale jego wydaną niedawno epkę sprawdziłem z czystej ciekawości, co tez ten młody człowiek chce nam pokazać i miałe tylko cichą nadzieję, że będzie to coś więcej, niż ostre imprezowanie na plastikowych bitach.
    Te kilka podkładów wyrzeźbił dla Popiela MVZR i faktyczne, syntetyk aż kapie. Oszczędne bity charakteryzują się zmienną perkusją, która pojawia się albo w całości, albo w szczątkach, albo w ogóle znika - przy czym te dwie ostatnie opcje najczęściej. Na owych popukiwaniach i cykaniach pogrywają syntezatorowe plumki i brzęczenia, czasem przypominające brzmienia new romantic, czasem nagrania takich typów, jak B.o.B., czy koszmarny Drake. Tylko z takim polskim, przaśnym zadęciem. Pewnie będą fani takich klimatów, ale ja nie jestem w stanie wytrzymać takich bezpłciowych stękań. Tytuł Rebel kojarzył mi się raczej z muzyką buntu, jebnięciem w łeb, a zamiast tego widzę chudego hipsterka w zielonych rurkach i grzywką spod fioletnego snapbacka, który pluje nienawiścią na forach i popija gotowe drinki z kubka od babci, z wizerunkiem świętego Mikołaja. Muza jest zupełnie pozbawiona jaj.   
    Ja wiem, mam ten truskulowy ból dupy. Ale potrafię docenić te dobre rapsy, nawet, jeśli są one totalnie nowoczesne. Jednak tu... No cóż, jako pierwszy wjeżdża absolutnie drewniany, śpiewany refren i wyznam w tajemnicy, że miotnęło mną o posadzkę, bo nie brzmi to dobrze, o nie. Zresztą, refreny to najsłabszy punkt materiału, bo te zduszone pokrzykiwania 'architektura świadomości!' przez dwie minuty wyprowadzały mnie z równowagi, czy też wspomniane zawodzenia wprowadzające płytę - ale nie będę się już nad tym pastwił. Sam Popiel wcale nie jest zły - zdarzają mu się niezłe momenty, są też mocno przeciętne, czasem się nieco zgubi, czasem popłynie zadziwiająco dobrze, ale różnicę między dość dobrym, a naprawdę dobrym widać wtedy, kiedy wchodzi Kartky. 'Świadome sny' to akurat chyba najlepszy numer na tej epce, wyjąwszy tylko ten koszmarny refren. 
    Pytam, gdzie jest ten rebel? Czy z buntowników zostały już naprawdę tylko tunele w uszach i kawa w autobusie z magicznego kubka? Do cholery, takiego pierdolenia to dawno nie słyszałem. Kompletnie nie pasuje mi tytuł i okładka do tego, co jest w środku. Rozmymłane i pozbawione energii podkłady, użalający się w pijanym widzie Popiel tworzą mało strawna papkę dla tych patrzących zza grubych oprawek zerówek. Naprawdę starałem się docenić, ale mi nie idzie, nie mogę tego przełknąć. Strach się bać.

OCENA: 2\6


poniedziałek, 13 kwietnia 2015

SWAG JAK SKURWYSYN 2.5

nielegal 2015

1. Fly - RDK
2. Nawet - POPIEL
3. Nie chodzi o - BEDI RWP
4. Biegam i morduję - FUTURYJE
5. Zasmolony - J-KID, JANKES, BILANS
6. Trill Gates - ZEY
7. Basketball - MCZAJA, ADIS
8. Eye of Sauron - AMI
9. Do znudzenia - ER, QSHA
10. Acapulco - DISTER
11. Na drugim planie - BARKAS SQUAD

    Swag Jak Skurwysyn 2.5 to szczególna składanka, której traklista została wybrana przez pięć osób: dziennikarzy, muzyków i bloggerów, związanych tak, czy inaczej z rapem. Wyniki selekcji, zakończonej 14 marca dały efekt w postaci jedenastotrakowego mikstejpu. Warunek uczestnictwa był następujący: nagraj kawałek i wyślij. Takie to proste.
    Wybrane tu zostały sam przednie traki z tych, co przysłano na maila. Pierwszy wchodzi króciutki 'Fly', gdzie RDK cienkim głosem krzyczy po angielsku 'ima get high, ima stay fly', czy coś podobnego i pierdoli dziecięcym głosikiem o chlaniu. Drugi wchodzi za nim na trapowym traku Popiel, który ma też wokal dwunastolatka, a nawija o ciężkim jaraniu. Do tego pieprzy, że na rapie zjadł zęby, matko. Kolejny numerant to Bedi, który na dość podobnym traku jedzie znowu o ćpaniu i hajsie. Futuryje na bicie Gugasa to doprawdy szczyt dna (o ile dno ma szczyt - ale tu wszystko jest postawione na głowie) - nie dość, że bit jest zwyczajnie słaby: ascetyczny i syntetyczny z dziwnymi pobrzdąkiwaniami, to jeszcze fatalny refren z darciem ryja i beznadziejne zwrotki dopełniają zniszczenia. Muzyka się w zasadzie nie zmienia cały czas, pierdolenie o ćpaniu i hajsie też - totalna sieczka. Trochę lepiej wychodzi Zey z autotunowym refrenem, lecący fajnym flow po tym syntetyku, ściągniętym z shadowville. Może i nieźle jeszcze ogarnia się Ami na bicie Deckstera. Z tych brzmiących dość porządnie dodam tylko Qshę i Distera na bicie Adasha... No i najbardziej mi tu znany Barkas Squad.
    Mój Boże, zastanawiam się, jaki jest sens wydawać takie krążki. To rzeczywiście taki zajebisty rap? Przecież połowa tych gówniarzy to kolesie nie dość, że bez imienia, to, co gorsza, bez skillsów! Dobrze, że materiał jest krótki, bo 70 minut byłoby nieznośne - i tak miałem duży problem, żeby włączyć płytę po raz drugi. Połowa brzmi tu jak banda szesnastolatków, chwalących się swoimi podbojami seksualnymi, nie wspominając, że każda zdobyta kobieta była na ekranie kompa. Słaby skład, słabe kawałki, a te 2-3 numery, które są w miarę, nie ratują niczego. To się powinno nazywać Syf Jak Surwysyn, bo płyta jest tak marna, jak jej okładka. I któż był w jury? Popkillery, Młody Zgred, czy zagorzały katolik Mateusz Osiak - jak treści przekazywane w kawałkach mają się do jego wiary, wie już tylko on sam... Nędza, panie.

OCENA: 2\6 


niedziela, 12 kwietnia 2015

DUCHU & PTK - LINIE LOTNICZE


Vibe2Ness 2015

1. Pilot (Terminal 3) / Manchester interlude
2. Linie lotnicze   feat. EMEN
3. Dzień Frey'a   feat. LEH
4. Zdejmuj to!   feat. MARCIN KIRAGA
5. Obrączki
6. Warto
7. Oszalej!!
8. Jak już musisz iść   feat. FLOJD
9. Petardy
10. Ostatnie noce na obczyźnie
11. Pierwsze noce w ojczyźnie
12. Fobie
13. Pej dej    feat. WDOWA
14. Dajesz, dajesz!!
15. Dokładkę poproszę
16. Raj (Outro)

    Nie jest tajemnicą, że jestem dużym fanem polskiej sceny w Manchesterze, a poprzednia płyta Ducha jest na mojej top liście absolutnie i znam ją na pamięć. Dlatego jego nowy materiał prawie natychmiast znalazł się u mnie na dysku i wyznam, że spodziewania miałem ogromne.
    Wprawdzie Duchu produkuje różne rzeczy, ale na potrzeby tego albumu oddał konsolę w ręce PTK. I dzięki temu dostajemy złożone podkłady, które, choć tkwią w hip hopie, są bardzo eklektyczne. PTK ma duże wyczucie, potrafi wpleść w swoje bity żywą perkusję, klawisze, czy gitary w taki sposób, że muzyka jest poruszająca, spokojna i robiąca nastrój, ale nie nudna i nazbyt melancholijna. Po prostu producent wprowadza właściwy klimat, rozumiejąc jakby doskonale, co idealnie pasuje do stylu Ducha.  
    Duchu to jedna z ciekawszych osobistości na naszej scenie. To nie tylko rapper, to w ogóle wokalista, bo nie dość, że chłop umie rymować, to jeszcze śpiewa, nuci, samemu robi refreny, ale i zaraz po szalonym przyspieszeniu wersów umie płynnie przejść do śpiewu. Choć 'Pod Koniec' to genialny krążek, Duchu nie ustrzegł się tam kilku wpadek - tu już jest czysto i bez potknięć. Poza stylem, drugą arcyważną rzeczą w tym wszystkim są teksty Ducha. Gorzkie, pełne tęsknoty za domem, opisów własnych wpadek i osobistej żałosności... Zwłaszcza, jeśli chodzi o przegrane akcje miłosne i uczuciowe. Duchu prezentuje pewien bezlitosny ekshibicjonizm, który czasem wywołuje uśmiech politowania, czasem zaś zadziwia szczerością - wszystko to podlane jest alkoholem i brzmi jak długie nocne polaków rozmowy przy wódzie i korniszonach. Do tego wszystkiego przychodzą idealnie dobrani goście, bo zarówno Emen, jak i Flojd i Wdowa dali wszystko, by wcisnąć się w tą pomiętą koszulę Ducha.
    To idealnie pasująca do siebie układanka, od podkładów PTK, przez rymy i śpiewy Ducha, aż po występy gości i... okładkę. To bardzo spójna i nieco ponura opowieść zgorzkniałego, młodego człowieka, który na siłę próbuje znaleźć swoje miejsce na ziemi. Wyznam, że do ideału brakuje mi ciśnienia pod koniec - 'Dokładkę poproszę', choć to sprytnie poprowadzony numer, zaczynał mnie wkurzać. Zatem album kuleje momentami i brak mu siły przez cały czas, ale nie zmienia to niczego. Bardzo dobry, wartościowy album. Vibe2Ness, u did it again!

OCENA: 5-\6


sobota, 11 kwietnia 2015

NEILE - KICKTAPE


Koka Beatz 2015

1. Auto taty
2. Bohdan Smoleń
3. Jest tak
4. Bujataka
5. Nowy dzień
6. Frank Underwood
7. Spadam w górę
8. Hakuna matata
9. Vademecum   feat. B.A.D., FLINT
10. Po tej samej stronie
11. Mambo
12. Oczy w ogniu
13. Tytuł championa    feat. SOLAR, BIAŁAS
14. Różowa pantera
15. Echo

    Płyta koncept. Mikstejp, który ma za zadanie skopać ci dupę. Neile od stycznia zaczął wrzucać do sieci kolejne 'kicki', przeskakując z SB Mafiji, przez MaxFlo, aby wreszcie wylądować u Pezeta. Co dostajemy na tym kicktape?
    Wiadomo, że jak mikstejp, to zapewne bity będą zajebutane skądś tam - tych friszerów jest obecnie tyle, że w ogóle ciężko to ogarnąć, więc w zasadzie każdy sobie może brać to, co chce. Czy podkłady popełnił Deemz, czy Tropkillaz, Jackal, Bauer, Tomsize, Eliminate, BLVCK, Hucci, T-Dub... Te ksywy to pożywka dla wannabees, który nie mają własnych producentów, ani hajsów na kupno własnych podkładów. Ale, jak mówię, to mikstejp, więc się dziwko nie unoś. Nie ważne, kto to robił, ważne, że te podkłady, aż trzęsące się od elektroniki i prądu, działają. Są syntetyczne do granic możliwości, ale bujają, ruszają, są naprawdę dobrane tak, że ciężko nie ruszać nóżką do rytmu. Bas tarmosi bebechami, a perkusja udeptuje go energicznie. Nieźle.  
    Neile skromnie przyznaje, że to taka taśma, na której uczy się rymować. To w większości bragga typu 'zabieram dziwkom mowę, mam wersy atomowe', choć parę życiowych wkrętów też tu odnajdziemy. Jednak nie ma sensu doszukiwać się tu jakiś głębszych treści, ten kicktape powstał, aby skopać ci dupsko i nie ma tu żadnego przekazu podprogowego. I niby Neile nie ma wersów, które wyryją ci się w mózgu, to jednak ten tejp kopie. Pod koniec wprawdzie robi się nieco nudno, ale wchodzą za to Flint, Solar i Białas, więc lekko urozmaicają całość.
    Godzina syntetyków, godzina bragga, przetykana innymi tematami i innymi rapperami - choć z rzadka... To wszystko zaczyna męczyć, choć wyznam, że do czterdziestej minuty słuchałem z dużą atencją. Fajny mikstejp Neile, trzymający cię w garści.

OCENA: 4+\6


piątek, 10 kwietnia 2015

ARACH - CZŁOWIEK CIEŃ

nielegal 2015

1. Zmory 
2. Historia Zza Pierwszych Dni
3. Miejscówka
4. Paranoja
5. Doskonały Dzień 
6. To Już Jest Moje 
7. Lepsi Od Zwierząt 
8. Kodeks
9. Jebać System
10. Bez Szans
11. Jestem 

    O Arachu zaczęło byc słychać. Ludzie zwracają uwagę, że rapper jest nietuzinkowy, że wiele potrafi i ma ciekawe spojrzenie na świat. Pod koniec marca wyszła jego chyba już ósma solowa płyta i niedawno miałem okazję ją sprawdzić...
    Arach cierpi na brak producentów, którzy zrobiliby mu album w całości, dlatego część bitów kupił, a część... no właśnie, nie jestem pewien, czy zrobił sam, czy zajebał. Wydaje mi się, że złożył je sam, ale jeśli ktoś ma pewność, to niech mi łaskawie podpowie, bo album nie jest na tyle opisany, żebym to wydedukował... Jest mniej więcej po połowie - mniej więcej, bo sześć rapper wziął od polskich producentów. To MTK, Scalpel, Pawko, Sajk i TRC. W sumie to mało istotne, bo podkłady są bardzo spójne i doskonale współgrają zarówno ze sobą, jak i z rapperem i klimatem, jaki chciał on wytworzyć. Oszczędne sample, owinięte na ciężkich perkusjach tworzą brudny, choć nie zawsze mroczny świat. Nieco orientalnych klimatów, szczypta skreczy od DJ Soiny, brutalne skrzypce, szarpiące gitary - to brzmienie jest rzeczywiście hardkorowe, czasem wręcz horror core'owe i już od pierwszego traku od Scalpela mamy tu rzeczywiście mocną jazdę - mocną, ale przyjemną. 
    Arach to hardkorowy rapper, takie połączenie Słonia z Pihem, z pewnym odchyłem w swoim osobistym kierunku. MC zwraca na siebie rzeczywiście uwagę, nie tylko śpiewną stylistyką i lekko zachrypniętym głosem, ale także wersami, będącymi mieszanką horror hip hop z podziemnym, hardkorowym graniem, pełnym bragga i panczy, a także przemyśleń. Arach ma umiejętność lekkiego pisania ciężkich wersów, że tak to ujmę. Sprawnie przeskakuje od celnych panczy, przez nieco obrazoburcze (wręcz obleśne) porównania, aż po rzetelne wnioski z życia. Arach może nie jest mistrzem na majku, ale posiada wystarczającą ilość kilo skillsów, żeby to się mogło podobać. Zwłaszcza, że koleś umie zmienić tonację, podśpiewać refren, zaskoczyć zwrotem techniki.
    "Człowiek Cień" to całkiem fajna płyta, choć nie jest pozbawiona wad - są one na tyle niewielkie (zwłaszcza te paskudnie nieeleganckie porównania :P), że nikną. Porządny, podziemny album, który warto sprawdzić, bo na pewno spodoba się wielu osobom, zwłaszcza tym zmęczonym trapem i cloudami.

OCENA: 4\6


czwartek, 9 kwietnia 2015

SEKTA 666 - 367 EP

nielegal 2015

1. Stos (Intro)
2. Wiedźma
3. Diabelska introwersja 
4. Lustro 
5. Koniec 
6. Czopka 666 (Outro)

     Kolejny materiał spod znaku krakowskiego horror hardkoru Sekta nagrała w składzie Młody Goh, NRK a.k.a Bezpański Pies i Hmjeló. To krótki album trzech rapperów o nietuzinkowym flow i ciężkim przekazie.
    Hmjeló jest nie tylko rapperem, ale również okazuje się wyprodukować tę krótką całość, trwającą ledwie dwadzieścia trzy minuty. Ciężkie bity, oparte o ciężkie perkusje, wbijają ci się w mózg jak pazury Freddiego Krugera. Hmjeló postarał się o mroczne sample gitar, czy smyczków, które nie stanowią głównego motywu, a tylko wtrącają się na moment, aby zasiać ziarno niepokoju. Wariactwo. 
    Tych trzech rapperów tworzy tu naprawdę wyjątkowy klimat. Hmjeló to taki gawędziarz z książek fantasy i mistrz gry z gier RPG. Ma ciekawy styl i teksty, które będą pasowały bez pudła do sesji typu Warhammer, bądź AD&D. NRK jest najbardziej 'normalny' w tym towarzystwie, bo i jego technika jest zwyczajna, w tekstach nie ma bluźnierstwa - ale to wcale nie znaczy, że NeRKa jest słaby. Jest po prostu najmniej wykręcony spośród tej trójki, ale przez to, że jest dość zwyczajny, wyróżnia się na tle kolegów. Goh, jak zwykle, pluje wersami, nie przejmując się konwenansami, kordonami, ni przyzwoitością. To już nie fantasy, tylko brud piwnicy zebrany skalpelem szalonego chirurga. O czym tu mowa? Nie wiem. Nie to jest tu ważne, o co chodzi, tylko o klimat paranoi, opętania i szału. Wariactwo.
    Sekta 666 doszła już do momentu, że nie będą przyswajalni przez zwykłych zjadaczy hip hopu. To ciężka jak nagrobkowa płyta (łapiesz to?). Jest to trudny materiał, bez życiowych rozkminek, czy bragga. To diabelskie monologi na temat twoich grzechów, szmato. Spłoniesz.

OCENA: 4-\6


środa, 8 kwietnia 2015

MARKUS & RUDY - OBSERWATORIUM INNEGO PUNKTU WIDZENIA

nielegal 2015

1. Początek
2. Ciężki gnój    feat. KRECHA
3. C.H.A.O.S.
4. Wzgarda
5. Stan (Rudy Solo)
6. Gram w grę    feat. PUCHACZ
7. Skit - O.C.B.
8. Czas pokazał     feat. WOŁO, KUS
9. Wciąż (Markus Solo)
10. Whilliam Whitaker     feat. BAZYL
11. Chciałbym     feat. OLIVIA
12. Nie do zatrzymania    feat. FRYTA
13. Na marginesie
14. To jeszcze nie koniec

    Gostyń nie jest zbyt silnie reprezentowany na naszej scenie - żeby nie powiedzieć, że nic stamtąd nie słychać na szerszym polu. Ba, ile osób wie, gdzie jest Gostyń! Podpoznański skład, Rudy i Markus z zespołu Majk Długopis Kartka wydali miesiąc temu swojego nielegala. Sporo ich traków hula po sieci, ale wyznam, że do mnie trafili po raz pierwszy w życiu.
    Kto jest odpowiedzialny za muzykę? Nikt nie na pisał. A biorąc pod uwagę, że na bitach znajdują się tagi producentów, można mniemać z pewnością niemal stuprocentową, że to darmowe bity z Shadowville, czy innego friszera. I w sumie to już wiadomo, jakie są te podkłady - beznamiętne, niby klasyczne, choć niby nowoczesne. Wkurwiają te tagi. Co tu mam dużo gadać? Pitu pitu.
    Nie dziwię się, że bity są takie, jakie są, bo rapperzy są dokładnie taki sami. Rudy jest nieco lepszy - jest chociaż przeciętny, bo Markus, o ile jescze rymuje w miarę, to jego teksty są słabiutkie. Bo jak można mówić o 'pierdolonym zalewie gówna' na scenie, kiedy daje się obok rymy takie oto: 'nie wiem kto cię może słuchać, chyba osoba głucha, bo normalnej nie wpadłoby to nawet do ucha'. Kurwa, to przecież strzał w stopę. Z obrzyna. Ja jebie... I nie ważne, czy to bragga, czy antypolicyjny skit, wszystko brzmi blado i mało przekonująco. Owszem, wpadło kilka lepszych traków, jak 'Gram w grę', czy 'Czas pokazał' - ale może to sprawa gości, którzy są generalnie ciekawsi od Rudego i Markusa (no, może nie Fryta, bo to już zupełna masakra). Najgorsze jednak są czcze przechwałki o najlepszych nagrywkach, a ja się przez czterdzieści minut bardzo męczyłem. 
    Nie, po prostu jest to materiał tak byle jaki i wtórny, że nawet nie chce mi się jakoś specjalnie nad tym rozpisywać. Taki album ze średniej podziemnej półki to robi po kilkadziesiąt osób w każdym mieście. Bardzo nijaki album z kilkoma akcentami na 3+. Dzięki temu wdrapali się aż do trói z minusem.  

OCENA: 3-\6


wtorek, 7 kwietnia 2015

KERRO - PROSEKTORIUM

nielegal 2015

1. teRAPia
2. Asymetria
3. NA ODPIERDOL #1
4. Laryngolog
5. NA ODPIERDOL #2
6. Anatomia prawdy
7. NA ODPIERDOL #3
8. Bez prze-sady

    Nie, nie mam pojęcia, kim jest Kerro. Z tego, co się zorientowałem, to młody koleżka z Grudziądza, który ma już na koncie kilka nielegali, a niedawno wypuścił on swój kolejny materiał. Kto zacz? Wypadałoby sprawdzić, skoro nielegal sam wszedł w ręce, a lud propsuje - a zwłaszcza Eripe...
    Muza, o ile nie jest zajebana z shadowville'a, to jest zajebana z czegoś innego. Kilka podkładów zrobili niejacy Thief, Provident, Wiśnia, Mike Tyson i Pinokio, ale zastrzel mnie, jeśli wiem, o kim mowa. Mniejsza z tym, tu kompletnie nie chodzi o bity, bo to nie płyta instrumentalna. Bity są tłem dla nawijki rappera, mają tylko wybijać rytm. Są surowe i oszczędne, całość trwa tu nieco ponad kwadrans i nie ma co się tu zbyt wiele roztkliwiać.
    Zajmijmy się lepiej tematem, który 'bez soczewek skupia na sobie uwagę'. Ja nie wiem, jakim cudem Kerro tkwi tak głęboko w podziemiu, kiedy koleś posiada trotyl w japie. Już nie chodzi tylko o technikę - która nomen omen jest bez zarzutu. Tu chodzi o to, że przez cały czas Kerro nawija pancze, z których każdy potrafi wypierdolić z butów zawodnika sumo (tak, wiem, sumo walczą bez butów, może niech lepiej wypierdoli z przepaski biodrowej. Albo lepiej niech nie... Nie brnijmy w to, ok?). Masz tu kilka próbek: 

                       'byłbym chujem gdybym nawijał po tobie [...] bragga perpetuum mobile'
                                    'kiedy słyszę jak kaleczą rap, jestem eutanazją'
                                  'wchodzę jednocześnie z pięści i z kopyta #centaur'
                                  'daj mi księdza pedofila to go sprzedam na organy'
                                 'raz spojrzałem prawdzie w oczy ale suka miała zeza'

I w sumie można te linijki ciągnąć dość długo. Kiedy czytałem ochy i achy pod kawałkami na YT, tak sobie z przekąsem myślałem, że koleś ma niezłe zaplecze klakierów, ale... oni wszyscy mają rację. Kerro jest dobry.
    Żałuję, że poznałem go dopiero teraz, ale od paru dni ostro nadrabiam zaległości. Taki nielegal na odpierdol, ale tym większe robi wrażenie... Mocna rzecz, koniecznie do sprawdzenia! Gdyby te bity były oryginalne, byłoby sześć!

OCENA: 5\6


sobota, 4 kwietnia 2015

STASHER - NIC EP

High Voltage 2015

1. Gdzie nie ma nic
2. Druga szansa
3. Do gwizdka
4. (Chuja) warte wersy
5. Nie oczekuję nic
6. Prawda i...
7. Czuję się jak
8. Zapierdalam
9. Podejdź bliżej
10. Nic mi się nie chce
11. Częściej chciałem    feat. KEJ-KEJ
12. Bonus freaks

    Ni cholery nie wiedziałem, kto to Stasher. Okazało się, że w rodzinnym Radomiu też niewiele osób go kojarzy, bo to jego debiut, a do tego rapper jest bardzo młody. Nie powiem, żeby epka została przyjęta owacyjnie, ale postanowiłem dać Stasherowi szansę.
    Bity od początku do końca, o ile sie orientuję, zostały zajebane z freeshare'ów i tym podobnych wolnych przestrzeni internetu. Wiadomo, jak ktoś zaczyna i nie ma wtyk, to najprostszy sposób, aby nagrać album. Nie ma tu więc nic szczególnego do opisywania - kto słucha nielegali, ten wie, jak brzmią darmowe bity - wszystkie w podobnym stylu, pozbawione sampli, w miarę nowoczesne, najczęściej opatrzone tagiem producenta. Nic specjalnego.
     Stasher niewątpliwie ma talent do rymowania, bo potrafi płynąć bardzo ładnie po tych bitach - jakie by one nie były. Czasem się mu to flow wysypuje i chłopak się gubi, choć na szczęście nie jest to częste zjawisko.  Ale rap to nie tylko technika, to również treść, a z tym bywa różnie. Jest tu parę ciekawych wejść, ale generalnie wszystko kręci się wokół palenia i dupy. W sumie, to obok panczy i bragga, które jest trezcim wiodącym tematem, to wydaje się, że Stasher nie robi nic innego, niż tylko pali i rucha, przy czym ruchacz z niego nie z tej ziemi. Biorąc pod uwagę młody wiek rappera i ilość oraz jakość przechwałek seksualnych, to pewnie jest prawiczkiem. W każdym razie to 'Chuja warte teksty' i zaczynają drażnić w którymś momencie, bo który koleś chce słuchać przechwałek łóżkowych drugiego? A dla panienek jest to materiał zbyt dosłowny i wulgarny, traktujący je przedmiotowo.
    Może chłopak jest młody, to musi się wyszumieć - może nie jarzę zajawki człowieka o połowę młodszego. Stasher ma potencjał, zdecydowanie, ale to, co mówi na tym nielegalu jest płytkie i gówniarskie. Amen

OCENA: 3-\6


piątek, 3 kwietnia 2015

KISIEL & MEHOW - DETEKTYW PO DRUGIEJ STRONIE SREBRA

nielegal 2015

1. Schody (Intro)
2. Schody
3. Triumf (Intro)
4. Triumf
5. Sen
6. Na tropie zbrodni (Intro)
7. Na tropie zbrodni
8. Lustrzana teoria (Intro)
9. Lustrzana teoria
10. Początek końca (Intro)
11. Początek końca
12. Outro

    Ta epka to nie jest taka pierwsza lepsza płytka. Po pierwsze, Kisiel i Me?How? zbierają na rehabilitację sparaliżowanego Chmiela, rappera i hip hop aktywisty. Specjalnie dla niego założono konto na polakpotrafi.pl oraz miedzy innymi nagrano tę epkę. A w dodatku jest to epka storytellingowa.
    Me?How? robi świetne bity, które pasują doskonale do klimatu opowieści detektywistycznej, jaką snuje Kisiel. Tajemnicze, nieco brudne bity pchają cię do przodu w fabułę. Weź taki 'Sen', który jest istnym mistrzostwem klimatu i bardzo żałuję, że trwa tylko półtorej minuty. To tylko sześć krótkich numerów, ale ta muzyka napędza opowieść i doskonale pasuje do całości. Świetna robota.
    Kisiel już dawno udowodnił, że wart jest uwagi. Jego opowieść, przetykana wstawkami filmowymi, wkręca i zajmuje uwagę. Tu nie ma miejsca na oddech, fabuła toczy się logicznie, więc wciąga. Kisiel przyobleka się w postać detektywa, tropiącego zbrodnię, przy okazji opowiadając o postępach śledztwa i swoich podejrzeniach. Sny przenikają się z rzeczywistością, następują zwroty akcji. No i to zakończenie...
    Co za suspens! Trzyma w napięciu przez całe osiemnaście minut, ale jest to sprawą zarówno podkładów, jak i tekstów. To dopracowana bardzo porządnie opowieść, totalny i zupełny koncept. Żałuję tylko, że epka jest taka krótka. 

OCENA: 5+\6


czwartek, 2 kwietnia 2015

WUTEKA & REC - KONTESTACJEP

nielegal 2015

1. Intro   feat. J.CYRANKIEWICZ
2. Przebrała się miarka
3. W te-m-pie
4. Majsterszef
5. Epinefryna  feat. PANCERNY, SZW, TWARDY, MASARIKO
6. #Ajnsztajn   feat. CDOZ
7. Hot16+16+8 (Bonus luz track)

    Scena w Bieszczadach nie jest zbyt rozwinięta - przynajmniej niewiele stamtąd dociera. Debiutant Wuteka z Sanoka postanowił być może tę sytuację zmienić i wypuścił epkę, kojarząc się z producentem REC. Zatem mamy typowe hip hopowe duo.
    Płytę otwiera przemówienie Cyrankiewicza, co może nie do końca pasuje do całości, bo co ma bragga do doktryny komunistycznej - ale pewnie chodzi o niezły wkręt. REC, który zrobił tu każdy bit, potrafi poruszać się pomiędzy stylami, nie przekraczając jednak pewnych granic, za którymi kończy się dobry smak muzyczny. Oznacza to tyle, że jego podkłady są w miarę klasyczne i w miarę nowoczesne - to taka wypadkowa lat '90 i 2000. REC nieco eksperymentuje z brzmieniem, wstawia perkusje, które mają mnóstwo różnych uderzeń i tworzą swoistą ścianę, na której grają sample. Brzmi to naprawdę nieźle, kawałki charakteryzują się szybkim tempem i fajnie nakręcają energię. 
    Wuteka okazuje się być naprawdę niezłym rapperem, który poczyna sobie bardzo swobodnie po tych zróżnicowanych klimatycznie podkładach. Nie ma tu żadnych głębszych treści, to dwadzieścia pięć minut bragga i pokazywania skillsów technicznych i lirycznych. Czasem te przechwałki Wuteka mogą być nieco kontrowersyjne, bo ile wers 'nie będę Gesslerową rapu, choć też brata mam lewaka' ujdzie, to już któryś następny, że 'gdy mówię o gównie to opowiadam tak ładnie, że chętnie byś je opierdolił' jest nieco wątpliwy - choć pancz z założenia niezły. Takich wejść jest tu sporo, które z jednej strony są ciekawe, ale z drugiej mogą wywołać pewien niesmak. Niemniej jednak Wuteka jest rapperem ciekawym i ma mało oklepaną stylówkę. Na tak krótki materiał zaproszonych zostało paru gości, zgadza się, ale to wszystko w tym temacie - koledzy nie są tak interesujący, jak sam gospodarz.
    Mimo paru wpadek z tempem flow i kilkoma dwuznacznymi wersami (no, kilkunastoma), Wuteka jest całkiem dobrym typem. W dodatku na dobrej muzyce od REC, epka staje się ciekawym materiałem do sprawdzenia. Dla fanów bragga, skillsów i klasycznego rapu, podciągniętego nieco pod nowoczesność.

OCENA: 4+\6


środa, 1 kwietnia 2015

AMOS - ZAPATRZONY W OGIEŃ

MC 2015

1. Ma się stać
2. Maskarada
3. Do przeprowadzki karton
4. Dziedziczność
5. Nie istnieje czas
6. Wszystko płynie
7. Toast
8. Proroctwo
9. Zostaw albo wyjdź
10. Nie od obudzenia   feat. HASE
11. Mój świat
12. Gotowy do zmian   feat. KOMAR, ABS
13. Bełkot
14. Jeśli zawyje    feat. RAPTOR, KOMAR
15. Spotkać się z rogatym    feat. ABS
16. Bezludna wyspa
17. Bez tytułu
18. Ultra kask
19. Outro

    Amos, choc dopiero wydał swój debiut, na radomskiej scenie rap istnieje od wielu lat. Udzielał się na różnistych projektach, studiował aktorstwo... Radomska scena ma się bardzo dobrze, więc oczekiwałem sztosu.
    Jeśli jest to album z Radomia, to któż mógł czynić bity, jak nie Tytuz? Dobra, dobra, są tu jeszcze Kamilson, Maxiu, WOSKK, Woźnik i Moro, ale przecież te ksywki nie mówią wiele nikomu spoza regionu. Nie szkodzi, to przecież nie ksywki przemawiają, tylko same produkcje. A jakie one są? Podkłady siedzą w klasycznych ramach, są oparte na samplach, choć nie jest to klimat Złotej Ery, a raczej pierwszej dekady XXI wieku. I niby te podkłady nie są jakieś specjalnie rewelacyjne, ale z drugiej strony mają odpowiednią siłę i nie nudzą się. Wszystko jest bardzo spójne i brzmi jednorodnie, choć nie jednostajnie. Producenci zrobili niezłą robotę, bo rapper doskonale pasuje do tych podkładów i miałem wrażenie nierozerwalności flow z muzyką.  
    Amos ma chrypiący głos, a jego flow płynie przez bity bardzo sprawnie. Fakt, że nie zawsze pasuje to do muzyki, ale generalnie Amos ma te skillsy. W parze z umiejętnościami idą teksty - nieco gorzkie, bardzo życiowe i w sumie bliskie każdemu, bo Amos opowiada o rzeczywistości takiej, jaką wszyscy znamy. To charyzmatyczny, wykształcony rapper, który z pełną świadomością opowiada o miłości, parciu naprzód i wiązaniu końca z końcem na różnych zakrętach życia - poruszający jest zwłaszcza kawałek, gdzie Amos piętnuje pedofilię wśród księży, oraz inne odchyły. Amos jest bardzo charyzmatyczny, brzmi niezwykle szczerze i dojrzale i jego rap robi wrażenie. Nie warto tu cytować poszczególnych wersów - tworzą one całość i trzeba zagłębić się w treści dość intensywnie, bo czasem jakieś smaczki odkryłem za trzecim - czwartym razem. Z gośćmi jest różnie, bodaj najlepiej ogarnia tu temat Hase, nieźle daje rymy ABS, reszta jest dość daleko za Amosem.
    Najlepsze kawałki to zdecydowanie 'Toast', ale również 'Bełkot', 'W ultra kasku' czy 'Do przeprowadzki karton'. Zresztą, nie ma tu słabych kawałków. Amos wchodzi z coraz większym impetem w miarę rozwijania się płyty - początek jest nieco chłodny, ale im dalej, tym lepiej. Bardzo fajna rzecz, na pewno do sprawdzenia.

OCENA: 5-\6