Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sb. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sb. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 29 marca 2015

SB - CZAS, BITY, MIŁOŚĆ

4Elementy 2015

1. 90   feat. DJ KODOBEAST
2. Dla gry    feat. MŁODY PSZ, DJ SHUM
3. Czas
4. Krew     feat. PROCEENTE, ŁYSONŻI, SUPRAN
5. Styl
6. Droga
7. Rok wojownika    feat. BEZCZEL, HZOP, SÓJSON
8. Nowa planeta
9. Ryzykanci     feat. SUPRAN, DJ SHUM
10. Dzień dobry Olecko
11. Nowy początek
12. Mój świat    feat. POETIK, DJ SKRUSZ
13. Pokój
14. Podróż   feat. KOCUR, BOOMER
15. Rewers

    Bodaj dwa lata temu wyszedł producencki krążek SB na legalu. Nie wzbudził zbyt wiele emocji, bo, nie oszukujmy się, był bardzo przeciętny. Teraz ten mazurski producent postanowił dać nam coś nowego, schodząc z powrotem na scenę podziemną. Mniej gości, fajna okładka w ołówku i... podobno nowa jakość.
    Co do okładki, to zdradza nam ona, skąd wzięły się pomysły i sample na tym albumie. Chodzi oczywiście o winyle, bo przypuszczam, że albumy cd, które narysował grafik (Common, Talib Kweli, Notorious Big, czy Big L) to po prostu czysta zajawka i natchnienie. Natomiast winyle... SB pozbierał wycinki z węgierskiego big bitu, rocka i muzyki popularnej sprzed wielu lat i poskładał je w klasyczne, bujające traki. Oczywiście mocarne perkusje nakręcają tempo, bas dudni nisko, a klimat cofa nas naprawdę w lata '90 i wszystko brzmi jak wyciągnięte z krejtsów Pete Rocka - bo to chyba producent najbliżej leżący brzmienia tego krążka. Niektóre podkłady są cięższe (Rok wojownika), ale większość płynie swobodnie i bez zadęcia. Nie ma tu elektroniki, żadnych cloudów, tylko czysta, klasyczna hip hopowa jazda.   
    Gdyby to była płyta instrumentalna, nic by się nie stało. Ale mamy tu kilku rymujących gości, wszak to album producencki i jak to tak bez rymowców, c'nie? Pierwszy pokazuje się mocno przeciętny i gubiący rytm Młody PSZ, który prezentuje podobną klasę (bądź jej brak) od wielu lat. Dużo ciekawiej wypadają Łysonżi i Procent (który jednak, jak mi się wydaje, trochę nie czuje tego podkładu), którym kroku stara się dotrzymać Supran, którego refren stanowi siłę tego numeru. Do tych ciekawszych występów można wrzucić jeszcze Bezczela, za którym lata świetlne z tyłu człapią Sójson i HZOP. Reszta zaś... No rymuje sobie coś tam...
    Gdyby to była płyta instrumentalna... Byłaby to naprawdę bomba. Może gdyby zatrudnić kogoś lepszego na majki? Nie wiem. Bity są naprawdę fajne, słucha się tego bardzo przyjemnie, DJe robią świetną robotę i fani klasycznego rapu będą naprawdę zadowoleni. Przynajmniej pod względem muzycznym. Ale płyta jest dużo lepsza niż poprzednia - czyżby trzeba było aż zejść do podziemia?

OCENA: 4+\6


wtorek, 6 listopada 2012

STRUKTURA DŹWIĘKÓW - SB

RPS 2012
1. Intro
2. Ciemna strona - SIÓDMY feat. JULIA
3. Noc na ziemi - FRANEK, BARTOSZ, PĘKU
4. Flesz - TE-TRIS
5. Brulion na spirali - B-2
6. Tablica - HUCZUHUCZ, ŻYT TOSTER, SZOKAZ
7. Przy ziemi - WIGOR, PMO
8. Szary melanż - KUBSON
9. Kocham - MONILOVE, SB
10. Mama mówiła - HADES
11. Jutro lepsze niż dziś - LUKASYNO
12. Na powierzchni - DWAZERA
13. Mój dom - BAS TAJPAN, SB
14. Whatdem a do - BARON BLACK
15. Nie mogę mieć wszystkiego - VERTE, TUTOR
16. Paranoja na blokach - PROCEENTE, GREEN
17. Outro
18. Przy ziemi cuty dj Kodobeast remix - WIGOR, PMO

    SB to najnowszy wynalazek Rycha da Peji. Jak sam o nim mówi właściciel wytwórni, SB to producent, który nieźle namiesza na scenie. Ale co ma innego powiedzieć człowiek, który wydaje płytę? Tak, czy owak, lista emce na trakach jest dość intrygująca.
    Wjazd na płytę brzmi dość obiecująco z lawiną skreczy od Dj Krug'a i DJ Gugatch'a, po czym wchodzi Siódmy na dość przyjemnym bicie. Siódmy jedzie sinusoidą - raz mega banalnie, a raz wrzuca dość dobre wersy, ale nie jest to chyba najlepszy kawałek na otwarcie płyty. Trzeci trak to doskonały materiał dla logopedów: i Franek i Bartosz z Endefisu mają wyraźną wadę wymowy, choć nie jadą najgorzej - ale odkopany Pęku to niestety obiekt lewitujący o dwa poziomy niżej... Bit jest porządny, ale emce psują wrażenie. Kolejny wchodzi Tetris, na dziwnym podkładzie - takim trochę typowym ostatnio dla niego. Tekst nie jest zły, ale kawałek... dziwny. No i dopiero numer 5 wprowadza jakiś ruch: na niezłym bicie B-2 ogarnia porządnie mikrofon, podobnie jak Hucz, Żyt i Szokaz pokazali, jak się robi konkretny hip hop. Potem temperatura znowu spada: pomimo niezłych wejść DJ Kodobeast, to PMO omija uszy zupełnie, a Wigor... jak to Wigor. Następny wchodzi Kubson, którego nie słyszałem od jego zeszłorocznego albumu i muszę przyznać, że na czilautowym bicie wypadł bardzo porządnie i udowadnia, że dalej jest w formie. Romansowy kawałek Monielove z producentem ma niby być wkrętem, żeby laski też coś znalazły dla siebie na tej płycie, ale rozwodniło to totalnie klimat i jest po prostu marne. Zaraz za moment ciśnienie podnosi jednak Hades - niezły bit i jeszcze lepszy Hades i wynikiem jest jeden z lepszych traków na płycie. Zaskakująco dobrze wypadł Lukasyno - tak, czasem sypnie jakimś infantylnym rymem, ale ogólnie nie wypadło źle. Kolejny trak to Dwazera, których płyta była całkiem fajna, a tutaj są... mało ciekawi, pomimo nietuzinkowego bitu. Dwa następne numery to wajby zdecydowanie jamajskie, czyli Bas Tajpan, a zaraz po nim, dla utrzymania klimatu, wchodzi oryginalny rude bwoy Baron Black. I te dwa kawałki mają jakiś głębszy sens, urozmaicają, ale nie wprowadzają innego klimatu. W przedostatnim traku Verte z Tutorem dają średni popis umiejętności: ani bit, ani emce nie porywają. Na zakończenie, jako ta wisienka na... ciastku, dostajemy niezły numer od Proceenta i Greena (miło, że ktoś go wreszcie docenia) - ta paranoja na blokach potrafi wciągnąć. Wreszcie remiks kawałka Wigora z PMO - wydaje się lepszy od oryginału...
    Podsumowując, podobało mi się tak naprawdę tylko kilka kawałków: Hucz & Toster & Szokaz, B-2, Kubson, Hades, Baron Black oraz Proceente & Green. Tyle. Reszta przeciętna albo zwyczajnie słaba. Wbrew szumnym zapowiedziom Peji, ta płyta nie namiesza za bardzo na rapowych zestawieniach roku 2012. Kolejna przeciętna płyta, pomimo wielu osobowości. 

OCENA: 4-\6