Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bełchatów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bełchatów. Pokaż wszystkie posty

środa, 7 października 2015

HARY & FOUX - HARY & FOUX

nielegal 2015

1. Jim Morrison   feat. AD.M.A.
2. Żyjemy do dna
3. Jeśli boisz się żyć
4. Więcej   feat. PENX
5. Wrzuć to na skórę   feat. JODSEN
6. Mieliśmy być
7. Na miarę cięte
8. Liczę na Was   feat. DEYS, ROVER
9. W górę
10. Trololo
11. W nieswoich skórach
12. Oddech
13. Czysty umysł   feat. PAULINA
14. Jeden drink (Foux Blend)
15. Powodzenia (Foux Blend)
16. Wrzuć to na skórę (Buczer Remix)

    Nie spodziewałem się szału po tej płycie, podszedłem do niej na zupełnym luzie - co będzie, to będzie. Głównie dlatego, że przecież znam nagrania obu panów i żaden z nich nie wywołuje u mnie gęsiej skórki ani drżenia ud. To, co zwróciło moją uwagę, to kilku interesujących gości, no i byłem ciekaw, czy będę w stanie wysłuchać całej płyty na bitach Fouxa.
    Bo przyznam, że Foux nie należy do moich ulubieńców za konsoletą. Jakiś czas temu, kiedy dopiero pracował na swoją markę, wydawał mi się bardzo ciekawym producentem, ale potem zbyt skomplikował i rozwodnił brzmienie - tego właśnie się obawiałem i tutaj. Ale nie, raczej nie. Wbrew pozorom, album wyszedł spójnie, ale jest na tyle zróżnicowany, że jest tu nawet interesująco. Oczywiście, Foux zachowuje nowoczesne brzmienie, ale prezentuje nam tu pełną gamę różnych brzmień. Jest 'Żyjemy do dna' zupełnie w stylu jiggie, jest trapowy 'Jim Morrison', okraszony gitarą akustyczną 'Jeśli boisz się żyć', konkretne 'Więcej' i 'W górę', czy absolutny banger 'Trololo'... Jest tu naprawdę sporo porządnych bitów, które porządnie współbrzmią z Harym - a nawet bez niego są też na tyle fajne, że bujają. Okazało się, że obawiałem się niepotrzebnie, Foux stanął na wysokości zadania i wysmażył towar wysokiej jakości. 
    Hary zrobił spory postęp od '7 Grzechów' - każde wydawnictwo jest o krok lepsze. Już 'Petardy' miały siłę, ale na tym materiale rapper wbija się taranem w uszy. Nienaganne flow, płynące refreny i te wersy, tnące przy samej ziemi. Jednak jest istotna różnica pomiędzy wcześniejszymi nagraniami, a tym albumem. Nie ma tu już tyle bragga, trochę jakby Hary nie chciał się już kopać z koniem i olał. Przy czym nie owija w bawełnę i mówi prosto z mostu, na czym chce stać: 'nie będę pierdolił, że robię rap dla siebie, dla siebie to se kanapki zrobię'. Mamy tu zatem coś o życiu - tym szybkim, kiedy umiera się wcześnie. Pijemy i wpierdalamy specyfiki, 'mamy swoje życie, swoje dupy, wspólny rap, swoją butlę, swoje szlugi'. A jako wisienka, coś o dziarach. Czyli imprezy, hajs, dupy i rap. Akcja pojęta czysto w sposób hamerykański. A goście, o których wspomniałem, że są? Na pewno świetnie wypadł Penx - spokojnie wygrał tu kawałek dla siebie. Adma również wysoko na poziomie, nie można narzekać na zwrotkę Rovera, czy Buczera. Poniżej spodziewań wypadł tu jakiś bezpłciowy Deys i nijaki Jodsen.
    W sumie powinna to być petarda, ale trochę  brakuje. Przez godzinę jazdy z duetem zdarza się, że ciśnienie spadnie - zarówno, jeśli chodzi o bity, jak i wersy. Niemniej jednak to bardzo fajna pozycja z szufladki te nowoczesne brzmienia i ostry rapper. Warto sprawdzić, jedno z ciekawszych wejść w tym temacie.

OCENA: 5-\6


niedziela, 16 czerwca 2013

7 GRZECHÓW - HARY & ZEUS

 

 Pierwszy Milion 2013

1. Mam chwilę
2. Mój czas
3. Funktastyczny
4. Siła pasji
5. To, co nas różni   feat. MARO
6. No name
7. To ten moment
 
      Wytwórnia Pierwszy Milion musiała jakoś zaistnieć. Czy wybór na promocję wytwórni kolesia, którego niewiele osób zna, to dobre posunięcie? Wprawdzie Hary współpracuje zasadniczo z Grezzem, ale na potrzeby tej epki rymuje pod muzę, popełnioną w całości przez Zeusa.
    Tak, Zeus tym razem w roli producenta - tylko i wyłącznie. Zdecydowanie wolę chłopaka, kiedy rymuje, niż robi bity, ale dałem mu szansę, starając się nie brać pod uwagę wrażeń z poprzednich płyt. Dostałem tu jednak dokładnie to, czego się spodziewałem, czyli hałaśliwe podkłady, oparte na samplach, które są na tyle energiczne i lecą na tyle szybko, że emce musi się wyrabiać. Jednak słychać progres Zeusa jako bitmejkera, te bity są ciekawsze i bardziej kombinowane, czuc w nich ten słuszny pierwiastek, bo na swoich płytach te podkłady wydają mi się zbyt sterylne.  A tu? Funky szit, trochę brudu i świetna praca DJów: MixAir i Cube. Jazda bardzo przyjemna.
    Hary (nie przez dwa R jak Harry Potter!) ma flow i technicznie jest bez zarzutu. W dodatku ma niezły głos, o fajnej barwie. Brakuje mu na razie tylko trochę ogrania i charyzmy - o której głosi, że jego imię to (jak u 3H) H(ary) od H(aryzmy) - widocznie o innej charyzmie myślimy... Tja, znowu będzie, że się czepiam. Co tam. Myślę, że za parę lat\płyt Hary będzie naprawdę niezłym graczem - na razie brakuje czegoś wyjątkowego, czym przyciągnie słuchacza - bo teksty ślizgają się po powierzchni, nie wnosząc nic nowego. Gości w zasadzie brak, poza własnym brajdakiem - Maro, który wypada nieco gorzej od brata.
    No dobra, jak na 'no name'a' nie jest Hary jakiś kiepski - ale nie rzucił mnie na kolana. Taka zwyczajna płytka, którą można włączyć co jakiś czas, bo fajnie gra gdzieś w tle. Na tekstach nie trzeba się specjalnie skupiać, muza ładnie gra - takie płyty też są potrzebne.

OCENA: 4-\6