Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gorzów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gorzów. Pokaż wszystkie posty

piątek, 16 października 2015

KATO & MVZR - UŚMIECH SYZYFA

3\4 UDGS 2015

1. Miło, że jesteś
2. Tommy Cooper
3. Butelki o bruk
4. Twoje...
5. Nie szli za mną
6. Z krwi i kości
7. Boję się być zwykłym

    Kolejny duet z tych, co to jeden rymuje, a drugi produkuje. Kato do każdego materiału wydaje się dobierać innego producenta, bo tu MVZR, tu Crime, a tam Skailer... Tym jednak razem to tylko olkuski bitmejker MVZR i rymy Kato - wszystko na dwudziestotrzyminutowej epce.
    Wyznam w tajemnicy, że niekoniecznie jestem fanem tego typu muzyki. MVZR zrobił generalnie dość oszczędną muzę, nowoczesną, choć bez trapów i cloudów. Bogate aranżacje ustępują minimalistycznym partiom kawałków, ciężki bas wybija rytm, czasem zastępując perkusję. Zresztą, zamiast bębnów bywa, że występuje np. pianino. Zdarza się, że kawałek leci na jednym dźwięku klawisza syntezatora, ewentualnie podbity pojedynczym hajhetem. Jest spokojnie, wręcz powolnie i beznamiętnie - może to ma swój urok, ale na mnie raczej nie działa. Jest ok, ale nieco nudnawo, sory.   
    Kato jest typem młodym, ale z mentalnością człowieka w wieku średnim po przejściach. Jego flow nie można nic zarzucić, bo rapper płynie po bitach bardzo sprawnie. Problem dla części słuchaczy może leżeć w fakcie, że wersy Kato są smętne i pełne goryczy. Nawet kiedy koleś mówi o miłości, to nie brzmi to romantycznie, tylko nostalgicznie. Tak, pośród tych wersów wbija się kilka wartościowych i wpadających w ucho, ale mimo krótkiego trwania epki, w którymś momencie byłem zwyczajnie zmęczony tym dołem, w jaki wprowadza Kato. Alkohol, śmierć, niespełniona miłość, ból, wręcz sala samobójców.
    Ciężko było mi przebrnąć przez całość, choć jak mówię, nie jest to długi materiał. Kato 'katuje' swoją goryczą, melancholijne bity dokładają ciężaru. Może i nie jest to zła rzecz, ale na pewno dołująca.

OCENA: 3+\6 


wtorek, 22 września 2015

KRYHOO - BEATSTRUMENTALS

Superlativez 2015

CD Black:
1. Change
2. Colorado
3. Hard Time(s)
4. Something Light
5. Jaxx
6. Whoever
7. Surfer        feat. DJ NAMBEAR
8. Perfect Feeling   feat. DJ NAMBEAR
9. Hiatus
10. Abstract

CD White:
1. One Day   feat. SZATT (Quietude Project)
2. Howlong?
3. Too Many Roads
4. Bibio – The First Daffodils (Remix)   

    Nie słyszałem wcześniej o tym kolesiu. To wprawdzie o niczym nie świadczy, ale z drugiej strony również nie szukałem jego po sieci, bo go zwyczajnie nie znałem. Aż tu nagle okazuje się, że wyszedł jego krążek producencki, który zaczął zbierać olśniewające recenzje. No i co? I trzeba było to sprawdzić, c'nie?
    Odbyłem tę podróż po raz pierwszy. Kryhoo zabrał mnie do Detroit, przez NY i Filadelfię, zatrzymując się co jakiś czas w różnych stanach. Niekoniecznie amerykańskich, czasem w odmiennych stanach świadomości. Bo niby jest to płyta klasyczna, ale nie dość, że pełna duszy, to jeszcze rozmaitych patentów, podpatrzonych w takich odchyłach, jak acid jazz, soul, czy Bóg wie, co jeszcze. Ślicznie pukająca perkusja, głęboko wwiercający się bas i te sample, które wraz z resztą muzyki rozpędzają chmury, siłą nakładają słuchawki na uszy i każą iść na wędrówkę. W tych bitach świeci słońce, malując cieniem obrazy na ceglanych murach projektów. W tych bitach koleżkowcy siedzą na murku z browarem, a obok skaczą na podwórku dzieciaki. W tych bitach sąsiad podjeżdża wysłużoną furą na parking pod blokiem i pozdrawia Cię leniwie. Na tych bitach chmury zahaczają o szare bloki, a deszcz wystukuje miarowe staccato na oknie. Kiedy słuchałem tej płyty, automatycznie widziałem przed oczami J.Dillę, J. Rawls'a, Pete Rocka, czy Little Brother. Mamy tu tylko dwóch gości i żaden z nich nie używa majka - pierwszy z nich jest to Szatt, wraz z którym Kryhoo zrobił nieco bardziej melancholijny podkład z mniejszą sekwencją perkusji, za to z większą ilością elektronicznych ozdabiaczy. Drugim gościem jest DJ Nambear, który tnie wosk w dwóch trakach. Całość jest bardzo spójna, spokojna i choć dość klasyczna, jednak wymyka się poza szufladkę i żyje własnym życiem.
    Kryhoo rozbił bank w pewien sposób - jeszcze tu nikt takich podkładów nie robił. Nie wiem, czy ktoś powinien na tym zarymować, bo czasem wydaje mi się, że lepiej byłoby, gdyby te bity pozostały nietknięte. Co mogę powiedzieć, bardzo barwna podróż, w którą udałem się po raz kolejny zaraz po jej zakończeniu.

OCENA: 5\6


czwartek, 16 października 2014

HAUAS - WOLNA RĘKA

Labirynt 2014
   
1. Offline feat. DUCHU, DJ DANEK
2. Talia    feat. FUGOL, SZO, DJ SIMPLE
3. Przed i po  feat. KEYTO
4. Rap dla kumpli    feat. ŚMIECH
5. Wolna Ręka    feat. NIE ZATRZYMASZ FLOW
6. Wszechobecna Patologia    feat. J.I.M.B.
7. Ten Trip    feat. ANTONE, NANO, DJ KUART
8. Bez Spiny   feat. BAŁAGANY NA BANI
9. Underground    feat. SZACHU
10. Rękopis znaleziony w Głogowie   feat. TMK aka PIEKIELNY
11. Pyrrusowe Zwycięstwa    feat. WICHER x DIAMENT
12. Nie Patrz Na Innych    feat. KLIF, DJ QMAK
13. Ruchomy Cel   feat. ZGIEŁKU PUENTA, DJ PROX
14. Abstynent...     feat. KAROL KAR
15. ...na Domówce    feat. RYBI

    Pod skrzydłami Labirynt Records, wytwórni znanej z płyt Trzeciego Wymiaru, wyszedł ostatnio pewien nielegal, który przeszedł jednak bez większego echa wśród słuchaczy. Gorzowski producent Hauas został wciągnięty w korytarze Labiryntu i sam chyba nie jest pewien, czy dobrze na tym (z tego?) wyszedł - sądząc po jego wpisać na profilu fb.
    Autor zrobił cały album producencki. I fajnie, tym bardziej, że koleś ma wyczucie i robi całkiem niezłe podkłady. To takie klasycznie zorientowane bity, choć zrobione z nowoczesnymi akcentami, bo znajdziemy tu nieco elektronicznych wstawek i tym podobnych unowocześnień. Dość, że podkłady są bujające, energiczne i wchodzą w uszy bardzo przyjemnie. Do tego fajnie wypada praca DJów i muzycznie ten album jest naprawdę dobry.  
    Zaproszonych jest tu tylu gości, często nołnejmowych, że można się w którymś momencie zwyczajnie zgubić. Większość rapperów wychodzi ok, bez większego szału, jednak na plus muszę zapropsować Wichra i Diamenta, Szo i TMK - dali chyba najciekawsze wejścia. Z resztą bywa równie: Zgiełku Puenta ma niezłe wersy i byliby naprawdę dobrzy, gdyby ich flow nie skręcało na manowce zbyt często. Do tego Klif leci, jak zwykle, mocno Trzecim Wymiarem - na usprawiedliwienie ma fakt, że to bliski koleś 3W, mimo wszystko jednak... Reszta rapperów jest raczej kiepska i nie spełnia swojego zadania, nawet jeśli wersy są szczere i słychać zajawkę - brakuje zwyczajnie ogrania i umiejętności.
    Muzycznie 5 (tak, nie lubię trapów i miewam 'truskulowe bóle dupska', bo wychowałem się na Złotej Erze), wersowo 4+, technicznie 4... Załóżmy, że średnia wypada nam na 4, no, plus -  ale z perspektywami, bo Hauas to materiał rozwojowy i będę śledził z zainteresowaniem. Polecam sprawdzić materiał. 

OCENA: 4+\6     


czwartek, 10 października 2013

GONIX - FUNKY CIOS, SEXY GŁOS

Szpadyzor 2013

1. LUU 
2. Trudne Słowa 
3. INNA 
4. Riki Tiki 
5. Sposoby 
6. 16 plus VAT
7. Trzy 
8. Gosh’ka 
9. Tańczyć 
10. Ego trippin’    feat. FOKUS
11. Funky Cios, Sexy Głos

     Szpadyzor rozszerza swoje horyzonty. Gural wziął się za damską muzykę 'miejską' i wydał mało znaną wcześniej rapperkę, która ma nieco inny pogląd na rap grę, niż reszta sceny. Przyznam, że nie słyszałem nigdy o tej pannie, dlatego z zaciekawieniem sięgnąłem po tę płytę - ale i z pewnymi obawami.
    Obawy były dwie - pierwsza, to czy zniesę tę muzę. No bo posłuchałem najpierw singla i okazało się, że to klubowa, elektroniczna muzyka, doprowadzona miejscami do skrajów. Bo Melodiv Group, która zrobiła większość płyty gustuje w ultranowoczesnych trakach, pełnych syntetycznych dźwięków, pojękiwań, pisków i zgrzytów - taka muza prosto do klubu. P.a.f.f. posuwa się jeszcze dalej, eliminując do minimum ilość dźwięków, zmieniając breakbeaty dla b-boyów w klubowy banger. Grrracz za to postanowił w swoim podkładzie dodać nieco modnych dźwięków do całkiem, wbrew pozorom, klasycznego numeru - który jednak zmieniony został przez owe dodatki. Jednak spośród tych plastikowych numerów wybijają się trzy kawałki: '16 plus VAT', 'Trzy' i 'Gosh'ka' - najzupełniej zwyczajne, wręcz jazzowe kawałki z samplami i szumem winyla - zwłaszcza ten od Zielasa - przypominający bardzo kawałki Bahamadii. Ale Święty i Makul też mają ten wajb, przypominający dokonania tej amerykańskiej rapperki. Nie bardzo to pasuje do reszty, ale... jest całkiem przyjemne.
    Czy Gonix jest dobrą emce? Cóż, stylistycznie na pewno ciekawą, bo ma miły głos i jak jedna z nielicznych rapperek nie wywraca się na bitach. Potrafi zaśpiewać całkiem miłe linijki, a nawet pociągnąć cały refren - to się zapisuje jej na plus. Niestety, jesli chodzi o teksty, to... nie ubawiłem się ani trochę. Bo opowieści o zakupach w lumpeksie, o tym, że sama umie sobie wbić gwoździe, czy jak uniknąć płacenia za bilet albo o jej głębokich uczuciach mnie zupełnie nie wzruszają. I jeszcze tekst, że 'mam steelo jak Fizia Pończoszanka'... Gratulacje. Proste teksty, kilka nieszczęśliwych sformułowań i w zasadzie ciężko znaleźć faceta, do którego skierowana byłaby ta płyta. Do tego jedyny gość, Fokus, działa tu przez kilkanaście sekund i nic nie wnosi do brzmienia
    Płyta tej 'Bublegum Mc' to pozycja niewątpliwie dla dziewczynek w kolorowych ubrankach. Ewentualnie do klubu, ale nie wiem, czy się przyjmie... No cóż... Płyta w sumie się udała, ale jeśli o mnie chodzi, to mnie to nie bierze. Nie kupuję w lumpeksach, nie tańczę z facetami i nie wyglądam jak Mała Lady Punk. Na pewno album znajdzie amatorki, ale nie u mnie. Sorry. Ale doceniam głos, świeżość podkładów (zwłaszcza Paffa) i klimat. Dlatego...

OCENA: 3+\6


wtorek, 18 grudnia 2012

PO TO TO ROBIĘ - BUJKO

nielegal 2012

1. Intro
2. Nie bój sie widzieć
3. Ulice się wkurwiają
4. Moralny kac
5. Komornik
6. Pierdolę takie rządy   feat. WASIAK
7. Jestem sobą   feat. SHU, SKOR
8. Ona mnie łamie
9. Mam ochotę   feat. ROSO
10. Jadę
11. Po to to robię
12. Kiedy robię tego rapa     feat. BEAZT
13. Nie umiem kochać   feat. GIZIOL
14. Oni
15. Wiersz
16. Peron  feat. KARAT
17. Kiedy o mnie pierdolicie    feat. WASIAK
18. Paranoje
19. Przepraszam
20. Sztuczny tłok

    Bujko szwedna się po scenie już od paru lat i bezskutecznie puka do drzwi sceny bardziej oficjalnej, niż ta lokalna. Daje koncerty w Gorzowie i okolicach, brał udział w konkursie Donatana... Jego solowa płyta powinna mu ułatwić wyjście na szersze wody, ale czy wypłynie, czy popłynie - oto jest pytanie...
    Produkcja płyty jest całkiem spójna. Podkłady popełnili przede wszystkim Konecki, ale także TeO, Feru i Baster, a 2 traki są zawinięte skądinąd. Bity są pompatyczne, pełne głębokich basów, operowych wrzasków, elektronicznych brzmień - takie nowoczesne, agresywne njuskule. Wszystkie podkłady są energiczne i walą siłą bomb.
    Bujko to typ zaangażowany w sprawy życia w społeczeństwie. Większość tekstów  to rozprawy z rządem, sytuacją polityczną i poziomem życia prostego ludu. Naturalnie, Bujko mówi też o rapie, melanżach i innych, bliskich sercu rzeczach. Rymuje poprawnie, z pasją, uŻywając wersów, które może nie są wybitne, ale wystarczająco ciekawe, aby ich słuchać. Do tego Bujko zaprosił kilku gości - przede wszystkim Wasiaka, który jest jego funflem, ale występuje tu równieŻ paru mniej znanych, lokalnych emce. Ciekawostką jest zaproszenie emce z Tajlandii, niejakiego Beazt'a, który trochę próbuje kaleczyć angielski - taki trochę koloryt :) Znajdzie się tu kilka fajnych kawałków: 'Peron', pełen pasji 'Ulice się wkurwiają' i pewnie kilka innych.
    Taka ta płyta... Nie wiem, nie mogę się zdecydować. Na pewno za długa i choć kawałki nie przekraczają zazwyczaj 3 minut, to jest ich tyle (20 + 5 bonusów), że pod koniec czujesz już zmęczenie. Gdyby było 12-14 numerów - myślę, że odbiór byłby znacznie lepszy, a tak... co za dużo, to niezdrowo... 

POBIERZ SOBIE

OCENA: 3+\6


poniedziałek, 10 grudnia 2012

SERCE BIJE W KLATCE SCHODOWEJ EP - SIWY & LEWY

nielegal 2012

1. Pokaz Skillsów / Prosto w łeb
2. Raport: Realia
3. Ruda mendo    feat. DJ TRUCIZNO
4. Wszystko do nas wraca
5. Horrorstep
6. Freestyle Caypher [Bonus Track]

    Gorzowska scena nie należy, niestety, do przodujących w kraju. Ale, ku mojemu zdziwieniu, epka duetu Siwy & Lewy została przyjęta dość ciepło - ba, wręcz ogłoszono ją całkiem rewolucyjną! Co rewolucyjnego może nam dać zespół, wymieniający jako swoje inspirację Kaliber 44 i PiHa? Przyznam, że sprawdziłem z zaintrygowaniem.
    Jak prawdziwy hip hopowy duet, mamy tu rappera i producenta, który czasem wchodzi na majka. Skoro duet ma bitmejkera, to naturalną koleją rzeczy całość wyprodukował właśnie on: Lewy. Niestety, nie dostrzegłem tu tej rewolucyjności w muzyce, nie ma tu nic odkrywczego. Cieniutkie perkusje, niezbyt porywające i intrygujące brzmienia - to wszystko pogłębia kiepska jakość.    
    Płytę otwiera 'pokaz skillsów', ale... Siwy niestety daje anty pokaz umiejętności. Strzela 'prosto w łeb' większości podziemnych i uznanych emce, niebezpiecznie balansuje na granicy mocnych panczy i przedszkolnych odzywek. Drażni mnie maniera rymowania Siwego, takie pogłębianie i obniżanie głosu, co brzmi jak mutacja z głębin studni. Ale Siwy to pół biedy, gorzej, kiedy za mikrofon łapie się Lewy i dochodzą nam do uszu jego wersety. Większość kawałków opiera się o dissy i jebanie - kiepskich rapperów, czy rudych ludzi, ale większość panczy wywołała u mnie jedynie niesmak i zażenowanie: 'Chcesz być jak Fokus, Łona, jesteś ziomuś Donia, wyszłeś z porodu konia' albo 'moi ludzie ci napierdzą do buzi' i 'łowisz gówna w miejskim szalecie' i 'tata za dużo cię karmił swoją marchewką' - ja pierdolę, co to ma być? Oprócz tego mamy jeszcze dwa kawałki tzw. realistyczne i jeden horrorcore'owy trak. I można pierdolić, że liczy się przekaz, a nie ortografia, ale jak słyszę 'wyszłeś', to mam ochotę natychmiast wyjebać materiał, byle dalej ode mnie. Nie daję rady.
    Mógłbym ponarzekać na nie najlepszą jakość płyty, ale zupełnie mi to nie przeszkadza. Co innego mnie odrzuca: słabo bujające podkłady i gówniarskie pancze, którymi tyle osób się zachwycało. Klasyka w dniu premiery? Kurwa, dzieci, ogarnijcie się. Żenujący poziom wersów, muzyka nie najwyższych lotów - to nie jest 'jedna z lepszych płyt podziemnych 2012'. Jedna ze słabszych raczej. 

PS: Co to jest, do kurwy, 'caypher'???????  Toż to nawet w internecie można sprawdzić, jak to się pisze!!

WYPRÓBUJ

OCENA: 2+\6


sobota, 7 stycznia 2012

ŻYCIOWE EMOCJE - CONTE & ŁOBUZ


nielegal 2011

1. Intro
2. Początek prawdy
3. Stracony sen feat. BADY, KEYROLL, BIAŁY
4. To te szczęście
5. Kiedy będziesz sam
6. Każdy gdzieś biegnie feat. TIDO, BZN, CZAPA, ERADEI, TOMAS, OERIZET, BERNIU, SAVIOL
7. Nasze miasto Gorzów
8. Upadek weterana feat. ZIBI
9. To nie odejdzie FEAT. ŻELU, TOKI TOX
10. Outro

Z wielkim szumem odbyła się premiera tego nielegala w Gorzowie. Conte i Łobuz połączyli swe siły, aby nagrać wspólnie wypasioną płytę, która rozsławi ich miasto. O ile kolesie przyjęli płytę z owacjami i jarali się ostro, osoby niezwiązane z Gorzowem wypowiadały się o albumie z umiarkowanymi propsami, by nie rzec, że zjebali chłopaków do suchej nitki. Ale, jak to mówią, jak nie spróbujesz, to nie będziesz wiedział. To spróbowałem.
Dj Numbear jest osobą odpowiedzialną za wszelakie bity i skrecze popełnione na tej płytce. Są to w miarę możliwe bity, Numbear używa zarówno sampli, jak i instrumentów i brzmi to dość znośnie, jego skrecze natomiast trochę lepiej niż podkłady. Bez szału, niektórych traków nie da się zupełnie słuchać, parę jest wyprodukowanych dość porządnie.
O ile Łobuz ma jakiś tam flow i styl, to Conte na majku w większości kawałków to lekka pomyłka. Chłopcy opowiadają o swoim mieście, o życiu, marzeniach... Oprócz samych gospodarzy, na płycie pojawia się plejada podziemnych graczy z całego kraju; nie oszukujmy się, nołnejmów totalnych, znanych tylko własnych, lokalnych podwórkach. Niektórzy przeciętni bądź słabi (większość niestety), ale jest i kilku lepszych (Keyroll). Ciekawostką jest posse trak 'Każdy gdzieś biegnie', trwający bite 10 minut, na którym rymują ludzie z Łodzi, Kościana, Rzeszowa, Aleksandrowa Łódzkiego i Gorzowa. Może on służyć tylko jako rzecz interesująca, bo bit, którego ciężko znieść 3 minuty, ciągnie się całe wspomniane dziesięć... Tym bardziej, że większość emce jest czerstwa jak tygodniowa buła. Tylko szczecińsko-gorzowska koneksja na końcu płyty 'To nie odejdzie' zostawiona została chyba na sam finał dla osłody.
Ja nie wiem, jakim cudem ta płyta narobiła tyle szumu w Gorzowie - tamtejszy hip hop musi być w tragicznym stanie, doprawdy. Kona i rzęzi. Bo jeśli to jest taki przebój, to ja nie chcę słuchać tych słabych rzeczy... Płyta niestety żadnych tytułowych emocji nie przynosi.

ODSŁUCH I ŚCIĄGA

OCENA: 2\6