Pokazywanie postów oznaczonych etykietą siła-z-pokoju. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą siła-z-pokoju. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 7 maja 2015

KYNIO - KILKANAŚCIE LAT

Siła-Z-Pokoju 2015

1. Witam 
2. Do 2 MC   feat. TRIBA
3. Nie Rozumiem 
4. Sensi
5. Pekin Reprezentant
6. Pamięć 
7. Z Życia Flash    feat. PLASTIK
8. Nie Chcę 
9. Podejdź Bliżej 
10. Wiara Wolność Nadzieja  feat. AICHA & ASTEYA
11. Nigdy Nie Zapomnij 
12. Obudź Się 
13. Siła Myśli Po Zmroku
14. Szoł 
15. Sen    feat. FEEL-X, MUSZKA

    Do wydawnictw sygnowanych znakiem Filiksa mam podejście bardzo ostrożne. Nie mam pojęcia, skąd facet bierze swoich wykonawców, ale zazwyczaj jest to totalna klapa, a on, nie zrażony tym, wydaje kolejną kupę. Bo popatrz na listę jego ostatnich albumów: Generacja Mocy i Grzana (totalny chłam), Wienzo & Magia, czy Ematei Duch (bardzo przeciętne), Miraho (nawet ok). Po takiej liście wydawnictw nie miałem złudzeń, że ten konecki kumpel Feel-X'a nie będzie rewelacją.
    Muzyka na albumie to nowoczesny rap, obdarzony mocnymi werblami i silnym elektronicznym wajbem. Za proidukcję odpowiada dość sporo osób: NoName, Bayerman, I'Scream, Tyssiak, Tha Wildeast, Piero, DJ Bart, MZG i Robako. I w tym całym klimacie jest sporo różnic - w końcu jest tu dość sporo bitmejkerów. Pomiędzy zwyczajnymi podkładami, trafiają się 'Do 2 MC' Bayermana - kawałek z zamierzenia riddimowy, mający mieć jamajski wajb, ale będący bardziej zwyczajnym trakiem, a owego wajba nadaje tam Triba. Fajnie wszedł Tyssiak z mocno orientalnym 'Sensi' - w ogóle okazuje się, że to całkiem sprawny producent, bo pozostałe traki też nie są złe ('Pamięć'). Na plus wychodzą tu też Tha Wildweast, zwłaszcza w gorących 'Z życia flash' i 'Nie chcę'. Zresztą, nie ma sensu wymieniać tu pojedynczych kawałków - muzyka jest konkretna i naprawdę udana. Oczywiście, DJ Feel-X pojawia się tu również na adapterach, czasem wspierany przez kompana Kynia z Pekin Składu: DJ Dżino, a także przez DJ Bart'a.
    Kynio podobno rapuje od początków XXI wieku, czyli ponad 10 lat. I owszem, to jest możliwe, bo właśnie tak brzmi, jakby nagrywał w 2004 roku. Owszem, ma fajny głos, ale flow jest archaiczne. W sumie nie zawsze to przeszkadza, zwłaszcza, jeśli będziemy pamiętać, że Kynio to w dużej mierze freestylowiec. Zatem na stylistykę możemy przymknąć oko, nawet jeśli coś tam może zgrzytać - ale przecież nie jest słabo. A co do treści - kawałki są o wszystkim, a co za tym idzie, o niczym. Takie typowe tematy na dowolną płytę: rapujemy, jaramy, reprezentujemy swoją miejscówkę, żyjemy własnym życiem. I o ile najczęściej w ogóle nie zwracasz uwagi na wersy, bo Kynio sobie płynie niczym kolejny instrument, to czasem wpadają w ucho jakieś bolesne strofy. To mały paradoks w rapie, gdzie liczą się nie tylko bity, ale i słowa ale... lepiej Kynia słyszeć, ale nie słuchać. Na gości również nie trzeba zwracać szczególnej uwagi - Tribę zauważysz tak, czy siak, bo toastuje on bardzo fajnie i ten jamajski rap zdecydowanie plusuje. Plastik? Obecny - tyle. Feel-X śpiewa w refrenie 'Snu' - nawet udanie, choć nieco wstydliwie. 
    Z jednej strony jest to krążek, który wcale nie jest zły - całość nakręca zwłaszcza praca producentów i djów - muzycznie jest naprawdę dobrze - nowocześnie, ale z szacunkiem dla korzeni. To najlepsza muzycznie płyta od Filiksa. Sam Kynio zaś... No właśnie, tu jest pies pogrzebany, bo Kynio też jakiś specjalnie straszny nie jest, ale ma czasem takie wejścia, że ręce opadają. Można sprawdzić, wcale nie jest to żaden badziew, jakiego się spodziewałem. Daje radę, obok Miraho jedyny pozytywny akcent wytwórni.

OCENA: 4-\6


wtorek, 1 lipca 2014

GENERACJA LUNATYKÓW - WIĘCEJ MOCY

Siła-Z-Pokoju 2014

1. Hip Hop
2. C4 
3. GjeeLWu   feat. AGNIESZKA BIL
4. Do Zakochania Jeden Krok 
5. Wielka Niewiadoma   feat. AGNIESZKA BIL
6. Sen Wariata   feat. AGNIESZKA BIL
7. Niekończąca Się Opowieść
8. Więcej Mocy   feat. JUNIOR STRESS 
9. Efekt Domina
10. Chciałbym Widzieć   feat. AGNIESZKA BIL
11. Życie Po Śmierci   feat. AGNIESZKA BIL
12. Wszystko W Naszych Rękach   feat. FU
13. Byłem Jestem Będę
14. W Podróż Dookoła Marzeń
15. Wszystkie Drogi Prowadzą Do...

    Feel-X ma szczególny dar do wyciągania z czeluści podziemia różnych zespołów, które, w założeniu ciekawe i wyjątkowe, w rezultacie ssą jak pompa strażacka. Zaczynam bać się w ogóle przymierzać do płyt z etykietką S-Z-P... Tym razem Filiks wydał debiutancki dwóch kolesi: WaryJata i Leona Leonidasa, do których ostatnio dołączył producent Anton. Zastanawia mnie tylko jeden fakt - zespół istnieje od 1998 roku, tak? Więc czekał 16 lat (słownie: szesnaście!) na legal. To co, są tak chujowi, czy zwyczajnie nie mieli szczęścia? 
    Grupa ma dwóch nadwornych producentów, Leona Leonidasa i Antona, którzy popełnili tu prawie wszystkie kawałki, oddając tylko trzy numery swojemu koleżce, Juniorowi Kast. I mogę z pełną świadomością stwierdzić, że podkłady są tu zdecydowanie najlepszą rzeczą - taką na ocenę około czwórki. Klasyczny rap, zrobiony w dość prosty sposób, jednak kiedy leci, po prostu buja i pozwala nie zwracać uwagi na gadkę raperów. Oczywiście, nie jest to Złota Era, tylko znacznie bardziej nowocześnie pojęty rap, jednak daleko mu do trapów i njuskóóli. do tego DJ Feel-X stara się rozgrzać atmosferę swoimi skreczami - i bardzo dobrze, bo jego praca jest tu najjaśniejszą rzeczą.  
    Obaj rapperzy mają bardzo specyficzny, agresywny sposób rymowania. Jeden jest w klimacie miksu Mystikala z MOP, drugi raczej miesza MOP z Ja Rule. Brzmi to czasem mało zrozumiale, nie zawsze fajnie, ale za to oryginalnie. Ale ta oryginalność nie bardzo pomaga w każdym momencie, bo kiedy emce ryczą coś o kiszonym parapecie i tego typu bzdetach i po dwóch kawałkach kompletnie nie miałem ochoty słuchać tego, nie bójmy się tego słowa, pierdolenia kocopałów. Jakby tego było mało, i Leon i Wariat zbyt często nie wyrabiają się w bitach, pospiesznie kończą wersy albo przedłużają poza werbel, tracąc rytm. Szkoda gadać. Już zupełnie pomijam, że część się nie rymuje - zobacz w 'Życie po śmierci'. I jeśli gościnny Fu brzmi na tle gospodarzy DOBRZE, to oznacza, że mamy dramat.
    Niech mi ktoś wyjaśni, czym kieruje się Filiks, wybierając zespoły na legal? Przecież to, kurważ straszna mać, powinno być skazane na wieczne wegetowanie w głębokim podziemiu - a tu nagle wychodzi na legalu. Kupisz to gówno w empiku. Zanim włączysz, usuń noże i inne ostre rzeczy z zasięgu ręki, cobyś się w chuj nie pociął. Ja pierdolę. Legalna płyta, nie do wiary. I wracając do pytania z początku recenzji...  Nie, tu nie chodzi o szczęście...

OCENA: 2\6


sobota, 24 maja 2014

WIENZO & MAGIA - PROMETEUSZ

Siła-Z-Pokoju 2014

1. Intro    
2. Prometeusz    
3. Wena     feat. ŻMIJA   
4. Czarna Wołga    
5. Kwaśne Deszcze    
6. Autobiografia    
7. Święta Rodzina    
8. Pobawmy się w Wojnę    
9. Madonna 2    
10. Wehikuł    
11. Kwestia Honoru   feat. ŻMIJA, BODZIO   
12. Żona Barabasza   feat. GRB

    Szczerze mówiąc, kiedy zobaczyłem album w sklepie, nie za bardzo wiedziałem, o co tu chodzi i kto zacz. Coś zabrzęczało, kiedy dopatrzyłem się napisu SCZ Familia i szybki risercz pozwolił mi przypomnieć sobie, z kim mam do czynienia. Wienzo to aktywista rapowy z Bielska, poeta, aktor i autor tekstów o rapie. Magia to pedagog z Żywca, dyrektorka Centrum Kultury, wykształcona wokalistka. Czyli mamy tu wręcz akademicki rap.
    Wydaje mi się, że trzecim członkiem SCZ Familii jest MSK, czyli człowiek, który odpowiada za całość brzmienia na tym albumie. MSK robi dość zróżnicowane podkłady, które niekoniecznie brzmią, jak spod jednej ręki. Muza jest na tyle różnorodna, że z jednej strony są podkłady klasyczne - oparte na samplach i z bumbapową perkusją, z drugiej są nieco udziwnione, elektroniczne bity, ni to klubowe, ni to nuskulowe. Fajnie komponują się z tym skrecze Feel-X'a i DJ Żuku, choć nie każdy z podkładów daje radę być dobrym. Spory miszmasz, stylistyczne rozstrzelenie może nie jest straszym błędem, co więcej, może być atutem, ale tutaj jest raczej dystrakcyjny. Słuchałem tego nieco jak składanki.
    A mogło byc tak fajnie. Poeta i wykształcona wokalistka. Wienzo ma flow, które jest ok, dobry głos i brzmi ogólnie całkiem porządnie. Ale po utytułowanym poecie spodziewałem się czegoś więcej. Na początku przestraszył mnie w 'Prometeuszu' jakimiś grafomańskimi wersami, po czym dalej weszły rymy w typie 'hej głupole, jak tupolew, lecę przez niezgody pole, co się stało z naszym krajem?'. Kurde, coś tu jest nie tak. Za to płyta sporo zyskuje podczas wejść Magii, jednak ona wykorzystana jest tu w nieco zbyt małym procencie - zmarnowany potencjał. Ogólnie wychodzi na nieco poniżej szczebelka, bo te teksty, zamiast poetyckich, są zwyczajnie płytkie i czasem nawet dziecinne. Niepotrzebnie się nastawiałem.
    Dziwny to album. Ci ludzie mają pojęcie i patenty, czasem brzmi to bardzo fajnie (Czarna Wołga), czasem jednak bardzo wymuszenie i nijako. Stało się tu to, czego się po cichu obawiałem: wykształcenie muzyczne zabiło trochę ducha szczerości i spontaniczność. Płyta brzmi, jakby twórcy bali się popuścić lejcy i polecieć przed siebie. Album ma w sobie coś, ale nie porywa zupełnie.

OCENA: 3\6       


niedziela, 10 marca 2013

REBELIA ŚWIADOMOŚCI - MIRAHO

Siła-Z-Pokoju 2013

1.Rebelia
2.Daję Ci to
3.Narkotychy    feat. EMRO
4.Samoorganizacja
5.Pod tym samym niebem  feat. AZITIZ
6.Nie ma kompromisu
7.Znam to miasto   feat. CYKLON
8.Kto?
9.Uliczny opryszek
10.Pomyśl    feat. ROBAKO, JACA
11.Czerpię siłę z porażek   feat. BU
12.Ten sam brud    feat. KONTRABANDA
13.Brudne południe   feat. CHVAŚCIU
14.Zanim    feat. WUZET
15.Trzecia planeta od słońca
16.Znam to miasto (RMX)   feat. CYKLON

CD.2
1.A Ty?
2.Możesz    feat. INDEED I
3.Mówię co widzę    feat. AICHA
4.Wyjście z opresji   feat. ADR, KACPER HTA
5.Jawny przekaz    feat. FRENCHMAN
6.Świat się zmienia    feat. SMALEC
7.Propaganda    feat. CHABER, PIECIA
8.Porzucam przeszłość   feat. MALESZ
9.Miejsce, w kórym przebywam   feat. ADR
10.Szansa
11.XXI wiek
12.System    feat. ALDARON
13.Nie wszystko gówno   feat. KACZMI, MAŁPA
14.Ty decydujesz
15.Nie wychodź na ulicę   feat. SOULJA HOOLIGANS
16.Mówię co widzę (RMX)

    Niby Miraho siedzi w rap grze od ponad dekady, przyznam, że jego dokonań wcześniej nie udało mi się posłuchać, nawet jeśli obiły mi się o uszy nazwy typu Skunkheads i gdzieś na płytach wpadało mi w oko jego ksywka na featuringu. Okazuje się, że ta płyta to ma być coś w rodzaju hip punk - co wydawało mi się dość interesujące, ale czy dam radę znieść 2 płyty po ponad 70 minut? Hmmm...
    I do tego ulicznego, ciężkiego klimatu? Wszak większość bitów zrobił tu Dies, który znany jest z wielu ulicznych płyt. Jednak obok niego są tu jeszcze tacy bitmejkerzy, jak  DJ FEEL-X, RBSN, Frenchman, Makul, ShantiMan i Piecia (którego junglowy remix bardzo podjeżdża Euro Disco...). I owszem, płyta ma wydźwięk raczej uliczny i mocny w klimacie, ale muzyka jest zróżnicowana i nie przytłacza tragedią życia. Są kawałki lżejsze, bardziej radiowe, czasem wręcz funkujące (jak 'Mówię co widzę') ale są i takie ciężkie jak płyta nagrobna, które ledwo można unieść. Na wszystkim łapki trzyma DJ Feel-X, który angażuje się ostatnio w coraz to różne projekty, o które nie podejrzewałbym go jeszcze rok - dwa lata temu. Oczywiście Filiks robi tu również skrecze, tak jak DJ Żuku.
    Miraho nie jest objawieniem - jest dość przeciętny, ale ma coś w sobie. Na początku wydaje się, że to kolejna uliczna produkcja, ale... nie ma tu słowa o kryminalnym życiu z ławki pod blokiem. Owszem, tytuły mogą sugerować sceny z rzeczywistości Ulicznego Opryszka, ale... nie ma ty żadnych akcji typu 'JP', czy CHWDP. Miraho to prawdziwy rewolucjonista, wracający z przekazem do korzeni rapu walczącego o ideę: Public Enemy i im podobnym. Miraho opowiada o swoim mieście w dość nietypowym kontekście, mówi o szacunku dla natury i Matki Ziemi, piętnuje ruchy dysydentów, godzące w zwykłych, szarych ludzi, namawia do otwarcia oczu i wykonania ruchu ku wolności. Zresztą, wystarczy popatrzeć na listę gości, żeby zauważyć, że to nie jest Twoja pierwsza lepsza uliczna płyta. Bo poza Kacprem i Cyklonem, mamy tu Chvaścia, Frenchmana, Nagły Atak Spawacza, Smalca z punkowych Zielonych Żabek, Azitiz - toasterkę z Nowego Orleanu, londyńskiego rasta Indeed I, a także Bu z 3oda Kru. Jak więc widać, rozstrzał jest spory i Miraho zaprosił dużą ilość ludzi, którzy mogą coś wnieść ciekawego do brzmienia płyty. I wnoszą.
    Nie ze wszystkim trzeba się zgadzać, o czym mówi Miraho - jednak jest tu wystarczająco ciekawie. Inną kwestią są aż 140 minuty muzyki - w którymś momencie możesz poczuć, że to już za wiele. Fakt, że album jest spójny i równy, ale jest tu parę kawałków, których chętnie bym się pozbył... Płyta jest nadspodziewanie dobra - przyznam, że nie spodziewałem się, że mi się będzie podobać. Do klasyki sporo brakuje, ale jest to ciekawa pozycja na naszej scenie - kolejna w tym roku.

OCENA: 4\6


niedziela, 25 listopada 2012

CZŁOWIEK Z SZAFY - GRZANA

Siła-Z-Pokoju 2012

1. Intro
2. Koleje Losu
3. Hymn Konsumenta
4. Bas Jest Na dole   feat. DARIA VERONICA
5. Szaman
6. Ta Dziewczyna
7. Pale Kilo
8. Moja Polska
9. Zwierzak z Bloku
10. My Mamy Jazz
11. Drapu Drap
12. Pyszny Joint feat. DJ FEEL–X
13. Koniec Blisko

    Jak wspominałem przy okazji recenzji płyty Ematei, że Feel-X zapragnął wydawać płyty rapowe, które są zupełnie wyjątkowe na naszej scenie. Kolejna pozycją zatem stał się album człowieka z Bydgoszczy, znanego jako Gramophone Rebel Zulu Avangarde Natural Art aka Grzanko MuzyKant. Ma to być 'metafizyczno – społeczno - kulturowa refleksja utrzymana w poetyce ulicznego rapu'. Nowe podejście do ulicznego rapu? Ciekawe, poproszę.
    Grzana to człowiek orkiestra: sam robi muzę, sam pisze teksty i sam rymuje. Jeśli chodzi o jego muzykę, to wygrzebał on z szafy całkiem niezłe sample z bardzo różnych źródeł i połączył na bitach w dość ciekawe klasyczne podkłady. Trochę jazzu, trochę soulu, nieco muzy etnicznej - wszystko to powinno brzmieć dobrze. Niestety nie zawsze. Choć, częściowo, można by się pomylić, że to podkłady wzięte gdzieś z produkcji amerykańskich z początku lat '90, ale... to wszystko wygląda inaczej. Nawet trudno określić, o co tu chodzi. To się może podobać, ale wcale nie musi, bo do 'fajności' te kawałki mają się nijak - są lekko dziwaczne. Nawet pomimo, iż znajdziemy tu naprawdę dobre patenty.
       'Grzana - czarny brat o białej skórze' - kto kurwa? Ale spokojnie, podobnych bzdetów jest tu na pęczki. Rymy typu 'hity-satelity', 'końcu-słońcu' albo... kurwa, którykolwiek kolejny. Tak beznadziejnych tekstów naprawdę nie słyszałem dawno - no, może na solowych płytach Spawaczy. Ale to nie jest dobra rekomendacja, prawda? Styl Grzany w dodatku to pomieszanie Fokusa z Q-Tip'em, co również nie oznacza żadnego sukcesu, bo podjął on od nich najgorsze cechy. Grzana mruczy i mamrocze bez życia swoje pierdoły, raz ciszej, raz głośniej, ale nadal dość słabo. Nawet niespecjalnie człowiekowi chce się tego słuchać, bo to jest zwyczajnie marne. Najlepsze kawałki to są te, gdzie... Grzana nie rymuje: 'Drapu drap' i 'Pyszny joint'. Dobry mógłby być 'Bas jest na dole', ale... Grzana go psuje. Oł men.
    I znowu - szkoda energii, szkoda pieniędzy i materiałów. Filiks, zamiast zdobywać rynek naprawdę ciekawymi płytami, drugi raz w ciągu ostatniego miesiąca strzela sobie w kolano, i to z dubeltówki. Gdzie tu uliczny styl? To zwyczajne pseudointelektualne pierdy... Jedyną dobrą rzeczą tutaj są skrecze Grzany, reszta do bani. Siedź dalej, chłopie, w swojej szafie, ale nagrań stamtąd nie wyjmuj... Ocena zawyżona do tego poziomu dzięki nie najgorszym skreczom Grzany - zawsze należy szukać pozytywów, prawda? 

OCENA: 2-\6


niedziela, 18 listopada 2012

CIĘTY JĘZYK - EMATEI DUCH

Siła-Z-Pokoju 2012

1. Intro
2. Cięty Język
3. ...A Ja Mam
4. Sam To Sprawdź   feat. BRZUCH, JARECKI
5. O Coś Mi Chodzi
6. Ślepy Los    feat. DZK MIEJSKI KRUK
7. Surowe Bragga
8. Patrzę
9. Dziki Pęd
10. Szef Kuchni
11. Więcej Luzu
12. Gadu Gadu
13. Zabieram Mikrofony
14. Spontan Joint   feat. OKOLICZNY ELEMENT

    Opole prawdziwym hip hopem stoi, rzec by można. Ematei Duch, dość przypadkiem po jakimś koncercie, dostał się więc do wytwórni DJ Feel-X'a, która ma wydawać nieodkryte jeszcze pokłady hip hopu w Polsce. Zatem uważać należy, że będzie to płyta wyjątkowa i niezwykle ambitna. 
    Kogo mamy u Filiksa w wytwórni na bitach? Jest Emens i Młody, którzy odpowiadają za większość produkcji oraz Mejdej, Nowok, Timothy Drake, a także DJ Brk. Wszyscy robią muzę raczej klasyczną w brzmieniu, czyli tzw. standardy: bum klap bubum bum klap, sample i spora ilość drapania płyt, wykonana przez DJ BRK, DJ Muniek, DJ Element, DJ Feel-X, DJ Uzik i Mejdej. Nie powiem że sfera muzyczna albumu jest jakaś szczególnie odświeżająca, czy zaskakująca... Nieee, w sumie rzec można, że sztampa. Niby są w porządku, ale to zupełnie nie buja w większości przypadków... Są takie klasyki trochę nowsze, są i takie wyjęte z 1992 od Timothy Drake'a, które równie dobrze mogłyby być zabrane z płyty Funkdoobiest...
    Trochę do tego 'niebujania' przyczynia się sam Ematei, którego ulubionym stylem jest bragga, co rzuca się w uszy od początku. Niestety, nie ma on oszałamiających panczy, ani wersów, jakie walą w pysk. Flow czasem kuleje, Ematei niby przyspiesza i zwalnia, ale przy tym nie mieści się w bicie - no ok, 'Szef kuchni' dopracowany jest bardzo dobrze, ale większość kawałków ma potknięcia. A teksty są... i tyle. Bragga ma być niesamowita, bragga ma zadziwiać kunsztem, ale Ematei nie ma się specjalnie czym chwalić - najprostsze porównania, przewidywalne rymy... W zasadzie najlepsze kawałki są z gośćmi: 'Sam to sprawdź' z niezłym wejściem Jareckiego i 'Spontan joint' z OE.
    Najlepiej prezentują się tu DJe, co do tego nie ma wątpliwości. Bity? Niektóre lepsze, niektóre gorsze, taki powrót do Złotej Ery, ale bez podniety. Ku rozczarowaniu, najgorszą częścią płyty jest sam emce, który jest mało wyjątkowy i nie ma rymów, po których będę zbierał szczękę z podłogi. Nie ma, a jest to bragga i powinno mnie powalić serią sierpowych... Przeciętna płyta.

OCENA: 3\6