Pokazywanie postów oznaczonych etykietą eldo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą eldo. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 10 sierpnia 2014

ELDO - CHI

My Music 2014

1. Ms Batory   feat. TOMSON
2. Rybałci    feat. PELSON
3. Skała samobójców
4. Miasto słońca
5. Panamericana
6. Jedwabny szlak
7. Wyspy szczęśliwe
8. Przylądek milczenia
9. Droga winnych
10. Kwietne wojny
11. Psy z lasu śpiewającego
12. Zatoka dobrych pomysłów   feat. W.E.N.A.
13. Halina Poświatowska  

    Czy Polska na to czekała? Ja raczej nie, z całym szacunkiem dla Leszka, jednak rodzima scena, sądząc z błyskawicznie pierwszego miejsca na OLiSie - tak. Siódmy album Eldoki, po kilku latach przerwy, wszedł jak taran w uszy słuchaczy i sprzedaż wskazuje, że przynajmniej hajs się zgodzi. Co z propsami jednak? Słać, czy nie słać? Shejtować? 
    Pierwszym, z pozoru może i kontrowersyjnym pomysłem, było oddanie płyty w ręce debiutującego producenta. Ale po bliższym przysłuchaniu się, Fawola okazuje się być całkiem porządnym bitmejkerem. Słychać wyraźnie jego fascynację jazzowym brzmieniem lat '90, gdyż robi on ciepłe, kołyszące podkłady, z wibrującym kontrabasem, zgrabnie przyciętymi samplami i z tłem, w którym zawsze coś się dzieje. Takim elementarnym przykładem jest bit do 'Rybałtów', ale w sumie nie ma co tu rozgrzebywać tematu, bo jest to bardzo równa muzycznie płyta. Nie oznacza to jednak wcale, że jest to muzyka świetna - po prostu jest miła, dobra do słuchania, spokojna, buja głową, natomiast nie ma tu żadnej wirtuozerii. Fawola zrobił podkłady sympatyczne, z klimatem, ale niekoniecznie porywające. Nieco ognia dodają tu skrecze DJ Hubsona i Daniela Drumz'a, jednak pojawiają się tylko w sześciu numarach.
    Jeśli chodzi o wokal i technikę, to nadal ten sam, stary dobry Eldo. Jednak już wejście 'witam, nie znajdziesz tu Doroty i jej cycków' kazało mi się zastanowić i pochylić bardzo uważnie nad tym, o czym gada Eldo. I odniosłem niejasne wrażenie, a każde kolejne przesłuchanie utwierdza mnie w tym przekonaniu, że Eldo wrzucił tu teksty o wszystkim i niczym. Bo niby te wersy niosą uniwersalne prawdy o życiu, pokazują świat z perspektywy Eldo, ale ile w tym konkretnej treści, a ile lania wody? Jasne, Leszek wciąż imponuje umiejętnością składania wręcz poetyckich tekstów, jego słownictwo i wiedza są bardzo bogate, ale prawdę mówiąc, sens jego słów rozmywa się nieco pośród werbli. Dobra, wyznam, że 'Kwietne wojny' są akurat bardzo adekwatnym komentarzem do tych kilku ostatnich lat w życiu rappera, pełnym trafnych panczy, zjadliwej ironii i celnych hasztagów. W ogóle to dość osobisty album. Gości jest tu tylko trzech, z czego jeden Tomson, śpiewa - i trzeba przyznać, że dodał mnóstwo pieprzu swoim refrenem do kawałka wejściowego. Pozostali, to Pelson i Wena - i choć Wena ma lepsze flow i technikę, to Pele wypadł jednak moim zdaniem lepiej - nawet jeśli Wena fajnie ogarnął refren.
    I co zrobić z taką płytą... Jest naprawdę dobra. Słucha się jej dobrze, bo muzyka buja, a rapper ma jeszcze w sobie to coś, czym potrafi przyciągnąć człowieka przed głośnik. Z drugiej strony album przelatuje nieco przez uszy i poza świetnymi 'Kwietnymi wojnami', 'Rybałtami' i 'Haliną Poświatowską', reszta jest po prostu niezła. Płyta jest zatem całkiem całkiem, ale brakuje jej czegoś do szczęścia... Nie wiem, świeżości?

OCENA: 4+\6


poniedziałek, 20 lutego 2012

PARIAS - PARIAS

Respect 2011

1. Parias
2. Dobosz
3. Kariery feat. PYSKATY
4. Bezczelni
5. Drzazgi
6. Zostawiam
7. Moi Ludzie feat. MAŁOLAT
8. Kontrasty
9. Stąd do Wieczności
10. Wzorowy
11. Plecak feat. MAŁPA
12. W sekundę

Wydawać by się mogło, że taki zestaw jest niemożliwy na jednej płycie. W końcu Eldo, Pelson i Włodi (a szczególnie Leszek) to zupełnie różne bieguny. Wrażenie inności potęguje wydanie płyty: szary papier, notes z czystymi kartkami wewnątrz zamiast tekstów, czy opisów i kompletnie czarna płyta z obu stron. Czarna płyta. Kiedy trzymałem tę płytę w rękach, wyjętą prosto z paczki pośród innych, ta zaintrygowała mnie najbardziej...
Rzut oka na producentów upewnił mnie, że może być gorąco. Szczur, który potrafi zrobić ciężki, ale bujający bit, Amerykanie Sid Roams, którzy robili muzę dla m.in. Dilated Peoples, Jean Grae, Agallah, Prodigy z Mobb Deep, Papoose... No i w jednym kawałku produkował Kuoter. A skrecze dorobili DJ Technik, DJ Kebs i DJ B i współgrają one idealnie z ciężko toczącymi się bitami. Osiadają na mózgu jak kisiel i ciężko się odkleić, wszystko zwalnia i rozmywa się... Wyjątkowo dobrze dobrana muzyka do przekazu i stylu emsis.
Palmę pierwszeństwa niesie tu zdecydowanie Eldo, który najlepiej wyrabia się na bitach. Włodi nie zostaje wiele z tyłu, zaliczył dość spory progres, nie kaleczy tak bardzo swoim flow. Najgorzej, ale wcale nieźle wypada Pele, któremu trochę brakuje do chłopaków, ale stara się mocno nadrabiać niedociągnięcia. Bo tekstowo w sumie nie ma tu nic do zarzucenia. Emce mówią o swoim exodusie na margines sceny, o życiu, wylewają gorycz na podkłady. Goście dobrani zostali jak się wydaje bardzo starannie, bo i Pyskaty, i Małolat (świetna zwrotka!) dają znakomite wersy.
Nie spodziewałem się tak dobrej płyty po 'mudżahedinach dźwięków'! Poziom nie spada nawet na chwilę, a wręcz czasem rośnie - zwłaszcza przy kawałku 'Moi ludzie'. Poważnie, spodziewałem się, że będzie ciekawie, ale projekt okazał się strzałem w 10 jak dla mnie.

OCENA: 5-\6

niedziela, 30 października 2011

ELDO27 - ELDO

My Music 2007

1. Co Słychac?
2. 27
3. Szyk feat. PJUS
4. Noc, Rap, Samochód feat. DIOX
5. Noc (Skit)
6. Zamieć Prawdę Pod Dywan
7. Krew, Pot, Sperma I łzy
8. Dzieciństwo
9. I'm In Love
10. Styl, Flow, Oryginalność
11. Dany Drumz Gra Funk
12. Ferajny
13. Spacer
14. Są Rzeczy, Których Chciałbym Nie Pamiętać
15. Więcej
16. Koniec

Czwarta płyta Eldo to ponad 50 minut ciepłego, inteligentnego hip hopu spod znaku Grammatika. Choć oczywiście brak tutaj Józka, przyzwyczailiśmy się raczej do tego, że Eldo nagrywa samodzielnie. Ta płyta wyprodukowana została przez Flamastra, Kixnare, Daniel Drumz (aka DJ Taśmy Trzaski), Denę, Czarnego i Webbera i odwołuje się do korzeni hip hopu - sample z funków i r&b, sporo skreczy, często energetyczne i kipiace powerem (np. 'Szyk'), do których średnio pasuje spokojny flow Eldo.
Teksty traktują o życiu - obecnym i dawnym, płyta się toczy tak, że dobrze ją w sumie wrzucić w odtwarzacz w samochodzie i toczyć się przez miasto wraz z nią. Przez ten czas Eldo prawi o modzie, prawdziwych raperach, dzieciństwie w latach '80, pieniądzach i Warszawie.
Ogólnie płyta przypomina mi nieco dokonania Pete Rock & CL Smooth, De La Soul i tym podobnych zespołów, tak więc stary, dobry rap... Najlepsze kawałki dla mnie to 'Są Rzeczy, Których Chciałbym Nie Pamiętać' i 'Więcej', niektóre są nudniejsze i nie robią większego wrażenia, dlatego trochę płycie brakuje, ale materiał jest bardzo ciekawy

OCENA: 5-\6