Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mrocza. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mrocza. Pokaż wszystkie posty

piątek, 9 stycznia 2015

PLANET ANM & ELJOTSOUNDS - UNIVERSUM

Aptaun 2014

1. Universum    feat. NIKOLA PUSTAŁA
2. Pęd powietrza    feat. ROVER
3. Jekaterina nie żyje
4. Siema hejter    feat. PYSKATY
5. Dupy z LO
6. Nie mam już sił
7. Esperanto
8. Czy pozwolisz     feat. MAGDA WAC
9. Mentalista    feat. MIUOSH, MAM NA IMIĘ ALEKSANDER
10. OOBE
11. Sara
12. Mroczny rycerz
13. Wszystko znieść

    Już kilka lat temu, kiedy wpadłem na nielegale Planet ANM byłem pewien, że to tylko moment, kiedy znajdzie się on na legalu. Z czasem moje wrażenie wydawała się dzielić rapowa społeczność. Po zeszłorocznym 'Pasie Oriona', Planet kontynuuje współpracę z Eljotem, a Aptaun wreszcie zdecydował się wypuścić krążek na legalne półki.
    W tym duecie Eljot w całości robi muzykę, która najwyraźniej odpowiada Planecie, bo pomimo pewnych tarć jakiś czas temu, kontynuują oni współpracę. Muzyka na tej płycie jest specyficzna i niekoniecznie strawna i łatwa dla wszystkich - mnie samemu zaczęła wchodzić dopiero za którymś razem, choć do pierwszego kawałka przekonał mnie dopiero wokal Nikoli, bo nie znoszę tych rozlazłych, bezperkusyjnych, astralnych podkładów. Ale tego jest tu najmniej (pierwszy i ostatni kawałek), na szczęście te bity są zrobione z uczuciem i choć przebija tu melancholia, mają one w sobie coś głębokiego, co trafia. Eljot operuje nie tylko elektroniką, ale również używa sporego spektrum instrumentów, głównie klawiszy, ale przecież nie tylko. Co więcej, nie stroni on od sampli - weź pęd powietrza z zatykającym samplem z 'Manii szybkości' od naszych klasycznych heavy metalowców z Fatum.
    Na tej planecie pada deszcz. Tak, można otworzyć parasol, czy schronić się pod daszkiem, ale w sumie nie zawsze jest po co. Wszak deszcz zasłoni spadające łzy - w zasadzie to jedno i to samo. A nie są to łzy szczęścia, raczej te gorzkie, bo większość materiału zajmuje roztkliwianie się nad damsko-męskimi tarciami. Pomiędzy emocje wchodzi czasem alkohol, czy pozwolenie sobie na jakieś szaleństwo, ale wszystko i tak kręci się wokół dupy. W płycie należy czytać jak w książce - wyrywanie poszczególnych wersów nie ma tu sensu, bo tworzą one pełną całość. Mimo, że trafiają się tu celne hasztagi i naprawdę dobre wersy, to są one tak połączone z przodem i tyłem, że cytować pojedyncze wersy jest bez celu. Planeta trzeba słuchać, bo jest tam tak wiele treści i często prawdy, nie tylko o nim samy, ale także w ogóle, że po jakmś czasie zaczynasz się utożsamiać z rapperem. To jakbyś oglądał dramat obyczajowy w rzeczywistości Sin City: czarno-białej i deszczowej, z dymem cygara itd. Do tego mamy tu kilku gości, którzy stoją na wysokości zadania i świetnie wkomponowują się w całość - zwłaszcza Rover, a i Nikoli słucha się wybitnie.
    Na pozór album melancholijny i romantyczny, ale to nie prawda. Jest głęboki, pełen osobistych emocji i bólu. To arcyciekawy materiał, dający dużo do myślenia. Taki, który wyszedł o idealnej dla siebie porze - latem nikt tego nie będzie chciał słuchać, chyba, że będzie ono wyjątkowo zimne i deszczowe. Bo na tej planecie tak jest permanentnie.

OCENA: 5\6


poniedziałek, 23 września 2013

PLANET ANM & ELJOTSOUNDS - PAS ORIONA

Aptaun 2013

1. Pas Oriona
2. Spal moje zdjęcia
3. Chiroptera
4. Nie odchodzę   feat. BONSON, EKONOM 
5. Panie
6. Nie rozmawiaj z duchami   feat. BOGU BOGDAN, QUEBONAFIDE
7. Tańcząc w ciemnościach
8. Potrafię latać   feat. RAHIM
9. Potrzebuję tego
10. Gdy opadnie popiół feat. DEVOICE
11. Lucid dream   feat. DJ KRUG
12. 96
13. Wyżej
14. Spal moje zdjęcia remix    feat. ZDUNO
15. Ku rozwidleniu rzeki
16. Lot nad kukułczym gniazdem  

    Poprzednia płyta Kapitana Planety... ups, sorry, Radka Planety, odbiła się szerokim echem i lud poznał, któż to taki jest ten Planet ANM. Okazało się, że ten rapper i producent ma spore umiejętności i potrafi nagrać ciekawą płytę. Dlatego z zainteresowaniem sięgnąłem po jego nową produkcję.
    Jednak już z samego tytułu wiedziałem, że to może nie być dla mnie łatwe... 'Cośtam, gusta się skurwiły...' ot, co. Jaki był początek cytatu? Pewnie zaraz sobie przypomnę, chwila. Ale ten cytat jest bardzo znamienny, bo Eljot reprezentuje właśnie pewien rodzaj tych 'skurwionych gustów' - elektroniczne, melancholijne podkłady, niekoniecznie uzbrojone w perkusje, a jeśli już, często okazuje się, że są one połamane. Ja rozumiem, że te skurwiałe gusta odnoszą się do trapów i drejkowych pojękiwań, ale te bity, bardzo ambitne skądinąd, niebezpiecznie bliżej są do tych udziwnionych rapsów ostatniej dekady, niż do prawdziwego hip hopu. Czy to się może podobać, to kwestia gustu, jednak według mnie, ma coś w sobie, co nie pozwala przejść obok tej muzy obojętnie. Nie porusza mną to tak bardzo, ale nie powoduje ruchów palca w kierunku przycisku STAHP!!! Dwa ostatnie kawałki zrobili Matek i Foux.
    A, już wiem, to leciało tak: 'teraz rap robią pedały, a gusta się skurwiły'. Planet udowadnia, że owym pedźkiem nie jest i robi konkretny rap z pokaźnym przekazem. Bo Radek nie dość, że ma konkretną nawijkę i świetne flow. Całość wzbogacają (to dobre słowo) wyśmienite teksty, które z jednej strony pasują do podkładów Eljota, z drugiej aż mnie kręci, żeby posłuchaĆ tego na podkładach np. Galusa albo Metro. Sporo trafnych hasztagów (ten o Radiu Maryja i medium (Medium) to 'bulls eye'!), mnóstwo sprytnie zakamuflowanych odnoŚników - to wszystko powoduje, że nie jest to rap dla idiotów, bo i tak nic nie zrozumieją. Do tego każdy z gości wszedł udanie w system i dźwigną zadanie, choć poprzeczka była wysoko.
    Piąty album Planety to kawał porządnej dawki złożonego mózgotrzepa. Raz, że podkłady to elektronika i idą one w te nowe trendy, odchodząc od korzeni, choć pasują tu bez wątpienia. Dwa to te teksty, które kładą się gruba kołdrą na umysł i każą siedzieć pod nią, aż się zgrzejesz. I tak nie będziesz miał dość. Kurwa, z każdym kawałkiem wchodziłem w to głębiej i głębiej i po ostatnim traku czułem, że muszę puścić to raz jeszcze. I jeszcze i jeszcze. Przestała mi przeszkadzać ta muza - całość jest kompletna. To płyta, która wywarła na mnie naprawdę ogromne wrażenie. Ja się zgrzałem pod tą kołdrą.

OCENA: 5\6