Pokazywanie postów oznaczonych etykietą racibórz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą racibórz. Pokaż wszystkie posty

piątek, 29 stycznia 2016

ZABURZENIA - IGŁY

nielegal 2015

1. Uwarunkowania    feat. MAGDA WAC
2. Strach
3. Szczątki   feat. MAGDA WAC
4. Stary Nowy Jork
5. Krótka historia o miłości do...
6. Śnieg
7. Igły    feat. MAGDA WAC
8. Śmietnik
9. Sezon w piekle
10. Waiting for Autumn

    Przyznam, że nie znałem tego projektu, choć to nie pierwsza jego produkcja. A to przecież sam Szatt, wraz z Tuszem zdecydowali się zaburzyć twój spokój tym projektem. Przyjrzyj się okładce: bajkowo? Kwasowo? Mistycznie-magicznie? Świetna okładka zachęca do sprawdzenia materiału - ja od razu zechciałem jej przesłuchać.
    Szatt to bardzo wrażliwy producent, nie bojący się przekraczać pewnych granic. Dlatego wbija on nam tu aż dziesięć igieł #akupunktura, które mają utkwić pod skórą. To spokojne bity, bardzo elektroniczne, choć daleko im do trapów, czy cloudów. Muzyka jest spójna, bardzo jesienno-zimowa i nastrojowa. Producent zlewa się z rapperem w jedność, nierozerwalną i wręcz bliźniaczą. Zadziwiające jest to, że choć to płyta raczej melancholijna, nie ma tu zamuły, bo wszystko toczy się w całkiem przyjemnym tempie. Bogate przestrzenie, szerokie spektrum instrumentów - to taka muzyczna poezja.
    'Lubię mówić o słabościach, w ten sposób oczyszczam z nich serce' - te słowa wydają się mottem Kuby. Może i jest on nieco monotonny, ale jego historie, wyjęte z pamiętnika narkołyka. Bo igła jest tu tematem przewodnim nie bez przyczyny. Nie jest to bynajmniej gloryfikacja ćpania czegokolwiek - raczej opisuje na chłodno próby okiełznania tego... może nie problemu, ale po prostu przyzwyczajenia, bez którego 'boimy się, że pękniemy na pół i się nie poskładamy'. Trochę taka terapia odwykowa rappera. Nie licz tu na gości, bo Kuba sam musi się uporać z życiem. Czasem towarzyszy mu tu tylko damski głos, ale może to ułuda? Czy coś tu jest prawdziwe? Historie Tusza są ciężkie, mocno realistyczne, ale ze sporą dozą autoironii.
    Wydaje mi się, że to trochę trudna płyta. Trudna nie tylko w odbiorze, bo przecież pamiętniki narkomana nie muszą do każdego trafiać. Trudna również z powodu wisielczego klimatu i wszechobecnych igieł, które Tusz wbija: sobie w żyły, tobie w mózg i uszy. Natomiast jest to materiał, nad którym warto się pochylić.

OCENA: 4+\6

DZIAB SOBIE W ŻYŁĘ TEN STUFF

wtorek, 1 lipca 2014

GENERACJA LUNATYKÓW - WIĘCEJ MOCY

Siła-Z-Pokoju 2014

1. Hip Hop
2. C4 
3. GjeeLWu   feat. AGNIESZKA BIL
4. Do Zakochania Jeden Krok 
5. Wielka Niewiadoma   feat. AGNIESZKA BIL
6. Sen Wariata   feat. AGNIESZKA BIL
7. Niekończąca Się Opowieść
8. Więcej Mocy   feat. JUNIOR STRESS 
9. Efekt Domina
10. Chciałbym Widzieć   feat. AGNIESZKA BIL
11. Życie Po Śmierci   feat. AGNIESZKA BIL
12. Wszystko W Naszych Rękach   feat. FU
13. Byłem Jestem Będę
14. W Podróż Dookoła Marzeń
15. Wszystkie Drogi Prowadzą Do...

    Feel-X ma szczególny dar do wyciągania z czeluści podziemia różnych zespołów, które, w założeniu ciekawe i wyjątkowe, w rezultacie ssą jak pompa strażacka. Zaczynam bać się w ogóle przymierzać do płyt z etykietką S-Z-P... Tym razem Filiks wydał debiutancki dwóch kolesi: WaryJata i Leona Leonidasa, do których ostatnio dołączył producent Anton. Zastanawia mnie tylko jeden fakt - zespół istnieje od 1998 roku, tak? Więc czekał 16 lat (słownie: szesnaście!) na legal. To co, są tak chujowi, czy zwyczajnie nie mieli szczęścia? 
    Grupa ma dwóch nadwornych producentów, Leona Leonidasa i Antona, którzy popełnili tu prawie wszystkie kawałki, oddając tylko trzy numery swojemu koleżce, Juniorowi Kast. I mogę z pełną świadomością stwierdzić, że podkłady są tu zdecydowanie najlepszą rzeczą - taką na ocenę około czwórki. Klasyczny rap, zrobiony w dość prosty sposób, jednak kiedy leci, po prostu buja i pozwala nie zwracać uwagi na gadkę raperów. Oczywiście, nie jest to Złota Era, tylko znacznie bardziej nowocześnie pojęty rap, jednak daleko mu do trapów i njuskóóli. do tego DJ Feel-X stara się rozgrzać atmosferę swoimi skreczami - i bardzo dobrze, bo jego praca jest tu najjaśniejszą rzeczą.  
    Obaj rapperzy mają bardzo specyficzny, agresywny sposób rymowania. Jeden jest w klimacie miksu Mystikala z MOP, drugi raczej miesza MOP z Ja Rule. Brzmi to czasem mało zrozumiale, nie zawsze fajnie, ale za to oryginalnie. Ale ta oryginalność nie bardzo pomaga w każdym momencie, bo kiedy emce ryczą coś o kiszonym parapecie i tego typu bzdetach i po dwóch kawałkach kompletnie nie miałem ochoty słuchać tego, nie bójmy się tego słowa, pierdolenia kocopałów. Jakby tego było mało, i Leon i Wariat zbyt często nie wyrabiają się w bitach, pospiesznie kończą wersy albo przedłużają poza werbel, tracąc rytm. Szkoda gadać. Już zupełnie pomijam, że część się nie rymuje - zobacz w 'Życie po śmierci'. I jeśli gościnny Fu brzmi na tle gospodarzy DOBRZE, to oznacza, że mamy dramat.
    Niech mi ktoś wyjaśni, czym kieruje się Filiks, wybierając zespoły na legal? Przecież to, kurważ straszna mać, powinno być skazane na wieczne wegetowanie w głębokim podziemiu - a tu nagle wychodzi na legalu. Kupisz to gówno w empiku. Zanim włączysz, usuń noże i inne ostre rzeczy z zasięgu ręki, cobyś się w chuj nie pociął. Ja pierdolę. Legalna płyta, nie do wiary. I wracając do pytania z początku recenzji...  Nie, tu nie chodzi o szczęście...

OCENA: 2\6


sobota, 31 maja 2014

CHICKEN & A4 - ZAMKNIĘCIE EP

nielegal 2014

1. IntRozkurw
2. Tajemnica Stefana
3. Ciągle expię
4. Zamykam swe...
5. Konsekwencje (Morawa RMX)

    Chicken dał o sobie znać już jakiś czas temu, kiedy wydał nielegala 'Co To Za Gość'. Wówczas ja też nie wiedziałem, ale materiał okazał się całkiem obiecujący, dlatego bez wahania sięgnąłem po jego kolejną produkcję, tym razem będącą kolaboracją z producentem A4.
    A4 ma mało czasu na potwierdzenie swojego kunsztu - bez mała kwadrans, w którym mieszczą się trzy kawałki i intro. Bo na końcu znajdziemy już remiks niejakiego Morawy. Te podkłady od A4 nie porywają specjalnie i nie prezentują najwyższych lotów. To taki nieco miszmasz w ramkach klasycznego rapu. Dźwięczą operowe wokale, kląskają klawisze, styl czasem podchodzi pod g-funk, czasem pod regge, czasem pod chuj wi co... Patenty mogłyby  byc całkiem porządne, jednak najbardziej przeszkadzają mi tutaj perkusje - uderzają wysokimi tonami i są bardzo żłożone: zamiast napierdalać, to pukają, ciumkają, poklepują, dzyndzelą i postukują. Brak w tej muzyce jebnięcia niestety. Słychać tę zbyteczną delikatność kiedy wbiega remiks Morawy: z niskim, ciągnącym się basem, też lekką, ale konkretniejszą perkusją i w ogóle z jakimś pazurem. Następną epkę Chicken dawaj z Morawą.    
    Chicken rozwinął swoje skillsy w ciągu ostatnich dwóch lat. Ma fajny głos, a jego flow płynie po bitach bardzo przyjemnie. Poprawił nie tylko styl rymowania, ale i teksty, które choć nadal nie są poezją, przynajmniej są szczere i prawdziwe i Chicken nie udaje nikogo, kim nie jest. To 'gra zwana życiem' i nie mamy tu nic odkrywczego, choć Chicken po prostu opowiada, jak to 'expi na realu'. No dobra, nie wszystko jeszcze płynie tak dobrze, jakby mogło, ale poziom rapowania jest naprawdę porządny.
    I wprawdzie Chicken idzie ciągle w przód, brzmi sporo lepiej, niż na poprzednim albumie - tu jednak zawodzi nieco muzyka - zbyt delikatna, zbyt miękka - w tym gorszym znaczeniu. Płyty oczywiście da się spokojnie posłuchać - bo to całkiem porządny podziemny rap, jednak niepozbawiony niejakich wad. Ale sprawdźcie, może się spodoba.

OCENA: 4-\6


wtorek, 12 lutego 2013

KURZ MA SŁODKI SMAK - TUSZ NA RĘKACH & NOCNE NAGRANIA


Gruby Kot 2012

1. Mamy aż tak niewiele feat. SZATT
2. Nie Oglądam się za siebie Rmx
3. Ocieramy się o dno
4. 041
5. Kurz ma słodki smak
6. Chcę czegoś więcej
7. Nigdy się nie poddam feat. SHOT, KONRAD W
8. OZWPK feat. HASI, EMKA
9. Brud
10. Lęcę w dół feat. JUSTYNA KUŚMIERCZYK
11. Getto Blaster feat. BEERES
12. Rytm moich słów feat. FAMSON, STARK
13. Outro

    Tusz skonstruował tę płytę z Nocnymi Nagraniami dość szybko, dosłownie w około dwa miesiące. Szatt i Nowok, wraz z Tuszem, jak się wydaje, powinni wykonać bardzo interesujący projekt, który warty będzie sprawdzenia. 
    Kto zna dokonania Nocnych Nagrań, ten doskonale będzie wiedział, jakiego klimatu oczekiwać. Mocne perkusje, elektroniczne brzmienia pełne melancholii, skłaniające do przemyśleń - takie typowe nocne nagrania. Podkłady, których chciałoby się posłuchać przy przygaszonym świetle, siedząc w oknie i obserwując ruch uliczny miasta w ciemnościach. Cała płyta jest muzycznie niezwykle spójna i nie ma odchyłów - wszystko jest równe, jak spod linijki. Nie da się wyróżnić żadnego bitu na plus, czy minus, bo wszystkie są... tak samo dobre - co nie znaczy, że takie same. Ale klimat jest mocarny, to trzeba przyznać.
    Tusz tym razem zajął się wyłącznie obsługą mikrofonu i to jest Tusz jakiego znamy. Rap pełen przemyśleń i życiowych filozofii, nawinięty na idealnie do tego celu pasujących podkładach. Gościnne zwrotki kilku emce tylko dodają kolorytu - zwłaszcza Beeres i Shot. Faktycznie, w gardle Tusza czuć ten kurz, który, choć nie zawsze jest słodki i czasem może krztusić, jednak ja przyswajałem całą płytę bardzo dobrze. Podobnie, jak z legalną solówką TNR - wersy odkrywa się za każdym kolejnym razem.
    Jeszcze trochę i zostanę fanem Tusza :) Ale, prawdę mówiąc, trafiają do mnie jego płyty, czy to na własnych bitach, czy od Nocnych Nagrań. Ci drudzy dodają wręcz klimatu gospodarzowi. Dobra płyta, warta zachodu.

OCENA: 5\6


środa, 2 maja 2012

CO TO ZA GOŚĆ - CHICKEN

nielegal 2011

1. Pokój nam wszystkim 
2. Przebudzony   feat. JAN ROBAK
3. skit - Daj mi czas 
4. Co to za gość
5. Gdybym... 
6. Epoka sumienia schowanego 
7. Pamiętamy...  feat. TENET
8. skit - Kierat 
9. Nara
10. Punkt odniesienia
11. Nie tak miało być 
12. Zajawka    feat. TENET
13. Outro - CBS

    Co to za gość? Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że to drugi album tego reprezentanta Śląska, po wydanym własnym sumptem 'Stanie Nieważkości' w 2008. Płyta zebrała na Śląsku całkiem niezłe opinie, nawet usłyszałem,że jest to jeden z najlepszych nielegali roku. Ostrożnie podchodzę do takich rewelacji, ale zazwyczaj sprawdzam. No i to też sprawdziłem.
    Nie znalazłem nigdzie traklisty z kredytami dla producentów, więc jedyne co wiem, to to, że Chicken wziął bity od różnych osób z całej Polski. No i ok. Podkłady więc są zróżnicowane, ale nie wszystkie brzmią fajnie. Jest kilka bujających jazzowymi feelingami, z dobrymi samplami, ale jest i kilka niepotrzebnie niepokojących dziwnymi dźwiękami, trochę niepasującymi do reszty. Świetny jest 'Gdybym...' z genialnym samplem z klasyki polskiej muzyki rozrywkowej :)
    Chicken ma sympatyczny głos i fajne flow, z tekstami, których chce się słuchać. Bardzo przyjemnie płynie po bitach i ma w sobie coś. Opowiada o życiu, o swoich przemyśleniach na jego temat - taka trochę refleksyjna płyta, ale zdarzają się ostrzejsze zwrotki. Niekoniecznie goście, choć jest ich tylko dwóch, dostosowali się do poziomu gospodarza. Jan Robak niestety sepleni i wprowadza lekki dysonans do płynnego stylu Kurczaka, a Tenet mignął mi jakoś na bicie niezauważalnie... Zresztą sam Chicken czasem walnie jakąś lipę, jak np. 'Nie tak miało być', gdzie zdecydowanie nie wyrabia się na bicie i potyka jak paralityk...  
    Jeden z najlepszych nielegali roku? Pfff, darujcie. Owszem, nie jest to najgorsze, ale bez przesady. Za dużo wpadek, za mało bangerów - w zasadzie w ogóle takich nie ma. Porządna płyta z dobrymi tekstami i możliwymi bitami, ale takich płyt powstaje co roku setki. Zwykły, podziemny album.

POBÓR

OCENA: 4-\6