Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ocena 3. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ocena 3. Pokaż wszystkie posty

sobota, 20 lutego 2016

REST - WIARA NADZIEJA MIŁOŚĆ

Step 2015

1. Start 
2. REST 
3. Wiara feat. BEZCZEL, ERO
4. Póki co
5. Czarna Wizja
6. Odpowiedzialność feat. PIETRAS  
7. Daj Boże 
8. Nie powiem Ci jak żyć feat. POLSKA WERSJA, SAFUL   
9. Nadzieja    feat. EMAZET 
10. Najwyższa wartość feat. SOWA, KACPER, KALI, JONGMEN, MICHRUS, DAWIDZIOR 
11. Dokąd idę?
12. Sam Wiesz feat. DuUDEK P56 
13. Nie Pozwól feat. NIZIOŁ, ŻABA, KAFAR 
14. Miłość feat. MARLENA PATYNKO
15. REST (Wilkulon Remix)
16. Nie pozwól feat. NIZIOŁ, ŻABA, KAFAR (DNA Remix)
17. Najwyższa wartość feat. SOWA, KACPER, KALI, JONGMEN, MICHRUS, DAWIDZIOR (DNA Remix)
18. Daj Boże (Wersja archiwalna)

    Tak to już jest, że jak w grupie jest dużo rapperów, to po sukcesie wspólnych płyt ekipa zaczyna iść na swoje i każdy próbuje realizować własne wizje, na które w zespole nie byłoby szans. Dlatego pod koniec roku dostaliśmy kolejną solówkę z szeregów Dixona. Płyta Kafara niewiele różniła się od dokonań D37, więc nie miałem złudzeń, że tu będzie inaczej.    
    Rest zgromadził na swojej płycie całą paletę producentów. Kriso, Choina, Wits, Dies, Czaha, NWS, Goofer, Feru, Pawbeats, Dos, Kaszpir i DNA, który zrobił remiksy to dość długa lista, przyznacie. A przecież jest tu również DJ Gondek, DJ Cumz i DJ Hard Cut na wosku. Jaki jest tego efekt? Spory misz masz stylistyczny, bo przeskakujemy tu od klasycznych brzmień (Kriso, Choina, Feru, NWS), przez nowoczesny hip hop (Wits), aż po njuskulowe trapy (Dies, Pawbeats). Podkłady niestety w większości nie porywają, niektóre nudzą, inne irytują, jest parę lepszych, ale ta zbieranina bitów wygląda na zupełnie przypadkową, pozbieraną od znajomych na zasadzie 'o, to jest fajne, biere'. Brak tu spójności i konceptu.
    Rest jest rapperem, który w czasie 50 minut obcowania z płytą zalicza wszelkie opcje: tu płynie bardzo ładnie zgodnie z bitem, a tam z kolei się wysypuje z rytmu. Tu ma teksty pełne przemyśleń i konkretnych rozkminek, aby za moment wejść z wersem typu 'życie jest życiem, kurwa jest kurwą' i sam już nie wiesz, czy chwilę wcześniej dobrze słyszałeś i czy ten koleś tak na poważnie, czy nie. Rest zaprosił tu całkiem sporą rzeszę gości, która robi po prostu swoje, czasem wybijając się stylistyką, czasem jakimś wersem, ale generalnie poziom jest tu stały - czyli średni. Na albumie mieli pojawić się jeszcze Sokół i Borixon, ale... olali Resta, za co dostało im się parę gorzkich słów. Wersy są tu jak muzyka - nieuporządkowane, pozbierane z każdej strony, dość luźne, choć wcale nie najgorsze.
    Jeśli mam być szczery, to z dwóch solówek Dix37 lepsza jest jednak ta Kafara - Rest chyba nieco nie przemyślał albumu, bo brzmi to tak, jak przypadkowa składanka różnych kawałków. Nie jets to zła płyta, wbrew mojemu narzekaniu, ale nie jest to również dzieło wybitne, warte zapamiętania. Ot, kolejna płyta z życiowym przekazem.

OCENA: 3+/6  

SPRÓBUJ UWIERZYĆ, ŻE NADZIEJA DOPROWADZI CIĘ DO MIŁOŚCI

czwartek, 18 lutego 2016

ADHD - KOŚCI I KWIATY

Grasshopper 2015

1. Księga rymów
2. Bałałajka
3. Jakimś cudem
4. Za kurtyną powiek
5. Nie ma nieba
6. Na krańcu świata
7. Nerwus
8. Walka z cieniem feat. THE MOON
9. Pobite gary
10. Wino kobiety i śpiew
11. Pijany diabeł
12. Błędne koło
13. Karmazyn
14. Ty
15. Biała gorączka
16. Za tych co nie mogą
17. Dwanaście złotych

    ADHD, czyli Freon, Mustafa, Strach i Opiat siedzą na wrocławskiej scenie od ładnych paru lat. Nie jest to oryginalny skład, bo przecież trochę się pozmieniało przez lata, ale ostatnio dalo się zauważyć, że chłopcy pojawiają się coraz częściej u Winiego, czy na innych produktach Stopro. Transfer z Wrocka do Szczecina okazał się prawdą - legalny album ekipy znalazł się na sklepowych półkach.
    Nadwornym producentem grupy jest Opiat, który wyknał tu wszystkie bity z pomocą Panamy, grającego na różnych gitarach. Wyszła z tego muzyka mroczna, trochę w klimacie średniowiecznego lochu - doskonale pasuje do pretensjonalnej i teatralnej okładki. Pobrzmiewają tu echa klasycznego hip hopu, ale również bluesa, ragga, czy nawet nowojorskiego hardkoru. Nie zawsze efekt jest zadowalający, bo taki 'Na krańcu świata' kojarzy mi się raczej z nagrywkami Cathedral Hill (#gimbynieznajo), niż współczesnym rapem, ale kiedy na początku wchodzą te bałałajki, przyznam, że mnie wzięło. Nie na długo, bo bity nie są równe i akcja przelatuje od horroru, przez sensację do taniego melodramatu. Nie zawsze gitary Panamy pasują do całości, tworzą wrażenie, że to 'Muzyka łączy pokolenia' z Perfektem. Ogólnie nie jest źle, ale parę patentów jest nietrafiona.
    W składzie mamy trzech rapperów, każdy w zasadzie inny. Jeden z wyższym głosem, drugi warczy, trzeci zaś jest najbardziej melodyjny i modulujący głos - wybaczcie, nie wiem, który jest który. Nie istotne, bo mają dopracowany styl, więc słucha się ich nieźle. Z tekstami bywa dość różnie, często wersy są poetyckie i totalnie wpasowane w klimat okładki, czasem jednak wpadają w ton melancholijny albo wręcz przeciwnie, opowiadają dość brutalne historyjki. Mistycyzm, natchniona poezja - to jest skonfrontowane z nieco prostackimi opisami chlania oraz drastycznymi opowiastkami rodem z horroru. Wpadło tu kilka ciekawszych wersów i w zasadzie może warto sprawdzić ten krążek ale...
    Nie jest to konieczne. W zasadzie jest to płyta z założenia ambitna i oryginalna - i owszem, wyróżnia się na tle innych, ale chłopcy chyba trochę przesadzili w każdą stronę. Po pierwsze nie zdecydowali się, czy robią rap teatralny, horror core, czy zwyczajny reality rap. Po drugie, muzyka nie zawsze stoi na wysokości zadania. Po trzecie, za dużo patosu. Znośne, ale bez szału.

OCENA: 3+\6  

RZUĆ KOŚĆMI I WEŹ TEN BUKIET, SZMATO

poniedziałek, 8 lutego 2016

BIAŁAS - REHAB

Step 2015

1. Intro-detoks-ja 
2. Złamane skrzydło
3. Rehab
4. Życie ćpuna
5. Aaliyah
6. 6am in wwa    feat. OLKA
7. Do grobu    feat. SOLAR, GEDZ
8. Kroki    feat. DANNY
9. Że cham
10. Czy
11. To jest hiphop     feat. PALUCH
12. Złote serca     feat. QUEBONAFIDE
13. Lepszego życia bilet

    SB Mafija ma wielu zwolenników, jak i przeciwników. Jedni twierdzą, że to najciekawsza ekipa na scenie, drudzy protestują, że to banda wacków, ściągających style z innych. Nie da się jednak ukryć, że 'Stagediving' duetu Solar & Białas wypadł dość dobrze i choć nie był pozbawiony wad, to przyjęto go z zadowoleniem. Teraz jednak nadszedł czas na solową próbę Białasa, który zdecydował się iść na tytułowy Rehab, czyli odwyk.
    Muzyka na tym albumie została w całości powierzona Deemz'owi. To bardzo ciężka wędrówka przez dźwięki, bo Deemz tworzy elektroniczne, zawiesite kolaże, często pozbawione perkusji, ciągnące się na cloudach (patrz choćby tytułowy 'Rehab'). Nie jestem fanem takiego brzmienia - co więcej, cholernie mnie ono irytuje, choć przyznam, że te podkłady pasują do klimatu albumu. Smętne, rozwlekłe melodyjki, minuta na dwóch klawiszach, autotuny, troszkę żywych instrumentów (chyba, bo ciężko stwierdzić na pewno) - klimat pokoju dla samobójców. O ile jest kilka traków w miarę niezłych, to taki np. 'Życie ćpuna' powoduje u mnie odruch wymiotny - tak ciągnącego się i nudnego kawałka dawno nie słyszałem. Pewnie znajdą się fani tej muzyki, ale dla mnie to jest po prostu straszne. 
    Szukasz Białasa, rzucającego panczami i wbijającego szpile w nadmuchany balonik sceny? To przeszłość. Białas daje 'żale wylewane rymem', rozlicza się ze swoją trudną przeszłością i smędzi o swoich problemach z używkami. Cały ten 'Rehab' to swoista terapia psychologiczna, tyle że to TY za nią płacisz, a nie sam zainteresowany. Oczywiście, nie można odmówić umiejętności Białasowi, bo składa on rymy w taki sposób, że jest to mimo wszystko niezłe, ale klimat dołuje i ręka sama wyciąga się w kierunku... nie, nie żyletki, ale skipu. Najciekawszym kawałkiem tu wydaje mi się 'Że cham', gdzie wreszcie Białas nie stęka w temacie narkotyków i alkoholu, ale takich momentów jest tu mało. Trochę ożywienia wnosi tu Solar, ale większość gości robi tu tylko refreny. Ok, ten refren udał się najbardziej Paluchowi, ale tytuł 'to jest hip hop' pasuje tu jak kwiatek do kożucha.  
    To kolejny rapper w tym roku, który płacze, że ma takie ciężkie życie i łoi tę wódę i koksiwo, a mama tego nie umie zrozumieć. Nie jest to zawartość, którą bym przyjął na klatę i się tym jarał, w dodatku muzyka Deemza jest równie dołująca i w takim typie, którego nie znoszę. Nie jest to bardzo zła płyta, patrząc obiektywnie, ale na pewno nie dla mnie.

OCENA: 3\6

W LINKU SINGIEL Z ALBUMU. NIE POTNIJ SIĘ TYLKO.

sobota, 30 stycznia 2016

DRIM TIM - DRIM TIM MIKSTEJP

nielegal 2015

1. Drim Tim sqrwysyny
2. Drim Tim powrócił
3. Podziemne przymierze    feat. REBEL, NTK
4. Stare czase    feat. REBEL 
5. Raz dla rękawic
6. Nie widzę nikogo
7. Maszynowe karabiny
8. Mak
9. Dla mojego potomka
10. S.O.S.
12. Gwiazdy to mój limit
12. Scarface
13. Zagłuszamy!

    Jeśli myślisz, że to Ostry jest pionierem łódzkiej sceny, to jesteś w ogromnym błędzie. Wcześniej na kasetach wychodziły już nagrania Y.A.S. (aka Familia HP), Thinkadelic, P'Am oraz właśnie Duży Tata i EMF. Dziś, dla uczczenia dwudziestolecia zespołu, panowie (bo już nie chłopcy) wydają okolicznościową taśmę.
    O ile się orientuję (może źle), ścieżka dźwiękowa do mikstejpu jest wzięta z friszerowych serwisów, czego się łatwo domyśleć, bo nawet jeśli poszczególne traki na YT są podpisane imionami producentów, to są to imiona nikomu nieznane, no, chyba, że ktoś buja po szadołwilach i tym podobnych miejscach. Ale to mikstejp, więc nie o to chodzi kto, tylko jak. A jest nowocześnie, nieco trapowo - zwłaszcza, jeśli chodzi o perkusje i syntetyczne melodyjki. Drimtimowcy wybrali sobie mocno podziemne podkłady, przetykane nieco spokojniejszymi i bardziej klasycznymi podkładami, których jednak jest nieco mniej. W sumie nie ma się tu do czego przyczepić, bo jeśli jest to mikstejp na cudzesach, to brzmi nawet nieźle. Przynajmniej to ewoluowało przez te dwadzieścia lat. No i nie sposób nie wymienić tu DJ Goodstuffsona, który rzeza woskiem wszystko wokół - niesamowite rzeczy robi chłopak z tymi dyskami.
    O ile muzyka jest dość up-to-date, nie da się tego powiedzieć o rapperach. Tkwią w tych swoich latach '90 cały czas, nie tylko pod względem flow, ale i tekstów, które w bardzo wielu wypadkach opierają się o najprostsze rymy i skojarzenia. Bardzo znamienny jest wers 'wyszukuję rymy tak jak świnie trufle', ale to akurat szczyt finezji tutaj. Nie mam zamiaru wypisywać tu cytatów, bo szkoda miejsca na te komunały, ale... Mając w pamięci, że to faktyczne 'dziadki' na naszej scenie, słuchanie ich przychodzi jakoś łatwiej. Co nie znaczy, że nie znudziłem się śmiertelnie w połowie krążka. Trochę świeżego powiewu wniósł tu Rebel, który stoi nieco wyżej, niż jego koledzy z Drim Timu.
    No cóż, powroty bywają ciężkie, a czasem nawet bolesne. Doświadczył tego HST, doświadczyli Veto i kilku innych - to samo jest z Drim Tim. Recepta, która sprawdzała się 10-20 lat temu, dawno wygasła i reanimowanie jej nowoczesnymi bitami nie pomoże. Rzecz zdecydowanie dla zagorzałych fanów Timu. Goodstuffson podwyższa nieco ocenę.

OCENA: 3\6

SOBIE POSŁUCHAJ TEGO POWROTU PO LATACH

poniedziałek, 11 stycznia 2016

BITFON - NIE WSTAJĘ

RapTu 2015

1. Intro   
2. Idealny widok   
3. Nawetnie pytaj    feat. KOBYŁA
4. Jeszcze nie   feat. KRYCHA   
5. Wita mnie świt
6. Lustro
7. Schody
8. Złota jesień
9. Świat który mnie wychował
10. Outro

    Bitfon to jeden z tych młodych kolesi, o których nikt nie słyszał, którzy zagrali parę koncertów przes znanymi kolegami, a niektórzy mówią, że zapowiadają się dobrze i nieźle rokują na przyszłość. I że warto zwrócić uwagę. No to zwracam - debiutancki krążek wyszedł we wrześniu i może szumu nie narobił wielkiego, ale kilka osób zwróciło na niego uwagę.  
    Znakomita większość płyty to darmowe bity z netu - bardzo nowoczesne i syntetyczne - takie typowe njuskule. Ogólnie rzecz biorąc, są całkiem nijakie, jak to zwykle w przypadku takich rzeczy się dzieje. Ciekawiej się robi, kiedy wchodzą podkłady od namacalnych producentów, choć jest ich tylko trzech. To No Time, Donde i Smyku i to właśnie ci dwaj ostatni zrobili najlepsze rzeczy. Donde przyniósł najlepszy kawałek na płycie - 'Schody', a Smyk 'Złotą jesień' - może dlatego, że są to ciepłe podkłady, korzenne, bez udziwnionej syntetyki. Skrecze do bitów dograł DJ Laik i w sumie ok. Muzyka wypada dość blado, poza drobnymi wyjątkami.
    Mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o jakość rapu od Bitfona. To taki młody gniewny, pełen wiary w siebie i pogardy dla frajerów. Nieco taka gimnazjalna jazda, ale może się mylę... Nie trafia do mnie ten przekaz o kwitach rozjebanych na bani, grubych imprezkach itp., chociaż, z drugiej strony... Bitfon ma niezłe flow (choć takie w typie B.R.O.) i poza takimi - powiedzmy sobie szczerze, gówniarskimi rymami, wpada tu również parę ciepłych wersów, jak 'fajniutkie sztuki tam widzę, właśnie przrez takie mi rośnie libido, znam je lepiej niż ich  rodzice, mieszczą więcej niż Mercedes Vito', czy bragga w całkiem dobrych 'Schodach'. Jest tu też dwóch gości - Kobyła i Krycha, obaj wypadają ok, mieszczą się w klimacie.
    No, nie wiem. Bitfon wydaje mi się jeszcze nieco nieopierzonym szczawikiem, który ma jakieś tam skillsy i nieźle radzi sobie na majku. Ale za dużo w tym pozy, za dużo napuszenia - średnio to do mnie przemawia. Myślę, że warto poobserwować chłopaka, ale na razie...

OCENA: 3+\6

A SPRAWDŹCIE TYPKA TU

czwartek, 7 stycznia 2016

WAŁEK - ODWET

nielegal 2015

1. Intro 
2. Odwet 
3. Zdrowy dystans  feat. MAŁACH
4. Syf miasta
5. Jedna z twarzy Greya
6. Śpiesz sie kochać
7. Kolejne starcie    feat. RADEON
8. Słowa wyjasnienia    feat. WNUK, BOLO
9. Bramy piekła   feat. GRZE GRZE, ŚRUBA, JACKSON
10. Nie zawiodę    feat. DANIOŁ
11. To co mnie stworzyło   feat. AJR, CZARNY UF
12. Ostatnia szansa
13. Koniec żartów   feat. R-PRO
14. Nie jestem
15. Outro

    Przyznam, że nie mam zbyt wielu informacji na temat Wałka - tyle, że to jeden z tych ulicznych rapperów z kręgów Małacha. Płyta wyszła w sierpniu i do tej pory szerszym echem się nie odbiła - biorę się za nią z polecenia czytelników. Nic nie wiem, więc chętnie sprawdzę.
    Za całość odpowiada tu jedynie Małach - sądzić więc można było, że będą to bity na niezłym poziomie. No i owszem, podkłady są całkiem, całkiem. Klasyczne perkusje wybijają równy, uliczny rytm, na nich głęboki bas, a sample poukładane są porządnie i pobrane naprawdę z różnych różnistych rzeczy. No i ok, no i fajnie, słucha się tego nieźle, to takie dość klasyczne bangery rodem z końca lat '90. Nie jest to nic wielkiego wprawdzie, podkłady są dokładnie w tym samym klimacie i jest spójnie aż do znudzenia, ale przynajmniej jest to coś innego, niż setki ulicznych bzdetów. Niewiele bitów tu się wyróżnia: na pewno 'Jedna z twarzy Greya' jest dużo bardziej syntetyczna i połamana niż reszta - ale to wszystko.
    Wałek jest jednym z tych rapperów, którzy są na naszej scenie. Kropka. Nie będziesz się do niego o nic przypieprzał, bo nie ma o co. Flow ma całkiem składny i poukładany, umie polecieć również na tych bardziej trapowych i połamanych rzeczach, nie gubi rytmu, oddechu, nie przestawia akcentów. To i tak bardzo dużo - koleś umie rapować. Jeśli chodzi o teksty - typowo życiowe wynurzenia, rzemieślnicze wersy, z których - przyznam szczerze, nie zapamiętałem ani słowa. Wałek ślizga się na granicy przyswajalności - nie dlatego, że jego teksty są słabe - są ok. Po prostu są banalne, przekazujące po raz tysięczny to samo, co inni. Brakuje tu czegoś, co przykuje uwagę słuchacza, a ja tymczasem nie umiem zacytować NIC po trzech przesłuchaniach - im bardziej słucham, tym mniej słyszę. Z gości, niezły poziom trzyma tu Małach, czego można się było domyślać, reszta prezentuje poziom nieco niższy od Wałka, bądź zbliżony.
    Cóż, kolejny album z serii 'słyszałem już to wszystko'. Gdyby nie to, że rzecz jest dość wtórna, byłby to w miarę dobry album, ale... Małach zrobił swoje, Wałek również - myślę, że wśród fanów brzmienia album znajdzie uznanie. A tak ogólnie to...

OCENA: 3+\6  

ŁAP TU SINGIEL Z WIDEŁEM

niedziela, 3 stycznia 2016

PONO - BUNT

District Area 2015

1. Każde
2. Przebudzenie   feat. ZUOZONE
3. To syndrom   feat. ZUOZONE
4. Zmiany światopoglądu
5. W zniewolonym świecie   feat. ZUOZONE
6. Gdzie
7. Ludzie karmieni nadzieją są
8. Po to byś zrozumiał, że    feat. ZUOZONE
9. W poszukiwaniu stanu świadomości    feat. ERO
10. Wiedząc co się liczy    feat. ERO, ANIA ERMAN KANDEGER
11. I co ma tak naprawdę znaczenie
12. Żyje się dla uśmiechu   feat. ZIPERA
13. Czekając na
14. Krytyczny Moment   feat. KAZAN
15. Co powoduje w człowieku   feat. HUDY HZD
16. Bunt
17. To wszystko

    Powroty starych wyjadaczy są często bolesne. Nie tylko dla fanów, ale również dla samych rapperów, którzy, jak się nagle okazuje, w zderzeniu z nową rzeczywistością, przepadają w tłumie, a ludność ma czelność marudzić, że lipa. Poprzednia płyta, 'Wizjoner', wcale nie była taka słaba, choć marketingowo wypadła najgorzej. Czwarty album Pono ma przywrócić mu fanów i szacunek na scenie.
    To, że trzy kwadranse albumy wypełniają bity jedynego Szczura, oznacza, że będzie ciężko i dosadnie. Owszem, klimat jest 'miejski, ciężki', ale to są całkiem fajne bity. Z jednej strony klasyczne, z bumbapową perkusją, do której będziesz kiwał głową. Z drugiej Szczur wzbogaca swoje podkłady o szczyptę elektroniki, dzięki czemu brzmi to wszystko aktualnie i nie archaicznie. Świetnie trafia np. 'Po to byś zrozumiał...' z mocnym klimatem, ale tu nie brakuje bardzo dobrych bitów - w sumie nie umiem wskazać choćby jednego kiepskiego. Do tego nieco skreczy DJ Def i klimat jest naprawdę sążnisty. Szczur poważnie pcha album do przodu - gdyby nie on, mogłoby być tu bardzo słabo. 
    Pono ma to do siebie, że technicznie leży. Nawet jeśli rymuje w miarę powoli, to wciąż jest jakby lekko poza bitem. Ale kto zna Pono, przyzwyczaił się pewnie do tej maniery i mu to nie przeszkadza. Gorzej, kiedy rapper chce być nowoczesny i zaczyna przyspiesza, rymuje ze swadą typową dla Atlanty i południa USA. A parę razy tak się zdarza i nie brzmi to dobrze, o nie. Pono się gubi w tym szybkim flow, traci rytm, traci oddech - zupełnie bez sensu posunięcie. Tym bardziej, że w takim nawale niewyraźnych rymów zupełnie giną teksty. A te wcale nie są słabe - zresztą jak zawsze, bo Pono ma dla ciebie garść antysystemowych i rewolucyjnych wersów, które mają wyzwolić w tobie bunt, abyś się obudził i przestał być bezwolnym baranem idącym na rzeź. Ciężko się jednak skupić na przekazie, kiedy Ponowi rozjeżdżają się nogi po kilka razy w każdym kawałku. Potok słów często przerywany jest przez wokalistki (ZuoZone, Anię Kandeger), ale również kilkoma wejściami rapperów. Bardzo często pojawia się ostatnio w występach gościnnych Ero - to zapewne wynik jego coraz to lepszej formy. Powrót Zipery ma siłę, ale może nie aż taką, jaka towarzyszyła płycie 'O.N.F.R.'. Mamy tu również Hazzidiego i Kazana, którzy nic ciekawego nie wnieśli do całości.
    Oj, Pono, Pono... To mogła być naprawdę bardzo dobra płyta. Szczur się postarał i wysmażył świetne podkłady, z klimatem, takie, które są atrakcyjne dla słuchacza. Ale Pono pokusił się o to, by całość zjebać. Nawet miał dobry pomysł, ale wykonanie kładzie album. Bełkot rappera, nieudolne próby kombinowania z flow... Szkoda.

OCENA: 3+\6  

PRÓBKA BITU SZCZURA I ANTYFLOW PONO

sobota, 19 grudnia 2015

OBSERWATOR ŚWIATA FAKTÓW & PITER MCK - WIARA I RYZYKO

nielegal 2015

1. Intro 
2. Wiara i ryzyko rmx    feat. BOCZEK, DMK
3. Sienkiewicza     feat. KURI
4. Nie ma takiej opcji    feat. EJSIK RPZP, ADAŚ RPZP
5. Prosty przekaz
6. Widziałem to na własne oczy   feat. MAŁY DZB, JOJO BRW
7. Przewiń wstecz    feat. DZK
8. Spontan
9. Dzień jak każdy inny    feat. DEKO, PALKY, ELITE NO8
10. To mój napęd    feat. SCS EKIPA
11. Chuj z tym    feat. EPIS, GIZMO
12. Bez stresu    feat. MARTYNA
13. Ostatni kawałek
14. Outro

    Obserwator to osobnik coraz głośniej i mocniej dobijający się do drzwi naszej sceny ulicznej. Show Your Skills, Drużyna Mistrzów, a teraz album w duecie z producentem RS Bandy, do której obaj należą. OŚF, pochodzący z Ostrowca, mieszka obecnie w holandii i jeśli polskie grupy tam występują, mają za support często właśnie jego. A co znajdziemy na płycie?
    Chłopcy podzielili się robotą: Piter robi tu bity, a wspomaga go BDZ na wosku. Muza na płycie to zwyczajna uliczna nuta - mocne, klarowne perki, basy brzęczące od elektroniki, melodyjki z klawiszy, wzbogacone smyczkami. Kurde, nie ma tu nawet o czym się rozpisywać, bo bity są tak oczywiste, jak kurwy przy leśnych duktach. Ciężki klimat, atmosfera ciężkiego zagrożenia, twarde gówno. I tak najlepszą robotę robi tu BDZ - jego skrecze doskonale ubarwiają album.   
     Nie powiem, żeby Obserwator był specjalnie wyróżniającym się graczem na tej ulicznej scenie. Porządny głos i dykcja pomagają, ale styl jest bardzo archaiczny, wersy pocięte, do bólu przewidywalne. Teksty również nie oszałamiają, to zwyczajne tematy uliczne: moi ludzie, mój rewir na Sienkiewicza w Ostrowcu, moje ciężkie życie... Wiecie, norma. Jest tu również sporo gości: Boczek na przyspieszeniu radzi sobie naprawdę nieźle, choć tekst jest typowo uliczny, bez szału. Kuri, choć ma te zachrypnięte gardło, to ogarnia temat zupełnie zwyczajnie. Cała reszta jest bardzo przeciętna, to kolesie powyciągani z podwórek małych miasteczek, robiący swoje smutne, osiedlowe rapsy. Ciekawostką jest całkiem niezły posse trak z wielojęzycznymi gośćmi: bardzo dobry Palky ze Słowacji zdecydowanie zgarnia te show. 
    No i tyle kawałków, a w zasadzie nie ma o czym pisać. Zwyczajne, znane z tysiąca innych albumów bity - to samo z wersami i techniką. Nie ma tu specjalnie na czym ucha zawiesić, choć nie jest to jakaś straszna płyta. Ot, kolejna uliczna produkcja dla fanów. Ale bycie artystą polega na tworzeniu, a nie odtwarzaniu, tak?

OCENA: 3-\6 

MASZ TU TEN ODSŁUCH, ZBADAJ SOBIE USZY

piątek, 18 grudnia 2015

BURY & FIBRU - ASYMILACJA


nielegal 2015

1. Karabin
2. Player
3. Empiryzm
4. Krytyk
5. Piromancja
6. Nie pierwszy raz
7. #SWAG
8. Nawet Jeżeli (Fibru Solo)
9. W dal (Bury Solo)
10. Deja Vu
11. Love

    Dwaj rapperzy - jeden ze Słupska, drugi z Warszawy, psotanowili połączyć siły i pociągnąć ten tandem do studia. Jako, że obaj doskonale się dogadywali, album powstał dość szybko i mamy teraz oto wynik tego porozumienia - czy raczej powinno się powiedzieć: Asymilacji.
    To kolejna rzecz, która opiera się o darmowe podkłady. Nawet te, które mają nieusunięte tagi producenta, czego nie znoszę... Nawet te, które mają gotowe, anglojęzyczne, autotunowe refreny. Dominuje tu nowoczesność, przede wszystkim kawałki trapowe i mocno syntetyczne, choć zdarzają się nieco bardziej zwyczajne traki. Najlepiej wypadają tu te chemiczne bangery, na których rapperzy pozwalają sobie pojechać z mocnym bragga, więc zdecydowanie najmocniej jadą 'Karabin', czy '#SWAG', bo to ciężko siedzące trapy, okraszone niskim basem i dobrym tempem. Daje radę, choć nic nie wnosi, denerwuje zwłaszcza cloudowy 'Love' - nie do zniesienia.
    Fibru to ten z wysokim głosem i agresywnym flow, który sypie nawet niezłymi panczami jak z rękawa. Bury to ten gość z wolniejszym flow i spokojniejszym stylem. Obaj, słychać to dobrze, czują się wygodnie w swoim towarzystwie i potrafią rozwinąć skrzydła. Choć nie są to znani zawodnicy, to jednak okazuje się, że spokojnie radzą sobie przy majku. Może wirtuozami nie są, ale i nie kaleczą, a nawet potrafią błysnąć ciekawszym panczem, zwłaszcza Fibru. Zatem wpada tu nieco bragga (najciekawsze rzeczy), nieco życiowych dylematów i rozmydlone lovesongi. Nie ma gości - i w sumie dobrze, bo obaj mają różne style i głosy i dobrze się uzupełniają.
    Album pewnie mógłby być lepszy - raz, że pobrana muzyka z friszerów nie zawsze staje na wysokości zadania, poza tym, każdy wie, jak to brzmi. Dwa, że materiał jest nierówny i czasem wręcz irytuje - patrz 'Love'. Ale to rokujący duet i ja będę się przyglądał. 

OCENA: 3+\6

ODSŁUCH MASZ TUTAJ, POD LINECZKIEM, ZIOMUŚ

niedziela, 13 grudnia 2015

2NA - VORTEX EP

nielegal 2015

1. Poranek (Intro) 
2. Zwykły ja 2
3. (P)oszukując siebie
4. Chmura (Skit)
5. OOBE
6. Synergia
7. Pogrzeb (Outro)
8. OOBE (Walchuck Remix)

    To już kolejna produkcja tego młodego rappera z Płocka. Pierwszą, którą usłyszałem (i mi się bardzo spodobała), było 'One, Oni, Zwykły Ja' sprzed roku. Nie był to hit, ale wystarczyło, abym się zainteresował bardziej i chętnie sięgał po kolejne rzeczy od Dwaena. Do tego mistyczne okładki i tytuł, który kojarzy mi się mocno z awangardowym Buck 65.
    Szkoda, że materiał oparty jest o friszerowe podkłady, bo to nadaje epce charakteru przejściowego, mikstejpowego. Wybrane na płytę bity to bardzo nowoczesna muzyka z obrzeży ambientu, trapu, cloudów i diabli wiedzą, czego jeszcze. Grunt, że wszystko jest syntetyczne. Nie jetsem fanem tego brzmienia i wyznam, że choć to pasuje doskonale do klimatu płyty i tekstów rappera, niekoniecznie przyciąga. To muzyka natchniona, napuszona i melancholijna. Czasem wręcz dołująca. Wiecie, klawisze syntezatora się ciągną, czasem plimknie pianino, perkusja uderza w tempie, w jakim szachista flegmatyk osiąga zadyszkę. Nie przekonuje mnie to tym razem. Trochę ożywienia wnosi tu remix Walchucka, ale to kropla w morzu umartwienia.
    Jak na 18-latka, Dwaena to niebywale dojrzały osobnik. Nie tylko jako rapper, ale po prostu jako człowiek. Teksty, które wypluwa tak emocjonalnie, są złożone i wielowarstwowe, żeby nie rzec, że wręcz filozoficzne. Zgodnie z tytułem, świat 2Na to wielki Wir (aka Vortex), który wsysa do wnętrza wszystko, co staje na jego drodze oraz miesza. Testy można zatytułować ogólnie 'Cierpienia młodego Vortexa', czy jakoś tak, po jakimś czasie, choć materiał ma niecałe pół godziny, nie dawałem rady skupić się na tekstach, bo dołują bardziej niż Tupolew nad brzozami. Niby flow jest ok, 2Na nawet podśpiewuje całkiem przyjemnie, niby wersy mają sens i to wszystko jest inteligentne i poskładane z sensem, nie słychać bzdur, jednak... wcale to do mnie nie trafia.
    Rozczarowałem się. Po poprzednim, naprawdę dobrym materiale, oczekiwałem, że 2Na pójdzie w jakiś konkret, tymczasem on wziął żyletkę i beznamiętnie począł się werbalnie ciąć. Nie lubię takiego umartwiania się, widać, że Wir pochłonął go zbyt mocno. Tak, to się może podobać, warto to sprawdzić, bo obiektywnie nie jest to zła rzecz. Tyle, że zupełnie nie dla mnie.

OCENA: 3+\6 

TU MASZ ODSŁUCH CAŁOŚCI

niedziela, 6 grudnia 2015

RYTUAŁ - RYTUAŁ

Ciemna Strefa 2015

1. To moje miejsce
2. Sztos
3. M.P.W.
4. Możesz kochać, możesz nienawidzić   feat. BONUS RPK
5. Czas
6. Syf
7. Wyjebane
8. Każdy dzieciak
9. One shot
10. Brutality
11. Nie chcę   feat. WACO
12. Psy
13. Zrozum   feat. WACO

    Choć Rytuał nagrywa nie od dziś, to jest to dopiero jego debiut. Co gorsza, to zbiór kawałków, które chłopcy z Wołomina, Mokotowa i Bródna nagrali na przestrzeni lat. Nie lubię takich składanek z odgrzewanych kotletów, bo a) takie numery nie są zazwyczaj świeże i trącają myszką, b) nie odzwierciedlają obecnej formy wykonawcy.
    Czwartym członkiem zespołu (bądź pierwszym, zależy od której strony patrzeć( jest bródnowski producent Jarus. To on właśnie odpowiedzialny jest w całości za podkłady, czasem robiąc je samemu, czasem we współpracy z Wowo. Na dekach drapie również Jarus - i to jest najświetlejszy punkt strony muzycznej. Nie powiem, że jest to jakaś wyjątkowa i szczególna muzyka - ciężkie perkusje, ciężki bas, ciężki klimat. W instrumentarium dominują niskie tony klawiszy i nieco elektronicznych dźwięków. Nie jest to nawet złe, bo Jarus i Wowo umieli to wszystko poskładać w miarę przyjemnie. To dość zwyczajne kawałki, typowo uliczne, okraszone na pocieszenie naprawdę dobrymi skreczami Deszcza.  
    Rytuał to trzech rapperów. Cinek z Wołomina to dość typowy ulicznik z ciekawym, głębokim głosem, mający kilka niezręcznych wejść typu 'świat się zakręcił jak na jajach włosy'. Baks z Mokotowa ma wyższy głos, często nieznacznie gubi się na bitach, a jego wersy są dość brutalne i z małym wyczuciem. Arecki zaś nawija dość szybko zachrypniętym głosem i wydaje się tu być najciekawszym zawodnikiem. Jednak, tak jak muzyka, tak i wersy są również najzupełniej zwyczajne, czyli typowa ulica: prawilne życie, dążymy do spełnienia marzeń, życie takie trudne, ale my wiemy, co jest ważne. W 'Brutality' chłopcy spróbowali, nawet dość udanie, wjechać w klimat horrorcore. No i dobrze, no i fajnie, przeszkadzają tu jednak te krzywe wejścia, a także mocno niezręczne rymy, czasem powodujące grymas niesmaku. To samo robi Bonus, świeżo poza kratami, wchodzący z wersami 'kasa kasa kasa, za tę kasę obciągną ci nawet kutasa'. Na mikrofon wpada tu również dawno niesłyszany Waco, śpiewający w dwóch refrenach.
    To taka zwyczajna, rzemieślnicza płyta uliczna, która na pewno znajdzie swoich fanów. Uliczny styl warszawski, wiesz, pełno tego. Nie jest to wcale bardzo słaba płyta, jest kilka traków nawet niezłych, tak jak 'Wyjebane' z próbami autotune w refrenie, trochę w klimacie Houston. A, no i podoba mi się wydanie albumu, w tonacjach czerni i szarości, oszczędnie i klasycznie, ale z pomysłem i fajnymi zdjęciami.

OCENA: 3\6

NAWET DO LEGALI NIE MOGĘ ZNALEŹĆ LINKÓW W WYSZUKIWARCE BLOGGERA, WIĘC WŁAŹ PO TEJ LINCE NA PROMOMIX

wtorek, 1 grudnia 2015

KNESU - RAPSY, KWASY, ADIDASY

Frose Nagrania 2015

1. Intro 
2. Po Reinkarnacji 
3. Brudny styl
4. Sranie w banie muzułmanie
5. Do góry 
6. Wypas
7. Dzięki
8. A MY (Najebiemy znów się)   feat. PICIA, HOLLOW
9. Popiół 
10. Powiedz mi
11. Fortuna 
12. Samoloty 
13. Nie Banglasz (remix)
14. I love patologia 
15. BONUS Niebo (remix)

    Rzadko trafia się coś ze sceny ozorkowskiej - a przecież taka istnieje, nawet jeśli nie masz o niej pojęcia. Knesu nagrywał ten materiał przez ostatnie dwa lata i wreszcie w tym roku wypchnął najlepsze rzeczy na mikstejp, mający zwrócić uwagę na rappera.
    To mikstejp, a więc nie oczekuj oryginalnych bitów - to po prostu w miarę dostepne i brzmiące w miarę popularnie. Knesu pociągnął podkłady, które są nowoczesne, ale bezpieczne, nie odważył się na jazdę bez trzymanki. Muza prezentowana na tym materiale jest dość oczywista, choć bujająca, bez słodzenia i bez zamuły. Zdarzają się jednak wyjątki, takie jak 'Wypas' - w założeniu chyba żart, ale wyszło tragikomiczne disco polo, którego nie byłem w stanie przełknąć. Dotrwałem do 1:10 po uprzednim skipnięciu wejścia. Z drugiej strony ciekawie wyszedł 'I love patologia' na muzyce do 'I love rock'n'roll' Joan Jett & The Blackhearts - pomijam tu tekst. No i trzeci odjazd to trapowy 'Niebo'. Większość jednak podkładów jest nieco w stylu Aftermath Records, czasem wpada to w nowojorski rap ostatniej dekady... Nowocześnie i zwyczajnie, choć całkiem ok. 
    Knesu jest całkiem przyzwoitym rapperem - ma wykształcony styl, potrafi odnaleźć się na bicie i nie brzmi jak cała banda rymujących wacków. Technicznie więc jest ok, nie można się czepiać. To, co mi u Knesa najbardziej przeszkadza, to jego typ dowcipu, rodzaj gimnazjalnego sarkazmu i ironii. Wpadną czasem ciekawsze wersy, ale linijki typu 'bo ty jesteś gównem, a my najebiemy znów się', czy tytułowe 'sranie w banie muzułmanie' są bardziej żenujące, niż zabawne. Nieco lepiej robi się, kiedy ta pseudo ironia zamienia się w nieco poważniejsze tematy, jak w 'Popiół', czy 'Powiedz mi'. Udają się również kawałki bragga 'ja tu wjeżdżam, martwa przestrzeń, zjadam miejsce, #magda gessler', choć i te poważne i bragga nijak nie wpisują się w ten plebejski i kabaretowy klimat pierwszej części albumu.
    Mocno nierówny materiał. Początek mnie odstraszył, 'Wypas' wręcz prawie spowodował porzucenie odsłuchu - to nie mój gatunek żartów. Ale kiedy w drugiej części robi się poważniej i bitewniej, brzmi to wszystko sporo lepiej. Zresztą, sam Knesu jest porządnym rapperem, którego słucha się nieźle, jednak spokoju nie dają te tragikomiczne wersy.

OCENA: 3\6

SPRÓBUJ SOBIE

poniedziałek, 30 listopada 2015

PECH PROJEKT - 79

Palmy 2015

1. Siekiera 
2. PORuta 
3. Na pohybel
4. Manifest 
5. Wypierdalać 
6. Insomnia 
7. Jestem kim jestem, inny nie będę 
8. Jak nigdy przedtem 
9. Sól w oku 
10. Człowiek jest rzeczownikiem, którym rządzą przypadki 
11. Bruksizm
12. Trzaski 
13. Lobotomia 
14. Oczy szeroko zamknięte 
15. Tego chcesz? 
16. Głośny szept

    To kolejna z tych płyt, co to nie wiadomo o co chodzi. Ale kiedy obejrzałem okładkę, okazało się, że PECH Projekt to dwóch byłych reprezentantów Układu Warszawskiego, tworzących zespół DRiB te 20 lat temu: Cha i Pesx79. Miałem niegdyś nagrane audycje Druha Sławka, kiedy prowadził w Radiostacji swój program i na nich trafiły się jakieś nagrania DRiB - ciężko było tego słuchać, naprawdę. Aż pamiętam do tej pory, choć sam Układ trafiał do mnie w 1998 roku.
    Pech Projekt to duet rapper - producent. Tu muzyką zajął się Cha i, choć nie jest to łatwo przyswajalna muzyka, coś w niej jest. To ciężkie, podziemne granie, swoista mikstura szuflad wytwórni Rhymesayers, Company Flow, Abstract Tribe Unique, Subtitle i tym podobnych rzeczy. Bity mają mocne pierdolnięcie, przetykane są całym mnóstwem cytatów filmowych, a sample tworzą pajęczą sieć, oplatającą lepkimi mackami uszy. Bity gniotą, zaskakują niecodziennymi przeskokami, są ciężkie i choć początkowo mogą odpychać, to jednak coś w tym jest. Syntetyczne dźwięki mieszają się ze smykami, czy samplami pociągniętymi z różnych kawałków o coraz to innym pochodzeniu. Sodoma i Gomora. 
    Pesx79 nigdy nie należał do czołówki Układu, nie mówiąc już o scenie w ogóle. Lekko olewcze flow, ignorujące rytm, może drażnić i czasem nie pozwala się skupić na tekstach. A teksty, jak to w Palmach, są obrazoburcze, antysystemowe, pełne brudu i jebania słabych jednostek. 'Jestem niepokorny nie dlatego że tak wypada' - i słusznie, choć niewątpliwie nie każdy to zrozumie, nie mówiąc już o propsowaniu. Może gdyby Pesx miał niezły styl i technikę, może gdyby całość nie była tak złożona i przewrotnie intelektualne, zdobyłoby to więcej fanów. Może gdyby znalazły się tu jakieś chwytliwe refreny. Może... Byłaby to wówczas inna płyta. Ale nie jest i nie będzie, bo postukładowe klimaty nie są dla każdego, rapperzy mają tyle samo fanów, co zaciekłych wrogów, odmawiających im miejsca na scenie.
    Czy to album, który warto sprawdzić? Cóż, i tak i nie. Tak, jeśli lubisz hardkor i rzeczywiste podziemne granie. Jeśli stawiasz na przekaz, a nie formę, na bezkompromisowość zamiast na przebojowość. Nie, jeżeli nie jesteś w stanie słuchać kolesia o nieco radykalnych przekonaniach, nie przejmującego się ani swoją techniką, ani tym, czy będziesz skłonny tego posłuchać - ma cię w dupie. To niewątpliwie oryginalna rzecz, na pewno najlepsza Pesxa, ale nadal zbyt trudna dla większości słuchaczy.

OCENA: 3\6

SPRAWDŹ, BO CZEMU NIE

wtorek, 17 listopada 2015

MŁODY GOH - BESTIALSKIE ARCHIWA VOL. 1

Snuff Musick / Fatum 2015

1. Intro - MŁODY GOH, NRW
2. Kiss Of Death - ABC, MŁODY GOH, IGUAN, NRK
3. Stereotypy - EPITET, NORF, WUKA, SWTR, NRK, KOZIM, MŁODY GOH, WPS WIŚNIA, WUBE
4. Noc Zywych Trupów - WIESZCZU, HAKIM, MŁODY GOH
5. Wiedźma - HMJELÓ, NRK, MŁODY GOH
6. Reprezentuje Chory Styl 2 - WITEK DLS, DOT, OPAŁ, NIKONE, ENR.MAFFER, MŁODY GOH, KOZIM, ODYN, LOLO, G.R.A.M.S., RUDAS, CARPER, GIEBER, WNUK, CAUTION, BARTHAZZ, BONCZEK, ŁYSY, KRVAVY, CYKLON G, LASER, RADIOTECHNIK
7. Ignorancja - EPITET, NRK, DŻASTA, KOZIM, MŁODY GOH, DARO, ZŁY ED, AGA BRAK, GUCIA, SCOUT
8. Hunters Of The Dark - MŁODY GOH, GUTMISTRZ DRAHUDA, JANEK DSM, FUBAR, THE JOTAKA
9. Padlina Społeczeństwa - MŁODY GOH, BONCZEK, SAJK
10. Dark Mind - NRK, MŁODY GOH
11. Demony Miasta - EMKA, MŁODY GOH
12. Format C - ODYN, MŁODY GOH, LOLO
13. Świat Równoległy - EPITET, NORF, MŁODY GOH, KOZIM, NRK
14. Wizja Śmierci - NRK, CN-LOC, MŁODY GOH
15. Gdzie Diabeł Mówi Dobranoc - MŁODY GOH, KACZMI, SCALPEL, ODYN, LOLO, WNUK
16. Oculto Tras Las Sombras - LENGUARMADA, MŁODY GOH
17. Mundo de Demonio - ALPHA SIGMA, SAI, DARK GUERILLA CHATO, KATHA, D-CAP, CHILDISH, LENGUARMADA, EXPLICITO, MŁODY GOH, BROWN LUCCI, RYPA, CANIZ, LIFE SCIENTISTS, TORNER, FUBAR, KOZIM, H-ERRE, POETIC DEATH, THE JOTAKA
18. Pozytywka Myśli - MŁODY GOH, GUTMISTRZ DRAHUDA, FUBAR
19. Fatality - CHILDISH, THE JOTAKA, LIFE SCIENTISTS, MŁODY GOH, MENACE O.B.E.Z, KATHA
20. Dajcie mi Spokój - MŁODY GOH, NAWROT NWT, GUCIA, EPITET
21. Egzekucja Szoguna - MŁODY GOH, NAGASH, CHEMICZNY ADI
22. Ciemna Strona - HAKIM, WIESZCZU, MŁODY GOH
23. Oczekiwania - JRX, MŁODY GOH
24. Old Skool - EMKA, MŁODY GOH
25. RPG - NAWROT NWT, MŁODY GOH, BONCZEK
26. Nakarmieni syfem życia - WIŚWER, MŁODY GOH

    Wreszcie jestem w miarę na bieżąco z jakimś nielegalem :) Kilka dni temu Młody Goh wypuścił pliki ze swoich przepastnych archiwów, na których znalazł się materiał kolaboracyjny, album nie dość, że długi, to jeszcze wypełniony po brzegi różnymi stylami, głosami, a nawet językami - istna rapowa wieża Babel i duże przedsięwzięcie zarazem.
     Muzyka na tym niemal dwugodzinnym albumie jest dwubiegunowa. Po jednej stronie mamy typowe bumbapy, klasyczne klepanie perkusji wraz z ciepłymi samplami z przeróżnych rzeczy, taki nowojorski klimat lat '90. Po drugiej stronie mamy ten hardkor 'brudny w chuj jak stopy twojej matki', o ciężkich perkusjach i potępieńczych dźwiękach, wydobywających się z głośników. Te demoniczne brzmienia sięgają czasem najwyższych rejestrów hałasu: albo rzężą elektryczne gitary, albo wyją torturowane dusze. Czasami, przyznam, ciężko tego słuchać, bo dźwięki wwiercają się w mózgownicę wyjątkowo tępym wiertłem. To muzyka bardzo surowa, agresywna i est jej po prostu za dużo na raz. Jeszcze nie dojdziesz do połowy, a już zaczyna to męczyć i rozglądasz się za tym, co tu nacisnąć, żeby uciec od tego zgiełku. Tym bardziej, że rapperzy często nie pomagają, a wręcz przeciwnie.
    Do Młodego Goha większość słuchaczy rapu już się pewnie przyzwyczaiła - większość podrzuciła ze wstrętem, część zaakceptowała ten unikalny styl i sposób darcia japy. Goh pozostaje 'true 2 da game' i wywleka trzewia dla obrony prawdziwego hardkoru, a także chce nas przerazić. Kawałki zawierają teksty o pozostaniu prawdziwym i nie sprzedajnym, ale rapperzy również żonglują terminami ze świata fantasy i horroru, zalewając nas potokami krwi oraz atakując hordami strzyg i innych mitycznych stworzeń. W tym wszystkim bierze udział nieprzebrana ilość rapperów z różnych części Polski i świata. Jest podziemny demon Krvavy, są koledzy Goha z Grodu Kraka, jest Kaczmi od Spawaczy, są nawet reprezentanci Palm. Ścisłe podziemie. Do tego dochodzą zagraniczni rapperzy, związani z Demonios Sekt - sporą grupą, zajmującą się wydawaniem muzyki horrorcore. Są reprezentanci Meksyku (weź tego typa The Jotaka - jego wokal naprawdę przeraża), są Amerykanie (całkiem porządny Chato), Koreańczyk Childish (z idealnym amerykańskim akcentem, szok), jest i Francuz Iguan, często pokazujący się z Gohem. Nie ma tu sensu wymieniać tych lepszych i gorszych - to trochę zbyt zagmatwana sprawa.    
    Wszystko razem: ciężka muza, warczące i szczekające wokale i zawiesisty klimat czynią ten album bardzo mało przystępnym - do tego jest on strasznie długi. Największym problemem krążka jest więc tu fakt, że wszystkiego jest zwyczajnie za dużo. Za dużo hałasu, za dużo czasu, za dużo rapperów... Męczy, pomimo, że należy się Gohowi props za skompilowanie takiego zestawu - unikalnego w skali. Dla wyjątkowo twardych zawodników.

OCENA: 3\6

ODSŁUCH

poniedziałek, 9 listopada 2015

TPS - WIELOKROTNIE KARANY

Mamy Charakter 2015

1. Tylko i wyłacznie
2. Cisza
3. Ból (taka cena)   feat. EGON 
4. Widzę teraz   feat. DDK, WMP FTS  
5. Na tym łez padole 
6. Tych parę slow   feat. ARCZI
7. Wielokrotnie karany   feat. MURZYN
8. Łatwo, dużo, szybko    feat. WIESZAK, GLEKSIO, RSB 
9. Ciernie   feat. NIZIOŁ
10. Chemia    feat. ZAZIA, KALI, EWA 
11. Lolek dejavu    feat. ŻABOL, MURZYN 
12. Połączenie do ulicy    feat. DOBO 
13. Kraina cienia bloków    feat. STINI 
14. Po co?    feat. MURZYN, PAROL 
15. Nie wierzę 
16. Znam to    feat. KOWAL, MYSZATY
17. To co ja gram     feat. BANDA UNIKAT

    TPS, członek radomskiego ulicznego składu ZDR wydał właśnie swój solowy debiut na legalu. Zaznaczam, że na legalu, bo to przecież nie pierwsze jego wydawnictwo. Tuptuś aka TPS miał faktycznie wiele zatargów z prawem, zresztą za samą okładkę należy się 10 lat. Grafik płakał, jak płodził. Ale, jak mówię, nie ocenia się książki po okładce - choć nie miałem złudzeń, że mnie ta płyta olśni.
    Radomska scena jest od jakiegoś czasu bardzo silna. Nie tylko Kęki, ale przecież Amos, Pajac, Kotzi czy Lesuaff, ale także przecież producenci. Ten album jest przede wszystkim płytą radomską, ale nie tylko. Na bitach mamy głównie więc Tytuza, ale też są Wola i Milion Beats. Co to oznacza, łatwo się domyślić: dość klasyczne podkłady, inspirowane stylem QB, hardkorową wersją nowojorskich outlawz'ów. Może nie jest to ten typowy klimat ulicznego rapu, znany z miliardów innych nagrań - wszak Tytuz podbija nieco poprzeczkę, ale czuć tu ten ciężar gatunkowy. Jednak, wraz ze skreczami takich ludzi, jak DJ Gondek i DJ Mono, robi się ciekawiej. I nie tylko brzmi tu ten ciężar pianin i skrzypek, bo przecież są wejścia nieco nowocześniejsze i ciekawsze, niż te pierwsze lepsze bity. Ogólnie, muzyka daje radę, porządne, rzemieślnicze brzmienie.  
    Prosto z serca rap. TPS to jeden z tych dość typowych rapperów ulicznych - szczere wersy o byciu prawdziwym i o ciężkiej rzeczywistości, wykonane w prosty sposób i z nico archaicznym i lekko sepleniącym flow. Typowy styl, typowe wersy, typowy klimat. Ciekawe jest, że TPS zaprosił tu cały bukiet gości, jeszcze ciekawsze jest to, że żaden z nich nie wnosi zupełnie nic do gry i te wszystkie Wieszaki Myszate mają tu wymiar wyłącznie kolesiowski. Ok, Nizioł wyróżnia się wokalem, łatwo go rozpoznać, Kali ma wybijający się tekst. Reszta jest, a jakoby nikogo nie było - strata czasu i miejsca na płycie. I zastanawiam się, co tu jeszcze można napisać o tekstach, ale... Są. Musi wystarczyć. Wiesz, 'to prawdziwe życie, nie pedalskie dyrdymały'.       
     Jeśli weźmiemy pod uwagę te wszystkie uliczne płyty, to Tuptuś daje sobie radę całkiem nieźle - pomagają mu w tym na pewno ogarnięte podkłady Woli i Tytuza. Stylistycznie i tekstowo nie ma tu nic, ponad poprzeczkę, ale również nie walisz fejspalmów z kolejnym rymem. Płyta jak płyta, nic nie wnosi. Przeciętniak na scenie, nieco lepszy niż większość uliczników, ale ze wzruszenia nie płakałem. A za okładkę sam wysłałbym autora karę. Wielokrotną.

OCENA: 3\6


środa, 4 listopada 2015

BENY B - LITOŚĆ TO ZBRODNIA

Altereggo Team 2015

1. Intro   
2. Lokalny patriota 
3. Galicyjska krew    feat. NAJDUCH, ZIOBER, ROKIT, DEENESH, HOMEX, SKLERO REPO, KAMIL PRJ, KOMAR 
4. Lufa   feat. G-ZYS 
5. PSM (Pamiętaj słowa matki) 
6. Polski dystrykt
7. Bandit queen
8. Ipsa sua melior fama 
9. Blue
10. Umrę śmiejąc się   feat. KAEN
11. Gej over
12. Rachunek sumienia (PROD. TMK BEATZ)
13. Polski dystrykt   remix (PROD. SODDY BEATS)
14. Outro FEAT. DJ EDK (PROD. DJ EDK

    Nie jestem pewny, czy wiem, kim jest Beny, ale jak wydaje mi się to jeden z kolesi związanych w jakiś sposób z Kaenem - tak, czy owak rapper nagrywa już od jakiegoś czasu, choć ten album jest jego debiutem długogrającym.
    Muzyka na tym albumie rzeczywiście nie zna litości. Nie, nie niszczy bezlitośnie uszu, jednak jest to po prostu hardkor rap. Takie połączenie rapu ulicznego i typowego rapu z przełomu wieków. Ciężkie perkusje, głębokie basy, trochę elektroniki, dobre tempo i zawiesisty klimat uliczny. I choć producentów jest tu cała plejada, to album jest spójny i brzmi równomiernie. Nor, Pneumonia, TMK Beatz, Soddy, $wir i DJ EDK (który obstawia tu również drapanie wosku) zrobili tu ścieżkę dźwiękową, która brzmi wystarczająco dobrze, aby jej słuchać i dostatecznie wtórną, aby się nie zachwycić. Oczywiście, część z tych bangerów wpada w ucho i może kiwnąć głową - ogólnie rzecz biorą, jest tu ok, ale nie ma tu nic nowatorskiego - typowy podziemny hip hop, dość porządny, lecz bez wzlotów.  
    Nie, Beny nie jest dobrym rapperem - czy może powinienem napisać, że nierównym. Jego szorstkie i niepoukładane flow, często płynie, ale czasem rwie się lekko, acz zauważalnie. W każdym razie nie jest to typ, którego słucha się z przyjemnością, nie tylko ze względu na tę swoją technikę - tekstowo również nie ma za bardzo na czym ucha zawiesić. Beny lubi robić lokalne hymny, wydobywa na wierzch ciemną stronę ulicy, czy odżegnuje się od gejostwa. Poza Benym jest tu również sporo gości, którzy również nie zawsze stają na wysokości zadania. Na pewno propsy za swoje wejścia należą się Kaenowi, ale również Homex dał porządną szkołę całej reszcie tego posse tracku. Dają sobie tu jeszcze nieźle radę Repo i Rokit, reszta, zwłaszcza G-Zys, to średnia półka.
    No i mamy, kolejny album, który jest po prostu ok - czyli na dobrą sprawę zginie pośród innych podobnych. Jest to rzecz nieco lepsza od twojego typowego Rappera ÓŻŚ z ulicy, bo bity stoją na nieco wyższym poziomie, a i Beny daje sobie w końcu radę nie najgorzej. Ale to wszystko już było. Zbyt często. A zatem, skoro litość to zbrodnia, to bezlitośnie...

OCENA: 3\6    


niedziela, 1 listopada 2015

WUTKAZ EGZEKUTOR - CIĘŻKIE WEJŚCIE

Palmy 2015

1. Intro
2. Ciężkie wejście
3. Ten sam schemat   feat. KOKZ
4. Fanaberie miasta
5. Paragon  
6. Weź się ratuj    feat. IGUAN
7. Nie oszukasz mnie   feat. NAGASH, MAKRUS
8. Na szczyt   
9. Teraz to słyszysz   feat. NAGASH, MAKRUS
10. Bij na alarm
11. Bez większego wsparcia
12. Moc
13. Napad     feat. KOKZ
14. Jebać słabych MC
15. Outro
16. Andergranz

    Link do tego albumu znalazłem pod recenzją Podziemnego Frontu - że niby podobny styl. Na początku nie zakumałem, o co chodzi, ale krótki risercz pozwolił mi sobie przypomnieć, że Wutkaz to jeden z członków młodej gwardii Palmy Records, czyli spadkobierców 'niesławnego' Układu Warszawskiego. Zawsze zastanawiam się, czy recenzować te albumy, bo zawsze jest pod spodem gorąco, ale w sumie... Czemu nie? Przesłuchałem, nawet jeśli okładka odrzuca od razu. Ciekawe, że materiał można dostać nie tylko w sieci, ale również na kasetach i... winylu. Damn.
    To trzydzieści pięć minut bezkompromisowego undergroundu. Oszczędne podkłady z - przyznam - całkiem fajnymi samplami, ciężkie perkusje, to wyznacznik tych bitów. Nie wiem, kto jest tu producentem, bo nie jest to opisane, ale zapewne maczał w tym ręce Nagash, może ktoś jeszcze. Nie ma to i tak większego znaczenia. To brud chodników, zdrapywany energicznie woskiem, bo skreczy tu nie brak, nawet robionych paszczą przez Makrusa, od którego dawno nie słychać było tego skillu, z którego znany był w Warszawie te 15 lat temu. Na pewno znajdą się fani tego brzmienia: wiesz, klimat podziemie NY rok '93. Zresztą, obok iście 'Ciężkiego wejścia', który jest bardzo słaby, są tu również takie bangery, jak 'Weź się ratuj' - taki undergroundowy killer.
    Rapperzy z Palm mają to do siebie, że nie są wirtuozami stylu, o nie! Wutkaz ma wyjątkowo archaiczne flow, które mogę porównać do pierwszych nagrań Kool Moe Dee. Może dla kogoś to zaleta, ale prawilnie przypominam, że minęło już trzydzieści lat. Trzydzieści kurwa. Poza dość marnym stylem, Wutkaz ma do zaoferowania ciężki przekaz - raport z życia chłopaczyny, który biega z trefnym towcem po ulicach, włóczy się po osiedlu i... miażdży słabych MC. No cóż, trochę można by z tym p o d y s k u t o w a ć. Bo Wutkaz ani nie jest świetnym rapperem, ani nie ma żadnego konkretnego przekazu. Ok, te teksty może nie są złe i pewnie założenie jest takie, że 'bring back that ole school shit' - ale nie wiem, jak wielu ludzi jeszcze propsuje takie brzmienie. Zwłaszcza, ze również goście, może poza francuskim Iguanem, pozostawiają sporo do życzenia - może jeszcze Kokz poprawił styl od poprzednich albumów. 
    No dobra, spokojnie. Problemem tego albumu jest to, że jest niszowy. Jednak, jak sądzę, Palmistom to kompletnie nie przeszkadza - a wręcz przeciwnie, cały czas konsekwentnie toczą się obrana trasą, nie wynurzając łbów z okopów. Ciągle pod ziemią, ciągle w klimacie. No i dobrze, to swoista przeciwwaga dla cloudów i trapów. Nie ma tu szału - parę niezłych podkładów, stare patenty - w sumie wychodzi znośny, choć nieprzyswajalny przez wiele osób materiał.

OCENA: 3\6

PS: Zastanawialiście się, jak brzmiałoby Killarmy po polsku? Oni przecież też ignorowali flow, tylko lecieli, jak chcieli. Hm?


niedziela, 25 października 2015

DRUŻYNA MISTRZÓW 3

Fonografika 2015

CD1
1. Lepsza Wersja - BOSSKI, KAEN, MŁODY BOSSKI 
2. Wstań i Walcz - JAHBESTIN, PUDELSI 
3. Biorę Się Za Siebie - KUBA KNAP 
4. Do Końca - BONSON, MAGDA BOROWIECKA
5. Górska Moc - PAR EXCELLENCE, BOSSKI
6. ADHD - PIH, BOSSKI
7. Odnajdź W Sobie Pasję - CEHA JOINT, MXN, DJ DANEK
8. DROGA - DIOX, MOSAD -
9. Reminem - MIUOSH
10. Do Przodu - WTM 
11. Palili Mosty - NOWATOR 
12. Bez Hamulców - BOSSKI, PIH 
13. I`m A Fighter - żUSTO, ANAKONDA
14. Muay Thai - BOSSKI 
15. KS Ronin - KIKORAF, CZARNY, BOSSKI
16. EKG - MANY PRO
17. Idę W Ciemno - BANAN, BEDI RWP, DOMBER, RYBA RWP 
18. Droga Na Szczyt - FRYTT, ZBYLU
19. Powstań - JERLI 
20. Mentalnie - BARRAD SQUAD
21. Samodyscyplina Fabster RMX - BOSSKI, SOBOTA

CD2
1. Samodyscyplina - BOSSKI, SOBOTA 
2. Wystarczy Krok - DMK, BRW 
3. Gra Zespołowa - ELIZJUM, LUIZA TATARA, DMK 
4. Wszystko dla ludzi - HDS, KAFAR, BRAHU
5. Coś Na Miarę - KAMIL PRJ 
6. Na Jeden Wokal - MIEJSKI SORT, BOSSKI
7. Walka - WAŻKA G21, DARO SS 
8. Trening Czyni Mistrza - ABORDAŻ
9. Życie Nas Nie Rozpieszcza - MACIEJ MXL
10. Możliwość Osiągnięcia Celu - HZOP, WSCHODNIA STRONA, NIETOPERZ
11. Bez Lęku - DMK, ODIE, TEN MICHAŁ  
12. MMA - POPEK, BOSSKI, PAPAJ 
13. Mistrzowskie serce - KASZUB, MŁODY BOSSKI
14. Walcz - GASPER
15. StreetWorkOut - FUSO, BOSSKI
16. Rapuj - SCHEMAT
17. Motywator - DAROS 
18. Wiara i Ryzyko - OBSERWATOR ŚWIATA FAKTÓW, BOCZEK CAS, DMK
19. Zawsze masz wybór - MAJKI 
20. Brnę przez życie - CHAOS, FURIAT NH
21. Wykorzystam Każdy Dzień - HAME, IGOR
22. Nie daj się - ATERRA, BOSSKI

    Tak, wiem, to już wyszło dawno temu. Ale patrząc na kilka faktów, nie mogłem się jakoś zebrać do odsłuchu. Raz, że poprzednie części ciężko mi wchodziły. Dwa, że nie przepadam za podwójnymi albumami, bo za dużo syfu wtedy wpada - w Polsce nie znalazłem ani jednego dobrego podwójnego, w Stanach na palcach jednej ręki. Trzy, że z części pierwszej i drugiej dałoby radę zrobić jeden niezgorszy album, trwający około 50 minut. Z 240. Ale Bosski idzie dalej, zaprasza coraz to ciekawszych wykonawców i cały czas mam nadzieję, że coś z tego wyniknie. To co, ile traków tym razem się znajdzie, z których można zrobić niezłą płytę? Obstawiałem 10 przed odsłuchem.
    Bngrski, Webster, Püdelsi, Juicy, Zich, Piero, Boom-Bell, Prezo, Teka, Ive, Rbsn, Deemz, LazyRida, Fabster, Stuky Trzasky, Bandyta, Swiru Beats, Sakier, Choina, Wowo, Or13nt 12, Żusto, Emeska, Fuso, Małach, Kobuz, Piter MCK, Adam L... Pełna lista producentów wręcz przeraża. Nie nazwiskami, bo przecież są tu ludzie, którzy umieją robić te bity. Ale czytając całość wiemy, że będzie dużo, będzie różnorodnie. I faktycznie, nie da się tu odmówić wszechstronności. Poczynając od Zicha, który na dość nowoczesnym, syntetycznym podkładzie osadził "górską moc", czyli sample z regionalnej muzyki Podhala, przez klasyczny podkład rodem z połowy lat '90 od Piero, do nowoczesnego rapu Boom-Bell, czy trapów od Prezo. Zaskakuje ostatni trak z trashowym składem Aterra - to prawdziwe mocne jebnięcie na sam koniec. Ciężko omawiać tu każdy kolejny bit, każdego kolejnego producenta, bo to nie ma sensu. Część bitów jest klasyczna, część zupełnie njuskulowa i trapowa, część tkwi gdzieś pośrodku. Wystarczy powiedzieć, że te podkłady są naprawdę całkiem w porządku i, owszem, średnie kawałki się trafiają, ale nie ma prawie słabych - to prawdziwy margines przy tych 43 numerach.
    To ponad 150 minut rapu - wiadomo, że nie da rady utrzymać formy przez cały czas. Oczywiście, tematyka zamyka się w znakomitej większości w ramach hasła 'sport, muzyka, pasja', a wyjątkowo popularne są tu sporty walki - ba, niektóre kluby doczekały się nawet swoich hymnów! To coś jak Definicja Kibol, tylko dla judoków i tym podobnych wojowników. Ja wiem, że te wersy mają nakręcać do działania i motywować. Jednak większość zwrotek to zwykły bełkot, oklepany i byle jaki. Ale nadal nie znaczy to, że nie ma tu czego słuchać. Ci, co ogarnęli swoje wersy najlepiej, to Kuba Knap (jeden z lepszych!), Bonson, Pih, Diox & Mosad (naprawdę niezłe wejście), Miuosh (może dzięki konkretnemu podkładowi Fleczera), Bosski - choć tylko co jakiś czas, bo wciąż jest bardzo nierówny - choć i tak progres widać, oj widać, WTM (może nie zachwycają, jednak to są bardzo porządni rapperzy i ogarniają kawałek niby bez fajerwerków, ale nadal bardzo przyjemnie), Jerli na genialnym podkładzie Lazy Rida brzmi bardzo dobrze - choć zdaję sobie sprawę, że to głównie zasługa producenta. Ale naturalnie nie ma tak dobrze, żeby nie było źle. Z szarej masy wyłania się również grupa, którą trzeba wyróżnić za bycie za bardzo pod kreską. Barrad Squad, DMK (kto pozwala temu kolesiowi rapować i do tego w tylu kawałkach? Ja rozumiem, że to bardzo pozytywna jednostka na lubelskiej scenie, ale on jest wyjątkowo kiepski na majku, dajcie spokój!), BRW (który wraz z DMK tworzy najgorszy duet ever), Elizjum, Miejski Sort (po prostu słabiutki skład - co by mi o nim nie opowiadano, nie przekonam się), Abordaż (jak nisko można upaść?), Papaj (poskładanie paru rymujących się wersów to rzeczywiście taki kłopot?), prostacki Gasper (najprostsze i najbanalniejsze rymy sezonu), a HAME i Igor dali tak marne linijki, że gdyby nie ładny podkład Adama L, można by się pociąć...
    Trzecia, końcowa część jest niewątpliwie najlepszą częścią trylogii. Jednak Roman powiela wciąż te same błędy: trwa to za długo, jest za dużo słabych rapperów, zbyt wiele wtórnych rymów. Obstawiałem 10 kawałków, jakie zostawiłbym na płycie - po paru przesłuchaniach stwierdzam, że może nawet kilka więcej, ale nadal więcej wywaliłbym, niż zatrzymał. W sumie ciekawe, jak wyglądać będą kolejne edycje Drużyny Mistrzów - bo że Romek zmienia system, to już wiemy. Oby szło ku lepszemu - mniej kolesiostwa, więcej skillsów poproszę.

OCENA: 3+\6


środa, 21 października 2015

CYPIS & PANDA - CAŁA PRAWDA!

nielegal 2015

1. GW (Skit)
2. Pierwszy numer
3. Napisałbym
4. Rozumiesz (Skit)
5. Jak to jest
6. Na full
7. Rejon (Skit)
8. Miasto nocą
9. Amok (Skit)
10. Uzależnienie
11. Dewiant
12. Opowieści z ławki
13. Wydyganiec
14. Ile jeszcze   feat. RZEŹNIK
15. Czas nastał
16. Robię co chce 4   feat. PEUNY
17. Tutaj 2    feat. PEUNY, KRISSU
18. Wszystko mnie wkurwia    feat. MŁODY GOH, MAŁPA
19. Outro

    To kolejny materiał z cyklu 'kto to do cholery jest?'. Już sama okładka mnie zaintrygowała, ale pełnię zdziwienia przeżyłem, kiedy odwiedziłem profil Cypisa na YT i fb. Filmy mają nawet po kilkadziesiąt tysięcy wyświetleń, a lud śle propsy.    
    Nie wiem, skąd pochodzą te bity, bo nic tu nie jest opisane. Mogą być zajebane, równie dobrze, co poskładane przez kogokolwiek, dlatego nie będę się skupiał na problemie producentów. A bity? No są, niektóre mocniejsze, niektóre spokojniejsze, zorientowane przede wszystkim na aktualna klasykę - czyli proste i ciężkie perkusje, oraz w większości mroczne melodie, grane głównie na pianinie, na niskich tonach. Częściowo oscyluje to w kierunku czegoś pomiędzy ulicznym rapem, a hardkorem / horror corem, zahaczając czasem o g-funk. Nie ma tu miejsca na wesołe melodyjki, większość ma klimat rodem z kryminału, część bitów zaś jest zwyczajnie nijaka. 
    Na płycie liderami jest dwóch rapperów. Cypis ma styl bardzo podobny do Faziego - nawet barwa głosu przypomina frontmana N.A.S. - z jednej strony to nie powinno dziwić, bo Cypis, jak się okazuje spędził jakiś czas ze Spawaczami, z drugiej jest chyba niebezpiecznie blisko Faziego. Pocięte flow, nieco bełkotliwy ton, wulgarne wersy, pełne prochów, seksu i przemocy. Panda jest nieco lepszym rapperem, ma płynniejszą technikę, choć jego teksty nie są tak obrazoburcze i mniej ordynarne. Sprawia to wrażenie prostackiego rapu spod sklepu, ale... odnoszę wrażenie, że to czysta poza, przyjęty image chama z wiejskiej dyskoteki. Na pozór rapperzy gadają tylko o dragach, chlaniu, cpaniu i ruchaniu, ale uważniej słuchając, można znaleźć tu moc komentarzy na temat zwykłego życia zwykłych ludzi - choć jest to przedstawione w bardzo krzywym zwierciadle i w stylu, który może nie być przyswajalny dla wielu osób. Przeszkadza kwadratowe rymowanie Cypisa, mogą drażnić kurwy lecące z głośników w ilościach hurtowych. Również goście nie spisują się rewelacyjnie, najlepiej wypadli bodaj Krissu, może i Goh.
    Cypis i Panda to duet, który jest wyjątkowy. Brzmi to jak połączenie N.A.S. z rapem ulicznym. Może i coś w tym jest, ale może niepotrzebnie szukam drugiego dna - ale lubię myśleć pozytywnie. W sumie, jeśli zachowa się lekki dystans, to album nawet nie jest taki zły - ale bardziej wrażliwe uszy mogą boleć. Lubisz Spawaczy? Lubisz ciężką podziemną jazdę uliczną? Ten album jest dla Ciebie. Jeśli propsujesz Taco Bell... ups, Hemingway, Planet ANM, czy Miuosha, to nawet nie sil się na próby słuchania. Hardkor przez wielkie HARD.

OCENA: 3\6 


piątek, 16 października 2015

KATO & MVZR - UŚMIECH SYZYFA

3\4 UDGS 2015

1. Miło, że jesteś
2. Tommy Cooper
3. Butelki o bruk
4. Twoje...
5. Nie szli za mną
6. Z krwi i kości
7. Boję się być zwykłym

    Kolejny duet z tych, co to jeden rymuje, a drugi produkuje. Kato do każdego materiału wydaje się dobierać innego producenta, bo tu MVZR, tu Crime, a tam Skailer... Tym jednak razem to tylko olkuski bitmejker MVZR i rymy Kato - wszystko na dwudziestotrzyminutowej epce.
    Wyznam w tajemnicy, że niekoniecznie jestem fanem tego typu muzyki. MVZR zrobił generalnie dość oszczędną muzę, nowoczesną, choć bez trapów i cloudów. Bogate aranżacje ustępują minimalistycznym partiom kawałków, ciężki bas wybija rytm, czasem zastępując perkusję. Zresztą, zamiast bębnów bywa, że występuje np. pianino. Zdarza się, że kawałek leci na jednym dźwięku klawisza syntezatora, ewentualnie podbity pojedynczym hajhetem. Jest spokojnie, wręcz powolnie i beznamiętnie - może to ma swój urok, ale na mnie raczej nie działa. Jest ok, ale nieco nudnawo, sory.   
    Kato jest typem młodym, ale z mentalnością człowieka w wieku średnim po przejściach. Jego flow nie można nic zarzucić, bo rapper płynie po bitach bardzo sprawnie. Problem dla części słuchaczy może leżeć w fakcie, że wersy Kato są smętne i pełne goryczy. Nawet kiedy koleś mówi o miłości, to nie brzmi to romantycznie, tylko nostalgicznie. Tak, pośród tych wersów wbija się kilka wartościowych i wpadających w ucho, ale mimo krótkiego trwania epki, w którymś momencie byłem zwyczajnie zmęczony tym dołem, w jaki wprowadza Kato. Alkohol, śmierć, niespełniona miłość, ból, wręcz sala samobójców.
    Ciężko było mi przebrnąć przez całość, choć jak mówię, nie jest to długi materiał. Kato 'katuje' swoją goryczą, melancholijne bity dokładają ciężaru. Może i nie jest to zła rzecz, ale na pewno dołująca.

OCENA: 3+\6