Pokazywanie postów oznaczonych etykietą brk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą brk. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 6 października 2014

JARECKI & BRK - PUNKT WIDZENIA

MaxFlo 2014

1. Atak
2. Trabaho   feat. CHEEBA
3. To Ty   feat. UDOO
4. S.O.S
5. Obudź Się
6. Remiza Funk   feat. STRAŻAK SAM
7. Powstań
8. Ból W Cenie
9. Otwórz Szeroko Oczy  feat. UDOO
10. Rejs   feat. GRUBSON
11. Klasyk   feat. GRUBSON
12. Daj To Głośniej
13. Cheap Wine   feat. GRUBSON
14. Ring Ting Ton    feat. SKORUP
15. Koniec
16. Zaufaj Mi (U Rodziny Mixtape Bonus Track)

    Jarecki wraz z BRK uderzaja ponownie. Obaj to taki duet ludzi którzy nie mają większego fejmu, jednak robią swoje, bo to czują. Są chyba nieco niedocenieni, bo potrafią sporo, jednak nie grają żadnych trapów, nie wciskają setek hasztagów do wersów, i ani nie szukają ani beefu ani nie wciskają się na plakat na siłę. Są sobą, lekko z boku, ale idą do przodu. Dlatego lubię sprawdzać ich produkcje, bo są wysoce pozytywne.
    Oczywiście, jak można przypuszczać, to BRK odpowiada za to, co słyszymy na tym albumie. Stery oddał tylko na chwilę DJ Epromowi na 'Intro', DiNO'wi w 'Obudź się' i TrzyBitowi w 'Cheap wine', jednak sam potrafi być na tyle zróżnicowany, że może wystarczyć nawet do zrobienia składanki. Mamy tu spojrzenie na hip hop w różnych punktów widzenia i taki tygiel brzmieniowy, że czasem ciężko w to uwierzyć. Ja rozumiem, że gościnni producenci wkręcają własne jazdy: DiNO coś w stylu funkującego Dr. Dre, a TrzyBit ostry syntetyk - ale po to przecież oni tu są. Natomiast sam BRK potrafi przeskoczyć od klasycznego rapu ze Złotej Ery do wibrującego funku rodem z płyt George'a Clintona, aż po elektroniczne wkręty w klubowym stylu. Zero nudy, zero zamulania. Te funkowe refreny wyjęte są żywcem z klasyki funku. Te toasty wyjęte są żywcem z jamajskich riddimów. Te hip hopowe traki są fajnie klasyczne, te skrecze BRK i Grubsona tną przy ziemi.   
    I Jarecki i BRK mają na tyle konkretne style rymowania, że nie dość, że są charakterystyczni, to przecież pojawiają się gościnnie na bardzo dużej ilości płyt - skoro ich zapraszają często i gęsto, znaczy słabi nie są. No nie są. Ze swoim głosem potrafią robić różne rzeczy, toastują i śpiewają, słucha sie tego doskonale, bo nie ma nudy i wykonane jest wszystko naprawdę porządnie. Do tego obaj mają sporo poczucia humoru, co wyraźnie słychać w tekstach - doskonale się bawią nagrywając te rzeczy, co sprawia, że materiał jest lekki, w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie ma tu nic wymuszonego, nie ma udawania: BRK i Jarecki czują się na tych podkładach jak ryba w wodzie i to rzuca się w uszy. Teksty nie są skomplikowane, ale nie są również prostackie - zwyczajnie fajnie płytą po bitach, co jakiś czas wywołując uśmiech na ustach.
    Zdaję sobie sprawę, że i tak album przemknie bez echa i pozostanie niedoceniony. Szkoda, bo to świetny materiał. Eklektyczny w granicach hip hopu, pełen zajawki i uśmiechu, pełen luzu i spontanu, pełen naprawdę fajnej muzy i dowcipu. Możecie tego nie rozumieć, ale to świetny album i z czystym sercem polecam wszystkim tym, co lubią muzykę - tak po prostu. Wszystkim tym, co nie są spięci. Ja słucham tego jak głupi i nie mogę się nacieszyć wajbem. 

OCENA: 5+\6 


poniedziałek, 20 sierpnia 2012

GRUBY BRZUCH - GRUBSON & BRK

MaxFlo 2012

1. "Śniadanie"    
2. A kto to ?!    
3. Co słychać    
4. Kiedy byłem cz. 2    
5. System    
6. Szansa    
7. Imię    
8. Niech się dzieje ...    
9. Parchy    
10. Zacieszacz   feat. BU   
11. Szybki "obiad"    
12. "Siesta"    
13. Można ?! Da się ?!    
14. Złap za intro    
15. Złap za ...    
16. Pozytywka    
17. "Podwieczorek"    
18. Racja    
19. Pasja    feat. JARECKI   
20. Ostatni raz    
21. Kalorie   feat. JARECKI    
22. "Kolacja"    
23. Przygody Grubego Brzucha   feat. JOTOSKLEJA

    Grubson nie jest wielce szanowanym wykonawcą, choć może głównie dlatego, że jest uwielbiany przez dzieciaki i zbiera mnóstwo propsów. Tym razem reprezentant 3oda Kru zgruBował się z DJ BRK, znanego z kolei ze współpracy z Jareckim i zrobili GRUBY z założenia projekt.
    Kurcze, korzenna muza, pełno ciepłych sampli i fajnych, bujających riddimów, a wszystko to ociera się o najlepsze z czasów Golden Ery. Dęciaki, klawisze, wszystko cudnie się toczy w taki dokładnie sposób, jak lubię. A do tego skrecze BRK an klasycznych katach brzmią po prostu tak, jak za starych, dobrych czasów... Aż się prawie wzruszyłem. Ale nie, nie tylko mamy tu skostniały hip hop sprzed 20 lat - są również echa nowoczesności, ale nie są to bity nachalnie kapiące elektroniką, tylko potężne bangery, do poskakania i machania łbem jak szalony. 
    Co wszyscy chcą od Grubsona? Sprytnie sobie toastuje - tak, wiem, wali frazesami na lewo i prawo i to faktycznie jest jego minus - bo puste slogany na dłuższą metę mogą męczyć i wkurzać. Ale za to BRK dorzuci tu coś dowcipnie, tu coś z sensem i w sumie wszystko gra i buczy. Nie mam się za bardzo czego czepnąć, może tylko wywarzania drzwi przez Grubsona co parę wersów. Ale nie przeszkadza mi to aż tak bardzo. Tym bardziej, że Grubson i BRK nie są napuszeni i wykazują sporo poczucia humoru (zwłaszcza 'Kalorie' - totalna beka, ubaw po pachy :D). Obaj panowie pokazali, że nie muszą zapraszać czołówki sceny, żeby zrobić fajną płytę. Bardzo to dużo kawałków, które mnie po prostu 'wzięły' bez zapraszania od tyłu i puścić nie chciały, tylko miętosiły srodze.
    Naprawdę, wiedziony ogólną tendencją do jebania Grubsona, chciałem i ja zjebać go sowicie. Nic z tego. Rozpieprzyła mnie ta płyta kompletnie. I trzyma rozpieprzonego jak po stodole siano widłami.  

OCENA:5\6