Pokazywanie postów oznaczonych etykietą braddu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą braddu. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 6 października 2015

BRADDU - ZEPSUTY DZIECIAK

nielegal 2015

1. Kiedy Wiozę Się (72 Dziewice)
2. Halleluyah
3. Słowo W Eter
4. Nasty 2    feat. PEKAY
5. 99 Problemów
6. Kilka Słów
7. Życie Życie
8. Sprawdź Mój Vibe
9. Bóg Dał, Bóg Zabrał
10. Ka$$$y (Dziwki)
11. Arribabiba
12. Nie Zmienisz Mnie
13. Nie Pozwolę Ci Odejść
14. Untitled
15. Ten Ogień
16. KTM
17. KTJ

    Braddu jest jednym z tych rapperów, którzy nie pierdolą się w tańcu. Jest bezkompromisowy, do bólu szczery i nie przejmuje się twoimi dąsami. Jego kolejny materiał ma tytuł adekwatny do jego postawy i jedną z najgorszych okładek w polskim hip hopie.
    To znowu mikstejp, zatem część bitów okazuje się być zupełnie skradziona z rzeczy hamerykańskich. Ale początek albumu to totalny bangier od Lanka - niszczy system i rozpieprza mózg wibrującymi, syntetycznymi melodyjkami - sztos, jeśli chodzi o nowoczesność. Zresztą, inne traki Lanka również koszą (może poza nudnawym 'Kilka słów'), tak jak Manifest i KB. Polscy producenci naprawdę ogarnęli temat nowoczesnego brzmienia po mistrzowsku. Wszystko ładnie zamyka się w ramach trapu i elektroniki i mocno trzęsie bebechami. Druga połowa albumu to pozostałe podkłady, które pochodzą z zagłębi internetu i płyt takich wykonawców, jak Rick Ross, Lefty Capone, a nawet Lil Kim z połowy lat '90 - okazuje się, że Braddu może też jechać na klasycznych bitach. Zdziwiony? Cóż, nie pierwszy i ostatni raz tutaj.
    Tak, Braddu ma w dupie, co sobie myślisz, robi swoje. Będzie się chwalił, chlał i ciągnął koks, ruchał dziwki i co tam jeszcze chcesz. Ale nie uważaj sobie, że to degenerat - opowie ci też o życiu i polityce - może w nieco obcesowy sposób, ale za to szczerze. Brzmi to wszystko świeżo i z oryginalną swadą - od razu wiesz, że ten pojeb to Braddu. Ważne jest, że rapper ma swój styl, który naprawdę dobrze wchodzi - jedyne, czego mógłbym sie przyczepić to fakt, że Braddu nieco za bardzo zawija język i nie wszystko da się zrozumieć - ale to może taki trik, żebyś słuchał uważniej... Nie ma tu żadnych skomplikowanych filozofii, Braddu 'nie żyje dla idei, bo jak Ideę przejął Orange, to i jego idee gdzieś zniknęły'. Pozwala sobie nawet na momenty romantyczne ('Nie pozwolę ci odejść'), czy rozkminkowe ('Bóg dał, bóg zabrał'). Kolejną szpilką w twoje dupsko jest gościnny występ... Pikeja. Tak kurwo, Pi to da Kej, Kukulski junior. I wiesz co? On dał sobie radę. Pisałem już, że ten album jest pełen zadziwiających rzeczy?
     Braddu ma w sobie coś, przez co słuchanie jego płyt pobudza krew w żyłach do krążenia. Rapper zaskakuje, czasem niesmaczy, czasem odpycha brutalnymi opisami - ale nawet jeśli się coś tu nie podoba, to i tak słuchasz z takim masochistycznym zacięciem. Bo to jest dobre i tyle. A gdyby cała płyta na bitach Lanka? Zniszczenie by było.

OCENA: 5-\6


wtorek, 2 grudnia 2014

BRADDU - HOTTAPE

nielegal 2014

1. Nasty   feat. RED
2. Pop that   feat. TEDE
3. Nie zatrzymasz mnie    feat. CEGŁA MCC
4. To nas różni  feat. KASZALOT
5. Calivibe   feat. BEZCZEL
6. Nie jestem ci obojętny   feat. BUCZER
7. Blackmagic
8. Brrr
9. Prywatka
10. Sipp' on that lean   feat. LIROY
11. Weedsong
12. Punchline time
13. Loveshit
14. Idź na całość (Fukk you all the same)
15. Dlaczego ty
16. One of those nights TNRGMIX
17. Mówiłaś mi
18. Droga po sukces
19. Pieniądz rządzi mną

    Braddu to ten skurwiel, który wydyma ci siostrę, matkę i babkę, a do tego ojebie hajs z kiermany i skarpety w szufladzie. Może jeszcze sprzedać ci liścia. Przynajmniej takie sprawia wrażenie. Miał wydać płytę dla jednego z labeli, miał być album z Redem, ale za to wyszedł mikstejp, który z założenia miał rozpieprzyć scenę.
    To darmowa taśma, dlatego nie oczekuj oryginalnych podkładów - wszystko, co znajduje się na mikstejpie, już gdzieś było, zwłaszcza za oceanem. Zwłaszcza fani trapów będą zapewne znali część muzy na pamięć, bo są to te nowoczesne bity, pociągnięte z płyt znanych i 'lubianych', czy może też często 'chętnie kupowanych' amerykańskich artystów trapowych i njuskulowych. Ale przyznam, że dobór traków musiał być bardzo staranny i selekcja pozostawiła niezwykle spójny i bujający i nawet jeśli wchodzi jakiś bit, który zbliża się klimatem do truskulu, nie szkodzi, bo nie sprawia to wrażenia przypadkowej składanki. Dzięki muzyce, choć nie lubię takiej zapożyczonej, słucha się tego doskonale.   
    Nieco zdarty głos, 'szybki-wolny flow', fajne płynięcie po bitach - to Braddu. Ale jego technika to nie wszystko, bo dobrych techników do na scenie mamy sporo. Ale na szczęście Braddu ma również teksty, które choć walą w ryj, to nie są prostackie, ani gówniarskie (najczęściej). Ok, wszystko kręci się wokół seksu, używek i kasy, ale nie szkodzi, bo wiadomo przecież, że to tzw. 'wizerunek artystyczny' - wszak ciężko się spodziewać, że do Braddu dzwoni 'Obama, by spytać czy Ziemia bezpieczna jest'. Tu nie ma się po co spinać, tylko wziąć to z dystansem. A goście? Jest ich tu sporo. Jest kilku, którzy rozbijają bank i zamiatają resztę pod dywan. Tede doskonale pointuje swoją zwrokę słowami 'braggadaccio, ty możesz tylko brawa dać nam, ziom' - i tak właśnie jest. Świetne wejścia mają jeszcze Buczer, Bezczel i Cegła i oni pasują tu idealnie.
        Braddu, a także goście, wypadają na tych bitach przednio. Może nie powinienem sie przyznawać, ale to mi się podoba. Braddu do mnie trafia, ale zapewne nie wszystkim to wejdzie, bo to zawodnik specyficzny, a teksty też nie należą do łatwych w odbiorze - nie z uwagi na skomplikowany przekaz, ale raczej treści. Tak, czy siak, to album, którego nie wyrzuciłem z plejera. I jeszcze trochę posiedzi.

POBAUNSUJ SOBIE DZIWKO DO TEGO

OCENA: 5-\6