nielegal 2015
1. 20.11.2014
2. W drodze do...
3. Karp z Lidla
4. Słuchaj siebie
5. Zapamiętaj mnie
6. Oko Judasza
7. Światła miasta feat. ŻANETA ŁABUDZKA
8. Dy-dy-dy-gocące dłonie
Na początku roku Roni wydał już album pod tytułem 'Zimny Błękit' i o ile sam Roni bronił się stylem i tekstami, to muzyka była zwyczajnie słaba i nudna. Ten materiał, o którym właśnie piszę, wyjdzie dopiero za kilka miesięcy, ale jest już gotowy: z miłą chęcią sprawdzę zatem, czy Roni dobrał tym razem dobre bity do swoich nawijek.
Roni zrezygnował z kolosalnych ilości bitmejkerów i zaufał tylko jednej osobie, producentowi ze Świecia, siedzącego w Anglii, o pseudonimie SoundCut. Jak się sprawuje ten raczej mało znany producent? Jest... spokojny. Buduje swoje podkłady wielopoziomowo, to jest muzyka refleksyjna, melodyjna - z jednej strony nowoczesna, z drugiej wywodząca się niewątpliwie z klasycznych brzmień, ze złotoerowymi perkusjami, z trzeciej jednak całość jest, jak to się ładnie ujmuje, radio friendly. Czy jest to wadą, czy zaletą, to już zależy od słuchacza. Mnie to nie zawsze odpowiadało, ale trafiło się parę fajnych podkładów, całość zaś nie jest zła, ale trochę bez wyrazu. Szkoda, że DJ Simple gra na wosku tylko w jednym numerze. W porównaniu z poprzednim materiałem, jest poprawa o kilka kroków.
Roni rymuje w sposób taki, że zaczynasz myśleć, że ma misję. Jego flow jest szarpane (zwłaszcza słychać to w 'Karpiu z Lidla', brzmi czasami, jakby przeciągał wersy, bo skończyły mu się pomysły albo pisał do kompletnie innego podkładu i nie umiał tego z powrotem wpasować), czasem emocjami, a czasem, wydaje mi się, że lekką bezsilnością. Wychodzi to też czasem w tekstach, gdzie rymy sklejone są nieco na siłę i na wyrost, po linii najmniejszego oporu. Ale nie jest to rapper, który nic nie umie, wręcz przeciwnie, słychać, że coś w nim tkwi: posłuchajcie 'Zapamiętaj mnie', gdzie obok pieczołowicie poskładanych wielokrotnych, wzorowo zarymowanych, z przyspieszeniami i w ogóle, wchodzi końcówka tekstu, gdzie wszystko się rozjeżdża, rymy się gubią, a misterne flow się urywa. To, co jest tu stałe, to problemy, poruszane przez Roniego: polskie cebulactwo, wiara w siebie, praca nad sobą, dążenie i refleksje o życiu. Na koniec muszę wspomnieć o jedynym gościu: Żaneta - ten wokal miażdży!
Bardzo nierówny ten materiał, zarówno muzycznie, jak i lirycznie i technicznie. Przez 25 minut lecimy po sinusoidzie, a to kiwając z uznaniem głową, a to klepiąc fejspalmy. Roni miejscami udowadnia, że ma skillsy, ale za chwilę rujnuje dobre wrażenie jakąś wpadką. Nie mniej jednak, może warto sprawdzić?
OCENA: 4-\6
niestety, żaden numer nie został jeszcze opublikowany, może by tak choć jeden?
Polski hip hop. Wydawnictwa oficjalne i nielegale. Recenzje i podsumowania. Możliwość odsłuchu i ściągnięcia nielegali. Baza dla polskich wydawnictw hip hopowych. * Wszystkie oceny i opinie są moimi osobistymi i subiektywnymi, więc jeśli nie zgadzasz się z jakąś oceną, bądź uprzemy nie wyzywać od najgorszych, tylko dlatego, że mam inne zdanie od Ciebie.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą olecko. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą olecko. Pokaż wszystkie posty
sobota, 22 sierpnia 2015
niedziela, 29 marca 2015
SB - CZAS, BITY, MIŁOŚĆ
4Elementy 2015
1. 90 feat. DJ KODOBEAST
2. Dla gry feat. MŁODY PSZ, DJ SHUM
3. Czas
4. Krew feat. PROCEENTE, ŁYSONŻI, SUPRAN
5. Styl
6. Droga
7. Rok wojownika feat. BEZCZEL, HZOP, SÓJSON
8. Nowa planeta
9. Ryzykanci feat. SUPRAN, DJ SHUM
10. Dzień dobry Olecko
11. Nowy początek
12. Mój świat feat. POETIK, DJ SKRUSZ
13. Pokój
14. Podróż feat. KOCUR, BOOMER
15. Rewers
Bodaj dwa lata temu wyszedł producencki krążek SB na legalu. Nie wzbudził zbyt wiele emocji, bo, nie oszukujmy się, był bardzo przeciętny. Teraz ten mazurski producent postanowił dać nam coś nowego, schodząc z powrotem na scenę podziemną. Mniej gości, fajna okładka w ołówku i... podobno nowa jakość.
Co do okładki, to zdradza nam ona, skąd wzięły się pomysły i sample na tym albumie. Chodzi oczywiście o winyle, bo przypuszczam, że albumy cd, które narysował grafik (Common, Talib Kweli, Notorious Big, czy Big L) to po prostu czysta zajawka i natchnienie. Natomiast winyle... SB pozbierał wycinki z węgierskiego big bitu, rocka i muzyki popularnej sprzed wielu lat i poskładał je w klasyczne, bujające traki. Oczywiście mocarne perkusje nakręcają tempo, bas dudni nisko, a klimat cofa nas naprawdę w lata '90 i wszystko brzmi jak wyciągnięte z krejtsów Pete Rocka - bo to chyba producent najbliżej leżący brzmienia tego krążka. Niektóre podkłady są cięższe (Rok wojownika), ale większość płynie swobodnie i bez zadęcia. Nie ma tu elektroniki, żadnych cloudów, tylko czysta, klasyczna hip hopowa jazda.
Gdyby to była płyta instrumentalna, nic by się nie stało. Ale mamy tu kilku rymujących gości, wszak to album producencki i jak to tak bez rymowców, c'nie? Pierwszy pokazuje się mocno przeciętny i gubiący rytm Młody PSZ, który prezentuje podobną klasę (bądź jej brak) od wielu lat. Dużo ciekawiej wypadają Łysonżi i Procent (który jednak, jak mi się wydaje, trochę nie czuje tego podkładu), którym kroku stara się dotrzymać Supran, którego refren stanowi siłę tego numeru. Do tych ciekawszych występów można wrzucić jeszcze Bezczela, za którym lata świetlne z tyłu człapią Sójson i HZOP. Reszta zaś... No rymuje sobie coś tam...
Gdyby to była płyta instrumentalna... Byłaby to naprawdę bomba. Może gdyby zatrudnić kogoś lepszego na majki? Nie wiem. Bity są naprawdę fajne, słucha się tego bardzo przyjemnie, DJe robią świetną robotę i fani klasycznego rapu będą naprawdę zadowoleni. Przynajmniej pod względem muzycznym. Ale płyta jest dużo lepsza niż poprzednia - czyżby trzeba było aż zejść do podziemia?
OCENA: 4+\6
1. 90 feat. DJ KODOBEAST
2. Dla gry feat. MŁODY PSZ, DJ SHUM
3. Czas
4. Krew feat. PROCEENTE, ŁYSONŻI, SUPRAN
5. Styl
6. Droga
7. Rok wojownika feat. BEZCZEL, HZOP, SÓJSON
8. Nowa planeta
9. Ryzykanci feat. SUPRAN, DJ SHUM
10. Dzień dobry Olecko
11. Nowy początek
12. Mój świat feat. POETIK, DJ SKRUSZ
13. Pokój
14. Podróż feat. KOCUR, BOOMER
15. Rewers
Bodaj dwa lata temu wyszedł producencki krążek SB na legalu. Nie wzbudził zbyt wiele emocji, bo, nie oszukujmy się, był bardzo przeciętny. Teraz ten mazurski producent postanowił dać nam coś nowego, schodząc z powrotem na scenę podziemną. Mniej gości, fajna okładka w ołówku i... podobno nowa jakość.
Co do okładki, to zdradza nam ona, skąd wzięły się pomysły i sample na tym albumie. Chodzi oczywiście o winyle, bo przypuszczam, że albumy cd, które narysował grafik (Common, Talib Kweli, Notorious Big, czy Big L) to po prostu czysta zajawka i natchnienie. Natomiast winyle... SB pozbierał wycinki z węgierskiego big bitu, rocka i muzyki popularnej sprzed wielu lat i poskładał je w klasyczne, bujające traki. Oczywiście mocarne perkusje nakręcają tempo, bas dudni nisko, a klimat cofa nas naprawdę w lata '90 i wszystko brzmi jak wyciągnięte z krejtsów Pete Rocka - bo to chyba producent najbliżej leżący brzmienia tego krążka. Niektóre podkłady są cięższe (Rok wojownika), ale większość płynie swobodnie i bez zadęcia. Nie ma tu elektroniki, żadnych cloudów, tylko czysta, klasyczna hip hopowa jazda.
Gdyby to była płyta instrumentalna, nic by się nie stało. Ale mamy tu kilku rymujących gości, wszak to album producencki i jak to tak bez rymowców, c'nie? Pierwszy pokazuje się mocno przeciętny i gubiący rytm Młody PSZ, który prezentuje podobną klasę (bądź jej brak) od wielu lat. Dużo ciekawiej wypadają Łysonżi i Procent (który jednak, jak mi się wydaje, trochę nie czuje tego podkładu), którym kroku stara się dotrzymać Supran, którego refren stanowi siłę tego numeru. Do tych ciekawszych występów można wrzucić jeszcze Bezczela, za którym lata świetlne z tyłu człapią Sójson i HZOP. Reszta zaś... No rymuje sobie coś tam...
Gdyby to była płyta instrumentalna... Byłaby to naprawdę bomba. Może gdyby zatrudnić kogoś lepszego na majki? Nie wiem. Bity są naprawdę fajne, słucha się tego bardzo przyjemnie, DJe robią świetną robotę i fani klasycznego rapu będą naprawdę zadowoleni. Przynajmniej pod względem muzycznym. Ale płyta jest dużo lepsza niż poprzednia - czyżby trzeba było aż zejść do podziemia?
OCENA: 4+\6
sobota, 21 lutego 2015
RONI - ZIMNY BŁĘKIT
Onest 2015
1. Bez odwrotu
2. Mylne wyobrażenia feat. JUNES, CHOK
3. Duchy feat. PATRYCJA FABIAŃSKA
4. Co widzę
5. Więzi feat. DOMINIKA KOBIAŁKA
6. Nic do ukrycia
7. We mgle
Roni, mazurski łącznik w stolicy, już parę razy dał głos na szerokie wody sceny. Niektórzy zauważyli, wiekszość nie - ale jak się okazuje, zauważyli go w Oneście, dając mu szansę wyjścia z materiałem nieco dalej. Na początku tego roku zatem Roni wydał swoją koncept epkę, którą właśnie mamy przed sobą.
Niebezpieczny zabieg, do jakiego posunął się Roni, to zatrudnienie osobnego producenta do każdego następnego kawałka. Bo przecież może się okazać, że płyta bardziej przypomina składankę, niż album jednego artysty. Ale nie musi, prawda? I jak to jest? No jest w miarę spójnie: niezbyt przebojowo, raczej klasycznie, nieco nudno. Jaca, SB, Samplowany i Szur to bardzo przeciętne podkłady, truskulowe i nudne. Temperaturę podnoszą tu tylko skrecze DJ Gugatch i DJ Simple. Klimek wprowadza lekko romantyczno-latynoski klimat zsamplowaną gitarką i rozwleczonymi melodyjkami w 'Duchach', a Fazi Jr. zaczyna saksofonem, 'Więzi' to lekko jazzujący kawałek, ale też mało ciekawy. Najlepszy numer na albumie to wejściowy 'Bez odwrotu' WZK Beats - klasyczna perkusja z nieco masywnym i monumentalnym motywem prowadzącym i skreczami DJ Te. Szkoda, że reszta bitów nie brzmi równie intrygująco.
Wokal Roniego uderza - jest w nim coś, bo rapper ma bardzo fajne flow i, co lepsze, wie o czym nawija i czyni to wiarygodnie. Zaczyna się od wyjazdu z Olecka w poszukiwaniu szczęścia i hajsów - Roni zostawia wszystko za sobą i idzie w świat, po czym już w drugim traku zderza się z rzeczywistością i szarym życiem. Zaczyna się więc rozglądać wokół i wspomina, wywołując duchy przeszłości. Szuka drogi, wraca do korzeni, do rodziny. Zaczyna pisać pamiętnik, wylewając z siebie żal. I idzie dalej szukać swojego miejsca, błądząc we mgle... Ale Roni nie jest sam - towarzyszą mu wokalistki (zacny klimat!) oraz Junes wraz z Chokiem, którzy dostosowują się do ogólnej atmosfery smutku i zagubienia. Ale nie można odmówić Roniemu skillsów, bo nie dość, że ma niezłe teksty, to umie je przekazać - a to nie zawsze chodzi w parze.
Największą bolączką tego albumu są bity - nijakie, nudne i wtórne. Nie ma w nich siły, nie ma mocy - jest nijako i płasko. Aż boję się myśleć, jakby Onest skombinował Roniemu producentów z mocniejszym uderzeniem, gdzie rapper mógłby popłynąć, wspierany podkładem. A tak? Roni - propsy. Producenci? Nuda. DJe ratują im dupska.
OCENA: 4-\6
niedziela, 1 września 2013
MEDIUM & GALUS - EGZEGEZA KSIĘGA SŁÓW
Bozon 2013
1. Bangladeszcz
2. Soczewka
3. Egzegeza
4. Pasmarsz
5. Katarymiarz
6. Psychodializa
7. Nihil novi
8. Barwidło
9. Zegarniszcz
10. Padliny
11. Biliard
12. Miara Nieprzebrana
Kim są Galus i Medium to nie trzeba przedstawiać. Obaj na topie, Galus po sukcesie płyty Futura, Medium wprawdzie ostatnio przesadził, ale za to założył swoją własną wytwórnię płytową - Bozon. Pierwsze, co się w oczy rzuca, to tytuł, którego nikt w chuj nie rozumie... Otóż, egzegeza po grecku wyjaśnienie, jak mówi wikipedia, to 'sztuka rozumienia i wykładnia ukrytych w utworach prawd, alegorii, symbolicznych kodów sensów teologicznych'. Bingo. Typowa zagrywka Medium.
Galus to geniusz za konsoletą. Potrafi wyczarować wspaniałe obrazy samą muzyką, ma całe palety dźwięków, które składają się na pastelowe podkłady. Niektóre wcale nie są łatwe do zarymowania, bo nie zawsze posiadają klasyczne perkusje, ba, nie zawsze w ogóle mają perkusje. Ale nie są to byle jakie bity - to muzyka, która doskonale obroni się nawet bez udziału jakiegokolwiek wokalisty, jak czyni to na Futurze, skąd pochodzą w większości podkłady - złożona, zmienna, nieprzewidywalna. Nawet jeśli odnajdujemy tu znajome sample, to są one poskładane tak nieoczywiście, że zdążysz się zdziwić.
Medium za to... jest coraz bardziej niezrozumiały. Podchodzi do tego nieco ironicznie, czego dowodem jest kawałek tytułowy, ale nie zmienia to faktu, że w gąszczu jego dywagacji można utknąć i nie znaleźć wyjścia. Faktycznie, trzeba być specem od egzegezy, żeby to wszystko pojąć i zrozumieć do końca, o czym gada Medium. Na szczęście, da się wyłapać ogół przemyśleń - to nadal próba przemycenia chrześcijańskich wartości na te ciepłe, soulowe bity oraz wrzucenia nieco bragga w trochę zawoalowanej formie. Medium czuje się na podkładach Galusa jak ryba w wodzie, pasując do tej muzyki jak ulał. Świetne flow, doskonałe wyczucie bitu, a nawet próbuje zmieniać style. Oczywiście nie ma tu gości, bo byłoby to nieporozumieniem i zaburzyłoby spójność albumu.
Po 'Graalu', który był zdecydowanie zbyt długi, choć naprawdę ciekawy, 'Egzegeza' uderza jak młot. O ile pierwsza płyta Mediuma była dla mnie jego ulubioną produkcją, to ten album przeskakuje go o głowę. Świetna muzyka, fenomenalne dopasowanie się do klimatu rappera... Bardzo dobra propozycja.
OCENA: 5\6
1. Bangladeszcz
2. Soczewka
3. Egzegeza
4. Pasmarsz
5. Katarymiarz
6. Psychodializa
7. Nihil novi
8. Barwidło
9. Zegarniszcz
10. Padliny
11. Biliard
12. Miara Nieprzebrana
Kim są Galus i Medium to nie trzeba przedstawiać. Obaj na topie, Galus po sukcesie płyty Futura, Medium wprawdzie ostatnio przesadził, ale za to założył swoją własną wytwórnię płytową - Bozon. Pierwsze, co się w oczy rzuca, to tytuł, którego nikt w chuj nie rozumie... Otóż, egzegeza po grecku wyjaśnienie, jak mówi wikipedia, to 'sztuka rozumienia i wykładnia ukrytych w utworach prawd, alegorii, symbolicznych kodów sensów teologicznych'. Bingo. Typowa zagrywka Medium.
Galus to geniusz za konsoletą. Potrafi wyczarować wspaniałe obrazy samą muzyką, ma całe palety dźwięków, które składają się na pastelowe podkłady. Niektóre wcale nie są łatwe do zarymowania, bo nie zawsze posiadają klasyczne perkusje, ba, nie zawsze w ogóle mają perkusje. Ale nie są to byle jakie bity - to muzyka, która doskonale obroni się nawet bez udziału jakiegokolwiek wokalisty, jak czyni to na Futurze, skąd pochodzą w większości podkłady - złożona, zmienna, nieprzewidywalna. Nawet jeśli odnajdujemy tu znajome sample, to są one poskładane tak nieoczywiście, że zdążysz się zdziwić.
Medium za to... jest coraz bardziej niezrozumiały. Podchodzi do tego nieco ironicznie, czego dowodem jest kawałek tytułowy, ale nie zmienia to faktu, że w gąszczu jego dywagacji można utknąć i nie znaleźć wyjścia. Faktycznie, trzeba być specem od egzegezy, żeby to wszystko pojąć i zrozumieć do końca, o czym gada Medium. Na szczęście, da się wyłapać ogół przemyśleń - to nadal próba przemycenia chrześcijańskich wartości na te ciepłe, soulowe bity oraz wrzucenia nieco bragga w trochę zawoalowanej formie. Medium czuje się na podkładach Galusa jak ryba w wodzie, pasując do tej muzyki jak ulał. Świetne flow, doskonałe wyczucie bitu, a nawet próbuje zmieniać style. Oczywiście nie ma tu gości, bo byłoby to nieporozumieniem i zaburzyłoby spójność albumu.
Po 'Graalu', który był zdecydowanie zbyt długi, choć naprawdę ciekawy, 'Egzegeza' uderza jak młot. O ile pierwsza płyta Mediuma była dla mnie jego ulubioną produkcją, to ten album przeskakuje go o głowę. Świetna muzyka, fenomenalne dopasowanie się do klimatu rappera... Bardzo dobra propozycja.
OCENA: 5\6
wtorek, 6 listopada 2012
STRUKTURA DŹWIĘKÓW - SB
RPS 2012
1. Intro
2. Ciemna strona - SIÓDMY feat. JULIA
3. Noc na ziemi - FRANEK, BARTOSZ, PĘKU
4. Flesz - TE-TRIS
5. Brulion na spirali - B-2
6. Tablica - HUCZUHUCZ, ŻYT TOSTER, SZOKAZ
7. Przy ziemi - WIGOR, PMO
8. Szary melanż - KUBSON
9. Kocham - MONILOVE, SB
10. Mama mówiła - HADES
11. Jutro lepsze niż dziś - LUKASYNO
12. Na powierzchni - DWAZERA
13. Mój dom - BAS TAJPAN, SB
14. Whatdem a do - BARON BLACK
15. Nie mogę mieć wszystkiego - VERTE, TUTOR
16. Paranoja na blokach - PROCEENTE, GREEN
17. Outro
18. Przy ziemi cuty dj Kodobeast remix - WIGOR, PMO
SB to najnowszy wynalazek Rycha da Peji. Jak sam o nim mówi właściciel wytwórni, SB to producent, który nieźle namiesza na scenie. Ale co ma innego powiedzieć człowiek, który wydaje płytę? Tak, czy owak, lista emce na trakach jest dość intrygująca.
Wjazd na płytę brzmi dość obiecująco z lawiną skreczy od Dj Krug'a i DJ Gugatch'a, po czym wchodzi Siódmy na dość przyjemnym bicie. Siódmy jedzie sinusoidą - raz mega banalnie, a raz wrzuca dość dobre wersy, ale nie jest to chyba najlepszy kawałek na otwarcie płyty. Trzeci trak to doskonały materiał dla logopedów: i Franek i Bartosz z Endefisu mają wyraźną wadę wymowy, choć nie jadą najgorzej - ale odkopany Pęku to niestety obiekt lewitujący o dwa poziomy niżej... Bit jest porządny, ale emce psują wrażenie. Kolejny wchodzi Tetris, na dziwnym podkładzie - takim trochę typowym ostatnio dla niego. Tekst nie jest zły, ale kawałek... dziwny. No i dopiero numer 5 wprowadza jakiś ruch: na niezłym bicie B-2 ogarnia porządnie mikrofon, podobnie jak Hucz, Żyt i Szokaz pokazali, jak się robi konkretny hip hop. Potem temperatura znowu spada: pomimo niezłych wejść DJ Kodobeast, to PMO omija uszy zupełnie, a Wigor... jak to Wigor. Następny wchodzi Kubson, którego nie słyszałem od jego zeszłorocznego albumu i muszę przyznać, że na czilautowym bicie wypadł bardzo porządnie i udowadnia, że dalej jest w formie. Romansowy kawałek Monielove z producentem ma niby być wkrętem, żeby laski też coś znalazły dla siebie na tej płycie, ale rozwodniło to totalnie klimat i jest po prostu marne. Zaraz za moment ciśnienie podnosi jednak Hades - niezły bit i jeszcze lepszy Hades i wynikiem jest jeden z lepszych traków na płycie. Zaskakująco dobrze wypadł Lukasyno - tak, czasem sypnie jakimś infantylnym rymem, ale ogólnie nie wypadło źle. Kolejny trak to Dwazera, których płyta była całkiem fajna, a tutaj są... mało ciekawi, pomimo nietuzinkowego bitu. Dwa następne numery to wajby zdecydowanie jamajskie, czyli Bas Tajpan, a zaraz po nim, dla utrzymania klimatu, wchodzi oryginalny rude bwoy Baron Black. I te dwa kawałki mają jakiś głębszy sens, urozmaicają, ale nie wprowadzają innego klimatu. W przedostatnim traku Verte z Tutorem dają średni popis umiejętności: ani bit, ani emce nie porywają. Na zakończenie, jako ta wisienka na... ciastku, dostajemy niezły numer od Proceenta i Greena (miło, że ktoś go wreszcie docenia) - ta paranoja na blokach potrafi wciągnąć. Wreszcie remiks kawałka Wigora z PMO - wydaje się lepszy od oryginału...
Podsumowując, podobało mi się tak naprawdę tylko kilka kawałków: Hucz & Toster & Szokaz, B-2, Kubson, Hades, Baron Black oraz Proceente & Green. Tyle. Reszta przeciętna albo zwyczajnie słaba. Wbrew szumnym zapowiedziom Peji, ta płyta nie namiesza za bardzo na rapowych zestawieniach roku 2012. Kolejna przeciętna płyta, pomimo wielu osobowości.
OCENA: 4-\6
1. Intro
2. Ciemna strona - SIÓDMY feat. JULIA
3. Noc na ziemi - FRANEK, BARTOSZ, PĘKU
4. Flesz - TE-TRIS
5. Brulion na spirali - B-2
6. Tablica - HUCZUHUCZ, ŻYT TOSTER, SZOKAZ
7. Przy ziemi - WIGOR, PMO
8. Szary melanż - KUBSON
9. Kocham - MONILOVE, SB
10. Mama mówiła - HADES
11. Jutro lepsze niż dziś - LUKASYNO
12. Na powierzchni - DWAZERA
13. Mój dom - BAS TAJPAN, SB
14. Whatdem a do - BARON BLACK
15. Nie mogę mieć wszystkiego - VERTE, TUTOR
16. Paranoja na blokach - PROCEENTE, GREEN
17. Outro
18. Przy ziemi cuty dj Kodobeast remix - WIGOR, PMO
SB to najnowszy wynalazek Rycha da Peji. Jak sam o nim mówi właściciel wytwórni, SB to producent, który nieźle namiesza na scenie. Ale co ma innego powiedzieć człowiek, który wydaje płytę? Tak, czy owak, lista emce na trakach jest dość intrygująca.
Wjazd na płytę brzmi dość obiecująco z lawiną skreczy od Dj Krug'a i DJ Gugatch'a, po czym wchodzi Siódmy na dość przyjemnym bicie. Siódmy jedzie sinusoidą - raz mega banalnie, a raz wrzuca dość dobre wersy, ale nie jest to chyba najlepszy kawałek na otwarcie płyty. Trzeci trak to doskonały materiał dla logopedów: i Franek i Bartosz z Endefisu mają wyraźną wadę wymowy, choć nie jadą najgorzej - ale odkopany Pęku to niestety obiekt lewitujący o dwa poziomy niżej... Bit jest porządny, ale emce psują wrażenie. Kolejny wchodzi Tetris, na dziwnym podkładzie - takim trochę typowym ostatnio dla niego. Tekst nie jest zły, ale kawałek... dziwny. No i dopiero numer 5 wprowadza jakiś ruch: na niezłym bicie B-2 ogarnia porządnie mikrofon, podobnie jak Hucz, Żyt i Szokaz pokazali, jak się robi konkretny hip hop. Potem temperatura znowu spada: pomimo niezłych wejść DJ Kodobeast, to PMO omija uszy zupełnie, a Wigor... jak to Wigor. Następny wchodzi Kubson, którego nie słyszałem od jego zeszłorocznego albumu i muszę przyznać, że na czilautowym bicie wypadł bardzo porządnie i udowadnia, że dalej jest w formie. Romansowy kawałek Monielove z producentem ma niby być wkrętem, żeby laski też coś znalazły dla siebie na tej płycie, ale rozwodniło to totalnie klimat i jest po prostu marne. Zaraz za moment ciśnienie podnosi jednak Hades - niezły bit i jeszcze lepszy Hades i wynikiem jest jeden z lepszych traków na płycie. Zaskakująco dobrze wypadł Lukasyno - tak, czasem sypnie jakimś infantylnym rymem, ale ogólnie nie wypadło źle. Kolejny trak to Dwazera, których płyta była całkiem fajna, a tutaj są... mało ciekawi, pomimo nietuzinkowego bitu. Dwa następne numery to wajby zdecydowanie jamajskie, czyli Bas Tajpan, a zaraz po nim, dla utrzymania klimatu, wchodzi oryginalny rude bwoy Baron Black. I te dwa kawałki mają jakiś głębszy sens, urozmaicają, ale nie wprowadzają innego klimatu. W przedostatnim traku Verte z Tutorem dają średni popis umiejętności: ani bit, ani emce nie porywają. Na zakończenie, jako ta wisienka na... ciastku, dostajemy niezły numer od Proceenta i Greena (miło, że ktoś go wreszcie docenia) - ta paranoja na blokach potrafi wciągnąć. Wreszcie remiks kawałka Wigora z PMO - wydaje się lepszy od oryginału...
Podsumowując, podobało mi się tak naprawdę tylko kilka kawałków: Hucz & Toster & Szokaz, B-2, Kubson, Hades, Baron Black oraz Proceente & Green. Tyle. Reszta przeciętna albo zwyczajnie słaba. Wbrew szumnym zapowiedziom Peji, ta płyta nie namiesza za bardzo na rapowych zestawieniach roku 2012. Kolejna przeciętna płyta, pomimo wielu osobowości.
OCENA: 4-\6
piątek, 17 sierpnia 2012
KONSUMENT LUDZKICH SUMIEŃ - RACA & DONDE
Embryo 2012
1. Tam i z powrotem feat. DJ FLIP
2. Autobusy
3. Gracz za graczem
4. Cześć Rafał
5. Gdzie jest rap feat. DJ FLIP
6. Nie jest jak dawniej feat. BONSON
7. U.A.N.J.K.
8. Poranek poety feat. FOKUS, CIRA, DJ FLIP
9. Konsument ludzkich sumień
10. Chcesz być mną? feat. TE-TRIS, SZAD, DJ QMAK
11. Wszystko albo nic feat. JUSTYNA KRZYCZMANIK
12. Wstajesz, nie upadnij
13. Twarze
14. Cztery ściany feat. JUSTYNA KRZYCZMANIK
15. Restauracja Wspomnienie
16. Mgła 2
17. Właśnie tutaj feat. FLOW
18. Chcesz być mną Bakflip RMX
Intermiastowy projekt rymowo-producencki Raca i Donde ujrzał światło dzienne w czerwcu tego roku. Zanim wyszła płyta, nasz rapowy światek huczał (zwykle ze śmiechu) od fejsbukowej przepychanki z niejakim Sulinem, ciekawe, czy to tak wyszło, czy specjalnie było podgrzewane? Ale w sumie z kim ten beef? Kto to jest Sulin? Nie istotne, nie ma go na tej płycie. Tu jest Racuch, na bitach Donde i na tym się skupmy.
Nic nie poradzę, że bity DonDe DoMnie nie trafiają. Energiczna muzyka, szybkie podkłady bez jebania smętów, ale trochę to przekombinowane. Nie lubię muzy, która udaje, lubię, kiedy producent jest zdecydowany i wie, czego chce. Albo robi plastik i w porządku, niech robi, czy dobrze, czy źle, to już różnie bywa. Albo robi klasykę, sampluje, tnie i gnie - też różnie bywa z jakością. Ale to jest muza zdecydowana. A Donde stara się robić klasykę za pomocą plastiku i to mnie z lekka odrzuca - nie wiem tylko, czy wyrażam się wystarczająco jasno... Nie są to bardzo słabe bity, ale do mnie po prostu nie trafiają i już.
Za to Raca... Raca to klasa sama dla siebie. Ma przyjemny flow, kąśliwe wersy i dotkliwie bijące panczlajny, a to wszystko zapewnia rozrywkę wysokiej klasy i wielce szkoda, że bity zdecydowanie odstają od poziomu lirycznego Rafała. Większość gości również leci ponad bitami, bo mamy tu Bonsona w dobrym stylu, Cirę, który jedzie równiutko (w zasadzie 'Poranek poety' to jeden z lepszych traków - trochę dziwnie ogarnął temat Fokus - ale on tak ostatnio ma...), Te-Tris wreszcie nawinął z jajami (piję do jego 'Lotu'), Szad zawija językiem i 'miota rymami jak katapulta'...
No dobra, dobra, znajdę tu kilka świetnych kawałków pod każdym względem: wspomniany 'Poranek poetów' (ja wiem, Fokus, ale muza jest wreszcie dosadna), jeszcze lepszy 'Chcesz być mną', 'Twarze'.
Nie powiem, Raca mnie zaskoczył. Wolałbym tę płytę na innych bitach niż Donde, ale... nie zmienia to faktu, że to jedna z ciekawszych płyt w tym roku, a pod względem lirycznym na pewno. Raca wraca świeżo i zamyka gęby hejterom. Propsy.
OCENA: 5-\6
1. Tam i z powrotem feat. DJ FLIP
2. Autobusy
3. Gracz za graczem
4. Cześć Rafał
5. Gdzie jest rap feat. DJ FLIP
6. Nie jest jak dawniej feat. BONSON
7. U.A.N.J.K.
8. Poranek poety feat. FOKUS, CIRA, DJ FLIP
9. Konsument ludzkich sumień
10. Chcesz być mną? feat. TE-TRIS, SZAD, DJ QMAK
11. Wszystko albo nic feat. JUSTYNA KRZYCZMANIK
12. Wstajesz, nie upadnij
13. Twarze
14. Cztery ściany feat. JUSTYNA KRZYCZMANIK
15. Restauracja Wspomnienie
16. Mgła 2
17. Właśnie tutaj feat. FLOW
18. Chcesz być mną Bakflip RMX
Intermiastowy projekt rymowo-producencki Raca i Donde ujrzał światło dzienne w czerwcu tego roku. Zanim wyszła płyta, nasz rapowy światek huczał (zwykle ze śmiechu) od fejsbukowej przepychanki z niejakim Sulinem, ciekawe, czy to tak wyszło, czy specjalnie było podgrzewane? Ale w sumie z kim ten beef? Kto to jest Sulin? Nie istotne, nie ma go na tej płycie. Tu jest Racuch, na bitach Donde i na tym się skupmy.
Nic nie poradzę, że bity DonDe DoMnie nie trafiają. Energiczna muzyka, szybkie podkłady bez jebania smętów, ale trochę to przekombinowane. Nie lubię muzy, która udaje, lubię, kiedy producent jest zdecydowany i wie, czego chce. Albo robi plastik i w porządku, niech robi, czy dobrze, czy źle, to już różnie bywa. Albo robi klasykę, sampluje, tnie i gnie - też różnie bywa z jakością. Ale to jest muza zdecydowana. A Donde stara się robić klasykę za pomocą plastiku i to mnie z lekka odrzuca - nie wiem tylko, czy wyrażam się wystarczająco jasno... Nie są to bardzo słabe bity, ale do mnie po prostu nie trafiają i już.
Za to Raca... Raca to klasa sama dla siebie. Ma przyjemny flow, kąśliwe wersy i dotkliwie bijące panczlajny, a to wszystko zapewnia rozrywkę wysokiej klasy i wielce szkoda, że bity zdecydowanie odstają od poziomu lirycznego Rafała. Większość gości również leci ponad bitami, bo mamy tu Bonsona w dobrym stylu, Cirę, który jedzie równiutko (w zasadzie 'Poranek poety' to jeden z lepszych traków - trochę dziwnie ogarnął temat Fokus - ale on tak ostatnio ma...), Te-Tris wreszcie nawinął z jajami (piję do jego 'Lotu'), Szad zawija językiem i 'miota rymami jak katapulta'...
No dobra, dobra, znajdę tu kilka świetnych kawałków pod każdym względem: wspomniany 'Poranek poetów' (ja wiem, Fokus, ale muza jest wreszcie dosadna), jeszcze lepszy 'Chcesz być mną', 'Twarze'.
Nie powiem, Raca mnie zaskoczył. Wolałbym tę płytę na innych bitach niż Donde, ale... nie zmienia to faktu, że to jedna z ciekawszych płyt w tym roku, a pod względem lirycznym na pewno. Raca wraca świeżo i zamyka gęby hejterom. Propsy.
OCENA: 5-\6
Subskrybuj:
Posty (Atom)