MaxFlo 2015
1. Powrót króla
2. Tylko tyle
3. Chłodny front feat. MELA KOTELUK
4. Unikatowy folklor
5. Ludzie chmur
6. Nie pytamy o drogę feat. MADEMOISELLE CARMEL
7. El Prezidente feat. POLO, JAROSŁAW SPAŁEK
8. Drzewo
9. Jak to się nazywa
10. Stary Funk
11. Zagubiona autostrada
12. Skrzypek na dachu
13. Daj długopis
14. Światło w tunelu
Zawsze bardzo lubiłem Skorupa, bo to jest bardzo wyjątkowy i nietuzinkowy rapper. Każda płyta to podróż w krainę pełną fantazji, genialnych wersów i ciekawej muzyki. Może ostatnia płyta troszkę rozczarowała, ale i tak była lepsza, niż 3/4 produktów sceny. Szkoda, że Skorup jest tak niedoceniany.
Jaz Brothers to goście, którzy powinni być rozszarpywani na scenie. W sensie, że rozchwytywani, nie na strzępy. Ten duet tworzy cudownie wyważone podkłady, które toczą się w trybie 'mellow', są pełne jazzowych wajbów, ciepłych sampli i żywych instrumentów. Całość toczy się z wolna, ale nie zamulając, a głowa sama kiwa się do tych bitów. Do tego całego klimatu wcinają się jescze DJ Eprom, DJ Hopbeat, DJ Roka, DJ HWR i DJ Bambus - czyli klasyka polskiego drapania. Razem, wespół w zespół ci ludzie stworzyli świetny obraz swoimi dźwiękami, słucha się tego wybornie i człowiek aż żałuje, że to tylko trzy kwadranse.
Zresztą, nie tylko podkłady tu hulają, Skorup na tej płycie postanowił wejść na wyższy poziom. Czy mu się to rzeczywiście udaje - myślę, że to kwestia gustu, bo jest to rapper bardzo charakterystyczny. Na pewno nie można mu odmówić skillsów lirycznych, bo gry skojarzeń (nie, nie hasztagi, to byłoby zbyt proste), storytellingi i zabawy słowem często wywołują banana na ryju. Skorup przyspiesza, zmienia flow, bawi się nie tylko słowami, ale i głosem. Znamienny tytuł ma pierwszy kawałek, nie pozostawia on wątpliwości, że chłop wyraźnie wie, czego chce. Z rymujących gości jest tu tylko przeciętny Polo, reszta to wokaliści - i to cholernie dobrzy. Skorup opowiada dykteryjki o kłopotach z kłopotami, o życiu, polityce, a nawet idzie nieco w bragga, rozdając pancze - może nie w konkretne ryje, ale i tak celne. Skorupa trzeba posłuchać i dać się ponieść jego gadkom: ironicznym, zabawnym, przewrotnym.
O ile moim ulubionym albumem był od dawna 'Etos Kowboja', to 'Ludzie Chmur' bardzo się do tego topu zbliżyli. Skorup, po krótkiej obniżce lotów, znowu podniósł poprzeczkę. Ten album jest bardzo słuchalny, pełen kołyszących, prawdziwych bitów i rappera, który doskonale bawi się tm, co robi, przy okazji dając słuchaczowi sporo satysfakcji. Świetny materiał.
OCENA: 5-\6
POCZYŃ TEN KROK W CHMURACH
Polski hip hop. Wydawnictwa oficjalne i nielegale. Recenzje i podsumowania. Możliwość odsłuchu i ściągnięcia nielegali. Baza dla polskich wydawnictw hip hopowych. * Wszystkie oceny i opinie są moimi osobistymi i subiektywnymi, więc jeśli nie zgadzasz się z jakąś oceną, bądź uprzemy nie wyzywać od najgorszych, tylko dlatego, że mam inne zdanie od Ciebie.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą maxflo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą maxflo. Pokaż wszystkie posty
sobota, 13 lutego 2016
sobota, 25 lipca 2015
KLESZCZ & DINO - HORRYM JESTEM
Max Flo 2015
1. HorRYM JESTem – intro
2. Wizje w snach
3. Szukaj mnie
4. Lokomotywa istnień
5. Made in China
6. Ego, is, tu feat. LUK STEP, SKORUP
7. Spacer feat. LILU
8. Karawan feat. SIT
9. ILUMINACIsną bzdur
10. Zapalnik feat. K2
11. Na muniu kuku
12. Ostatni kat
13. Nie pozwól
14. Liczydełko
15. horRYM będę
Kleszcz od ponad dekady jest dość popularnym rapperem w swoim rejonie. Jego produkcje z Eref Crew, czy Znakiem Zapytania przyniosły mu zainteresowanie na Śląsku na tyle, że zainteresował się nim sam Rahim, który postanowił wydać jego legal. Do pary dołączył znany już słuchaczom hip hopu producent Dino i powstała horra płyta, z założenia magiczna i bajkowa. Ale przyznam, że jak spojrzałem na okładkę, rzuciło mną dwa metry dalej, bo przecież to już było tyle razy, że szkoda gadać...
Dino starał się wyprodukować bity, które będą wpasowały się w konspekt albumu: magiczna, baśniowa opowieść z wątkami horroru. na pewno jest to muzyka nowoczesna, brzęcząca elektronicznymi basami i syntetycznymi melodyjkami, ciężkimi, dubstepowymi wkrętami, które przewiercą ci bębenki w uszach i czasem udziwnionymi wtrętami, które mogą przypominać kuglarskie występy. Z drugiej strony, mamy tu również bity agresywne i mieszające w bani, jak np. 'Made in China', którego natłok warczących dźwięków ciężko znieść. I choć początkowo jest ciekawie i oryginalnie, pod koniec pomysły trochę się kończą - może dlatego wchodzą wówczas dje: DJ Bambus i DJ Hopbeat.
No dobra, Kleszcz ma te skillsy. To na pewno nie jest twój pierwszy lepszy emce z osiedla, bo nie ma takiego drugiego, jak Kleszcz. To stara śląska szkoła psycho rapu, ale nie czuć tu smrodu kopii Paktofoniki, bo Łukasz robi to po swojemu, zachowując jednak kanon stylistyki. To swoiste połączenia Rahima, Fokusa, Buki i jeszcze jakiegoś innego, kosmicznego pierwiastka, bo Kleszcz nie deklamuje swoich wersów, tylko wraz z nimi płynie po bitach, staje się kolejnym instrumentem. A instrument ten opowiada ci bajkę: nieco straszną, nieco dziwaczną. W sumie nie ma większego znaczenia to, co mówi Kleszcz - on robi po prostu klimat, tyle, że musisz nastawić się ta ten 'HorRym'. W zadzie myślę sobie, że rapper mógłby obyć się bez gości, bo nawet Skorup wypada tu nieco nijako i nieswojo, Luk Step i koleżka Sit, z którym Kleszcz robi muzę od dawna, przechodzą nieco niezauważenie. Tylko K2 daje sobie świetnie radę i jest najciekawszym gościem na albumie.
'Horrym Jestem' to ciekawy i nietuzinkowy album, ale na pewno nie przekona każdego. Nie można o nim powiedzieć, że to słaby materiał, bo Dino się stara stworzyć soundtrack do rapowej Alicji po drugiej stronie lustra, a Kleszcz jest na tyle ciekawym rapperem, że coś w tym albumie siedzi. Myk w tym, że to TY musisz sprawdzić, czy ci ta muza wchodzi, bo takiej drugiej nie znajdziesz. Albo to lubisz, albo wyłączysz po pierwszych dwóch trakach. Ja polubiłem, ale też nie będę spazmował. Jest ok: oryginalnie i klimatycznie.
OCENA: 4\6
1. HorRYM JESTem – intro
2. Wizje w snach
3. Szukaj mnie
4. Lokomotywa istnień
5. Made in China
6. Ego, is, tu feat. LUK STEP, SKORUP
7. Spacer feat. LILU
8. Karawan feat. SIT
9. ILUMINACIsną bzdur
10. Zapalnik feat. K2
11. Na muniu kuku
12. Ostatni kat
13. Nie pozwól
14. Liczydełko
15. horRYM będę
Kleszcz od ponad dekady jest dość popularnym rapperem w swoim rejonie. Jego produkcje z Eref Crew, czy Znakiem Zapytania przyniosły mu zainteresowanie na Śląsku na tyle, że zainteresował się nim sam Rahim, który postanowił wydać jego legal. Do pary dołączył znany już słuchaczom hip hopu producent Dino i powstała horra płyta, z założenia magiczna i bajkowa. Ale przyznam, że jak spojrzałem na okładkę, rzuciło mną dwa metry dalej, bo przecież to już było tyle razy, że szkoda gadać...
Dino starał się wyprodukować bity, które będą wpasowały się w konspekt albumu: magiczna, baśniowa opowieść z wątkami horroru. na pewno jest to muzyka nowoczesna, brzęcząca elektronicznymi basami i syntetycznymi melodyjkami, ciężkimi, dubstepowymi wkrętami, które przewiercą ci bębenki w uszach i czasem udziwnionymi wtrętami, które mogą przypominać kuglarskie występy. Z drugiej strony, mamy tu również bity agresywne i mieszające w bani, jak np. 'Made in China', którego natłok warczących dźwięków ciężko znieść. I choć początkowo jest ciekawie i oryginalnie, pod koniec pomysły trochę się kończą - może dlatego wchodzą wówczas dje: DJ Bambus i DJ Hopbeat.
No dobra, Kleszcz ma te skillsy. To na pewno nie jest twój pierwszy lepszy emce z osiedla, bo nie ma takiego drugiego, jak Kleszcz. To stara śląska szkoła psycho rapu, ale nie czuć tu smrodu kopii Paktofoniki, bo Łukasz robi to po swojemu, zachowując jednak kanon stylistyki. To swoiste połączenia Rahima, Fokusa, Buki i jeszcze jakiegoś innego, kosmicznego pierwiastka, bo Kleszcz nie deklamuje swoich wersów, tylko wraz z nimi płynie po bitach, staje się kolejnym instrumentem. A instrument ten opowiada ci bajkę: nieco straszną, nieco dziwaczną. W sumie nie ma większego znaczenia to, co mówi Kleszcz - on robi po prostu klimat, tyle, że musisz nastawić się ta ten 'HorRym'. W zadzie myślę sobie, że rapper mógłby obyć się bez gości, bo nawet Skorup wypada tu nieco nijako i nieswojo, Luk Step i koleżka Sit, z którym Kleszcz robi muzę od dawna, przechodzą nieco niezauważenie. Tylko K2 daje sobie świetnie radę i jest najciekawszym gościem na albumie.
'Horrym Jestem' to ciekawy i nietuzinkowy album, ale na pewno nie przekona każdego. Nie można o nim powiedzieć, że to słaby materiał, bo Dino się stara stworzyć soundtrack do rapowej Alicji po drugiej stronie lustra, a Kleszcz jest na tyle ciekawym rapperem, że coś w tym albumie siedzi. Myk w tym, że to TY musisz sprawdzić, czy ci ta muza wchodzi, bo takiej drugiej nie znajdziesz. Albo to lubisz, albo wyłączysz po pierwszych dwóch trakach. Ja polubiłem, ale też nie będę spazmował. Jest ok: oryginalnie i klimatycznie.
OCENA: 4\6
środa, 13 maja 2015
GRUBSON - HOLIZM
Max Flo 2015
1. Intro (Horyzonty)
2. Sanepid feat. JARECKI
3. Ciepłe brzmienie Kalifornii feat. JARECKI, TEN TYP MES
4. Cwaniaczek
5. Mam Talerz Show 1
6. Nie jestem
7. Dżungla
8. Złota kula feat. KRZYSZTOF ZALEWSKI
9. Spider-Man feat. JARECKI, CHIP FU
10. Girls anthem
11. W.S.D.F.
12. Jedna z planet feat. MARCELINA
13. Poczuj
14. Obrazy
15. Wyrywacz
16. Dziennikarze
17. Mam Talerz Show 2
18. Potrzeba
19. OutRo
Grubson jest przez fanów polskiego rapu nieco odsunięty na tor boczny. Może inaczej, rzadko kto przyznaje się do słuchania Grubsona, a przecież sprzedaż płyt jest ogromna. To kto to kupuje? Babcie spod kościoła? W ciągu paru tygodni album dotarł do piątego miejsca na OLiSie, więc poszło niemało. Można mieć jakieś zastrzeżenia do Grubsona, ale do którego z rapperów nie da się przyczepić?
Grubson, BRK, Jarecki i Snake stworzyli na tym albumie istną mieszankę, kipiącą wręcz ciepłym wajbem. To bardzo eklektyczna i złożona muzycznie płyta, bo ilość styli może zaskoczyć najbardziej przyzwyczajonych. Trochę kojarzy mi się to z późniejszymi albumami Wyclefa z Fugees, bo przechodzimy tu od reggae, przez ragga, calypso, jazz, g-funk, hip hop, drum'n'bass i crunk. Jakby tego było mało, Grubson wykorzystuje całą orkiestrę, bo słychać tu żywe bębny, gitary, saksofon, klawisze, puzon, trąbkę... No i DJ BRK na adapterach. To genialna mikstura brzmień, szwendających się na obrzeżach muzyki hip hop, ale czały czas tkwiących silnie w stylistyce. Przyznam, że jest to tak uderzająca porcja muzyki, pełnej soulu (bo duszy jakoś mi tu nie pasuje) i otwartości na świat, że... jestem zachwycony. Naprawdę, muzycznie jest to genialna robota, która nie pozwala się ani chwili nudzić, bo klimat zmienia się co parę chwil. Świetna rzecz!
Grubsonowi zarzuca się zazwyczaj, że jego teksty są płytkie i zwyczajnie słabe. Ale ja mam wrażenie, że to nie o to tu chodzi. To nie karkołomne połączenia słów, dzikie hasztagi i followupy mają robić album. To raczej pozytywny przekaz, takie 'peace, love and happiness', wyrażone wprawdzie w najprostrzych słowach, ale za to w doskonałym stylu ragga. Ale nie ma co skreślać Grubsona lirycznie, bo potrafi on również być dowcipny i kąśliwy - zwróćcie uwagę na 'Dziennikarzy', odę na muzycznych pismaków. Pomijam zabawny w założeniu 'Mam Talerz', bo to zwykłe wygłupy, pastisz modnych ostatnio programów. Często Grubsona wspomaga Jarecki - jeden z najbardziej niedocenianych rapperów w Polsce, bo to, co ten koleś potrafi zrobić z wokalem, to magia. Zaskakującą nieco niespodzianką był występ Chip Fu z legendarnego składu Fu Schnickens - może Chip nie kicha tu co kilka wersów, nie wydaje wściekłych bulgotów jak w latach '90, ale nadal ma w gębie moc i nawija doskonale - przy czym to nie było parę wersów na odwal się, tylko porządna, sensowna zwrotka.
I mówcie sobie co chcecie, ale trzeci album Grubsona to prawdziwy banger. świetny album, gdzie wprawdzie to muzyka wygrywa w cuglach, ale i sam Grubson wcale nie odstaje, a wraz z gośćmi brzmi to jeszcze lepiej. Propsy za otwartość i odwagę muzyczną, propsy za Chip Fu, propsy dla Jareckiego.
OCENA: 5\6
1. Intro (Horyzonty)
2. Sanepid feat. JARECKI
3. Ciepłe brzmienie Kalifornii feat. JARECKI, TEN TYP MES
4. Cwaniaczek
5. Mam Talerz Show 1
6. Nie jestem
7. Dżungla
8. Złota kula feat. KRZYSZTOF ZALEWSKI
9. Spider-Man feat. JARECKI, CHIP FU
10. Girls anthem
11. W.S.D.F.
12. Jedna z planet feat. MARCELINA
13. Poczuj
14. Obrazy
15. Wyrywacz
16. Dziennikarze
17. Mam Talerz Show 2
18. Potrzeba
19. OutRo
Grubson jest przez fanów polskiego rapu nieco odsunięty na tor boczny. Może inaczej, rzadko kto przyznaje się do słuchania Grubsona, a przecież sprzedaż płyt jest ogromna. To kto to kupuje? Babcie spod kościoła? W ciągu paru tygodni album dotarł do piątego miejsca na OLiSie, więc poszło niemało. Można mieć jakieś zastrzeżenia do Grubsona, ale do którego z rapperów nie da się przyczepić?
Grubson, BRK, Jarecki i Snake stworzyli na tym albumie istną mieszankę, kipiącą wręcz ciepłym wajbem. To bardzo eklektyczna i złożona muzycznie płyta, bo ilość styli może zaskoczyć najbardziej przyzwyczajonych. Trochę kojarzy mi się to z późniejszymi albumami Wyclefa z Fugees, bo przechodzimy tu od reggae, przez ragga, calypso, jazz, g-funk, hip hop, drum'n'bass i crunk. Jakby tego było mało, Grubson wykorzystuje całą orkiestrę, bo słychać tu żywe bębny, gitary, saksofon, klawisze, puzon, trąbkę... No i DJ BRK na adapterach. To genialna mikstura brzmień, szwendających się na obrzeżach muzyki hip hop, ale czały czas tkwiących silnie w stylistyce. Przyznam, że jest to tak uderzająca porcja muzyki, pełnej soulu (bo duszy jakoś mi tu nie pasuje) i otwartości na świat, że... jestem zachwycony. Naprawdę, muzycznie jest to genialna robota, która nie pozwala się ani chwili nudzić, bo klimat zmienia się co parę chwil. Świetna rzecz!
Grubsonowi zarzuca się zazwyczaj, że jego teksty są płytkie i zwyczajnie słabe. Ale ja mam wrażenie, że to nie o to tu chodzi. To nie karkołomne połączenia słów, dzikie hasztagi i followupy mają robić album. To raczej pozytywny przekaz, takie 'peace, love and happiness', wyrażone wprawdzie w najprostrzych słowach, ale za to w doskonałym stylu ragga. Ale nie ma co skreślać Grubsona lirycznie, bo potrafi on również być dowcipny i kąśliwy - zwróćcie uwagę na 'Dziennikarzy', odę na muzycznych pismaków. Pomijam zabawny w założeniu 'Mam Talerz', bo to zwykłe wygłupy, pastisz modnych ostatnio programów. Często Grubsona wspomaga Jarecki - jeden z najbardziej niedocenianych rapperów w Polsce, bo to, co ten koleś potrafi zrobić z wokalem, to magia. Zaskakującą nieco niespodzianką był występ Chip Fu z legendarnego składu Fu Schnickens - może Chip nie kicha tu co kilka wersów, nie wydaje wściekłych bulgotów jak w latach '90, ale nadal ma w gębie moc i nawija doskonale - przy czym to nie było parę wersów na odwal się, tylko porządna, sensowna zwrotka.
I mówcie sobie co chcecie, ale trzeci album Grubsona to prawdziwy banger. świetny album, gdzie wprawdzie to muzyka wygrywa w cuglach, ale i sam Grubson wcale nie odstaje, a wraz z gośćmi brzmi to jeszcze lepiej. Propsy za otwartość i odwagę muzyczną, propsy za Chip Fu, propsy dla Jareckiego.
OCENA: 5\6
poniedziałek, 6 października 2014
JARECKI & BRK - PUNKT WIDZENIA
MaxFlo 2014
1. Atak
2. Trabaho feat. CHEEBA
3. To Ty feat. UDOO
4. S.O.S
5. Obudź Się
6. Remiza Funk feat. STRAŻAK SAM
7. Powstań
8. Ból W Cenie
9. Otwórz Szeroko Oczy feat. UDOO
10. Rejs feat. GRUBSON
11. Klasyk feat. GRUBSON
12. Daj To Głośniej
13. Cheap Wine feat. GRUBSON
14. Ring Ting Ton feat. SKORUP
15. Koniec
16. Zaufaj Mi (U Rodziny Mixtape Bonus Track)
Jarecki wraz z BRK uderzaja ponownie. Obaj to taki duet ludzi którzy nie mają większego fejmu, jednak robią swoje, bo to czują. Są chyba nieco niedocenieni, bo potrafią sporo, jednak nie grają żadnych trapów, nie wciskają setek hasztagów do wersów, i ani nie szukają ani beefu ani nie wciskają się na plakat na siłę. Są sobą, lekko z boku, ale idą do przodu. Dlatego lubię sprawdzać ich produkcje, bo są wysoce pozytywne.
Oczywiście, jak można przypuszczać, to BRK odpowiada za to, co słyszymy na tym albumie. Stery oddał tylko na chwilę DJ Epromowi na 'Intro', DiNO'wi w 'Obudź się' i TrzyBitowi w 'Cheap wine', jednak sam potrafi być na tyle zróżnicowany, że może wystarczyć nawet do zrobienia składanki. Mamy tu spojrzenie na hip hop w różnych punktów widzenia i taki tygiel brzmieniowy, że czasem ciężko w to uwierzyć. Ja rozumiem, że gościnni producenci wkręcają własne jazdy: DiNO coś w stylu funkującego Dr. Dre, a TrzyBit ostry syntetyk - ale po to przecież oni tu są. Natomiast sam BRK potrafi przeskoczyć od klasycznego rapu ze Złotej Ery do wibrującego funku rodem z płyt George'a Clintona, aż po elektroniczne wkręty w klubowym stylu. Zero nudy, zero zamulania. Te funkowe refreny wyjęte są żywcem z klasyki funku. Te toasty wyjęte są żywcem z jamajskich riddimów. Te hip hopowe traki są fajnie klasyczne, te skrecze BRK i Grubsona tną przy ziemi.
I Jarecki i BRK mają na tyle konkretne style rymowania, że nie dość, że są charakterystyczni, to przecież pojawiają się gościnnie na bardzo dużej ilości płyt - skoro ich zapraszają często i gęsto, znaczy słabi nie są. No nie są. Ze swoim głosem potrafią robić różne rzeczy, toastują i śpiewają, słucha sie tego doskonale, bo nie ma nudy i wykonane jest wszystko naprawdę porządnie. Do tego obaj mają sporo poczucia humoru, co wyraźnie słychać w tekstach - doskonale się bawią nagrywając te rzeczy, co sprawia, że materiał jest lekki, w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie ma tu nic wymuszonego, nie ma udawania: BRK i Jarecki czują się na tych podkładach jak ryba w wodzie i to rzuca się w uszy. Teksty nie są skomplikowane, ale nie są również prostackie - zwyczajnie fajnie płytą po bitach, co jakiś czas wywołując uśmiech na ustach.
Zdaję sobie sprawę, że i tak album przemknie bez echa i pozostanie niedoceniony. Szkoda, bo to świetny materiał. Eklektyczny w granicach hip hopu, pełen zajawki i uśmiechu, pełen luzu i spontanu, pełen naprawdę fajnej muzy i dowcipu. Możecie tego nie rozumieć, ale to świetny album i z czystym sercem polecam wszystkim tym, co lubią muzykę - tak po prostu. Wszystkim tym, co nie są spięci. Ja słucham tego jak głupi i nie mogę się nacieszyć wajbem.
OCENA: 5+\6
1. Atak
2. Trabaho feat. CHEEBA
3. To Ty feat. UDOO
4. S.O.S
5. Obudź Się
6. Remiza Funk feat. STRAŻAK SAM
7. Powstań
8. Ból W Cenie
9. Otwórz Szeroko Oczy feat. UDOO
10. Rejs feat. GRUBSON
11. Klasyk feat. GRUBSON
12. Daj To Głośniej
13. Cheap Wine feat. GRUBSON
14. Ring Ting Ton feat. SKORUP
15. Koniec
16. Zaufaj Mi (U Rodziny Mixtape Bonus Track)
Jarecki wraz z BRK uderzaja ponownie. Obaj to taki duet ludzi którzy nie mają większego fejmu, jednak robią swoje, bo to czują. Są chyba nieco niedocenieni, bo potrafią sporo, jednak nie grają żadnych trapów, nie wciskają setek hasztagów do wersów, i ani nie szukają ani beefu ani nie wciskają się na plakat na siłę. Są sobą, lekko z boku, ale idą do przodu. Dlatego lubię sprawdzać ich produkcje, bo są wysoce pozytywne.
Oczywiście, jak można przypuszczać, to BRK odpowiada za to, co słyszymy na tym albumie. Stery oddał tylko na chwilę DJ Epromowi na 'Intro', DiNO'wi w 'Obudź się' i TrzyBitowi w 'Cheap wine', jednak sam potrafi być na tyle zróżnicowany, że może wystarczyć nawet do zrobienia składanki. Mamy tu spojrzenie na hip hop w różnych punktów widzenia i taki tygiel brzmieniowy, że czasem ciężko w to uwierzyć. Ja rozumiem, że gościnni producenci wkręcają własne jazdy: DiNO coś w stylu funkującego Dr. Dre, a TrzyBit ostry syntetyk - ale po to przecież oni tu są. Natomiast sam BRK potrafi przeskoczyć od klasycznego rapu ze Złotej Ery do wibrującego funku rodem z płyt George'a Clintona, aż po elektroniczne wkręty w klubowym stylu. Zero nudy, zero zamulania. Te funkowe refreny wyjęte są żywcem z klasyki funku. Te toasty wyjęte są żywcem z jamajskich riddimów. Te hip hopowe traki są fajnie klasyczne, te skrecze BRK i Grubsona tną przy ziemi.
I Jarecki i BRK mają na tyle konkretne style rymowania, że nie dość, że są charakterystyczni, to przecież pojawiają się gościnnie na bardzo dużej ilości płyt - skoro ich zapraszają często i gęsto, znaczy słabi nie są. No nie są. Ze swoim głosem potrafią robić różne rzeczy, toastują i śpiewają, słucha sie tego doskonale, bo nie ma nudy i wykonane jest wszystko naprawdę porządnie. Do tego obaj mają sporo poczucia humoru, co wyraźnie słychać w tekstach - doskonale się bawią nagrywając te rzeczy, co sprawia, że materiał jest lekki, w dobrym tego słowa znaczeniu. Nie ma tu nic wymuszonego, nie ma udawania: BRK i Jarecki czują się na tych podkładach jak ryba w wodzie i to rzuca się w uszy. Teksty nie są skomplikowane, ale nie są również prostackie - zwyczajnie fajnie płytą po bitach, co jakiś czas wywołując uśmiech na ustach.
Zdaję sobie sprawę, że i tak album przemknie bez echa i pozostanie niedoceniony. Szkoda, bo to świetny materiał. Eklektyczny w granicach hip hopu, pełen zajawki i uśmiechu, pełen luzu i spontanu, pełen naprawdę fajnej muzy i dowcipu. Możecie tego nie rozumieć, ale to świetny album i z czystym sercem polecam wszystkim tym, co lubią muzykę - tak po prostu. Wszystkim tym, co nie są spięci. Ja słucham tego jak głupi i nie mogę się nacieszyć wajbem.
OCENA: 5+\6
sobota, 13 września 2014
POKAHONTAZ - REVERSAL
MaxFlo 2014
1. Głód
2. Życie jest piękne
3. Passe feat. BU
4. Desperado 2 feat. BUKA, KLESZCZ
5. Habitat
6. Gorące serce, chłodny umysł
7. Mówisz i masz feat. BEZCZEL
8. Przeciwwaga
9. 3maj pion
10. Patrzę w przyszłość
11. Coś za coś
12. Serum feat. WUZET
13. W ruch
14. Przestań feat. BOB ONE
Poprzednia płyta Rahima i Fokusa oczekiwany był z ogromnym napięciem, ale kiedy nadeszła, owo napięcie zjebało się na ryj jak Tupolew wiesz gdzie. Album zjebano za tanie dążenie do kasy na fali filmu 'Jestem Bogiem'. Mnie akurat ta płyta usiadła i kiedy dowiedziałem się, że 'Reversal' jest kontynuacją 'Rekontaktu', z jednej strony się ucieszyłem, z drugiej nieco zdziwiłem. No bo jeśli album się nie przyjął, to czemu kontynuować formułę? Na złość, aby udowodnić, że to wcale nie dla hajsu? Czy dlatego, że PKHZ mają to w dupie? Nabrałem ochoty, żeby się dowiedzieć.
Rzeczywiście, muza jest jakby przedłużeniem 'Rekontaktu', tylko.... jakby lepsza, zagrana z większym życiem i pomysłem. Bity są na wskroś nowoczesne, jednak nie trapowe, czy dubstepowe - to po prostu jakby klasyczny hip hop, tyle, że totalnie syntetyczny. Co to oznacza dla słuchacza? Konkretne perkusje, ale zamiast sampli mamy melodyjki generowane z komputera, brzęczące, plastikowe basy, czasem autotuny. Ponad połowę podkładów oddał Dino i jego bity rzeczywiście są zrobione z jajami. Bardzo dobry 'Głód', świetny 'Desperado 2' i w sumie cała reszta jego produkcji jest wyśmienita. Ale na szcżęście Snobe Beatz, Adam L, Zetena, BRK i Dryskull dają sobie radę równie dobrze - no, mniej (BRK i ten jebany trap step Dryskulla w 'Serum' - nie daje rady tego słuchać) lub bardziej, ale w okolicach. Stali czytelnicy bloga doskonale wiedzą, że nie jestem fanem nowoczesnego, rozlazłego rapu, ale ten nie pedziuje i producenci dają konkretny wajb. Do tego pasma skreczy DJ Bambusa i masz naprawdę porządnie zrobiony rap XXI wieku.
Fokus i Rah mają markę od dawna ustaloną - może już od zbyt dawna, bo za często pojawiają się głosy, że Smok Fokus się skończył. Może to nie do końca prawda, bo jego wokal jest nie do podrobienia i jest już swego rodzaju symbolem. Nie można jednak nie zauważyć nie zawsze jest to 'wysoka jakość na żądanie, a nie tani chwyt', zwłaszcza, kiedy Fokus mówi takie bzdety, jak 'podpaska to namiastka kobiety' (co kurwa?). Niestety, zdarza się mu to co jakiś czas. Rahim w tym zestawieniu, jak mi się zdaje, prześcignął go już jakiś czas temu. Ma bardzo kompletne flow, potrafi modulować głosem i choć też wali banialuki od czasu do czasu, to nie biją one tak po uszach, jak u Fokusa. W ogóle siłą rapperów tu są ich flow, a także umiejętność tworzenia takich rymujących się zbitek słów, że to płynie wręcz zadziwiająco. Gorzej, kiedy dochodzi do doszukania się sensu w tym, co Rah i Fokus mówią - kiedy szukasz idealnie dopasowanych słów, często przestajesz zwracać uwagę na treść i wątek wymyka się jak szydełko babci z parkinsonem. No bo patrz - kiedy na majk wchodzi Bezczel, wydaje się, że na zajęcia praktyczne wbił profesor. Z innych gości Buka staje się coraz mniej ciekawy, Wuzet czuje się jak ryba w wodzie na tym popieprzonym traku od Dryskulla - reszta w sumie jest zbędna.
No i mogła to być bardzo dobra płyta. Ale jest tylko niezła. Z kilku powodów: rapperzy jebią głupoty i choć czynią to pięknie, czasem zgrzyta za bardzo, jak piasek w zębach. Dwa, nie wszystkie podkłady do mnie trafiają, choć sfera muzyczna jest naprawdę porządna. Przez te kilka szczegółów mamy taką ocenę, jaką mamy... Choć wydaje mi się, że 'Reversal' jest lepszy od 'Rekontaktu'.
OCENA: 4+\6
1. Głód
2. Życie jest piękne
3. Passe feat. BU
4. Desperado 2 feat. BUKA, KLESZCZ
5. Habitat
6. Gorące serce, chłodny umysł
7. Mówisz i masz feat. BEZCZEL
8. Przeciwwaga
9. 3maj pion
10. Patrzę w przyszłość
11. Coś za coś
12. Serum feat. WUZET
13. W ruch
14. Przestań feat. BOB ONE
Poprzednia płyta Rahima i Fokusa oczekiwany był z ogromnym napięciem, ale kiedy nadeszła, owo napięcie zjebało się na ryj jak Tupolew wiesz gdzie. Album zjebano za tanie dążenie do kasy na fali filmu 'Jestem Bogiem'. Mnie akurat ta płyta usiadła i kiedy dowiedziałem się, że 'Reversal' jest kontynuacją 'Rekontaktu', z jednej strony się ucieszyłem, z drugiej nieco zdziwiłem. No bo jeśli album się nie przyjął, to czemu kontynuować formułę? Na złość, aby udowodnić, że to wcale nie dla hajsu? Czy dlatego, że PKHZ mają to w dupie? Nabrałem ochoty, żeby się dowiedzieć.
Rzeczywiście, muza jest jakby przedłużeniem 'Rekontaktu', tylko.... jakby lepsza, zagrana z większym życiem i pomysłem. Bity są na wskroś nowoczesne, jednak nie trapowe, czy dubstepowe - to po prostu jakby klasyczny hip hop, tyle, że totalnie syntetyczny. Co to oznacza dla słuchacza? Konkretne perkusje, ale zamiast sampli mamy melodyjki generowane z komputera, brzęczące, plastikowe basy, czasem autotuny. Ponad połowę podkładów oddał Dino i jego bity rzeczywiście są zrobione z jajami. Bardzo dobry 'Głód', świetny 'Desperado 2' i w sumie cała reszta jego produkcji jest wyśmienita. Ale na szcżęście Snobe Beatz, Adam L, Zetena, BRK i Dryskull dają sobie radę równie dobrze - no, mniej (BRK i ten jebany trap step Dryskulla w 'Serum' - nie daje rady tego słuchać) lub bardziej, ale w okolicach. Stali czytelnicy bloga doskonale wiedzą, że nie jestem fanem nowoczesnego, rozlazłego rapu, ale ten nie pedziuje i producenci dają konkretny wajb. Do tego pasma skreczy DJ Bambusa i masz naprawdę porządnie zrobiony rap XXI wieku.
Fokus i Rah mają markę od dawna ustaloną - może już od zbyt dawna, bo za często pojawiają się głosy, że Smok Fokus się skończył. Może to nie do końca prawda, bo jego wokal jest nie do podrobienia i jest już swego rodzaju symbolem. Nie można jednak nie zauważyć nie zawsze jest to 'wysoka jakość na żądanie, a nie tani chwyt', zwłaszcza, kiedy Fokus mówi takie bzdety, jak 'podpaska to namiastka kobiety' (co kurwa?). Niestety, zdarza się mu to co jakiś czas. Rahim w tym zestawieniu, jak mi się zdaje, prześcignął go już jakiś czas temu. Ma bardzo kompletne flow, potrafi modulować głosem i choć też wali banialuki od czasu do czasu, to nie biją one tak po uszach, jak u Fokusa. W ogóle siłą rapperów tu są ich flow, a także umiejętność tworzenia takich rymujących się zbitek słów, że to płynie wręcz zadziwiająco. Gorzej, kiedy dochodzi do doszukania się sensu w tym, co Rah i Fokus mówią - kiedy szukasz idealnie dopasowanych słów, często przestajesz zwracać uwagę na treść i wątek wymyka się jak szydełko babci z parkinsonem. No bo patrz - kiedy na majk wchodzi Bezczel, wydaje się, że na zajęcia praktyczne wbił profesor. Z innych gości Buka staje się coraz mniej ciekawy, Wuzet czuje się jak ryba w wodzie na tym popieprzonym traku od Dryskulla - reszta w sumie jest zbędna.
No i mogła to być bardzo dobra płyta. Ale jest tylko niezła. Z kilku powodów: rapperzy jebią głupoty i choć czynią to pięknie, czasem zgrzyta za bardzo, jak piasek w zębach. Dwa, nie wszystkie podkłady do mnie trafiają, choć sfera muzyczna jest naprawdę porządna. Przez te kilka szczegółów mamy taką ocenę, jaką mamy... Choć wydaje mi się, że 'Reversal' jest lepszy od 'Rekontaktu'.
OCENA: 4+\6
piątek, 23 maja 2014
K2 - ANATOMIA
MaxFlo 2014
1. Scena otwarcia
2. Powrót do przyszłości
3. Materia
4. Tu umierają anioły
5. Madafakin szou
6. Frontkick feat. CMA, BU
7. FTS feat. KLESZCZ
8. Scena dramatu
9. Mila morska
10. All inclusive
11. Nagi instynkt
12. 1 moment feat. BUKA
13. Scena akcji
14. Mona Lisa
15. Polski meksyk feat. BUKA, MATI, JUKASZ
16. System of a down
17. Scena finałowa
Zeszłoroczny album K2 nie wywarł na mnie wielkiego wrażenia, choć doceniłem jego skillsy. Mając w pamięci go jako ciekawego emce, sięgnąłem więc po jego pierwszy legal, 'Anatomia'. To podobno fani MaxFloLab wybrali go sobie na legal i zdecydowali o wypchnięciu go na scenę oficjalną.
Na potrzeby tego albumu K2 zjednoczył siły z producentem Subbassą, który robi całkiem fajne, tajemnicze podkłady, nieco w stylu pierwszego Kalibra, zmieszanego z ostatnim Pokahontaz. Takie porównanie mi przyszło do głowy, bo to są podkłady na mocnych perkusjach, z mnóstwem tajemniczych dźwięków - gitarek, pianinek i nie wiadomo, czego jeszcze, które tworzą klimat, przenoszący nas nieco w lata psycho rapu spod znaku Kalibra. Znajdziemy więc tu muzykę w miarę klasyczną, choć z takim zacięciem 'atmosferycznym', że tak to ujmę, ale rónież takie, co spokojnie mogłyby być ścieżką dźwiękową do jakiegoś thrillera, jak np. 'All inclusive'. Smaczku dodaje fakt, że niemało mamy tu sekwencji dogranych żywymi instrumentami, nawet takimi mało związanymi - choć na dobrą sprawę, w hip hopie przecież każdy instrument jest dozwolony... I niby nie ma tu jakiegoś słabego bitu, nie ma również niczego, co by mnie rozwaliło. Płynie sobie, czasem biegnie w podskokach gdzieś obok - jest po prostu ok. Na dekach usiadł tu nikt inny, jak DJ Bambus.
Nie da się ukryć, że wrażenie pokahontazowatości pogłębia sam K2. Nie dziwne, że Rahim go wyciągnął z rękawa, bo K brzmi jak nieodrodny syn \ brat Raha. I nie bardzo wiem, czy ma mnie to drażnić, czy mam to przyjąć jako naturalną kontynuację rzeczywistości, swego rodzaju spadek po działalności K44, PFK, czy PKHZ. Bardziej skłaniam się jednak do opcji numer 2, bo przecież Kadwa opanował tę stylistykę całkiem porządnie i nie można mu zarzucić tutaj wiele, poza niejaką wtórnością. Inaczej - to jedyna wada, bo Ka kreśli te wersy niezwykle sprawnie, a jego flow płynie idealnie po podkładach. Słychać to zwłaszcza w 'Tu umierają anioły', czy w 'Scena akcji, ale kiedy weźmiesz dowolny kawałek, to załapiesz, że ten koleś umie pisać swoje wersy. Inną rzeczą są teksty - to podróż w ulotny świat, gdzie wymieszane są transcendentalne wizje, utopijne marzenia z ciężką rzeczywistością. Jest to ciekawe i ma swój urok, jednak na dłuższą metę całość może nieco męczyć swoja monotonią, bo wszystko płynie, ale bez większych zakrętów. Do tego Ka dobrał sobie gości o podobnej stylistyce, takich jak Buka, ale są tu również Bu, czy Jukash aka Subbassa. Ale oni wcale nie wprowadzają odmiany, tylko ciągną po tej samej linii.
Każdy kij ma dwa końce, tak i ta płyta ma. Na jednym końcu stoją niezgorsze, mroczne podkłady i stylistyka K2. Na drugim z kolei monotonność i... to już było, tyle, że dostało nowego kopa. Nie zmienia to jednak faktu, że album jest niezły i go sobie słucham z przyjemnością. Choć w topie pewnie nie będzie na koniec roku...
OCENA: 4\6
1. Scena otwarcia
2. Powrót do przyszłości
3. Materia
4. Tu umierają anioły
5. Madafakin szou
6. Frontkick feat. CMA, BU
7. FTS feat. KLESZCZ
8. Scena dramatu
9. Mila morska
10. All inclusive
11. Nagi instynkt
12. 1 moment feat. BUKA
13. Scena akcji
14. Mona Lisa
15. Polski meksyk feat. BUKA, MATI, JUKASZ
16. System of a down
17. Scena finałowa
Zeszłoroczny album K2 nie wywarł na mnie wielkiego wrażenia, choć doceniłem jego skillsy. Mając w pamięci go jako ciekawego emce, sięgnąłem więc po jego pierwszy legal, 'Anatomia'. To podobno fani MaxFloLab wybrali go sobie na legal i zdecydowali o wypchnięciu go na scenę oficjalną.
Na potrzeby tego albumu K2 zjednoczył siły z producentem Subbassą, który robi całkiem fajne, tajemnicze podkłady, nieco w stylu pierwszego Kalibra, zmieszanego z ostatnim Pokahontaz. Takie porównanie mi przyszło do głowy, bo to są podkłady na mocnych perkusjach, z mnóstwem tajemniczych dźwięków - gitarek, pianinek i nie wiadomo, czego jeszcze, które tworzą klimat, przenoszący nas nieco w lata psycho rapu spod znaku Kalibra. Znajdziemy więc tu muzykę w miarę klasyczną, choć z takim zacięciem 'atmosferycznym', że tak to ujmę, ale rónież takie, co spokojnie mogłyby być ścieżką dźwiękową do jakiegoś thrillera, jak np. 'All inclusive'. Smaczku dodaje fakt, że niemało mamy tu sekwencji dogranych żywymi instrumentami, nawet takimi mało związanymi - choć na dobrą sprawę, w hip hopie przecież każdy instrument jest dozwolony... I niby nie ma tu jakiegoś słabego bitu, nie ma również niczego, co by mnie rozwaliło. Płynie sobie, czasem biegnie w podskokach gdzieś obok - jest po prostu ok. Na dekach usiadł tu nikt inny, jak DJ Bambus.
Nie da się ukryć, że wrażenie pokahontazowatości pogłębia sam K2. Nie dziwne, że Rahim go wyciągnął z rękawa, bo K brzmi jak nieodrodny syn \ brat Raha. I nie bardzo wiem, czy ma mnie to drażnić, czy mam to przyjąć jako naturalną kontynuację rzeczywistości, swego rodzaju spadek po działalności K44, PFK, czy PKHZ. Bardziej skłaniam się jednak do opcji numer 2, bo przecież Kadwa opanował tę stylistykę całkiem porządnie i nie można mu zarzucić tutaj wiele, poza niejaką wtórnością. Inaczej - to jedyna wada, bo Ka kreśli te wersy niezwykle sprawnie, a jego flow płynie idealnie po podkładach. Słychać to zwłaszcza w 'Tu umierają anioły', czy w 'Scena akcji, ale kiedy weźmiesz dowolny kawałek, to załapiesz, że ten koleś umie pisać swoje wersy. Inną rzeczą są teksty - to podróż w ulotny świat, gdzie wymieszane są transcendentalne wizje, utopijne marzenia z ciężką rzeczywistością. Jest to ciekawe i ma swój urok, jednak na dłuższą metę całość może nieco męczyć swoja monotonią, bo wszystko płynie, ale bez większych zakrętów. Do tego Ka dobrał sobie gości o podobnej stylistyce, takich jak Buka, ale są tu również Bu, czy Jukash aka Subbassa. Ale oni wcale nie wprowadzają odmiany, tylko ciągną po tej samej linii.
Każdy kij ma dwa końce, tak i ta płyta ma. Na jednym końcu stoją niezgorsze, mroczne podkłady i stylistyka K2. Na drugim z kolei monotonność i... to już było, tyle, że dostało nowego kopa. Nie zmienia to jednak faktu, że album jest niezły i go sobie słucham z przyjemnością. Choć w topie pewnie nie będzie na koniec roku...
OCENA: 4\6
środa, 18 grudnia 2013
SKORUP - PIĘKNA POGODA
MaxFlo 2013
1. Piękna Pogoda feat. DOHTOR MIÓD
2. Świata Ciekawość
3. Bar
4. Nowe Flow
5. Wiosną Suki Pachną Najładniej
6. Pomnik Wieszcza feat. PAWEŁ PIEC, TOMASZ MUCHA
7. Trubadur feat. PAWEŁ PIEC
8. Człowiek Guma feat. MASIA, KAMELITO, TYMIN & PEUS, SINSEN, MAJKEL, BUKA, PROCEENTE, ŁYSONŻI, ESKOBAR, ANDRZEJ SKORUPA
9. Złodziej Na Górze Olimp
10. Polska Pogoda
11. Ogień Kroczy Ze Mną feat. KOSMOS
12. Adapter Daniel
13. Wampiry I Upiory
14. Taki feat. LILU, JARECKI
15. Styl Alibaby feat. MARIAN WIELKOPOLSKI
16. Z Lotu Ptaka
17. Złodziej Na Górze Olimp
Poważnie, uwielbiam Skorupa. Za wszystko - głos, niebanalny flow i genialne teksty. Po 'Etosie Kowboja', jednej z moich ulubionych płyt w ogóle, czekałem z utęsknieniem na album numer 4. I oto jest, wychodzi zimą, ale zapowiada piękną pogodę. Więc włączyłem ten materiał z lekko drżącym sercem, czy aby Skorup mnie nie zawiedzie...
Trochę zdziwiłem się, widząc listę producentów: w sumie, co kawałek to inny dyrygent. Pośród tego nawału nazwisk, znalazłem znane ksywki: Dino, Stahu, Sebakk i sam Skorup. Reszta ma podtytuł 'kim-ty-kurwa-jesteś?' Iron, Dr. Nico, Jaz, Headbite, Soft, !koS i WeedTrzecieUcho. I w sumie nie ważne, kim są, ważne, że te bity są całkiem fajne. Klasyczne w brzmieniu, oparte na delikatnych i klimatycznych samplach, okazują się zupełnie inne, niż te, które znaliśmy z poprzednich albumów. Teraz jest to muza wręcz korzenna, taki typ nowojorski, przywodzący na myśl najpiękniejsze rapu lata. I do tego te bity wcale nie są tuzinkowe i zwyczajne, bo producenci okazują się być utalentowani i nie zadowalają się li tylko zawinięciem pętli na perkusji - kombinują, szukają nowych dźwięków, które nie będą brzmiały jak na każdej innej płycie. I nie mogę się oprzeć wrażeniu, że producenci robili swoje bity przy pięknej pogodzie, bo taki właśnie klimat wprowadza ta muzyka. Rzadko kiedy tytuł płyty aż tak pasuje do zawartości.
Skorup też się zmienił. Ma 'Nowe flow', nieco zmienił również sposób składania wersów i stał się jakby bardziej refleksyjny, a mniej dowcipny. Dalej 'w dobieraniu słów pomaga mu kunszt i spryt', dalej są to teksty, których słucha się wybornie i nie znajdziesz ich nigdzie więcej - to zawsze jest Skorup i nie pomylisz go z nikim innym. Tym razem jednak album jest bardziej osobisty, jak choćby w 'Adapter Daniel', w którym Skorup wraca do czasów dzieciństwa, do PRLu... Jest tu wiele przemyśleń i takich przekornych i takich poważniejszych, a nawet jest próba horrorcoru. Jest niby skorupowo i groteskowo, ale coś tu się zmieniło i nie za bardzo potrafię to zdefiniować. Skorup dorósł? Zgorzkniał? Złagodniał? Nie wiem, ale nie jestem pewien, czy mi się to podoba aż tak bardzo. A z całego tłumu gości, rozłożyła mnie na łopatki kolaboracja z Jareckim i Lilu w absolutnie bezbłędnym 'Takim'. Bo reszta jest średnia, no może jeszcze fajna jest frywolna gonitwa za gołymi babami z Mass Cypher aka Maniek Wielkopolski. A, no Dohtora Mioda mogę słuchać zawsze i wszędzie, bo lubię ta jego ślůnsko godka. Bo pozostali nie wryli mi się w pamięć swoimi występami - ot, byli.
No i to drżące serce mi zostało. Bo nie wszystko jest takie, jakbym sobie życzył. Jasne, to nadal jest świetna płyta, nadal nie znajdziesz drugiej takiej. Muzyka dobrana jest bardzo dobrze, Skorup niby w formie, ale kurde, czegoś mi tu brakuje. Coś tu nie bangla, a ja nawet nie wiem co. Płyty słucham z przyjemnością, już po raz kolejny i wiem, że do niej wrócę. Ale... Oj, nic tam. Bardzo dobra płyta.
OCENA: 5-\6 (trochę na wyrost, ale chuj tam)
1. Piękna Pogoda feat. DOHTOR MIÓD
2. Świata Ciekawość
3. Bar
4. Nowe Flow
5. Wiosną Suki Pachną Najładniej
6. Pomnik Wieszcza feat. PAWEŁ PIEC, TOMASZ MUCHA
7. Trubadur feat. PAWEŁ PIEC
8. Człowiek Guma feat. MASIA, KAMELITO, TYMIN & PEUS, SINSEN, MAJKEL, BUKA, PROCEENTE, ŁYSONŻI, ESKOBAR, ANDRZEJ SKORUPA
9. Złodziej Na Górze Olimp
10. Polska Pogoda
11. Ogień Kroczy Ze Mną feat. KOSMOS
12. Adapter Daniel
13. Wampiry I Upiory
14. Taki feat. LILU, JARECKI
15. Styl Alibaby feat. MARIAN WIELKOPOLSKI
16. Z Lotu Ptaka
17. Złodziej Na Górze Olimp
Poważnie, uwielbiam Skorupa. Za wszystko - głos, niebanalny flow i genialne teksty. Po 'Etosie Kowboja', jednej z moich ulubionych płyt w ogóle, czekałem z utęsknieniem na album numer 4. I oto jest, wychodzi zimą, ale zapowiada piękną pogodę. Więc włączyłem ten materiał z lekko drżącym sercem, czy aby Skorup mnie nie zawiedzie...
Trochę zdziwiłem się, widząc listę producentów: w sumie, co kawałek to inny dyrygent. Pośród tego nawału nazwisk, znalazłem znane ksywki: Dino, Stahu, Sebakk i sam Skorup. Reszta ma podtytuł 'kim-ty-kurwa-jesteś?' Iron, Dr. Nico, Jaz, Headbite, Soft, !koS i WeedTrzecieUcho. I w sumie nie ważne, kim są, ważne, że te bity są całkiem fajne. Klasyczne w brzmieniu, oparte na delikatnych i klimatycznych samplach, okazują się zupełnie inne, niż te, które znaliśmy z poprzednich albumów. Teraz jest to muza wręcz korzenna, taki typ nowojorski, przywodzący na myśl najpiękniejsze rapu lata. I do tego te bity wcale nie są tuzinkowe i zwyczajne, bo producenci okazują się być utalentowani i nie zadowalają się li tylko zawinięciem pętli na perkusji - kombinują, szukają nowych dźwięków, które nie będą brzmiały jak na każdej innej płycie. I nie mogę się oprzeć wrażeniu, że producenci robili swoje bity przy pięknej pogodzie, bo taki właśnie klimat wprowadza ta muzyka. Rzadko kiedy tytuł płyty aż tak pasuje do zawartości.
Skorup też się zmienił. Ma 'Nowe flow', nieco zmienił również sposób składania wersów i stał się jakby bardziej refleksyjny, a mniej dowcipny. Dalej 'w dobieraniu słów pomaga mu kunszt i spryt', dalej są to teksty, których słucha się wybornie i nie znajdziesz ich nigdzie więcej - to zawsze jest Skorup i nie pomylisz go z nikim innym. Tym razem jednak album jest bardziej osobisty, jak choćby w 'Adapter Daniel', w którym Skorup wraca do czasów dzieciństwa, do PRLu... Jest tu wiele przemyśleń i takich przekornych i takich poważniejszych, a nawet jest próba horrorcoru. Jest niby skorupowo i groteskowo, ale coś tu się zmieniło i nie za bardzo potrafię to zdefiniować. Skorup dorósł? Zgorzkniał? Złagodniał? Nie wiem, ale nie jestem pewien, czy mi się to podoba aż tak bardzo. A z całego tłumu gości, rozłożyła mnie na łopatki kolaboracja z Jareckim i Lilu w absolutnie bezbłędnym 'Takim'. Bo reszta jest średnia, no może jeszcze fajna jest frywolna gonitwa za gołymi babami z Mass Cypher aka Maniek Wielkopolski. A, no Dohtora Mioda mogę słuchać zawsze i wszędzie, bo lubię ta jego ślůnsko godka. Bo pozostali nie wryli mi się w pamięć swoimi występami - ot, byli.
No i to drżące serce mi zostało. Bo nie wszystko jest takie, jakbym sobie życzył. Jasne, to nadal jest świetna płyta, nadal nie znajdziesz drugiej takiej. Muzyka dobrana jest bardzo dobrze, Skorup niby w formie, ale kurde, czegoś mi tu brakuje. Coś tu nie bangla, a ja nawet nie wiem co. Płyty słucham z przyjemnością, już po raz kolejny i wiem, że do niej wrócę. Ale... Oj, nic tam. Bardzo dobra płyta.
OCENA: 5-\6 (trochę na wyrost, ale chuj tam)
czwartek, 17 października 2013
FLASZKI I SZLUGI - THE BEST OF FIS
Max Flo 2013
1. Tramwaj
2. Król i błazen
3. Bardzo dobrze
4. Między krwinkami
5. Świat się zjebał
6. Tramwaj drugi
7. Szmal, hajs, kapusta II
8. Zwolnij
9. Norma
10. Szmal, hajs, kapusta
11. Zaproś mnie
12. Intro
13. Asiearam uau
Flaszki i Szlugi. Dwóch braci z niewielkiej podlaskiej miejscowości, którzy bawią się rapem - o czym świadczy choćby sama nazwa zespołu i ksywy braci: Dźwiękowy Koleżka i Król Świata. I tak jak sama nazwa, nic to nie jest takie jak teoretycznie powinno...
Zgodnie z imieniem, muzykę robi tu Dźwiękowy Koleżka. To świetne, bujające i funkujące podkłady, przez które czasem przewijają się zaskakujące dźwięki. Ale to niby klasyka, ale zrobiona z takim pomysłem, że większość pełnopłatnych producentów powinna spłonić się rumieńcem wstydu. Tak się robi nowoczesne podkłady, z szacunkiem dla przeszłości, ale z duchem czasu. Nawet jeśli są tak wykręcone traki, jak 'Norma', to jest to poczynione z pełną premedytacją i ma być ku uciesze gawiedzi. Koleżka ma niebywałe wyczucie do produkcji, słuchanie labumu jest czystą przyjemnością
Bo przecież jest tu również Król Świata, 'diament wśród gówna, prowincjonalny rapper'. Królem zasadniczo jest, może jeszcze nie świata, może nie mikrofonu, ale kiedy wchodzi na majka... Technicznie bywa różnie, ale jego teksty, nie dość, że przykuwają uwagę, to jeszcze są bardzo inteligentne i pełne zgryźliwych przytyków oraz wręcz ociekające sarkazmem. Do tego Król ma kolosalny dystans do siebie i swojej pracy, dlatego za każdym razem odkrywasz coś innego. Słuchanie Króla zupełnie się nie nudzi. Co jakiś czas swoje wersy dale też Dźwiękowy Koleżka, ale jest on sporo słabszy na majku od swojego brata - tak technicznie, jak i lirycznie, choć i tak bije sporo legalistów na głowę. Goście? Jacy goście? Po co? Kto tu da radę z klimatem? Może DwaSławy...
Patrząc tylko na nazwę, wahałem się, czy mam to w ogóle włączyć, spodziewając się prowincjonalnego kabaretu. Ale na szczęście zawsze wolę sprawdzić, niż przypiąć łatkę po pozorach i dziękuję sobie za tę cechę, bo dzięki temu otrzymałem jeden z najlepszych nielegali w tym roku. Fantastyczna płyta. Dziękuję, Koleżko. Dziękuję, Królu. U made my day!
POBIERZ ILE WLEZIE
OCENA: 5\6
1. Tramwaj
2. Król i błazen
3. Bardzo dobrze
4. Między krwinkami
5. Świat się zjebał
6. Tramwaj drugi
7. Szmal, hajs, kapusta II
8. Zwolnij
9. Norma
10. Szmal, hajs, kapusta
11. Zaproś mnie
12. Intro
13. Asiearam uau
Flaszki i Szlugi. Dwóch braci z niewielkiej podlaskiej miejscowości, którzy bawią się rapem - o czym świadczy choćby sama nazwa zespołu i ksywy braci: Dźwiękowy Koleżka i Król Świata. I tak jak sama nazwa, nic to nie jest takie jak teoretycznie powinno...
Zgodnie z imieniem, muzykę robi tu Dźwiękowy Koleżka. To świetne, bujające i funkujące podkłady, przez które czasem przewijają się zaskakujące dźwięki. Ale to niby klasyka, ale zrobiona z takim pomysłem, że większość pełnopłatnych producentów powinna spłonić się rumieńcem wstydu. Tak się robi nowoczesne podkłady, z szacunkiem dla przeszłości, ale z duchem czasu. Nawet jeśli są tak wykręcone traki, jak 'Norma', to jest to poczynione z pełną premedytacją i ma być ku uciesze gawiedzi. Koleżka ma niebywałe wyczucie do produkcji, słuchanie labumu jest czystą przyjemnością
Bo przecież jest tu również Król Świata, 'diament wśród gówna, prowincjonalny rapper'. Królem zasadniczo jest, może jeszcze nie świata, może nie mikrofonu, ale kiedy wchodzi na majka... Technicznie bywa różnie, ale jego teksty, nie dość, że przykuwają uwagę, to jeszcze są bardzo inteligentne i pełne zgryźliwych przytyków oraz wręcz ociekające sarkazmem. Do tego Król ma kolosalny dystans do siebie i swojej pracy, dlatego za każdym razem odkrywasz coś innego. Słuchanie Króla zupełnie się nie nudzi. Co jakiś czas swoje wersy dale też Dźwiękowy Koleżka, ale jest on sporo słabszy na majku od swojego brata - tak technicznie, jak i lirycznie, choć i tak bije sporo legalistów na głowę. Goście? Jacy goście? Po co? Kto tu da radę z klimatem? Może DwaSławy...
Patrząc tylko na nazwę, wahałem się, czy mam to w ogóle włączyć, spodziewając się prowincjonalnego kabaretu. Ale na szczęście zawsze wolę sprawdzić, niż przypiąć łatkę po pozorach i dziękuję sobie za tę cechę, bo dzięki temu otrzymałem jeden z najlepszych nielegali w tym roku. Fantastyczna płyta. Dziękuję, Koleżko. Dziękuję, Królu. U made my day!
POBIERZ ILE WLEZIE
OCENA: 5\6
wtorek, 6 sierpnia 2013
BU - BYK
Max Flo 2013
1. Pókim ruby
2. Saga trwa
3. Ekipa bez lidera feat. RUFIJOK, KUBANIEC, EMRO
4. Jotkaenwupe
5. Uwielbiam ten stan feat. 3ODA KRU
6. Byk
7. Podstawa to postawa feat. JOT, BAS, BOB ONE
8. Wiesz jak jest
9. Dziękuję
10. Z przewodnika wędrownika feat. BIAK, MŁODY
11. Zołzo
12. Siła przebicia feat. MAJKEL, RAHIM
13. Właśnie tak feat. JARECKI, BRZUCH
14. W gąszczu bloków
15. Weterani feat. SKORUP, KARIM
16. Ostatnie pożegnanie
17. Wszystkiego istotnego feat. UDO, GRUBSON
18. Nim powrócę feat. JAHDECK, FAT MATTHEW
19. Wszystkiego istotnego 2 - BONUS TRACK feat. JAKÓB, SIWAS, KASZA, BRZOS, HAMSTER, MIRAHO, REPO, PUQ
3oda Kru to znany śląski skład, który dał nam m.in. Skorupa, Metrowego, GrubSona i właśnie Bu. Często chłop pojawia się na płytach z całej Polski, ale dopiero teraz zdecydował się na wydanie oficjalnego debiutu. Szczerze przyznam, że lubię Bu i wiązałem z tą płytą wiele nadziei...
Kiedy popatrzymy na listę producentów, mamy tu cały wachlarz bitmejkerów, niektórzy naprawdę fejmowi, część nie wychodzących do tej pory poza podwórko. Mamy tu takie osoby, jak Sebastian Tomczyk, Grubson, Zamot, Brak Prądu, Młody, Bob One, DJ BRK, Zetena, Grafit i Dino. Wbrew moim obawom, płyta jest spójna, choć stylistyka jest różna. Wszystko jest raczej oszczędne, osadzone w klasycznym rapie Złotej Ery - i tym nowojorskim, i tym g-funkowym ('Uwielbiam ten stan') i zainspirowany nieco wajbami regge, choć znajdzie się np. coś w klimacie Three 6 Mafia (tytułowy 'Byk'). Niby różne style, ale kawałki ustawione są w coś w rodzaju setów - nie przenikają się, a płynnie przechodzą ze stylistyki w stylistykę. Do tego coś, co lubię - porządna praca DJów: DJ Twardy Kark (Grubson czyli), DJ Bambus (3 X Klan, jeśli ktoś pamięta), DJ Meka, DJ Hopbeat, DJ HWR, DJ HAEM, DJ BRK.
Bu potrafi dać świetne rymy i to w niezłym stylu, ale... nie zawsze. Jego wejścia nie są równe niestety, czasem się potknie lub palnie głupotę, a za parę linijek może zaskoczyć sprytnym wersem. Czasem pociągnie coś po śląsku, co osobiście lubię, bo to nadaje kolorytu płycie - ale nie przejmujcie się, wszystko da się spokojnie zrozumieć, bo to nieczęste wypadki. Przez płytę przewija się również śmietanka ślunskiego rapu, od członków i przyjaciół 3ody, przez mniej znanych graczy. Ciężko wskazać tematykę - jest tak samo szeroka, jak spektrum podkładów. Bu i koledzy mówią o wszystkim i... niczym. Są traki poświęcone np. tacie Bu, melanżowaniu, miłości, ale rozjeżdża się to często w opowieści dziwnej treści i biega po obrzeżach.
Zmęczyłem się tą płytą. Niby to jest niezłe, są bardzo dobre traki ('Ekipa bez lidera', 'Jotkaenwupe', 'Właśnie tak') i nawet ciężko znaleźć jakiś słaby, ale jest to wszystko tak nużące i ciężkostrawne, że prawie poległem. Receptą na to jest wybrać sobie te najfajniejsze kawałki, a resztę... Cokolwiek. Mógłby to być taki dobry krążek, ale został spieprzony, przegadany, wymęczony. Za dużo tu wszystkiego, Bu przedobrzył.
OCENA: 3\6
1. Pókim ruby
2. Saga trwa
3. Ekipa bez lidera feat. RUFIJOK, KUBANIEC, EMRO
4. Jotkaenwupe
5. Uwielbiam ten stan feat. 3ODA KRU
6. Byk
7. Podstawa to postawa feat. JOT, BAS, BOB ONE
8. Wiesz jak jest
9. Dziękuję
10. Z przewodnika wędrownika feat. BIAK, MŁODY
11. Zołzo
12. Siła przebicia feat. MAJKEL, RAHIM
13. Właśnie tak feat. JARECKI, BRZUCH
14. W gąszczu bloków
15. Weterani feat. SKORUP, KARIM
16. Ostatnie pożegnanie
17. Wszystkiego istotnego feat. UDO, GRUBSON
18. Nim powrócę feat. JAHDECK, FAT MATTHEW
19. Wszystkiego istotnego 2 - BONUS TRACK feat. JAKÓB, SIWAS, KASZA, BRZOS, HAMSTER, MIRAHO, REPO, PUQ
3oda Kru to znany śląski skład, który dał nam m.in. Skorupa, Metrowego, GrubSona i właśnie Bu. Często chłop pojawia się na płytach z całej Polski, ale dopiero teraz zdecydował się na wydanie oficjalnego debiutu. Szczerze przyznam, że lubię Bu i wiązałem z tą płytą wiele nadziei...
Kiedy popatrzymy na listę producentów, mamy tu cały wachlarz bitmejkerów, niektórzy naprawdę fejmowi, część nie wychodzących do tej pory poza podwórko. Mamy tu takie osoby, jak Sebastian Tomczyk, Grubson, Zamot, Brak Prądu, Młody, Bob One, DJ BRK, Zetena, Grafit i Dino. Wbrew moim obawom, płyta jest spójna, choć stylistyka jest różna. Wszystko jest raczej oszczędne, osadzone w klasycznym rapie Złotej Ery - i tym nowojorskim, i tym g-funkowym ('Uwielbiam ten stan') i zainspirowany nieco wajbami regge, choć znajdzie się np. coś w klimacie Three 6 Mafia (tytułowy 'Byk'). Niby różne style, ale kawałki ustawione są w coś w rodzaju setów - nie przenikają się, a płynnie przechodzą ze stylistyki w stylistykę. Do tego coś, co lubię - porządna praca DJów: DJ Twardy Kark (Grubson czyli), DJ Bambus (3 X Klan, jeśli ktoś pamięta), DJ Meka, DJ Hopbeat, DJ HWR, DJ HAEM, DJ BRK.
Bu potrafi dać świetne rymy i to w niezłym stylu, ale... nie zawsze. Jego wejścia nie są równe niestety, czasem się potknie lub palnie głupotę, a za parę linijek może zaskoczyć sprytnym wersem. Czasem pociągnie coś po śląsku, co osobiście lubię, bo to nadaje kolorytu płycie - ale nie przejmujcie się, wszystko da się spokojnie zrozumieć, bo to nieczęste wypadki. Przez płytę przewija się również śmietanka ślunskiego rapu, od członków i przyjaciół 3ody, przez mniej znanych graczy. Ciężko wskazać tematykę - jest tak samo szeroka, jak spektrum podkładów. Bu i koledzy mówią o wszystkim i... niczym. Są traki poświęcone np. tacie Bu, melanżowaniu, miłości, ale rozjeżdża się to często w opowieści dziwnej treści i biega po obrzeżach.
Zmęczyłem się tą płytą. Niby to jest niezłe, są bardzo dobre traki ('Ekipa bez lidera', 'Jotkaenwupe', 'Właśnie tak') i nawet ciężko znaleźć jakiś słaby, ale jest to wszystko tak nużące i ciężkostrawne, że prawie poległem. Receptą na to jest wybrać sobie te najfajniejsze kawałki, a resztę... Cokolwiek. Mógłby to być taki dobry krążek, ale został spieprzony, przegadany, wymęczony. Za dużo tu wszystkiego, Bu przedobrzył.
OCENA: 3\6
piątek, 21 czerwca 2013
TWÓJ RUCH - BOB ONE
MaxFlo 2013
1. Otwarcie
2. Widzę dziś
3. Insomnia
4. Zostawiam
5. Jak jest
6. Daj z siebie wszystko feat. BAS TAJPAN
7. Twój ruch
8. Przestań
9. W co wierzysz
10. Polskie zoo
11. Nie trzeba
12. Słychać nas feat. BU
13. Może tak
14. Brokat
15. Granice feat. CHIEFTAIN JOSEPH
To już drugi solowy album Boba, który od czasu debiutu w 2008 nabrał sporo doświadczenia, dzięki występom na płytach innych polskich rapperów, ale i dzięki występom z największymi gwiazdami ragga na jednej scenie. Teraz Bob daje kolejną porcję swojej muzy - a pierwsze, na co zwróciłem uwagę, to świetna sesja zdjęciowa na okładce i wewnątrz...
Bob jest zdolnym chłopcem, dlatego większość produkcji jest jego. Trzy kawałki zrobił Redi, a po jednym Grand Papa Dziad, Zetena, DJ HWR, Młody i Grrracz. Niewątpliwą atrakcją krążka jest udział żywego jazz bandu - Upbeat Quartet. Podkłady, jak łatwo się spodziewać, to mieszanka klasycznego hip hopu (Zetena! Niezły trak 'Insomnia'), ragga (DJ HWR i jego 'Nie trzeba') i nowoczesnych brzmień (Grrracz), nie stroniąc nawet od orientalnych klimatów (świetne 'Polskie zoo' Rediego). To klasyczne brzmienie, tak czy siak, zdominowane jest przez bardziej aktualne i przyswajalne przez obecną publiczność dźwięki. Słucha się tego nieźle, ale muza nie porywa szczególnie, choć na plus należy zaliczyć skrecze DJ Gondka.
Bob One ma styl, jaki ma od lat - rymuje, toastuje, czasem zedrze gardło, wchodząc w typowe raggowe, chropowate nawijanie. Teksty są... Nie są tu najistotniejsze tak naprawdę. Tu bardziej działa klimat, wajb, jaki wprowadza Bob, bo współgra on z muzyką świetnie. Kawałki są imprezowo-życiowe, choć te dwa tematy mieszają się ze sobą doskonale. Bob ogarnia w sumie prawie cały album sam - jest tu tylko trzech gości. Mało udany Bas Tajpan, ledwo zauważalny Bu z 3oda Kru i brytyjski rasta Chieftain Joseph, fałszujący w refrenie. W zasadzie mogłoby ich w ogóle nie być...
Najlepsza ze wszystkiego jest okładka - wnętrze zdobią zdjęcia z podróży Światosława Wojtkowiaka, lejaut jest zaprojektowany ze smakiem - oglądałem i oglądałem. A płyta? W porządku, można posłuchać z przyjemnością, ale hitem nie będzie. Jest ok.
OCENA: 4\6
1. Otwarcie
2. Widzę dziś
3. Insomnia
4. Zostawiam
5. Jak jest
6. Daj z siebie wszystko feat. BAS TAJPAN
7. Twój ruch
8. Przestań
9. W co wierzysz
10. Polskie zoo
11. Nie trzeba
12. Słychać nas feat. BU
13. Może tak
14. Brokat
15. Granice feat. CHIEFTAIN JOSEPH
To już drugi solowy album Boba, który od czasu debiutu w 2008 nabrał sporo doświadczenia, dzięki występom na płytach innych polskich rapperów, ale i dzięki występom z największymi gwiazdami ragga na jednej scenie. Teraz Bob daje kolejną porcję swojej muzy - a pierwsze, na co zwróciłem uwagę, to świetna sesja zdjęciowa na okładce i wewnątrz...
Bob jest zdolnym chłopcem, dlatego większość produkcji jest jego. Trzy kawałki zrobił Redi, a po jednym Grand Papa Dziad, Zetena, DJ HWR, Młody i Grrracz. Niewątpliwą atrakcją krążka jest udział żywego jazz bandu - Upbeat Quartet. Podkłady, jak łatwo się spodziewać, to mieszanka klasycznego hip hopu (Zetena! Niezły trak 'Insomnia'), ragga (DJ HWR i jego 'Nie trzeba') i nowoczesnych brzmień (Grrracz), nie stroniąc nawet od orientalnych klimatów (świetne 'Polskie zoo' Rediego). To klasyczne brzmienie, tak czy siak, zdominowane jest przez bardziej aktualne i przyswajalne przez obecną publiczność dźwięki. Słucha się tego nieźle, ale muza nie porywa szczególnie, choć na plus należy zaliczyć skrecze DJ Gondka.
Bob One ma styl, jaki ma od lat - rymuje, toastuje, czasem zedrze gardło, wchodząc w typowe raggowe, chropowate nawijanie. Teksty są... Nie są tu najistotniejsze tak naprawdę. Tu bardziej działa klimat, wajb, jaki wprowadza Bob, bo współgra on z muzyką świetnie. Kawałki są imprezowo-życiowe, choć te dwa tematy mieszają się ze sobą doskonale. Bob ogarnia w sumie prawie cały album sam - jest tu tylko trzech gości. Mało udany Bas Tajpan, ledwo zauważalny Bu z 3oda Kru i brytyjski rasta Chieftain Joseph, fałszujący w refrenie. W zasadzie mogłoby ich w ogóle nie być...
Najlepsza ze wszystkiego jest okładka - wnętrze zdobią zdjęcia z podróży Światosława Wojtkowiaka, lejaut jest zaprojektowany ze smakiem - oglądałem i oglądałem. A płyta? W porządku, można posłuchać z przyjemnością, ale hitem nie będzie. Jest ok.
OCENA: 4\6
sobota, 15 czerwca 2013
SHINO HITO FINITO - K2
MaxFlo 2013
1. SumaStylów feat. JUKASZ
2. Taniec z diabłem
3. Fakenszit 2
4. Scena akcji (Shino Hito Finito LP)
5. Kołysanka
6. Praggamuffin
7. 7H
8. Arkadia
9. 2bon2b
10. Genesis
11. Oh no! feat. JUKASZ
12. Scena płaczu
13. Granice rzeczywistości
14. List
K2 został przygarnięty pod skrzydła MaxFlo i szykowany jest jako młoda gwardia labelu. Koleś ma już za sobą sporo występów gościnnych na legalnych płytach, ale na oficjalne wydawnictwo jeszcze nie czas. Jednak kiedy wyszło to demo, wiele osób się ucieszyło, bo K2 dał się poznać jako niezwykły emce.
Od jakiegoś czasu K2 współpracuje z jednym tylko producentem, Jukaszem, nic więc dziwnego, że znakomita większość płyty została wyprodukowana przez niego. Poza jednym kawałkiem zwiniętym z kawałka O.N.A. - dobry pomysł? Czy ja wiem... Jukasz prezentuje mieszankę - SumęStylów rapowych klimatów, choć sam wejściowy kawałek, 'SumaStylów' to nic innego, jak 'Whateva man' Redmana. Reszta jest już nieco bardziej oryginalna, od mózgotrzepów 'Fakenszit 2' po klasyczne brzmienia, jednak... 'Scena akcji', założyłbym się, że zajebana jest z Shadowville, a nie produkowana przez Jukasza... I chyba nie tylko ten jeden... No ale to tylko moje domysły... Większość płyty jest w klimacie tajemniczym i nieco melancholijnym, choć trafiają się szybsze kawałki.
K2 mnie lekko rozczarował. Owszem, ma flow jak skurwysyn i płynie po każdym rodzaju bitu - słuchać go to przyjemność. Jest jednak coś, co nie pozwala mi się cieszyć pełnią szczęścia - za bardzo przypomina mieszankę Pokahontaz z Buką. Pewnie zaraz zostanę zjebany za takie porównanie, ale nic nie poradzę, że tak mi się kojarzy. K moduluje głosem, faluje, daje podwójne, potrójne i powiększe, czasem podśpiewuje, ale to nie jest to bardzo oryginalne, zwłaszcza, kiedy przestawia akcenty (sprawdź zwłaszcza 'Genesis'). Za to wrzutki anglojęzyczne wychodzą mu całkiem nieźle, bo mają sens i świetnie są wkomponowane we flow, niezależnie od tego, czy komuś to może przeszkadzać.
Bez sensu. W sumie, na początku jarałem się techniką i flow K2. Ale potem robiło się coraz dziwniej, zwłaszcza, jeśli chodzi o muzę. Bo K robi swoją robotę, czasem odchodzi od tego pokahontazowego klimatu, więc chętnie posłucham jego kolejnej płyty. Ale muzyka musi się zmienić, bo coś tu jest nie tak...
OCENA: 4-\6
1. SumaStylów feat. JUKASZ
2. Taniec z diabłem
3. Fakenszit 2
4. Scena akcji (Shino Hito Finito LP)
5. Kołysanka
6. Praggamuffin
7. 7H
8. Arkadia
9. 2bon2b
10. Genesis
11. Oh no! feat. JUKASZ
12. Scena płaczu
13. Granice rzeczywistości
14. List
K2 został przygarnięty pod skrzydła MaxFlo i szykowany jest jako młoda gwardia labelu. Koleś ma już za sobą sporo występów gościnnych na legalnych płytach, ale na oficjalne wydawnictwo jeszcze nie czas. Jednak kiedy wyszło to demo, wiele osób się ucieszyło, bo K2 dał się poznać jako niezwykły emce.
Od jakiegoś czasu K2 współpracuje z jednym tylko producentem, Jukaszem, nic więc dziwnego, że znakomita większość płyty została wyprodukowana przez niego. Poza jednym kawałkiem zwiniętym z kawałka O.N.A. - dobry pomysł? Czy ja wiem... Jukasz prezentuje mieszankę - SumęStylów rapowych klimatów, choć sam wejściowy kawałek, 'SumaStylów' to nic innego, jak 'Whateva man' Redmana. Reszta jest już nieco bardziej oryginalna, od mózgotrzepów 'Fakenszit 2' po klasyczne brzmienia, jednak... 'Scena akcji', założyłbym się, że zajebana jest z Shadowville, a nie produkowana przez Jukasza... I chyba nie tylko ten jeden... No ale to tylko moje domysły... Większość płyty jest w klimacie tajemniczym i nieco melancholijnym, choć trafiają się szybsze kawałki.
K2 mnie lekko rozczarował. Owszem, ma flow jak skurwysyn i płynie po każdym rodzaju bitu - słuchać go to przyjemność. Jest jednak coś, co nie pozwala mi się cieszyć pełnią szczęścia - za bardzo przypomina mieszankę Pokahontaz z Buką. Pewnie zaraz zostanę zjebany za takie porównanie, ale nic nie poradzę, że tak mi się kojarzy. K moduluje głosem, faluje, daje podwójne, potrójne i powiększe, czasem podśpiewuje, ale to nie jest to bardzo oryginalne, zwłaszcza, kiedy przestawia akcenty (sprawdź zwłaszcza 'Genesis'). Za to wrzutki anglojęzyczne wychodzą mu całkiem nieźle, bo mają sens i świetnie są wkomponowane we flow, niezależnie od tego, czy komuś to może przeszkadzać.
Bez sensu. W sumie, na początku jarałem się techniką i flow K2. Ale potem robiło się coraz dziwniej, zwłaszcza, jeśli chodzi o muzę. Bo K robi swoją robotę, czasem odchodzi od tego pokahontazowego klimatu, więc chętnie posłucham jego kolejnej płyty. Ale muzyka musi się zmienić, bo coś tu jest nie tak...
OCENA: 4-\6
wtorek, 14 maja 2013
BLUES OD DNIA NARODZIN - NEILE & LIWEN LWC
MaxFlo 2013
1. Latam po chatach
2. Utopia
3. Blues od dnia narodzin feat. DJ WEEDJET
4. Jestem
5. Na lini ognia feat. DJ BULB
6. To właśnie ona
7. Bądź przy mnie
8. Blok widmo
9. Nie starczy tej butelki
10. Miłosny blues
11. Showbussines feat. NANA
12. Wataha
13. W miejskiej dziczy
14. Za oknem deszcz feat. DJ WEEDJET
15. Zawijam wrotki feat. DJ WEEDJET
16. 4 pory roku
Rahim ze swoją wytwórnią postanowił iść nieco innym torem. Założył MaxFloLab, aby promować tych rapperów, którzy są mniej znani i na legalu mogą ponieść komercyjną porażkę, jednak warci są sprawdzenia. Neile siedzi w rapie długo, jednak niewiele z tego wynikało - ile albumów wylądowało w szufladzie, to chyba tylko on wie. Ale Rahima przekonał...
Muzę wykonał w całości Liwen LWC z Przemyśla, znany, choć może słabo, z poprzedniej swojej 'Antologii' i paru produkcji na nielegalach śmigających po obrzeżach sceny. Ale to producent dość doświadczony, robiący klasyczne podkłady, choć z nieco innym podejściem. Wiele jest klawiszowych elementów - pianina przede wszystkim, trochę syntezatorów i innych tego typu instrumentów. Ale to brzmi ciekawie, choć bity są mało zróżnicowane. Czuć potencjał i nietuzinkowe podejście do robienia podkładów. Na adapterach grają DJ Weedjet (nieco słabszy) i DJ Bulb (mało wykorzystany, prawdę mówiąc).
Neile jest rzeczywiście osobą, której warto dać szansę.Ma charakterystyczny głos, zluzowane flow i teksty, które robią tę płytę. O czymkolwiek by ten emce nie mówił: polityce, uczuciach, rymowaniu i Bóg wie, czym jeszcze, tego się słucha. Bo niby nie ma tu żadnej ekwilibrystyki, ale w wersach sporo jest ironii i sarkazmu, celnych spostrzeżeń i ciekawych porównań. Neile nie zaprosił tu gości na majka, ale on wystarcza. 'Jestem' rozwalił mnie zupełnie, ale ciekwaych traków jest tu sporo więcej - 'Nie starczy tej butelki', 'Miłosny blues', czy 'Za oknem deszcz'. Dobre, rzekłbym kurewsko dobre.
Z zaskoczeniem przyjąłem Neilego w szeregach MaxFlow, ale to dobrze. To rapper, o którym warto usłyszeć i którego warto sprawdzić. Jest to bardzo dobra płyta, z ogromną ilością treści i intrygującymi podkładami Liwena. Propsy dla obu!
OCENA: 5\6
1. Latam po chatach
2. Utopia
3. Blues od dnia narodzin feat. DJ WEEDJET
4. Jestem
5. Na lini ognia feat. DJ BULB
6. To właśnie ona
7. Bądź przy mnie
8. Blok widmo
9. Nie starczy tej butelki
10. Miłosny blues
11. Showbussines feat. NANA
12. Wataha
13. W miejskiej dziczy
14. Za oknem deszcz feat. DJ WEEDJET
15. Zawijam wrotki feat. DJ WEEDJET
16. 4 pory roku
Rahim ze swoją wytwórnią postanowił iść nieco innym torem. Założył MaxFloLab, aby promować tych rapperów, którzy są mniej znani i na legalu mogą ponieść komercyjną porażkę, jednak warci są sprawdzenia. Neile siedzi w rapie długo, jednak niewiele z tego wynikało - ile albumów wylądowało w szufladzie, to chyba tylko on wie. Ale Rahima przekonał...
Muzę wykonał w całości Liwen LWC z Przemyśla, znany, choć może słabo, z poprzedniej swojej 'Antologii' i paru produkcji na nielegalach śmigających po obrzeżach sceny. Ale to producent dość doświadczony, robiący klasyczne podkłady, choć z nieco innym podejściem. Wiele jest klawiszowych elementów - pianina przede wszystkim, trochę syntezatorów i innych tego typu instrumentów. Ale to brzmi ciekawie, choć bity są mało zróżnicowane. Czuć potencjał i nietuzinkowe podejście do robienia podkładów. Na adapterach grają DJ Weedjet (nieco słabszy) i DJ Bulb (mało wykorzystany, prawdę mówiąc).
Neile jest rzeczywiście osobą, której warto dać szansę.Ma charakterystyczny głos, zluzowane flow i teksty, które robią tę płytę. O czymkolwiek by ten emce nie mówił: polityce, uczuciach, rymowaniu i Bóg wie, czym jeszcze, tego się słucha. Bo niby nie ma tu żadnej ekwilibrystyki, ale w wersach sporo jest ironii i sarkazmu, celnych spostrzeżeń i ciekawych porównań. Neile nie zaprosił tu gości na majka, ale on wystarcza. 'Jestem' rozwalił mnie zupełnie, ale ciekwaych traków jest tu sporo więcej - 'Nie starczy tej butelki', 'Miłosny blues', czy 'Za oknem deszcz'. Dobre, rzekłbym kurewsko dobre.
Z zaskoczeniem przyjąłem Neilego w szeregach MaxFlow, ale to dobrze. To rapper, o którym warto usłyszeć i którego warto sprawdzić. Jest to bardzo dobra płyta, z ogromną ilością treści i intrygującymi podkładami Liwena. Propsy dla obu!
OCENA: 5\6
czwartek, 9 maja 2013
SKŁADAK - GREG
MaxFlo 2013
1. Ruszaj W Taniec feat. WIS, MAXI
2. Nie Dla Fejmu feat. BUKA, SKOR, MATI
3. Nikt Mi Tego Nie Dał, Nikt Mi Tego Nie Zabierze feat. MŁODY M, SŁOŃ
4. Przeloty feat. FLINT, DIOX
5. Melodie Jutra feat. SKOR srednie
6. C-Z feat. CZES
7. Nadal feat. RR BRYGADA
8. Ejbry feat. KONI, MROKAS
9. Mój Świat feat. HOM GOTTI, RDI
10. Jestem Jak... feat. RY23, KOWALL
11. W Dół I W Górę feat. PEERZET
12. Etniczne Czystki feat. WASO, SHELLERINI
13. Osiedlowy Styl Życia feat. KOWALL, RY23, WASP
14. Mafia feat. RAFI, KONI
15. Prawo Do Gry feat. RR BRYGADA
16. Zimne Słowa feat. PUMEX
17. Mistrz Tu Jest feat. WSRH, KOBRA
18. Raj feat. EZDODE
19. Rozpierdol feat. KOPRUCH
Greg z Miliona Decybeli zwrócił już uwage na siebie współpracą z wieloma znanymi wykonawcami. Niedawno trafił do wytwórni MaxFlo, więc postanowiono wziąć jego traki z różnych stron i przedstawić tę postać bliżej na przykładzie składaka. Dobry ruch?
To, że Greg robi niezłe bity, to wie każdy, kto czai jego produkcje dla Buki, Gurala, Peerzeta, czy Kasty. Poznański rap, oparty na g-funkowych patentach, choć z różnymi wycieczkami w te lub tamte. Mocne bębny, głębokie basy, przewracające wnętrzności na lewą stronę, zachodnie piszczały, ciapkające pianina.Przyznam, że klimat albumu bardzo mi odpowiada, bo podkłady są wyważone i bujają głową - ciężko mi wybrać trak, który byłby słaby muzycznie.
Jako, że Greg współpracował z całą śmietanką sceny polskiej, wiadomo, że zaprosił przede wszystkim kumpli - w większości tych z górnej półki, bo praktycznie 80% ksywek jest szeroko znana. Nie wszyscy może wznieśli się na wyżyny, ale czepiać się też nie ma zasady... Na mnie najlepsze wrażenie wywarli Buka, Młody & Słoń, Flint & Diox, Rafi & Koni, WSRH & Kobra. Za to rozczarowałem się Brygadą RR, słabiej dał wersy Skor w swoim solowym traku, Hom Gotti & RDI wyszli zupełnie nijako (choć DJ wyciął skreczami hektar trawy!), Pumex jest dość specyficzny i nie musi się podobać... Reszta to sinusoida, która co jakiś czas opada lub rośnie, ale nie sięga nizin - chłopaki się wyrabiają na niezłym poziomie.
Fajnie. Nawet się jaram, bo wyszła bardzo porządna płyta. Nie jest równa, ma wady i choć najlepszą rzeczą są bity, to jest wielu emce, którzy trzymają tu wysoki poziom i miło tego posłuchać. Podoba mi się.
OCENA: 4+\6
1. Ruszaj W Taniec feat. WIS, MAXI
2. Nie Dla Fejmu feat. BUKA, SKOR, MATI
3. Nikt Mi Tego Nie Dał, Nikt Mi Tego Nie Zabierze feat. MŁODY M, SŁOŃ
4. Przeloty feat. FLINT, DIOX
5. Melodie Jutra feat. SKOR srednie
6. C-Z feat. CZES
7. Nadal feat. RR BRYGADA
8. Ejbry feat. KONI, MROKAS
9. Mój Świat feat. HOM GOTTI, RDI
10. Jestem Jak... feat. RY23, KOWALL
11. W Dół I W Górę feat. PEERZET
12. Etniczne Czystki feat. WASO, SHELLERINI
13. Osiedlowy Styl Życia feat. KOWALL, RY23, WASP
14. Mafia feat. RAFI, KONI
15. Prawo Do Gry feat. RR BRYGADA
16. Zimne Słowa feat. PUMEX
17. Mistrz Tu Jest feat. WSRH, KOBRA
18. Raj feat. EZDODE
19. Rozpierdol feat. KOPRUCH
Greg z Miliona Decybeli zwrócił już uwage na siebie współpracą z wieloma znanymi wykonawcami. Niedawno trafił do wytwórni MaxFlo, więc postanowiono wziąć jego traki z różnych stron i przedstawić tę postać bliżej na przykładzie składaka. Dobry ruch?
To, że Greg robi niezłe bity, to wie każdy, kto czai jego produkcje dla Buki, Gurala, Peerzeta, czy Kasty. Poznański rap, oparty na g-funkowych patentach, choć z różnymi wycieczkami w te lub tamte. Mocne bębny, głębokie basy, przewracające wnętrzności na lewą stronę, zachodnie piszczały, ciapkające pianina.Przyznam, że klimat albumu bardzo mi odpowiada, bo podkłady są wyważone i bujają głową - ciężko mi wybrać trak, który byłby słaby muzycznie.
Jako, że Greg współpracował z całą śmietanką sceny polskiej, wiadomo, że zaprosił przede wszystkim kumpli - w większości tych z górnej półki, bo praktycznie 80% ksywek jest szeroko znana. Nie wszyscy może wznieśli się na wyżyny, ale czepiać się też nie ma zasady... Na mnie najlepsze wrażenie wywarli Buka, Młody & Słoń, Flint & Diox, Rafi & Koni, WSRH & Kobra. Za to rozczarowałem się Brygadą RR, słabiej dał wersy Skor w swoim solowym traku, Hom Gotti & RDI wyszli zupełnie nijako (choć DJ wyciął skreczami hektar trawy!), Pumex jest dość specyficzny i nie musi się podobać... Reszta to sinusoida, która co jakiś czas opada lub rośnie, ale nie sięga nizin - chłopaki się wyrabiają na niezłym poziomie.
Fajnie. Nawet się jaram, bo wyszła bardzo porządna płyta. Nie jest równa, ma wady i choć najlepszą rzeczą są bity, to jest wielu emce, którzy trzymają tu wysoki poziom i miło tego posłuchać. Podoba mi się.
OCENA: 4+\6
środa, 8 maja 2013
DZIENNIK - RYBI
MaxFlo 2013
1. Dziennik
2. Mijam Cię
3. Względność feat. PORES
4. Dziś jest pięknie
5. Z tobą bez ciebie
6. Spacerując po ulicach feat. ŁADZISZ
7. Zawsze byłem inny
8. Opowiem Ci o dźwiękach
9. Emocje
10. Patrzysz, nie widzisz
11. PsychichalChill
12. W trzech osobach
13. Siła umysłu feat. VNM
14. Bądź świadom
15. Zrób to sam
Młody rapper z Leszna, Rybi, gra już sporo czasu, chociaż nie wydał wcześniej niczego konkretnego. Ale scena usłyszała o nim przy okazji MaxFloJam, gdzie zdobył nagrodę i różni ludzie zwrócili na niego uwagę. Ja też, dlatego skombinowałem sobie ten album.
Dodatkowym atutem był fakt, że całość muzyki została zrobiona przez jednego człowieka, którego produkcje od dawna mi się podobają: Ślimaka. Mocne perkusje, sample z klasycznych traków, które potrafią nieźle zabujać - słowem, prawdziwy rap, hip hop z duszą.
Problem był taki, czy Rybi dźwignie. I otóż dźwignął. Ma dobre flow i zero kłopotu z modulacją i przyspieszaniem i zwalnianiem we właściwych momentach, tak, że nie brzmi to sztucznie i jakby się potykał o wystające płytki chodnika. Rybi potrafi nawinąć o wszystkim, choć generalnie tematy krążą wokół spraw życiowych - jego wzlotach i upadkach. To dziennik Z życia młodego człowieka z niewielkiego miasta, który ma sprawy takie, jak każdy inny. A jeszcze gościnne występy... Pores z 3W? Nieźle. Ładzisz? Może być. VNM? Spoko. Naprawdę, nie ma się tu czego czepić - wręcz przeciwnie.
Dziennik rybiego trafia. Sprawia, że chce się tego słuchać, bo zwyczajnie jest fajny. Taki album, których zbyt wiele nie ma na podobnym poziomie. Bo w podziemiu albo coś jest denne albo równa średniej nijakiej albo wychodzi ponad poprzeczkę - to jest ten trzeci typ. I dobrze tak.
POCIĄGNIJ TO!
OCENA: 5-\6
1. Dziennik
2. Mijam Cię
3. Względność feat. PORES
4. Dziś jest pięknie
5. Z tobą bez ciebie
6. Spacerując po ulicach feat. ŁADZISZ
7. Zawsze byłem inny
8. Opowiem Ci o dźwiękach
9. Emocje
10. Patrzysz, nie widzisz
11. PsychichalChill
12. W trzech osobach
13. Siła umysłu feat. VNM
14. Bądź świadom
15. Zrób to sam
Młody rapper z Leszna, Rybi, gra już sporo czasu, chociaż nie wydał wcześniej niczego konkretnego. Ale scena usłyszała o nim przy okazji MaxFloJam, gdzie zdobył nagrodę i różni ludzie zwrócili na niego uwagę. Ja też, dlatego skombinowałem sobie ten album.
Dodatkowym atutem był fakt, że całość muzyki została zrobiona przez jednego człowieka, którego produkcje od dawna mi się podobają: Ślimaka. Mocne perkusje, sample z klasycznych traków, które potrafią nieźle zabujać - słowem, prawdziwy rap, hip hop z duszą.
Problem był taki, czy Rybi dźwignie. I otóż dźwignął. Ma dobre flow i zero kłopotu z modulacją i przyspieszaniem i zwalnianiem we właściwych momentach, tak, że nie brzmi to sztucznie i jakby się potykał o wystające płytki chodnika. Rybi potrafi nawinąć o wszystkim, choć generalnie tematy krążą wokół spraw życiowych - jego wzlotach i upadkach. To dziennik Z życia młodego człowieka z niewielkiego miasta, który ma sprawy takie, jak każdy inny. A jeszcze gościnne występy... Pores z 3W? Nieźle. Ładzisz? Może być. VNM? Spoko. Naprawdę, nie ma się tu czego czepić - wręcz przeciwnie.
Dziennik rybiego trafia. Sprawia, że chce się tego słuchać, bo zwyczajnie jest fajny. Taki album, których zbyt wiele nie ma na podobnym poziomie. Bo w podziemiu albo coś jest denne albo równa średniej nijakiej albo wychodzi ponad poprzeczkę - to jest ten trzeci typ. I dobrze tak.
POCIĄGNIJ TO!
OCENA: 5-\6
środa, 27 marca 2013
WSPANIAŁY WIDOK NA NIC INTERESUJĄCEGO - BUKA
1. Wspaniały widok (intro)
2. Wznieśmy toast
3. Nadzieja
4. Zamknij oczy feat. SKOR
5. Evviva larte
6. Dekada feat. MATI, K2
7. Biały królik
8. Orchidee
9. Piaski klepsydr feat. BISZ
10. Legal
11. Pan Antonim
12. Cyferblatów wichura feat. RAHIM
13. Zanim powiem nara
Po, nie oszukujmy się, sukcesie 'Pokoju 003' wiele osób zrzymało się, że to podróba Paktofoniki, że beznadzieja... Mnie tamten album rozwalił dowcipem, świeżością i klimatem. I kiedy wyszła nowa płyta, rzuciłem się na nią, chcąc nadal chłonąć ten rap w krzywym zwierciadle.
Muzycznie płyta jest nieco inna od poprzedniczki. Greg z Milionów Decybeli ('Evviva L'Arte'!!), DonDe ('Dekada'!), DiNO (oba kawałki: 'Legal' i 'Cyferblatów Wichura'), Magiera, Feru i Timothy Drake zrobili całkiem porządną muzykę, energiczną, ale nie zawsze do mnie trafiającą. Choć jest trochę tych bitów, które mają taki ładunek energii, że kiwasz się jak debil. Do tego dograli się na winylach DJ O2ld, DJ Bambus i DJ Hopbeat, choć są tylko w pięciu kawałkach. Muza, choć z początku lekko mnie zmuliła i rozczarowała, z biegiem płyty zmieniła moje nastawienie na niemalże euforię. Trochę mnie zdziwiła nowa maniera DonDe, który zaczął wplątywać w bity ostrzejsze gitary - co jednak nie przeszkadza wcale, wręcz przeciwnie.
Pierwsze wrażenie było jak: 'cholera, gdzie ten Buka?'. No ok, styl pozostał ten sam, śpiewny flow, te wersy, których czasem nie jesteś w stanie zrozumieć, bo Buka tak zawija, że wychodzi z tego jeden wielki bełkot. Ale to tylko czasem. Początkowe trzy traki są lekko melancholijne i zbyt poważne, bez tego, oczekiwanego przeze mnie, bukowego przekąsu i kąśliwej ironii. Ale to wszystko powraca dość szybko od świetnego 'Evviva l'arte', aż po . Buka to jednak jeden z najlepszych emce w kraju, bo potrafi nawinąć pod każdy podkład bez wychodzenia poza werble. Rymuje wolniej, szybciej, tu coś zaśpiewa, tu przyspieszy zdecydowanie - wydaje się, że da radę każdemu bitowi - nawet połamańcom takim jak 'Legal'. Wyraźnie widać jego umiejętności w porównaniu z Biszem - króry ma świetny tekst, ale wydaje mi się, że wyrabia na bicie ostatkiem sił... Oprócz Bisza, Buce wtórują koledzy z SumyStyli: Skor i Mati, K2 i Rahim, z którym zrobili obaj kawałek, który spokojnie mógł się znaleźć na nowym Pokahontaz i nikt nie zwróciłby uwagi na różnicę klimatu.
No w dupę. Co płyta, to strzał w 10. Spodziewałem się, że 'Wspaniały Widok...' znajdzie mi się w TOP5 roku, ale miałem obawy - co się nasiliło przez trzy pierwsze traki. Ale potem poleciało - płyta okazała się świetna, Buka rozwinął to, co pokazał na legalnym debiucie. Masz tu wszystko, za co lubisz Bukę: pomysły, celne pancze, autoironia i jadowity sarkazm, megaskillsy i porządną produkcją. Świetne.
OCENA: 5\6
sobota, 3 listopada 2012
REKONTAKT - POKAHONTAZ
Max Flo 2012
1. Rekontakt
2. Nie słuchaj
3. Niemiłość feat. PEZET
4. Róża wiatrów
5. Veto feat. ŁONA
6. Pompuj pompuj
7. Zawód piosenkarz
8. Kuszenie
9. Jeszcze raz feat. EMILYROSE
10. Misz masz
11. Stroboskopy
12. Nastroje feat. LILU
13. Straty po obu stronach
14. Sory feat. GRIZZLEE
15. Jak jest?
Oczekiwania były tak ogromne, że kiedy płyta ujrzała światło dzienne, to sprzedaż wysyłkowa zdecydowanie nie nadążała z obrabianiem wszelkich zamówień, płynących dosłownie zewsząd. Od 'Receptury' minęło 7 lat, Rahim jest mniej aktywny, Fokus za to bardziej, ale zagubił gdzieś świeżość. Po kawałku singlowym zacząłem mieć jednak spore nadzieje na... 'rekontakt'.
Bo jeżeli 'świeżość' to nie jest słowo, którym można określić muzykę na tej płycie, to jakim można innym? DiNO i DonDe wykonali kawał świetnej roboty, produkując progresywne kawałki, pełne energii, ale i tajemniczości, doskonale pasującej do założenia całości. Nie jest to grajm, ani żadne diskotechno w stylu nowy Pezet albo Kobra i Bezczel - to nowocześnie zagrane kawałki, które, owszem, mają sporą dozę elektroniki, ale ona nie dominuje, tylko uzupełnia. DiNO i DonDe znaleźli złoty środek na połączenie korzeni z przyszłością i zrobili na wskroś nowoczesną muzykę, która nie przeraża natężeniem brzęczenia i rzężenia, tylko jest doskonałym tłem dla emce.
Rahim i Fokus. Dwa style, tak różne, a pasują do siebie. Wydaje mi się, że Rahim wypada nieco lepiej, chociaż przyznam, że Fokus objawia się w nieco lepszym stylu, niż na zeszłorocznej solówce. Nie zrozumcie mnie źle, nadal obaj zjadają większość sceny nowatorskim podejściem i rozpoznawalnością stylu, ale jak na siebie, taki np. Fokus miał lepsze wejścia. Czasem nie bardzo wiadomo, o co im chodzi, ale i tak ogarniają majka lepiej, niż ostatnio, mimo, że na pewno można się czegoś czepnąć (choć Rahim jest wszechstronniejszy i brzmi lepiej). Zaproszeni na płytę goście, choć jest ich mało, dodają smaku (Smoku?) do tej całej zupy. Łona doskonale wczuł się w, obcy dla siebie, co by nie mówić, klimat i pokazał (znowu?), że jest świetny. Pezet, gdyby dostał taką muzykę (zamiast tej z 'Radio Pezet'), wyszłoby to na pewno o wiele lepiej. Śpiewające dziewczęta osładzają surowość pomysłu, choć Lilu jest na pewno za mało wykorzystana (if you know what I mean). No i na koniec toastujący Grizzlee wprowadza powiew Jamajki na pole bitwy, nawet jeśli Rahim uprzednio próbuje rege wajbów (całkiem nieźle nawet).
Już samo wydanie płyty zaskakuje - ascetyczne zewnętrze rozkłada się w trójwymiarowych rycerzy, czekających na (re)kontakt pośród swoich armii. Nie ma zbędnych zdjęć, propsów, podziękowań. Po co? Są tytuły, producenci i obrazy. Starczy. No cóż. Nie lubię zachwycać się płytami, okrzyczanymi hitem, zanim jeszcze wyszły, ale... Nie mogę tego nie zrobić. Bardzo mi przykro, ale chłopaki rozwalili system. 'Rekontakt' może do kogoś nie trafić, zgadzam się. Można mówić, że to na fali 'Jestem bogiem' zarobią krocie na płycie. Ale nie da się powiedzieć, że jest to słaba płyta, zwłaszcza w sferze muzycznej. Do mnie jednak to trafia i mówię, że jest to świetna płyta. Co więcej, jedna z najlepszych w tym roku! I możecie sobie płakać i mówić, że zwariowałem.
OCENA: 6-\6
1. Rekontakt
2. Nie słuchaj
3. Niemiłość feat. PEZET
4. Róża wiatrów
5. Veto feat. ŁONA
6. Pompuj pompuj
7. Zawód piosenkarz
8. Kuszenie
9. Jeszcze raz feat. EMILYROSE
10. Misz masz
11. Stroboskopy
12. Nastroje feat. LILU
13. Straty po obu stronach
14. Sory feat. GRIZZLEE
15. Jak jest?
Oczekiwania były tak ogromne, że kiedy płyta ujrzała światło dzienne, to sprzedaż wysyłkowa zdecydowanie nie nadążała z obrabianiem wszelkich zamówień, płynących dosłownie zewsząd. Od 'Receptury' minęło 7 lat, Rahim jest mniej aktywny, Fokus za to bardziej, ale zagubił gdzieś świeżość. Po kawałku singlowym zacząłem mieć jednak spore nadzieje na... 'rekontakt'.
Bo jeżeli 'świeżość' to nie jest słowo, którym można określić muzykę na tej płycie, to jakim można innym? DiNO i DonDe wykonali kawał świetnej roboty, produkując progresywne kawałki, pełne energii, ale i tajemniczości, doskonale pasującej do założenia całości. Nie jest to grajm, ani żadne diskotechno w stylu nowy Pezet albo Kobra i Bezczel - to nowocześnie zagrane kawałki, które, owszem, mają sporą dozę elektroniki, ale ona nie dominuje, tylko uzupełnia. DiNO i DonDe znaleźli złoty środek na połączenie korzeni z przyszłością i zrobili na wskroś nowoczesną muzykę, która nie przeraża natężeniem brzęczenia i rzężenia, tylko jest doskonałym tłem dla emce.
Rahim i Fokus. Dwa style, tak różne, a pasują do siebie. Wydaje mi się, że Rahim wypada nieco lepiej, chociaż przyznam, że Fokus objawia się w nieco lepszym stylu, niż na zeszłorocznej solówce. Nie zrozumcie mnie źle, nadal obaj zjadają większość sceny nowatorskim podejściem i rozpoznawalnością stylu, ale jak na siebie, taki np. Fokus miał lepsze wejścia. Czasem nie bardzo wiadomo, o co im chodzi, ale i tak ogarniają majka lepiej, niż ostatnio, mimo, że na pewno można się czegoś czepnąć (choć Rahim jest wszechstronniejszy i brzmi lepiej). Zaproszeni na płytę goście, choć jest ich mało, dodają smaku (Smoku?) do tej całej zupy. Łona doskonale wczuł się w, obcy dla siebie, co by nie mówić, klimat i pokazał (znowu?), że jest świetny. Pezet, gdyby dostał taką muzykę (zamiast tej z 'Radio Pezet'), wyszłoby to na pewno o wiele lepiej. Śpiewające dziewczęta osładzają surowość pomysłu, choć Lilu jest na pewno za mało wykorzystana (if you know what I mean). No i na koniec toastujący Grizzlee wprowadza powiew Jamajki na pole bitwy, nawet jeśli Rahim uprzednio próbuje rege wajbów (całkiem nieźle nawet).
Już samo wydanie płyty zaskakuje - ascetyczne zewnętrze rozkłada się w trójwymiarowych rycerzy, czekających na (re)kontakt pośród swoich armii. Nie ma zbędnych zdjęć, propsów, podziękowań. Po co? Są tytuły, producenci i obrazy. Starczy. No cóż. Nie lubię zachwycać się płytami, okrzyczanymi hitem, zanim jeszcze wyszły, ale... Nie mogę tego nie zrobić. Bardzo mi przykro, ale chłopaki rozwalili system. 'Rekontakt' może do kogoś nie trafić, zgadzam się. Można mówić, że to na fali 'Jestem bogiem' zarobią krocie na płycie. Ale nie da się powiedzieć, że jest to słaba płyta, zwłaszcza w sferze muzycznej. Do mnie jednak to trafia i mówię, że jest to świetna płyta. Co więcej, jedna z najlepszych w tym roku! I możecie sobie płakać i mówić, że zwariowałem.
OCENA: 6-\6
poniedziałek, 20 sierpnia 2012
GRUBY BRZUCH - GRUBSON & BRK
MaxFlo 2012
1. "Śniadanie"
2. A kto to ?!
3. Co słychać
4. Kiedy byłem cz. 2
5. System
6. Szansa
7. Imię
8. Niech się dzieje ...
9. Parchy
10. Zacieszacz feat. BU
11. Szybki "obiad"
12. "Siesta"
13. Można ?! Da się ?!
14. Złap za intro
15. Złap za ...
16. Pozytywka
17. "Podwieczorek"
18. Racja
19. Pasja feat. JARECKI
20. Ostatni raz
21. Kalorie feat. JARECKI
22. "Kolacja"
23. Przygody Grubego Brzucha feat. JOTOSKLEJA
Grubson nie jest wielce szanowanym wykonawcą, choć może głównie dlatego, że jest uwielbiany przez dzieciaki i zbiera mnóstwo propsów. Tym razem reprezentant 3oda Kru zgruBował się z DJ BRK, znanego z kolei ze współpracy z Jareckim i zrobili GRUBY z założenia projekt.
Kurcze, korzenna muza, pełno ciepłych sampli i fajnych, bujających riddimów, a wszystko to ociera się o najlepsze z czasów Golden Ery. Dęciaki, klawisze, wszystko cudnie się toczy w taki dokładnie sposób, jak lubię. A do tego skrecze BRK an klasycznych katach brzmią po prostu tak, jak za starych, dobrych czasów... Aż się prawie wzruszyłem. Ale nie, nie tylko mamy tu skostniały hip hop sprzed 20 lat - są również echa nowoczesności, ale nie są to bity nachalnie kapiące elektroniką, tylko potężne bangery, do poskakania i machania łbem jak szalony.
Co wszyscy chcą od Grubsona? Sprytnie sobie toastuje - tak, wiem, wali frazesami na lewo i prawo i to faktycznie jest jego minus - bo puste slogany na dłuższą metę mogą męczyć i wkurzać. Ale za to BRK dorzuci tu coś dowcipnie, tu coś z sensem i w sumie wszystko gra i buczy. Nie mam się za bardzo czego czepnąć, może tylko wywarzania drzwi przez Grubsona co parę wersów. Ale nie przeszkadza mi to aż tak bardzo. Tym bardziej, że Grubson i BRK nie są napuszeni i wykazują sporo poczucia humoru (zwłaszcza 'Kalorie' - totalna beka, ubaw po pachy :D). Obaj panowie pokazali, że nie muszą zapraszać czołówki sceny, żeby zrobić fajną płytę. Bardzo to dużo kawałków, które mnie po prostu 'wzięły' bez zapraszania od tyłu i puścić nie chciały, tylko miętosiły srodze.
Naprawdę, wiedziony ogólną tendencją do jebania Grubsona, chciałem i ja zjebać go sowicie. Nic z tego. Rozpieprzyła mnie ta płyta kompletnie. I trzyma rozpieprzonego jak po stodole siano widłami.
OCENA:5\6
1. "Śniadanie"
2. A kto to ?!
3. Co słychać
4. Kiedy byłem cz. 2
5. System
6. Szansa
7. Imię
8. Niech się dzieje ...
9. Parchy
10. Zacieszacz feat. BU
11. Szybki "obiad"
12. "Siesta"
13. Można ?! Da się ?!
14. Złap za intro
15. Złap za ...
16. Pozytywka
17. "Podwieczorek"
18. Racja
19. Pasja feat. JARECKI
20. Ostatni raz
21. Kalorie feat. JARECKI
22. "Kolacja"
23. Przygody Grubego Brzucha feat. JOTOSKLEJA
Grubson nie jest wielce szanowanym wykonawcą, choć może głównie dlatego, że jest uwielbiany przez dzieciaki i zbiera mnóstwo propsów. Tym razem reprezentant 3oda Kru zgruBował się z DJ BRK, znanego z kolei ze współpracy z Jareckim i zrobili GRUBY z założenia projekt.
Kurcze, korzenna muza, pełno ciepłych sampli i fajnych, bujających riddimów, a wszystko to ociera się o najlepsze z czasów Golden Ery. Dęciaki, klawisze, wszystko cudnie się toczy w taki dokładnie sposób, jak lubię. A do tego skrecze BRK an klasycznych katach brzmią po prostu tak, jak za starych, dobrych czasów... Aż się prawie wzruszyłem. Ale nie, nie tylko mamy tu skostniały hip hop sprzed 20 lat - są również echa nowoczesności, ale nie są to bity nachalnie kapiące elektroniką, tylko potężne bangery, do poskakania i machania łbem jak szalony.
Co wszyscy chcą od Grubsona? Sprytnie sobie toastuje - tak, wiem, wali frazesami na lewo i prawo i to faktycznie jest jego minus - bo puste slogany na dłuższą metę mogą męczyć i wkurzać. Ale za to BRK dorzuci tu coś dowcipnie, tu coś z sensem i w sumie wszystko gra i buczy. Nie mam się za bardzo czego czepnąć, może tylko wywarzania drzwi przez Grubsona co parę wersów. Ale nie przeszkadza mi to aż tak bardzo. Tym bardziej, że Grubson i BRK nie są napuszeni i wykazują sporo poczucia humoru (zwłaszcza 'Kalorie' - totalna beka, ubaw po pachy :D). Obaj panowie pokazali, że nie muszą zapraszać czołówki sceny, żeby zrobić fajną płytę. Bardzo to dużo kawałków, które mnie po prostu 'wzięły' bez zapraszania od tyłu i puścić nie chciały, tylko miętosiły srodze.
Naprawdę, wiedziony ogólną tendencją do jebania Grubsona, chciałem i ja zjebać go sowicie. Nic z tego. Rozpieprzyła mnie ta płyta kompletnie. I trzyma rozpieprzonego jak po stodole siano widłami.
OCENA:5\6
sobota, 31 marca 2012
ETOS KOWBOJA - SKORUP

1. Etos Kowboja
2. Truposz
3. Z Bandą feat. BRK, SIWYDYM, PROCEENTE, BAS TAJPAN, HK RUFIJOK, METROWY, MOPS, ESKOBAR
4. Inny Świat 4 feat. GRUBSON
5. Dziuple feat. ANDRZEJ SKORUPA
6. Dziadek feat. DJ HOPBEAT
7. Kłopot feat. ANDRZEJ SKORUPA
8. Miłość feat. SIWY
9. Skąd I Dokąd
10. Dziki Styl
11. Barowa Pogoda feat. DWOREK, MAJKEL
12. Musisz Wiedzieć
13. Eldorado feat. DJ HOPBEAT
14. Opowieść feat. BU
15. W Zależności feat. GUN J
16. Jesteś Ł
17. Solidarność feat. GANO
18. Stypa feat. DJ HOPBEAT
19. Polskie Country feat. MASIA
To już trzeci album Skorupa, jednego z bardziej oryginalnych raperów w naszym kraju. Skorup, jako dobrze wykształcony człowiek, ma dużo do powiedzenia i wiele do przekazania. Dlatego jest coraz częściej zapraszany do gościnnych występów na płytach innych wykonawców i z czystą ciekawością sięgnąłem po jego ostatnie wydawnictwo.
Płyta została wyprodukowana przez wielu producentów, takich jak Dino, Stahu, Snou, Suabeusz, Zioło Zioło, Goryl, Puzzel, Ńemy, a kilka traków również przez samego Skorupa. I od pierwszych dźwięków mnie ta płyta urzekła. Jest to dość specyficzna muza, ciężkawa, ale pięknie leci z toczącymi się perkusjami i genialnie współgra z nietypowym stylem Skorupa.
Bo Skorup jest unikatem na naszej scenie. Kiedy wchodzi na majka, od razu wiesz, że to on i od razu otrzymujesz bonusowego rogala na pysk. A przynajmniej ja tak mam. Bo i flow, i szczególny sposób akcentowania słów, i głos, zarówno jak genialne poczucie humoru, czynią Skorupa jednym z najciekawszych wytworów polskiego hip hopu.
To śląski ananas, a nie świadek Jehowy :) Dobre podsumowanie pada już w pierwszym traku i nie sposób nie godzić się z nim w sumie do końca. Im bliżej końca wprawdzie napięcie nieco opada, ale nie zmienia to faktu, że jest to prześwietna płyta i katuję ją srodze.
OCENA: 5+\6
wtorek, 8 listopada 2011
POKÓJ 003 - BUKA

1. Autobiografia (Intro)
2. Pokój 003
3. Wraca monster feat. RAHIM, DJ CIDER
4. Pierwsza miłość
5. Walkman
6. Super ziom feat. MAJKEL, BU, METROWY, SKORUP
7. Wyjebane feat. K2
8. Limit / DJ BAMBUS
9. Sprawdź środkowy / DJ BAMBUS
10. Alcatraz
11. True love / DJ HOPBEAT
12. Achtung
13. 37
14. Niepodległość feat. SKOR, MATI
15. Dr Skacz Song (Outro)
Buka z SumyStyli przyzwyczaił nas już do swojego wybuchowego stylu na poprzednich płytach, wydanych własnym sumptem. Teraz Buka solo wydaje swoją pierwszą oficjalną płytę, którą wyprodukował tym razem Greg z Milionów Decybeli. Muzyka, lekko funkująca i mocno bujająca i świeża stanowi bardzo mocny punkt płyty. Jeszcze mocniejszym atutem jest sam Buka ze swoją genialną sytylistyką i przedowcipnymi tekstami. To, co wyprawia MC na podkładach jest niesamowite, Buka się doskonale bawi rymami i flow, a wraz z nim słuchacz ma przednią zabawę. Cała stylistyka płyty odnosi się do szpitala psychiatrycznego, w którego klimat wprowadza nas już pierwszy trak i to szaleństwo nie opuszcza nas do końca. Często wspomagają Bukę na majkach koledzy z SumyStyli, co też nie wychodzi na złe.
Ogólnie rzecz biorąc, chyba jest to najświeższa płyta tego roku w Polsce, którą trzeba sprawdzić bo Buka to SU-PER ZIOM!
OCENA: 6\6
Subskrybuj:
Posty (Atom)