Pokazywanie postów oznaczonych etykietą patokalipsa. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą patokalipsa. Pokaż wszystkie posty

piątek, 1 maja 2015

ERIPE - OPIUM LP

Patokalipsa 2015

1. ELO KURWA 
2. Opium 
3. Wiń siebie    feat. USZER zDP, KIJU, PENX
4. Trajektoria lotu 
5. Katiusza    feat. BAZI, ZYGSON 
6. Nie będziemy kolegami 
7. Jebać leszczy 
8. Dynks Club    feat. DELEKTA   
9. Diego Sanchez    feat. KOJOT   
10. Jestem podziemiem
11. Reperkusje  
12. Obrażenia zewnętrzne 
13. Tartakiada    feat. QUEBONAFIDE 
14. Czasem się zastanawiam    feat. OXON, REVO 
15. Hajduszoboszlo 
16. Bez dwóch zdań 

    Nadal ciekaw jestem, kiedy Eripe będzie dostępny na legalu - może nigdy? Dość, że rapper może być pewien, że ilu sztuk fizyka sobie nie puści, tyle pójdzie na pniu, lud będzie się zachwycał, a na Glamie rozpęta się kolejna fala hejtu. A RIP i tak zrobi swoje i będzie śmiał się w kułak, że narobił szumu.
    Trochę się obawiałem patrząc na producentów, że muzyka nie będzie miała jebnięcia i będzie rozlazła - na szczęście nic z tych rzeczy. Tu prawie każdy numer ma pierdolnięcie - najwięcej dał tu coraz bardziej popularny TMK, który pokazał, że umie robić naprawdę konkretne i walące w łeb bity ('Diego Sanchez', 'Katiusza'). Poza nim są tu również Mario Kontrargument (w sumie on tu wygrywa, bo ma świetne dwa wejścia), Ksywabezdja, NoTime, Eigus (nieco drum'n'bassowy 'Reperkusje'), Jhn (ze swoim nieco rockującym 'Dynks Club'), Lanek (mocno syntetyczny i połamany, choć ciekawy 'Jestem podziemiem'), Szur (świetne połączenie kawałka klasycznego z nowoczesnym - bit do 'Obrażeń zewnętrznych jest jednym z ciekawszych tutaj), Nastyk i Mithal. I choć dużo jest tu ludzi odpowiedzialnych za muzykę, to jednak całość brzmienia ma tu ręce i nogi. Jest nowocześnie i dość elektronicznie, ale przyjemnie łupiące po uszach. Nieco klasycznie hiphopowego blichtru dodają DJe: Avens, DJ Noriz, DJ Gugatch i DJ Simple. 
    Eripe wchodzi na szczyty samouwielbienia, kiedy gada, że 'Muszę nagrać płytę, bo nie mam czego słuchać' - ale bądźmy szczerzy, ma podstawy ku temu. Scena dziś jest Teksasem, a wokal Eripe piłą mechaniczną - w sumie niezła kurwa masakra. Można hejtować tego emce, ale zazwyczaj wynika to tylko z tego powodu, że ktoś nie kuma tych wersów - 'moje pancze są denne - zwykle dwu' - bo Eripe sypie panczami z rękawa jak Diego Sanchez (dobra, Diego na ringu nie ma rękawów). Dostaje się kilku rapperom w 'Nie będziemy kolegami', dostaje się w zasadzie wszystkim wokół - totalny rozpiździaj trwa od początku do końca. Eripe nagrał album, na którym nie ma momentu na oddech - musisz uważać cały czas, bo możesz dostać w pysk, dziwko. Nawet kiedy rapper robi letniaki ku czci węgierskiego 'Hajduszoboszlo', pancze lecą w losowo wybranym kierunku: 'Pani Hela z pod Lublina trzyma w torbie żubra \ I bardzo ją interesuje co mam w kąpielówkach \ Pyta czy ją nasmaruje, w głowie się nie mieści \ Na taką starą rurę tylko WD-40'. No kurwa. Tu nawet ciężko wspominać o gościach, bo co tu można dodać? Zapropsuję tylko Revo (przewyborna zwrotka!) i Baziego, ale w sumie każdy daje tu sobie radę bez wstydu.
    Mówcie co chcecie, ale Eripe rozjebał system tym krążkiem. Owszem, jest tu kilka drobnych minusów, które jednak nie maja większego wpływu na całość. Daleko mi do gimbusa, w życiu w gimnazjum nie byłem, oceniam to, co słyszę. A słyszę rappera obdarzonego nie tylko stylem i techniką, ale również kąśliwym językiem, który nafaszerowany jest trotylem. Jak dla mnie, jeden z lepszych nielegali 2015 i mówcie co chcecie.

OCENA: 5\6   


niedziela, 18 stycznia 2015

PENX - DISSASTER

nielegal 2014

1. Intro
2. Dissaster
3. Matnia 
4. Przysłowia 
5. Zodiak 
6. Dziurawię kartki
7. Wolne słowa 
8. Wkurwia mnie    feat. DELEKTA
9. Flagi
10. Bragger 
11. Odwet 
12. Punches & Punches
13. Naga prawda   feat. ERIPE 
14. Krzyż na drogę 
15. Strange Man 
16. Bragger 2 
17. Ścisły umysł 
18. Zapomniałem   feat. BAZI, DEMON, REPEAT, USZER ZDP, ZYGSON
19. Nie ogarniam 
20. Pozostanę taki sam
21. Outro 

    To kolejna odsłona sagi Patokalipsy. Kolejny po Eripe solowy album. Zostawmy te głupoty i przepychanki z Pato w roli głównej, jakie obiegły scenę w zeszłym roku i skupmy się na samej muzyce. Penx reklamowany jest jako największy zjeb w Krakowie, więc spodziewałem się dobrej jazdy.
    Pozostając w ścisłej komitywie z Patokalipsą, Penx nie omieszkał zatrudnić na bity Nastyka, dzięki czemu znajdziemy tu sporo bitów z klimatem nagrań całego kru. Ale poza Nastykiem mamy tu Avensa, który oprócz intra i outra odpowiada tu również za skrecze, a także TMK, Adamo, Hociana, Kudela, Barana i Jana Taxky. Wszystko to są ciężkie, podziemne bity, nasączone elektroniką, choć z założenia oparte na klasycznych fundamentach. Tych syntetyków jest czasem więcej, czasem mniej (głównie u Taxky'ego są to bity raczej klasyczne, na dętych samplach, jadące jak czołg przez banię), jednak to nadal klimat i tak ciśnie prasą do gleby. Najbardziej elektroniczne bity zrobili Adamo ('Strange man' - nieco lecący new romantic, ale skądinąd całkiem niezły) i TMK. Klasyczno-elektroniczna muzyka, gdzie trafiają się gitary elektryczne, bywa  czasem lekko męcząca, ale jest niezła.     
    Penx jest chamski i nie pierdoli się w tańcu. Śle chuje w każdym, dowolnym kierunku - jego rap jest agresywny i wypełniony panczami i bragga. W zasadzie ciężko odnaleźć tu coś innego - przez ponad 70 minut mamy jebanie wszystkiego i wszystkich wokół. Nawet, jeśli w kawałku pojawia się świeży pomysł, aby odnieść się do różnych przysłów i zarymować battle rapsy wokół starych powiedzonek. 'Chuck Norris nie ma floty zgarniam hajs z obrotów dziwko \ Mów mi strażnik teksasu wjeżdżam z piłą mechaniczną \ Wole robić rapsy, niech to w głośnikach hula ci \ Muzyka schodzi na psy sorry nie sprawdzam pitbulla' Tak, ale Penx przynajmniej nie ukrywa, że ma niewyparzony ryj: 'mam się znowu ugryźć w język, musiałbym go odgryźć chyba'. Jednak spośród tej nieustannej kanonady panczy wyławiamy co chwila jakieś wersy, które chwytają za gardło, jak 'czemu Jezusa nie będzie, ktoś mu pokrzyżował plany'. To krakowska masakra tępym nożem. Gości nie ma zbyt wielu: to głównie kolesie z Patokalipsy: Zygson, Delekta i Eripe, choć oprócz nich znajdziemy tu wersy krakowskiego podziemia. Choć 'Zapomniałem' wypełniony jest rapperami przeciętnymi, to słucha się go fajnie, bo historyjki tu opisane bawią.
    W ogóle płyty się nieźle słucha, miałem (cały czas mam) zabawę, wyszukując kolejne smaczki i odkrywając następne pociski i odnośniki do bardzo wielu rzeczy - pokazuje to, że Penx ma szeroką wiedzę o świecie i nie jest to 'zwykły patol'. Owszem, ten nawał agresji może w którymś momencie nużyć, ale aby tego uniknąć, można sobie płytę podzielić na kawałki. Jednak czy kawałki, czy całość, Penx dał radę nagrać niezły krążek.

OCENA: 4\6


środa, 30 lipca 2014

PATOKALIPSA - DROGA KRAJOWA 0,7

nielegal 2014

1. Armia krajowa 
2. Klasyka gatunku
3. Wódka jointy karabiny    feat. FAZI
4. Ppowiedz im żeby wydupcali 
5. Hipokalipsa    feat. HIPOCENTRUM
6. Kosa w serce 
7. Świat jest pełen niedojebów 
8. O chuj tu chodzi dźentelmenie jebany
9. Patokalipsa (KSYWABEZDJA REMIX)           

    Skład jednego z objawień podziemia, Eripe, stał się bardzo znany głównie z powodu dziecinnego beefu z Miuoshem. Ale Delekta, Eripe, EsZet, Penx i Zygson mieli pokazać w rapie, kto komu buty powinien czyścić. Przyznam, że czytałem wypowiedzi i relacje zajść na koncercie z trzech stron: od Pato, od Miuosha i od widzów i wyraźnie krakowscy rapperzy przejebali sytuację, zachowując się jak przedszkolne ciapy. Znaczy, czy będą chociaż mocni w gębie?
    Wydawało mi się naturalnym, że Pato będzie leciało do surowych i ostrych podkładów, kojarzących się z czymś pomiędzy Złotą Erą, a podziemiem typu Jedi Mind Tricks. No i w zasadzie miąłem rację, mogę sobie uścisnąć prawicę. Najwięcej bitów zrobił tu Nastyk, dając te klasyczne podkłady tak samo, jak wplatając elektryczne gitary w muzykę dla zaostrzenia klimatu. Koco w 'Wódka jointy karabiny' przyszedł z bitem, którego nie powstydziłby się sam Vinnie Paz, opartym na jakimś symfonicznym samplu, morderca. Tylko TMK Beatz dał nowoczesny, syntetyczny trak, oparty na brzęczącym basie i klawiszach syntezatora - to taki wkręt, który burzy klasyczny klimat, ale za to przenosi nas w inna galaktykę, ot tak, dla urozmaicenia. Przyznam, że te podkłady do mnie trafiają i fajnie nakręcają tempo. do tego mamy sporo skreczy od DJ Simple, DJ Olsen, DJ Noriz, Avens i DJ Peksi - wszystko jest surowe i podziemne - doskonale pasuje do rapperów i ich panczy. 
    Spośród piątki rapperów podobno rządzi Eripe... Ma on bardzo złożoną wizję świata, w którym jest on sam w centrum akcji i rozdaje wrogom ciosy nie na oślep, tylko mierząc dokładnie w podbródek. Jednak ciężko jest wyciągnąć cokolwiek konkretnego z jego tekstów, bo jego liryka to całość. Tyle, że jego głosik może wkurwiać, nie? Poza RIPem jednak są tu przecież inni, całkiem zróżnicowani rapperzy. Delekta jest całkiem w porządku, trafiają mu się bardzo fajne wersy i trafne pancze. Eszet jest mocno przeciętny, taki podziemny wyrobnik jadący na dość dobrym poziomie, jednak bez wzlotów - to najsłabsze ogniwo Patokalipsy, jednak nadal lepszy od wielu podziemnych graczy. Penx ma lekko zgaszony głos i choć technikę posiada nienaganną, a teksty porządne, to czasem zamula na trakach. Za to Zygson rośnie na jednego z ciekawszych emce, bo nie dość, że ma fajny flow, to jeszcze jego pancze naprawdę trafiają w ryj: 'To smutne, bo plany miałem ambitne \ Dziś wódka, jointy, karabiny - gotowy na bitwę \ Bezludna wyspa, wkrótce moja mała Utøya \ Złoty chłopiec ze mnie żaden, ale walczę #De la Hoya \ Żyć po swojemu to dziś fikcja, kurwa ale przykre \ Więc dobrze wiesz jak mocno pierdolę ten system' albo 'Trzymam ich w garści, jak jebany King Kong \ Chcą polecieć liniami, to ich wyrzucę na Heathrow \ Śmieszne, tu nikt z nich tanio nie sprzeda skóry \ Artyści, lubią włazić w dupę #Freddie Mercury'. Zaproszonych gości nie ma wielu - Fazi od Spawaczy ogarną coś w rodzaju refrenu, ale pasuje tu idealnie, za to z Hipocentrum, przyznam, że rozjebał system na strzępy Oxon, który w zeszłym roku wydał bardzo fajny materiał i tym wejściem sprawił, że na następny będę czekał niecierpliwie.
    Spodziawałem się beki, ale wyznam skrycie, że to całkiem dobra produkcja. Chuj tam, to bardzo dobra produkcja, wcale niekoniecznie dla gimbazy, bo niektóre follow upy i hasztagi są zbyt skomplikowane dla dzieciaków. Rapperzy posługują się fajna technika i celnymi wejściami. Natomiast jedna rzecz jest tutaj dla mnie znamienna: umarł król, niech żyje król. Jakkolwiek Zygson nie zachował się w akcji z Miuoshem, jest on jednak zajebistym rapperem i jego wersy mogę wyciągać bez końca: 'Fikcją stały się sprawy 'face to face' \ Bo raperzy chcą mieć szybko sos, prędzej krzykną 'S.O.S.' albo 'Niejeden myśli, że trzyma poziom, buja miasta \ Do powiedzenia nie mają nawet chuja #kastrat \ Kalejdoskop - zmienia się branża, a jej grono \ Ciągle robi to samo w kółko #Tomasz Gollob' robią sporo lepsze wrażenie niż te od Eripe. I co najlepsze, najgorzy tutaj Eszet jest zaledwie średni. Podziemie ma się od kogo uczyć.

OCENA: 5\6