1. Jim Morrison feat. AD.M.A.
2. Żyjemy do dna
3. Jeśli boisz się żyć
4. Więcej feat. PENX
5. Wrzuć to na skórę feat. JODSEN
6. Mieliśmy być
7. Na miarę cięte
8. Liczę na Was feat. DEYS, ROVER
9. W górę
10. Trololo
11. W nieswoich skórach
12. Oddech
13. Czysty umysł feat. PAULINA
14. Jeden drink (Foux Blend)
15. Powodzenia (Foux Blend)
16. Wrzuć to na skórę (Buczer Remix)
Nie spodziewałem się szału po tej płycie, podszedłem do niej na zupełnym luzie - co będzie, to będzie. Głównie dlatego, że przecież znam nagrania obu panów i żaden z nich nie wywołuje u mnie gęsiej skórki ani drżenia ud. To, co zwróciło moją uwagę, to kilku interesujących gości, no i byłem ciekaw, czy będę w stanie wysłuchać całej płyty na bitach Fouxa.
Bo przyznam, że Foux nie należy do moich ulubieńców za konsoletą. Jakiś czas temu, kiedy dopiero pracował na swoją markę, wydawał mi się bardzo ciekawym producentem, ale potem zbyt skomplikował i rozwodnił brzmienie - tego właśnie się obawiałem i tutaj. Ale nie, raczej nie. Wbrew pozorom, album wyszedł spójnie, ale jest na tyle zróżnicowany, że jest tu nawet interesująco. Oczywiście, Foux zachowuje nowoczesne brzmienie, ale prezentuje nam tu pełną gamę różnych brzmień. Jest 'Żyjemy do dna' zupełnie w stylu jiggie, jest trapowy 'Jim Morrison', okraszony gitarą akustyczną 'Jeśli boisz się żyć', konkretne 'Więcej' i 'W górę', czy absolutny banger 'Trololo'... Jest tu naprawdę sporo porządnych bitów, które porządnie współbrzmią z Harym - a nawet bez niego są też na tyle fajne, że bujają. Okazało się, że obawiałem się niepotrzebnie, Foux stanął na wysokości zadania i wysmażył towar wysokiej jakości.
Hary zrobił spory postęp od '7 Grzechów' - każde wydawnictwo jest o krok lepsze. Już 'Petardy' miały siłę, ale na tym materiale rapper wbija się taranem w uszy. Nienaganne flow, płynące refreny i te wersy, tnące przy samej ziemi. Jednak jest istotna różnica pomiędzy wcześniejszymi nagraniami, a tym albumem. Nie ma tu już tyle bragga, trochę jakby Hary nie chciał się już kopać z koniem i olał. Przy czym nie owija w bawełnę i mówi prosto z mostu, na czym chce stać: 'nie będę pierdolił, że robię rap dla siebie, dla siebie to se kanapki zrobię'. Mamy tu zatem coś o życiu - tym szybkim, kiedy umiera się wcześnie. Pijemy i wpierdalamy specyfiki, 'mamy swoje życie, swoje dupy, wspólny rap, swoją butlę, swoje szlugi'. A jako wisienka, coś o dziarach. Czyli imprezy, hajs, dupy i rap. Akcja pojęta czysto w sposób hamerykański. A goście, o których wspomniałem, że są? Na pewno świetnie wypadł Penx - spokojnie wygrał tu kawałek dla siebie. Adma również wysoko na poziomie, nie można narzekać na zwrotkę Rovera, czy Buczera. Poniżej spodziewań wypadł tu jakiś bezpłciowy Deys i nijaki Jodsen.
W sumie powinna to być petarda, ale trochę brakuje. Przez godzinę jazdy z duetem zdarza się, że ciśnienie spadnie - zarówno, jeśli chodzi o bity, jak i wersy. Niemniej jednak to bardzo fajna pozycja z szufladki te nowoczesne brzmienia i ostry rapper. Warto sprawdzić, jedno z ciekawszych wejść w tym temacie.
OCENA: 5-\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz