1. Pył feat. JUSTYNA ŚWIĘS
2. Bieg feat. DJ EPROM
3. Zwiedzam świat
4. Wojna feat. KASIA NOSOWSKA
5. Ślady feat. JUSTYNA ŚWIĘS
6. Karate
7. Zemsta
8. Dzień dobry feat. DJ EPROM
9. Wróć feat. JUSTYNA ŚWIĘS
10. Mamut
11. Piwnica
Ludność już się tak nie jara faktem, że Fisz wydaje nowy album. Zwłaszcza młodzież, bo ci raczej są jak 'a kto to kurwa jest?'. Starzy słuchacze z rozrzewnieniem wspominają pierwsze dwa albumy solowe i może pare poszczególnych produkcji. Dziś Fisz wraz z bratem wywołuje głównie ciary u fanów muzyki jazzowej, ambientowej i Bóg jeden wie jak bardzo niszowej jeszcze.
Emade to już nie tylko producent, to twórca muzyki. Jest nieodrodnym synem swojego ojca i wbrew niektórym opiniom, wcale nie jedzie na plecach rodziciela. M.A.D. jest eklektyczny tak bardzo, że dla niego trzeba by stworzyć oddzielną szufladkę, bo z każdej, skubaniec, wystaje. Czasem nawet dość sporo. Ale, co najśmieszniejsze, to wciąż ma bardzo dużo wspólnego z hip hopem, nawet jeśli zwiedzamy przy okazji bardzo odległe szufladki. I nadal słychać, że obaj bracia tkwią głęboko w hip hopie i świetnie się tu czują - wystaczy sprawdzić 'Bieg' i 'Dzień dobry' - oba z udziałem DJ Eproma. Ale to nie jest zwyczajna płyta rapowa - to nawet nie jest płyta rapowa, choć bez wątpienia jej korzenie się tu właśnie kłębią. Emade, wraz z pomocą licznych muzyków, wykreował mocno elektroniczne brzmienie, jak w 'Pył', czy 'Zwiedzam świat', gdzie muzyka wchodzi niebezpiecznie w kręgi elektro popu, ale za to 'Wojna' jest naprawdę ciężkim kawałkiem, naładowanym nie tylko elektroniką, ale również zawodzącymi skrzypcami, które wprowadzają bardzo dużo niepokoju. I kiedy godzimy się już na tę elektronikę, nagle wchodzą 'Ślady' bluesa i jazzu. I tak w sumie w kółko: elektro pop, hip hop, blues.
Fisz też nie jest li tylko i wyłącznie rapperem. W ogóle inaczej - on jest wokalistą, tylko tyle, że potrafi rymować - moim zdaniem lepiej, niż śpiewać, ale mogę się przecież mylić. Zależnie od potrzeby, Fisz albo sprawnie składa wersy w naprawdę niezłe teksty, ale czasem zajmuje się melodeklamacją, by na przykład w duecie z Kasią Nosowską śpiewać te wojenne pieśni. Fisz idzie dalej - w 'Śladach' przypomina mi bardzo Everlasta z jego bluesowych solówek - może nie tyle głosem, ale feelingiem i klimatem. W ogóle chłopcy próbują tu niecodziennych rozwiązań, przeróżnych atmosfer i gatunków. I nawet do takiego hip hopowego numeru, jak 'Zemsta', Fisz śpiewa. Totalny misz masz, który nie do końca mnie przekonuje, pomimo często naprawdę fajnych tekstów.
Szczerze mówiąc, nie bardzo wiem, jak się do tego materiału odnieść. Nie chodzi o to, że tego hip hopu tu jest ok. 50% - i do tego mocno alternatywnego. Tego po Tworzywie trzeba się spodziewać. Ale ten album jest nieco przekombinowany i to dążenie braci Waglewskich do bycia 'off', przysuwa ich niebezpiecznie do bycia 'on' - wygląda to tak, jakby odsuwali się od tego rynku na siłę, nie zauważając faktu, że Ziemia jest okrągła i cofając się rakiem, zbliżają się z drugiej strony do tego, od czego uciekają. Tylko jakoś to się rozchodzi w szwach. Nie jest to złe, ale jakoś nie mogę się przekonać do końca...
OCENA: 3+\6
https://www.youtube.com/watch?v=XFZyiJsIroM&list=UUNREW4v2KM-y6HF96c6CsOQ Pierwsza relacja z koncertu Fisza we Wrocławiu, który promuje najnowszy album artysty. Warto zobaczyć! Jak zawsze klasa !
OdpowiedzUsuń