sobota, 23 sierpnia 2014

LUKASYNO - BARD

Non Koneksja 2014

1. Bard  
2. Znamię Kaina   feat. PIH
3. Kielich bez dna 
4. Czarne ptaki historii 
5. Rynsztok   feat. PEJA, KALI
6. Trzy królowe  
7. Zabierz mnie tam   
8. W imię ojca   
9. Oparty o ścianę  
10. Wczoraj jak dziś     feat. JURAS, ZEUS
11. Niezawróciłbym   
12. Amor patriae nostra lex   
13. Męski świat   
14. Koneksja non profit   feat. EGON, ZIOMEK, KRISO
15. Złoty strzał   feat. SOBOTA, NIZIOŁ
16. Dom jest tam gdzie sny   
17. Los emigranta 

    Nie można powiedzieć, że Lukasyno stoi w miejscu - nie ważne, lubisz go, czy nie. Jest to rapper bardzo świadomy swoich wschodnich korzeni, które bardzo często plączą się i wrastają w asfalt miejskiej ulicy. Jego trzeci solowy album wydaje się iść jeszcze bardziej w stronę tajemniczych duchów wschodu. Nie do końca wiadomo o co chodzi z okładką, na której Łukasz stoi w pióropuszu indiańskim, masce wilka z rogami jelenia - wszystko ozdobione ludowymi wzorami. Wygląda trochę jak z książek Sapkowskiego.
    Pamiętam doskonale kawałek z Missgod - bił na głowę donatonową 'Równonoc'. Był zrobiony z wyczuciem i z genialna wokalistką. Po okładce sądziłem, że Lukasyno pójdzie nieco w stronę słowiańskiego mistycyzmu i da nieco więcej takich numerów, przesiąkniętych wschodnimi czarami. Ale nie. Wprawdzie płyta zaczyna się dwoma typowo ulicznymi kawałkami od PSR, co może sygnalizować zupełnie inny klimat na płycie - ale po owych dwóch numerach wchodzi bardzo nowocześnie wyprodukowana płyta, a głównymi sprawcami stanu rzeczy są Ayon i Tymek - to właśnie oni robią te nowoczesne, njuskolowe podkłady. Są one dość porządne, spokojne, choć nie pozbawione ognia, jak np. w 'Rynsztoku', gdzie bit płynie mocno i tnie przy samej trawie. Z producentami współpracuje Marek Kubik - czy to wspomagając instrumantami, czy samemu robiąc dwa podkłady. Co do instrumentów - mamy tu pełen przekrój przez narzędzia służące wywoływaniu dźwięków: od najoczywistszych klawiszy i gitar, grają tu również akordeony, czy skrzydłówki (taki rodzaj trąbki). Mamy tu jeszcze dwa bity Krisa, a także Radka O. Muzyka jest niecodzienna - głównie dzięki wykorzystaniu bogatego instrumentarium, ale poza tym nie jest również źle. Jest nowocześnie, mrocznie (czasem wręcz monumentalnie), całkiem porządnie.
    Lukasyno nie należy do grona poetów. Jego teksty są proste, podające przekaz na tacy: to taka czysta prawda ulicy. Łukasz nie mówi o niczym innym, jak prawdziwe wartości i  nie chodzi tu o prawilne zachowanie w stosunku do ziomków i nie sypanie na psach, bycie prawdziwym. Nie, Lukasyno jest ponad tym zwyczajnym ulicznym gównem. On mówi o ciężkim życiu z perspektywy człowieka, a nie ulicznika. Wspomina czasy dzieciństwa, mówi o szacunku dla kobiet, piętnuje politykę i polityków, opowiada o zamiłowaniu do muzyki, życiu na emigracji. Jego powolne flow wzbogacone jest mocnym akcentowaniem każdego słowa, co sprawia wrażenie, że rapper pluje oskarżeniami, wyciągając palec w stronę tych, którzy stoją na drodze. Jego ciężkie wersy łagodzą żeńskie refreny, które występują tu w obfitości. Śpiewa Kfartet, Justyna Porzezińska, Julianna Dobrosz, ale i tak największe wrażenie robią Południce, wykonujące refren z tą wschodnią swadą, która tak podobała mi się u Missgod. Ale przecież oprócz słowiczych głosów pań, Lukasyno zaprosił na majki też rapperów - głównie znanych i uznanych. PiH popiszczał trochę bzdetów i szczerze mówiąc, umie dużo więcej. Dobry jest numer 'Rynsztok', gdzie Peja wszedł z nieco zaskakującym stylem, a Kali jest w całkiem niezłej formie. Drugim posse trakiem, który jest naprawdę mocny, jest 'Wczoraj jak dziś', gdzie Zeus niszczy kolegów, a Juras rymuje o nieogolonych cipach aktorek - ten to ma grację pijanego słonia... Reszta jest mocno przeciętna - może tylko Sobota pokazuje się z lepszej strony, a Nizioł na pewno wokalem.
    To jedna z tych płyt, którym nie dawałem większych szans na powodzenie przed odsłuchem. A jednak, mimo kilku wad, to bardzo porządna płyta. Wadami jest nieco zawiesisty, męczący trochę syntetyczny klimat oraz sam Lukasyno, który choć stara się zrobić wszystko jak najlepiej, wciąż jest taki sam podczas rymowania. Natomiast propsy dla Łukasza za wymyślanie nowych dróg, realizowanie kolejnych idei. To nie jest taka zwyczajna płyta uliczna - to w ogóle nie jest płyta uliczna. To płyta o życiu, przesiąknięta wartościami, które zanikają, patriotyzmem (ale nie nacjonalizmem!), szacunkiem dla przodków i historii. Słucha się tego całkiem dobrze - to chyba najlepsza płyta rappera.

OCENA: 4\6          


1 komentarz:

  1. Rynsztok to najlepszy numer, goście wypadli znacznie lepiej, Kali wymiótł. Słucham nadal tej płyty i czasami głos Lukasyna mnie męczy. Koleś tak trochę bez emocji i w ten sam sposób rapuje. Głosy kobiece ratują tę płytę.

    OdpowiedzUsuń