wtorek, 12 stycznia 2016

FILIPEK - ROZDZIAŁ DWUDZIESTY

nielegal 2015

1. Nienawidzę Urodzin     lema
2. Nikt Jak Ja    peete
3. Polish Beauty   essex
4. Skłamię Tylko Raz      teken
5. Too Late        barre
6. Byłem Nikim     peete
7. Baby, Don't Cry    walchuck
8. Hajs, Sex, Sny, Blask     peete
9. Każdy Grzesznik Po Mnie   foux
10. Praca Rapera (Outro)    wojdys

    Fifi staje się jednym z najbardziej płodnych rapperów na podziemnej scenie. Wszak to już drugi album Filipka w tym roku. I o ile zeszłoroczny debiut mi się całkiem podobał, to już 'Beletrystyka' nie siadła. Było nudno i nijako. Pomimo, że Fifi jest niezłym rapperem, również mnie wtedy rozczarował. Czy ten rozdział coś zmieni?
    Znowu pełno tu różnych producentów: ośmiu na 10 podkładów to sporo. No i jest tu klimat dość zróżnicowany, od syntetycznych trapsów, aż po gitarowe, ostre traki. Najczęściej pojawia się tu PeeTe, bo aż w trzech kawałkach. Przyznam, że podkład do 'Nikt jak ja', oparty o sample z kawałka Myslovitz, wyszedł naprawdę intrygująco, tak samo jak pozostałe - rockowo-bluesowe, czerpiące garściami z polskiego rocka.  Lema, Teken, Foux, Walchuck i Barre dali dość przeciętne, njuskulowe podkłady, Essex za to wszedł w te plastiki w 'Polish beauty' jak nóż w masło - ciężki, syntetyczny bas, melodia zbudowana z wokalnych ścinków - całkiem niezła rzecz. Ale takich 'naprawdę niezłych rzeczy' nie ma tu zbyt wiele, Filipek powtórzył błąd z 'Beletrystyki' - za dużo producentów, za mało siły, bo większość tych bitów jest zwyczajnie nijaka i mnie denerowała, co w zestawieniu z monotonną retoryką Filipka zaczynało być nie do zniesienia. 
     Filipek jest zbyt nierówny. Jego monotonne flow może męczyć i denerwować, ale przecież technikę ma całkiem niezłą. Z tej plątaniny rymów - gorzkich i bez happy endu, można wyłowić trochę błyskotliwych wejść: 'a może jak ojciec pójdę do państwówki i kurwa do końca oleję te rapsy \ będę czekał na 13-stkę jak Roman Polański' albo równie dobre 'nie daję ci róż, bo nie lubię kwiatów, częściej niż bukiet puszczałem wiązankę'. I znowu - nie ma gości, Fifi jest sam - czy to dobrze, czy źle - kwestia uznania. Moim zdaniem przydałby się ktoś, kto ubarwiłby swoim wejściem ten album.
    Kolejna próba, która przejdzie bez większego echa. Filipek jest niezły, ale męczący. Do tego wybiera sobie podkłady które zamiast podkręcać tempo, raczej je gaszą i wychodzi ciężkostrawna papka, z której wylatują co jakiś czas niezwykle błyskotliwe wersy. Lepiej niż ostatnio, ale i tak mało, jak na Fifiego.

OCENA: 4-\6

JEDEN Z CIEKAWSZYCH UTWORÓW Z TEGO ALBUMU

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz