0. Narrenturm
1. Legion głosów
2. Mindfuck
3. Babel
4. Flaki
5. Podróż
6. Widziałem
7. Jurodiwy
8. Opowiedz mi o swoich planach
9. Nic przez c z kreską
10. Prometeusz
11. Deus ex machina
12. Miecz czy bicz
13. Pielgrzym
14. Brzytwa Ockhama
Bydgoscy muzycy (bo myślę, że B.O.K. to coś więcej, niż tylko 'ten rapowy skład') powracają z kolejnym syfem do wepchnięcia w twoje uszy. Album już zbiera poklask, choć nie brak głosów o tym, że hip hop to nie kurwa wieczorek poetycki i nikt nie rozumie, o czym Bisz pierdoli. Prawda jak zwykle zapewne leży po środku, ale ja to muszę obadać na własne uszy. 'W Stronę Zmiany' pozostawił po sobie dość pozytywne wrażenie, choć nie wracam często do tego krążka - znacznie częściej do solowego Bisza. I z tymi mieszanymi uczuciami wlazłem w ten 'Labirynt Babel'.
Muzyka, którą sprawił Oer nie jest czymś, do czego znajdziesz porównanie i odnośnik na całej naszej scenie. To złożona muzyka, grana na żywo przy użyciu instrumentów: perkusji, basu, gitar, skrzypiec, czy klawiszy. Wcale nie oznacza to, że dostajemy jazzowy flejwor spod znaku The Roots. O nie! Te bity są poskładane jak puzzle z 10.000 części. Ubarwione samplami, skreczami DJ Paulo, zmianami tempa, wokalami Kay'a. Nie jest to muzyka najłatwiejsza w odbiorze, często nieco może drażnić swoim brudnorockowym feelingiem, zbyt ambientowym wajbem, czy sznytem rodem z festiwalu w Kołobrzegu. Osobiście nie mogę strawić 'Widziałem', ale z drugiej strony jest bit od 'Opowiedz mi o swoich planach', który przeniósł mnie wręcz do ery cyberpunka. Równie nieprzyzwoicie brzmi osadzenie 'Podaruj mi trochę słońca' na tym pulsującym, syntetycznym basie, na bazie elektrycznych gitar i organów Hammonda. Jest tu bardzo równo, intrygująco, choć nie zawsze w pełni satysfakcjonująco.
Bisz rośnie na geniusza sceny, bez kitu. Nie dość, że jego nienaganna technika idealnie płynie po bitach, to jeszcze jego teksty są przemyślane i tak zgłębione, że ciężko to ogarnąć za pierwszym razem. Ile razy bym płyty nie słuchał, za każdym razem wpada mi w ucho coś nowego, kolejny hasztag, kolejny przytyk do szeroko pojętej kultury światowej. 'Wśród przeciętnych głów mam magiczną dynię #Kopciuszek \ Moja gwiazda nie prowadzi, lecz odsyła dalej #asterysk \ Chcesz chłodnych kalkulacji? - Odradzam Ci się jak Feniks \ Życie zamęczyło mnie, więc zamęczę je ja \ Przejdę do historii z klasą nim przejdę do Playa \ Jeśli ktoś Ci wciśnie bubel, jedno pewne: nie ja \ Nawet jeśli wbijam w Ciebie Babel, weź nie peniaj'. Przy tych tekstach warto mieć przed nosem tekst, żeby przyswajać to, co mówi Bisz. Rzeczywiście, jest to mocno intelektualne, ale nie powiem, żebym nie rozumiał, o co chodzi. Wręcz przeciwnie, przekaz wydaje się dość jasny, a hasztagi, choć często zaskakują, są przejrzyste. Jasne, jak ktoś nie skończył podstawówki to odniesienie do 'Idioty' Dostojewskiego nic mu nie powie - a może właśnie powinno... I doskonale, że nie ma tu gości, bo któż ma Biszowi dorównać kroku w tym labiryncie?
To płyta pełna, by nie rzec spełniona. Podoba mi się dużo bardziej, niż 'Pchamy ten syf', Bisz wzlatuje naprawdę wysoko. Kawałki, które wywarły na mnie największe wrażenie, to 'Mindfuck' i 'Opowiedz mi o swoich planach', ale dobrych jest tu sporo. To płyta, którą należy obadać, bo jest tego warta - zwłaszcza Bisz. Ale na pewno nie jest to płyta roku.
OCENA: 5-\6
Ostatnia płyta B.O.K to "W stronę zmiany", nie ma nawet takiej płyty jak "Pchamy ten syf". Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo tak, to prawda... Jednak napis na okładce Pchamy Ten Syf jest znacznie bardziej widoczny, niż sam tytuł... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń