niedziela, 18 stycznia 2015

PENX - DISSASTER

nielegal 2014

1. Intro
2. Dissaster
3. Matnia 
4. Przysłowia 
5. Zodiak 
6. Dziurawię kartki
7. Wolne słowa 
8. Wkurwia mnie    feat. DELEKTA
9. Flagi
10. Bragger 
11. Odwet 
12. Punches & Punches
13. Naga prawda   feat. ERIPE 
14. Krzyż na drogę 
15. Strange Man 
16. Bragger 2 
17. Ścisły umysł 
18. Zapomniałem   feat. BAZI, DEMON, REPEAT, USZER ZDP, ZYGSON
19. Nie ogarniam 
20. Pozostanę taki sam
21. Outro 

    To kolejna odsłona sagi Patokalipsy. Kolejny po Eripe solowy album. Zostawmy te głupoty i przepychanki z Pato w roli głównej, jakie obiegły scenę w zeszłym roku i skupmy się na samej muzyce. Penx reklamowany jest jako największy zjeb w Krakowie, więc spodziewałem się dobrej jazdy.
    Pozostając w ścisłej komitywie z Patokalipsą, Penx nie omieszkał zatrudnić na bity Nastyka, dzięki czemu znajdziemy tu sporo bitów z klimatem nagrań całego kru. Ale poza Nastykiem mamy tu Avensa, który oprócz intra i outra odpowiada tu również za skrecze, a także TMK, Adamo, Hociana, Kudela, Barana i Jana Taxky. Wszystko to są ciężkie, podziemne bity, nasączone elektroniką, choć z założenia oparte na klasycznych fundamentach. Tych syntetyków jest czasem więcej, czasem mniej (głównie u Taxky'ego są to bity raczej klasyczne, na dętych samplach, jadące jak czołg przez banię), jednak to nadal klimat i tak ciśnie prasą do gleby. Najbardziej elektroniczne bity zrobili Adamo ('Strange man' - nieco lecący new romantic, ale skądinąd całkiem niezły) i TMK. Klasyczno-elektroniczna muzyka, gdzie trafiają się gitary elektryczne, bywa  czasem lekko męcząca, ale jest niezła.     
    Penx jest chamski i nie pierdoli się w tańcu. Śle chuje w każdym, dowolnym kierunku - jego rap jest agresywny i wypełniony panczami i bragga. W zasadzie ciężko odnaleźć tu coś innego - przez ponad 70 minut mamy jebanie wszystkiego i wszystkich wokół. Nawet, jeśli w kawałku pojawia się świeży pomysł, aby odnieść się do różnych przysłów i zarymować battle rapsy wokół starych powiedzonek. 'Chuck Norris nie ma floty zgarniam hajs z obrotów dziwko \ Mów mi strażnik teksasu wjeżdżam z piłą mechaniczną \ Wole robić rapsy, niech to w głośnikach hula ci \ Muzyka schodzi na psy sorry nie sprawdzam pitbulla' Tak, ale Penx przynajmniej nie ukrywa, że ma niewyparzony ryj: 'mam się znowu ugryźć w język, musiałbym go odgryźć chyba'. Jednak spośród tej nieustannej kanonady panczy wyławiamy co chwila jakieś wersy, które chwytają za gardło, jak 'czemu Jezusa nie będzie, ktoś mu pokrzyżował plany'. To krakowska masakra tępym nożem. Gości nie ma zbyt wielu: to głównie kolesie z Patokalipsy: Zygson, Delekta i Eripe, choć oprócz nich znajdziemy tu wersy krakowskiego podziemia. Choć 'Zapomniałem' wypełniony jest rapperami przeciętnymi, to słucha się go fajnie, bo historyjki tu opisane bawią.
    W ogóle płyty się nieźle słucha, miałem (cały czas mam) zabawę, wyszukując kolejne smaczki i odkrywając następne pociski i odnośniki do bardzo wielu rzeczy - pokazuje to, że Penx ma szeroką wiedzę o świecie i nie jest to 'zwykły patol'. Owszem, ten nawał agresji może w którymś momencie nużyć, ale aby tego uniknąć, można sobie płytę podzielić na kawałki. Jednak czy kawałki, czy całość, Penx dał radę nagrać niezły krążek.

OCENA: 4\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz