1. Intro
2. V.E.T.O. Vraca
3. Uwaga pomysł!
4. Miasto zepsute do szpiku kości
5. Sezon pełen pokus
6. Ballada o... feat. SBF, FAUST, W.A.M., DŻODŻO, JOGAS, GENY
7. Ja to mam szczęście feat. FRANEK
8. Takie czasy
9. Widziałbym się tam
10. Co to był za dzień feat. DIOX
11. Mam ochotę na chwileczkę zapomnienia
12. Sądy, urzędy...
13. Jestem kim byłem feat. OBYWATEL MC
14. Kamyk Zielony 2 feat. FRANEK
15. Kocha, nie poczeka feat. FABSTER
16. Marzy mi się świat...
Pionierzy polskiego rapu wracają. Dawno niesłyszany Radoskór i Pęku, który wprawdzie dał o sobie niedawno znać, ale bez wybuchów i dość po cichu, choć na legalu. Powroty tzw. legend rzadko kiedy powodują euforię, prędzej rozczarowanie i srogi zawód. Te dziesięć lat temu nie było za bardzo w czym wybierać, więc siłą rzeczy fani rapu z tamtego okresu wspominają Veto z rozrzewnieniem. Ale dziś...?
Muzyka hula - to powrót może nie tyle do Złotej Ery, co przełomu wieków ze szczyptą nowoczesności. Ponad dekadę wstecz zabiera nas na pewno radomski producent LuckyLoop, 200kila, Fabster (fajny, dudniący basem 'Co to był za dzień' - zresztą, on dał tu bardzo bujające, wręcz nieco czasem funkowe podkłady), KaWueS i DJ 600V, który powrócił w 'Ja to mam szczęście' do swojego stałego zestawu perkusyjnego, opartego na dźwiękach walenia w pudełka po lekarstwach. Bardziej w dzisiejszym, 'aktualnym' stylu robi bity Gruby, wrzucając do 'Veto wraca' dźwięki kojarzące się z tymi njuskulowymi trakami. Gdzieś pośrodku tkwią Sakier, Młody G.R.O. i Młodociany. Co nam z takiej mikstury wynika? Płyta jest muzycznie zróżnicowana na tyle, żeby nie nudzić i spójna tak, aby się nie rozłaziła. Owszem, można by to wszystko pewnie zrobić lepiej, ale jest tu parę podkładów, które naprawdę włażą w banię. Na pewno muza jest ciekawsza, niz liryka, bo...
Radoskór powrócił? Kasa się skończyła? Komu zajebać za ten pomysł? Charakterystyczny wokal i lekkie seplenienie nie wystarczą, żeby się wyróżniać spośród setek rapperów. Zwłaszcza, kiedy ma się tak prostackie i wtórne wersy: 'widziałbym sie tam, gdzie bym się widział, jakiś fart by tu się przydał'. Noż kurwa. Zwłaszcza, jak się beznadziejnie przesuwa akcenty i nie ma pojęcia, w którym momencie bitu zrobić pauzę, czy wziąć oddech, czy po prostu skończyć linijkę. Sporo lepiej prezentuje się Pęku (zawsze tak było w sumie), jednak to nadal jest przeciętna średnia krajowa i nie wiele wnosi on do brzmienia. Nie pomagają oklepane tematy, nie pomagają goście. Posse track 'Ballada o...', prezentujący kieleckie podziemie to wybitna pomyłka, bo zbioru tak marnych rapperów (no, może poza Faustem i Pękiem, którzy jako jedyni dali tu w miarę radę) rzadko mam okazję słuchać. Żaden z tych kolesi nie potrafi zarymować swoich kilku wersów tak, aby się zmieścić i nie wyjebać gdzieś w środku. Obywatela MC dałoby się znieść, gdyby nie ten tekst, który przewija się na co którejś płycie: 'czas leci jak wózki na fałreli' - mam na niego prawdziwe uczulenie. Najlepiej wypadli tu Diox i Franek, całkiem przyzwoicie Fabster, jednak szczerze mówiąc, średnio mi się chciało tego wszystkiego słuchać.
Kolejna legenda spadła z postumentu i roztrzaskała gipsowy łeb o posadzkę. Veto reanimacja? Panie doktorze, tu nie ma co reanimować, pacjent zszedł. Wołajcie chłopaków, niech kopią dołek. I niech ktoś skoczy po wieniec.
OCENA: 3-\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz