1. 0
2. Azazel
3. Pagan
4. Złodzieje Snów II
5. Nie Znasz Mnie
6. Gusła
7. Sheeple feat. ARIK
8. Radość Chwil
9. Cloudy Day
10. Fallin
11. Jestem feat. ŚWINIA
12. Emily
13. Damnation feat. KASIA GRZESIEK
14. My feat. IGREKZET
15. Nie Biorę Tabletek Na Sen
16. Kartki
17. Temperatura Łez
18. To Tylko Ja
19. Lux Perpetua
20. Sunny Haze
21. Mountains
22. Moonlapse Vertigo feat. NEILE
23. Złodzieje Dusz
Kolejny album tego wielce obiecującego rappera zagościł własnie w moim odtwarzaczu. Po świetnym 'Preseason Highlights' spodziewałem się co najmniej równie dobrego materiału, co rok temu.
Nie zawsze trafia do mnie muzyka nowoczesna - musi być naprawdę konkret. I przez te siedemdziesiąt minut mamy tu pełen przekrój tego nowoczesnego brzmienia, którym karmi nas coraz więcej producentów. Osobiście zostałem rozwalony na kawałki bitem Indeb'a ('Pagan'), który dał iście pogański, barbarzyński wręcz podkład, który brzmi niczym mantra wojenna Wikingów. Czad - szkoda, że ten producent ma tylko jeden bit... Niezłe rzeczy robi też Cyga, który również jest w dużej mniejszości, podobnie jak Natural Logarithm, czy NoTime. Za to Haze, który pojawia się tu dość często, robi bardzo złożone, mistyczne podkłady, które niekoniecznie wchodzą z łatwością. Niepokojące dźwięki, perkusje co drugi werbel, jest klimatycznie, choć dość trudno. Są tu jeszcze Seek, Ironic, Foux (za którym osobiście nie przepadam), Mario Kontrargument, KPSN i Señor Fresh. Na szczęście brak tu rozlazłych cloudów, jest za to sporo elektroniki - ale takiej z tych ciekawszych, złożonych, ale banglających. Muzyka jest bardzo spójna i tworzy doskonałe tło dla Kartky'ego, który maluje na tym płótnie swoje obrazki.
Kartky ma przede wszystkim flow, z którym potrafi osiągnąć klimat idealnie współgrający z tymi paranoidalnymi trakami, pełnymi syntetyków. Zwalnia, żeby zaraz wyskoczyć z wersami pełnymi pasji. Mruczy, aby po chwili polecieć pełnym głosem. I może teksty nie zawsze wprawiają w zachwyt - parę razy weszły rymy tak oczywiste i banalne (typu 'rok - krok'), że aż zgrzytnęło, ale to detal, bo to, co mówi Kartky wynagradza drobne wpadki z nawiązką. Ogarniaj więc Grę o Tron, ogarniaj inne rzeczy, bo odwołań do kulturowych produktów jest masa. Czujesz tu ten śląski brud, sadze ze starych bytomskich hut i kopalni - wiesz, nie dosłownie, ale coś w tym jest. Kartky zaprosił tu nawet paru gości, ale tak naprawdę są oni zupełnie zbędni. co z tego, że Świnia wyszedł po swojemu, czyli z charyzmą - Kartky ma większą.
To bardzo dobra płyta - monolit, którego słuchanie nie może być przerwane. Ta płyta musi się toczyć, bo muzyka i głos są nierozerwalne, wyjątkowo spójne i stanowiące całość. Tu nie ma przypadku, nie ma wypełniaczy - wszystko gra jak trzeba. Kartky postarał się.
OCENA: 5-\6
Świetna recenzja :P Może w końcu Bonsoul? :D No i ciekawi mnie opinia o kolejnym albumie młodego wilka-Guzior – ylloM ;p
OdpowiedzUsuńDobra recenzja, skłoniła mnie ona również do napisania swojej o tej płycie, zmierzyłem się z tym zadaniem co nie było łatwe :) jak sam powiedziałeś, muzyka musi się toczyć. Nie ma sensu wybieranie najlepszego numeru, krążek jest bardzo zrównoważony, co jest jego dużą rzecz jasna zaletą. Pozdro!
OdpowiedzUsuń