wtorek, 22 września 2015

KRYHOO - BEATSTRUMENTALS

Superlativez 2015

CD Black:
1. Change
2. Colorado
3. Hard Time(s)
4. Something Light
5. Jaxx
6. Whoever
7. Surfer        feat. DJ NAMBEAR
8. Perfect Feeling   feat. DJ NAMBEAR
9. Hiatus
10. Abstract

CD White:
1. One Day   feat. SZATT (Quietude Project)
2. Howlong?
3. Too Many Roads
4. Bibio – The First Daffodils (Remix)   

    Nie słyszałem wcześniej o tym kolesiu. To wprawdzie o niczym nie świadczy, ale z drugiej strony również nie szukałem jego po sieci, bo go zwyczajnie nie znałem. Aż tu nagle okazuje się, że wyszedł jego krążek producencki, który zaczął zbierać olśniewające recenzje. No i co? I trzeba było to sprawdzić, c'nie?
    Odbyłem tę podróż po raz pierwszy. Kryhoo zabrał mnie do Detroit, przez NY i Filadelfię, zatrzymując się co jakiś czas w różnych stanach. Niekoniecznie amerykańskich, czasem w odmiennych stanach świadomości. Bo niby jest to płyta klasyczna, ale nie dość, że pełna duszy, to jeszcze rozmaitych patentów, podpatrzonych w takich odchyłach, jak acid jazz, soul, czy Bóg wie, co jeszcze. Ślicznie pukająca perkusja, głęboko wwiercający się bas i te sample, które wraz z resztą muzyki rozpędzają chmury, siłą nakładają słuchawki na uszy i każą iść na wędrówkę. W tych bitach świeci słońce, malując cieniem obrazy na ceglanych murach projektów. W tych bitach koleżkowcy siedzą na murku z browarem, a obok skaczą na podwórku dzieciaki. W tych bitach sąsiad podjeżdża wysłużoną furą na parking pod blokiem i pozdrawia Cię leniwie. Na tych bitach chmury zahaczają o szare bloki, a deszcz wystukuje miarowe staccato na oknie. Kiedy słuchałem tej płyty, automatycznie widziałem przed oczami J.Dillę, J. Rawls'a, Pete Rocka, czy Little Brother. Mamy tu tylko dwóch gości i żaden z nich nie używa majka - pierwszy z nich jest to Szatt, wraz z którym Kryhoo zrobił nieco bardziej melancholijny podkład z mniejszą sekwencją perkusji, za to z większą ilością elektronicznych ozdabiaczy. Drugim gościem jest DJ Nambear, który tnie wosk w dwóch trakach. Całość jest bardzo spójna, spokojna i choć dość klasyczna, jednak wymyka się poza szufladkę i żyje własnym życiem.
    Kryhoo rozbił bank w pewien sposób - jeszcze tu nikt takich podkładów nie robił. Nie wiem, czy ktoś powinien na tym zarymować, bo czasem wydaje mi się, że lepiej byłoby, gdyby te bity pozostały nietknięte. Co mogę powiedzieć, bardzo barwna podróż, w którą udałem się po raz kolejny zaraz po jej zakończeniu.

OCENA: 5\6


1 komentarz:

  1. Bardzo się cieszę ,że wysyłane przeze mnie płyty ci się podobają i trafiają w twój gust :P

    OdpowiedzUsuń