sobota, 21 lutego 2015

RONI - ZIMNY BŁĘKIT


Onest 2015

1. Bez odwrotu   
2. Mylne wyobrażenia   feat. JUNES, CHOK    
3. Duchy   feat. PATRYCJA FABIAŃSKA 
4. Co widzę
5. Więzi   feat. DOMINIKA KOBIAŁKA  
6. Nic do ukrycia 
7. We mgle

    Roni, mazurski łącznik w stolicy, już parę razy dał głos na szerokie wody sceny. Niektórzy zauważyli, wiekszość nie - ale jak się okazuje, zauważyli go w Oneście, dając mu szansę wyjścia z materiałem nieco dalej. Na początku tego roku zatem Roni wydał swoją koncept epkę, którą właśnie mamy przed sobą.
    Niebezpieczny zabieg, do jakiego posunął się Roni, to zatrudnienie osobnego producenta do każdego następnego kawałka. Bo przecież może się okazać, że płyta bardziej przypomina składankę, niż album jednego artysty. Ale nie musi, prawda? I jak to jest? No jest w miarę spójnie: niezbyt przebojowo, raczej klasycznie, nieco nudno. Jaca, SB, Samplowany i Szur to bardzo przeciętne podkłady, truskulowe i nudne. Temperaturę podnoszą tu tylko skrecze DJ Gugatch i DJ Simple. Klimek wprowadza lekko romantyczno-latynoski klimat zsamplowaną gitarką i rozwleczonymi melodyjkami w 'Duchach', a Fazi Jr. zaczyna  saksofonem, 'Więzi' to lekko jazzujący kawałek, ale też mało ciekawy. Najlepszy numer na albumie to wejściowy 'Bez odwrotu' WZK Beats - klasyczna perkusja z nieco masywnym i monumentalnym motywem prowadzącym i skreczami DJ Te. Szkoda, że reszta bitów nie brzmi równie intrygująco.
    Wokal Roniego uderza - jest w nim coś, bo rapper ma bardzo fajne flow i, co lepsze, wie o czym nawija i czyni to wiarygodnie. Zaczyna się od wyjazdu z Olecka w poszukiwaniu szczęścia i hajsów - Roni zostawia wszystko za sobą i idzie w świat, po czym już w drugim traku zderza się z rzeczywistością i szarym życiem. Zaczyna się więc rozglądać wokół i wspomina, wywołując duchy przeszłości. Szuka drogi, wraca do korzeni, do rodziny. Zaczyna pisać pamiętnik, wylewając z siebie żal. I idzie dalej szukać swojego miejsca, błądząc we mgle... Ale Roni nie jest sam - towarzyszą mu wokalistki (zacny klimat!) oraz Junes wraz z Chokiem, którzy dostosowują się do ogólnej atmosfery smutku i zagubienia. Ale nie można odmówić Roniemu skillsów, bo nie dość, że ma niezłe teksty, to umie je przekazać - a to nie zawsze chodzi w parze.
    Największą bolączką tego albumu są bity - nijakie, nudne i wtórne. Nie ma w nich siły, nie ma mocy - jest nijako i płasko. Aż boję się myśleć, jakby Onest skombinował Roniemu producentów z mocniejszym uderzeniem, gdzie rapper mógłby popłynąć, wspierany podkładem. A tak? Roni - propsy. Producenci? Nuda. DJe ratują im dupska.

OCENA: 4-\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz