sobota, 22 sierpnia 2015

RONI & SOUNDCUT - JESIEŃ / ZIMA

nielegal 2015

1. 20.11.2014
2. W drodze do...
3. Karp z Lidla
4. Słuchaj siebie
5. Zapamiętaj mnie
6. Oko Judasza
7. Światła miasta   feat. ŻANETA ŁABUDZKA
8. Dy-dy-dy-gocące dłonie  

    Na początku roku Roni wydał już album pod tytułem 'Zimny Błękit' i o ile sam Roni bronił się stylem i tekstami, to muzyka była zwyczajnie słaba i nudna. Ten materiał, o którym właśnie piszę, wyjdzie dopiero za kilka miesięcy, ale jest już gotowy: z miłą chęcią sprawdzę zatem, czy Roni dobrał tym razem dobre bity do swoich nawijek.
    Roni zrezygnował z kolosalnych ilości bitmejkerów i zaufał tylko jednej osobie, producentowi ze Świecia, siedzącego w Anglii, o pseudonimie SoundCut. Jak się sprawuje ten raczej mało znany producent? Jest... spokojny. Buduje swoje podkłady wielopoziomowo, to jest muzyka refleksyjna, melodyjna - z jednej strony nowoczesna, z drugiej wywodząca się niewątpliwie z klasycznych brzmień, ze złotoerowymi perkusjami, z trzeciej jednak całość jest, jak to się ładnie ujmuje, radio friendly. Czy jest to wadą, czy zaletą, to już zależy od słuchacza. Mnie to nie zawsze odpowiadało, ale trafiło się parę fajnych podkładów, całość zaś nie jest zła, ale trochę bez wyrazu. Szkoda, że DJ Simple gra na wosku tylko w jednym numerze. W porównaniu z poprzednim materiałem, jest poprawa o kilka kroków.
    Roni rymuje w sposób taki, że zaczynasz myśleć, że ma misję. Jego flow jest szarpane (zwłaszcza słychać to w 'Karpiu z Lidla', brzmi czasami, jakby przeciągał wersy, bo skończyły mu się pomysły albo pisał do kompletnie innego podkładu i nie umiał tego z powrotem wpasować), czasem emocjami, a czasem, wydaje mi się, że lekką bezsilnością. Wychodzi to też czasem w tekstach, gdzie rymy sklejone są nieco na siłę i na wyrost, po linii najmniejszego oporu. Ale nie jest to rapper, który nic nie umie, wręcz przeciwnie, słychać, że coś w nim tkwi: posłuchajcie 'Zapamiętaj mnie', gdzie obok pieczołowicie poskładanych wielokrotnych, wzorowo zarymowanych, z przyspieszeniami i w ogóle, wchodzi końcówka tekstu, gdzie wszystko się rozjeżdża, rymy się gubią, a misterne flow się urywa. To, co jest tu stałe, to problemy, poruszane przez Roniego: polskie cebulactwo, wiara w siebie, praca nad sobą, dążenie i refleksje o życiu. Na koniec muszę wspomnieć o jedynym gościu: Żaneta - ten wokal miażdży!
    Bardzo nierówny ten materiał, zarówno muzycznie, jak i lirycznie i technicznie. Przez 25 minut lecimy po sinusoidzie, a to kiwając z uznaniem głową, a to klepiąc fejspalmy. Roni miejscami udowadnia, że ma skillsy, ale za chwilę rujnuje dobre wrażenie jakąś wpadką. Nie mniej jednak, może warto sprawdzić?

OCENA: 4-\6

niestety, żaden numer nie został jeszcze opublikowany, może by tak choć jeden?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz