1. Tyle wygrać feat. BIAŁAS
2. Everest
3. Pearl Harbor feat. DANNY
4. Grawitacja
5. 90
6. Jebać to
7. Lugo
8. Panie przodem feat. BLEIZ
9. Impuls
10. Bez presji
SB Maffija to skład zrzeszający sporo propsowanych ostatnio wykonawców, zgrupowany wokół Solara i Białasa. Jednym z wielu członków składu jest Hary, który niedawno odpalił swoje petardy, które... zebrały dość różne recenzje w sieci.
Hary, człowiek orkiestra. Nie ma to jak sam wykonawca produkuje sobie bity. Mówię to bez złośliwości i szyderstwa, bo czyje bity ma najlepiej czuć emce, jak nie swoje własne? Inna sprawa, że rapper niekoniecznie musi być dobrym producentem, prawda? Ale nie jest źle, bo te klasyczne bity Harego bardzo często mają ogień. Hary ma fajną umiejętność korzystania z sampli i zapętla je w taki sposób, że zabiera cię na przejażdżkę do '93 i z powrotem. Czemu z powrotem? Otóż taka 'Grawitacja' nie ma juz nic wspólnego ze Złotą Erą, bo jest raczej nowoczesnym, acz nie njuskólowym kawałkiem, z żywym pianinem, gitarą i symfonicznymi akcentami. Jednak takich wycieczek jest mało - w zasadzie ta jedna. Reszta to czysty, klasyczny hip hop płynący prosto z najlepszych czasów rapu. Bity wspomagane są skreczami od DJ Długiego. Jest dobrze.
Hary mówi 'pierdolę truskul, chcę tylko bragga' i w zasadzie tyle w temacie. Tak, zaraz mówi, że 'w życiu nie liczą się tylko hasztagi i panczlajny', jednak te panczlajny i bragga to dominujący temat na albumie. Hary jedzie równo przy chodniku i tnie jak kosiarka Still. Nie ważne, czy to 'swag, niuskul, truskul, chujskul' - Hary nie boi się siarczystych klapsów na pupę frajerów. Czasem ociera się o granice dobrego smaku (jak choćby to z Jaruzelskim - niekoniecznie na miejscu), ale sporo jest tu wrzutów, które mnie albo ubawiły szczerze (pozytywnie) albo spowodowały kiwnięcie głową z uznaniem, jak choćby 'to jak nowe polskie komedie, tu nie ma żartów', czy o staruszce pokazującej cycka. Może Hary nie ma jakiegoś specjalnego głosu, ale spokojnie ogarnia majka i brzmi to fajowo. Z gośćmi bywa różnie, bo tak samo Białas, jak i Bleiz rymują tu bardzo nierówno i czasem dają niezłe wersy, by zaraz wykrzywić mi ryj nietrafionym rymem, czy potknięciem. Ale ogólnie plus.
I okazuje się, że rapper może być również producentem i vice versa. Co lepsze, może obie sfery mieć na dość wysokim poziomie, dzięki czemu płyty słucha się z przyjemnością. Ma ona 25 minut, więc nie zdąży się znudzić, a Hary nie pozwala odetchnąć i pcha te swoje pancze w twą dupkę.
OCENA: 5-\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz