1. Nie cierpię feat. KITA
2. Wrócił
3. Jak to jest
4. Netto Brutto feat. PROCEENTE
5. Cug feat. DJ BOMBEL
6. Paranoje
7. Seven Pounds
8. 8 feat. SPAJKU
9. Nie od dziś
10. Ostatni kawałek na płycie
Prawdę mówiąc, nigdy nie słyszałem o Krzysztofie wcześniej, a to przecież już jego drugi album. Do tego koleś ma kolaboracje z Gaddabitem, Proceente i innymi, co oznacza, że ma wtyki - czy skillsy również?
Głównymi producentami są tutaj Tymono i Dziunek, a dwa traki dał Pan M i jeden jest od Slide'a. W większości brzmienie jest klasyczne, samplowane pętle na silnych perkusjach - tylko Pan M jest producentem kombinującym - o ile 'Wrócił' jest nie tyle słabym, co zupełnie nie pasującym do Szolmsa bitem, bo chłop się tu zupełnie nie wyrabia, to kolejny jego podkład do 'Cugu' jest naprawdę konkretny. Z drugiej stronu Dziunek też potrafi pokombinować, co jest tu zupełnie niepotrzebne, bo bit jak 'Paranoje' to przy tym rapperze to masakra. Muzyka, poza drobnymi potknięciami, jak w 'Paranoja', jest bardzo dobra i słucha się z przyjemnością.Nad całością skreczy panuje DJ Bombel.
Pierwsze wrażenie jest... dziwaczne. Szolms ma flow mocno... niezborne tu jest chyba dobrym określeniem. Ale jest w nim coś, co nie pozwala wyłączyc płyty. Cały czas rozkminiałem, czy on rzeczywiście słabo rymuje, czy to przemyślana stylówka. Doszedłem jednak do wniosku, że sytuacja zmienia się zależnie od bitu, bo kiedy są te klasyki, Krzysztof spokojnie daje radę, jednak przy połamańcach rapper wysiada i zwyczajnie się gubi. 'Mówią, że zajebałem flow komuś z mainstreamu, urodziłem się mając flow ty sukinsynu' - na pewno nie można odmówić Szolmsowi celności tekstów. Opowiada on o różnych rzeczach: o nadużywaniu używek, o sobie, czy o emigracji, np.: 'Kładę chuj na waszą wizę, kładę chuj na Waszyngton, marzy mi się Kingston, gdzie bez ciśnień, bo nie ma czasu na pitstop, marzy mi się zjarać spliffa z grubą Murzynką' - to nieustanne notatki z przemyśleń i obserwacji, ubarwione lekkim szyderstwem i ironią. I nie brakuje tu również dystansu do siebie, bo 'w tym roku mieliśmy podbić świat, podbiliśmy na stypę' i 'przepraszam skarbie, że nie czeszę się jak Chajzer' :) Bang. Słucha się go doskonale i z żywym zainteresowaniem, bo nigdy nie wiesz, co wyjdzie zza rogu. Do tego niezłe wejścia Spajka i Proceente.
Niestety, zawodzi tu nie tyle emce, co dobór bitów. Te z połamaną perkusją pasują do Szolmsa jak wół do karety, ale te klasyczne są dobrane idealnie. Tak samo z Krzysztofem. Nie jest dobry, ale ma charyzmę i pisze świetne teksty, więc na technikę szybko przymykasz oko. Nie mogłem się zdecydować na ocenę, ale lekko podbiję, bo i muzyka jest super i sam koleś, choć ze słabszą techniką, to jednak z kolosalną charyzmą.
OCENA: 5-\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz