1. Umarł król feat. V.E.T.O.
2. Być sobą feat. SALU, POLA
3. Myślę o tobie feat. MC KENNA
4. Brud feat. ABORDAŻ, ENERO FAUST
5. Old navy
6. Padam na pysk feat. KOKSU
7. Wspomnienia
8. Odwaga feat. MAKARY
9. III RP
10. Złote klatki feat. FU, LIROY
11. Drań feat. ROVER, GROSIK, NICOLA BĘBENEK
12. Tombak
13. Co dał mi rap feat. MRL
14. Wir feat. SBF
15. Koniec kariery feat. POPEK
Legendy kieleckiego rapu, pionierzy stylu - LWWL. Pawlak i Norek, fundamenty składu, postanowili zebrać starą ekipę i zrobić to jeszcze raz. Nie przyszli wszyscy, ale jest Pęku, który zapewni fejm. To trochę odgrzewane kotlety, ale chłopcy są pełni entuzjazmu.
Ive, Tony Heat, Soldier, PLN Beatz, Lex Caesar, Lei William Li - to team, który wykonał bity na album. To muzyka leżąca gdzieś pośrodku, pomiędzy nowoczesnym njuskulem, a klasycznym bumbapem. Na tej linii po jednej stronie leżą PLN i Tony Heat, po tej najbardziej klasycznej Soldier, choć w tę stronę zmierza również Ive. Jednak to rozróżnienie nie zawsze się sprawdza, bo producenci poruszają się dość swobodnie od syntetyków po klasykę. I przyznać trzeba, że ścieżka dźwiękowa albumu jest całkiem w porządku. Choć nic tu nie rzuca na kolana, dostajemy niemal 70 minut typowego rap grania, do którego można pokiwać głową.
Nie jest to zbyt zróżnicowany zespół. Wszyscy są na równym, dość standardowym poziomie. Pęku, Pawlak, Anton, Skos, Norek i Blemia radzą sobie całkiem nieźle - w końcu robią te rapsy od tylu lat... Drapiący głos Pawlaka kontrastuje z jasnym, klarownym głosem Antona. Blemia przypomina mi miejscami nieco Radoskóra - choć to takie luźne skojarzenie, razem sobie lekko seplenią z Pękiem. Norek ma toporną stylistykę, a Skos wręcz przeciwnie, ta chrypa w połączeniu z flow jest konkretna - szkoda, że jest go tak mało. Znajdziemy tu rozliczenia z własną historią, nieco wspomnień o starych, dobrych czasach. Ale mamy też coś w tematyce polityczno-społecznej i ciężkim życiu na emigracji, mniej o imprezach i chlaniu, choć i takie imprezowe klimaty tu wpadają. Gości jest tu co niemiara, głównie koleżkowcy z Kielc: Veto, Abordaż, Enero, Liroy, Rover... Pomimo wielu dodatkowych zwrotek, pierwszym, na którego zwróciłem uwagę był Koksu, no i MC Kenna, ale tylko dlatego, że rymuje po angielsku, bo jego styl jest wysoce drewniany. Fu, który przestał bełkotać, stracił zupełnie na atrakcyjności, bo nie da się z niego nabijać - co najwyżej z idiotycznych teksów, które tu akurat nie występują. Ciekawe, że mamy też zwrotkę posła Marca - i to dość znośną, na pewno wygrał z Blemią w tym kawałku. No, Rover stoi na wysokości zadania, wybijając się spośród tłumu. Ej, ale Popek też się popisał na tym bragga, pokazał pomysł na zwrotkę, nieźle.
Wbrew moim obawom, to wcale nie jest zły krążek. Stara gwardia kieleckiego rapu zawodzi: Wojtas nudny i wtórny, Abordaż słabiutki, Veto na geriatrii zupełnej... LWWL tymczasem przywraca scenę kielecką, może nie na szczyt, bez przesady, ale przynajmniej do gry.
OCENA: 4-\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz