1. El Paso
2. Natural Born Killaz
3. Level’s
4. Przetrwam
5. Raz Się Żyję
6. Max Cady
7. Hoes Hunter
8. Bratnie Dusze
9. S.M. 2015
10. Zapach Kobiety
Dwóch gości z Aspiratio Crew połączyło swoje siły, aby nagrać ten niezbyt długi materiał. Wiele się mówi o Aspiratio - niekoniecznie najlepiej w świetle beefu z SB Maffiją, wiele się mówiło o Śliwie i jego arcymocnej inspiracji Peją - ale to ewoluowało we własny styl, choć nadal w temacie.
Nie do końca ogarniam produkcję na tym albumie - część bitów jest podpisana Lema, czy GZ, ale większość nie ma źródła, dlatego mogę się domyślać, że podkłady zawinęły się z różnych freeshare'ów - choć to nie ma aż takiego znaczenia. Wystarczy powiedzieć, że to jedna z tych nowoczesnych produkcji, pełna syntetycznych bangerów, mocno brzęczących basów i piszczących wstawek. Nie są to szałowe bity, ale w większości dają radę być słuchalne. Dobrze, że chociaż one.
Śliwa wkurwił mnie już zanim włączyłem płytę - zobaczyłem, że na 'Level's' tytułuje się Śliwa aka Spigg Nice. Ja pierdolę, ten typ to chodząca kserokopiarka - jak nie styl Pei, to ksywkę od kolesia z Lost Boyz. Poza tym, jest przeciętny, choć i tak lepszy od Bandury, który ma wyjątkowo denerwującą manierę rymowania - niby agresywną, niby przyspiesza i moduluje, ale rwie flow, jakby się jąkał. Większość wersów zajmuje dość nijakie bragga, które zupełnie nie jest zajmujące i nie bije panczami po głowie. Pomimo przechwałek, zwrotki są słabe, a Bandura jest typem rappera, którego nie potrafię słuchać, bo wyzwala we mnie mordercze instynkty i agresję swoim chropowatym jąkaniem. Tragedia, czego kwintesencją jest numer 'Max Cady' - tylu wywrotek ile weszło w ten jeden trak, to nie znajdziemy w całej reszcie płyty.
Dawno nie słyszałem tak bardzo irytującego materiału. O ile bity przejdą, choćnie wzruszają, to rapperzy sieją pogrom. Jeszcze Śliwa daje sobie radę jako tako, to Bandurze już dziękujemy. Słabizna tak bardzo. I tego Spigg Nice nie umiem Śliwce darować, co to za pomysł?
OCENA: 2\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz