1. Intro
2. Doktor Majk
3. Dwa cale od śmierci
4. Pan pospinany
5. Chwalisz się czy żalisz?
6. Jak Clark Kent, jak Bruce Wayne
7. Reinkarnacja
8. Nostradamus feat. PELSON
9. Chcę czegoś więcej 2 feat. BAZI, OXON, KOJOT
10. Adrenalina
11. Wyjaśnijmy to
12. Wszyscy jesteśmy martwi feat. PATOKALIPSA
13. Psychodela (Show musi trwać)
14. Nadejdzie dzień feat. SŁOŃ, ERIPE
15. 12 małp
16. Aptaun bejbi
17. Doktor majk Remix
Peerzet jest rapperem, który ostatnio zbiera wiele propsów. Może jego pierwszy legalny album nieco rozczarował, ale przecież nie był zły. Tutaj, w duecie ze zdobywającym coraz większą popularność TMK Beatz zrobili dla Aptaun kolejny materiał. Do tego piękne wydanie płyty (znowu Forin!) i mamy Doktora Majka.
TMK sprawił, że płyta brzmi. Dudni basami, a elektronika, tak naturalna obecnie w rapie, ma bardzo fajny równoważnik w klasycznym hip hopie. TMK znalazł idealny balans pomiędzy rapem bumbapowym, a nowoczesnością. Cięzko znaleźć tu słaby podkład, praktycznie każdy z nich kiwa głową i nakręca tempo. Do tego bardzo fajną rzeczą jest zatrudnienie DJ Krótkiego, Pana Zimną Łapę i DJ Noriza na talerzach. Owszem, taki 'Jak Clark Kent, jak Bruce Wayne' jest mocniej syntetyczny, ale pasuje tu doskonale i nie boli. Zresztą, ma bardzo zabawny teledysk :) Bity są mieszanką wybuchową, wypadkową dnia dzisiejszego i Złotej Ery. Zapewne nie przypadnie do gustu wszystkim, ale na mnie te bity działają. Wyjątkowo fajna muza, taki 'njuskul, truskul, chujskul'.
Po wspomnianym przeze mnie rozczarowaniu pierwszym legalem, Przemek wziął sieę ostro do roboty. No i faktycznie, może dziś o sobie powiedzieć 'jestem tak wspaniały, że powinno być siedmiu mnie', jak skromnie stwierdził. Ale może sobie pozwalać, bo rymuje naprawdę wybornie, do tego jego pancze zmiatają słabiznę ze sceny jak miotła Baby Jagi. 'Jeśli jestem kotem, to tylko sfinksem, nie przychodzą głaskać mnie, tylko podziwiać'. Ale naturalnie, album to nie tylko bragga, ale wypluwane wściekle frustracje, bo PRZ nie boi się mówić otwarcie o tym, co go wkurwia - a wkurwia go wiele rzeczy. I co lepsze, czujesz w którymś momencie, że ciebie również to irytuje i w pełni zgadzasz się z rapperem, który tnie przeciwności przy samej trawie. Peerzet zaprosił na album gości, którzy... No właśnie. Pelson ze swoim archaicznym flow wpisuje się tu całkiem nieźle i stanowi odskocznię dla agresywnego Przemka. Bo kiedy wchodzą goście z krakowskiego podziemia to jest różnie. Na dużym propsie wchodzi Kojot, ale również Eripe, podobnie jak Słoń, który wprawdzie skądinąd, ale również naprawdę nieźle. Reszta płynie na fali - raz wyżej, raz niżej, ale zazwyczaj gorzej niż sam Przemek.
Niezłe bity i Peerzet w bardzo dobrej formie - choć wielu mówi, że się skończył. Nieprawda, PRZ ma się dobrze. Jego pancze wywalają zęby, a wersy tną łeb przy samej dupie. Do mnie ten album trafia dużo bardziej, niż poprzednia płyta - po prostu przeciętna. 'Doktor Majk' jest o wiele lepszy, nie tylko dzięki bitom, ale i dzięki samemu rapperowi.
OCENA: 5-\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz