środa, 13 maja 2015

GRUBSON - HOLIZM

Max Flo 2015

1. Intro (Horyzonty)
2. Sanepid    feat. JARECKI
3. Ciepłe brzmienie Kalifornii    feat. JARECKI, TEN TYP MES
4. Cwaniaczek
5. Mam Talerz Show 1
6. Nie jestem
7. Dżungla
8. Złota kula   feat. KRZYSZTOF ZALEWSKI
9. Spider-Man    feat. JARECKI, CHIP FU
10. Girls anthem
11. W.S.D.F.
12. Jedna z planet  feat. MARCELINA
13. Poczuj
14. Obrazy
15. Wyrywacz
16. Dziennikarze
17. Mam Talerz Show 2
18. Potrzeba
19. OutRo

    Grubson jest przez fanów polskiego rapu nieco odsunięty na tor boczny. Może inaczej, rzadko kto przyznaje się do słuchania Grubsona, a przecież sprzedaż płyt jest ogromna. To kto to kupuje? Babcie spod kościoła? W ciągu paru tygodni album dotarł do piątego miejsca na OLiSie, więc poszło niemało. Można mieć jakieś zastrzeżenia do Grubsona, ale do którego z rapperów nie da się przyczepić?
    Grubson, BRK, Jarecki i Snake stworzyli na tym albumie istną mieszankę, kipiącą wręcz ciepłym wajbem. To bardzo eklektyczna i złożona muzycznie płyta, bo ilość styli może zaskoczyć najbardziej przyzwyczajonych. Trochę kojarzy mi się to z późniejszymi albumami Wyclefa z Fugees, bo przechodzimy tu od reggae, przez ragga, calypso, jazz, g-funk, hip hop, drum'n'bass i crunk. Jakby tego było mało, Grubson wykorzystuje całą orkiestrę, bo słychać tu żywe bębny, gitary, saksofon, klawisze, puzon, trąbkę... No i DJ BRK na adapterach. To genialna mikstura brzmień, szwendających się na obrzeżach muzyki hip hop, ale czały czas tkwiących silnie w stylistyce. Przyznam, że jest to tak uderzająca porcja muzyki, pełnej soulu (bo duszy jakoś mi tu nie pasuje) i otwartości na świat, że... jestem zachwycony. Naprawdę, muzycznie jest to genialna robota, która nie pozwala się ani chwili nudzić, bo klimat zmienia się co parę chwil. Świetna rzecz!
    Grubsonowi zarzuca się zazwyczaj, że jego teksty są płytkie i zwyczajnie słabe. Ale ja mam wrażenie, że to nie o to tu chodzi. To nie karkołomne połączenia słów, dzikie hasztagi i followupy mają robić album. To raczej pozytywny przekaz, takie 'peace, love and happiness', wyrażone wprawdzie w najprostrzych słowach, ale za to w doskonałym stylu ragga. Ale nie ma co skreślać Grubsona lirycznie, bo potrafi on również być dowcipny i kąśliwy - zwróćcie uwagę na 'Dziennikarzy', odę na muzycznych pismaków. Pomijam zabawny w założeniu 'Mam Talerz', bo to zwykłe wygłupy, pastisz modnych ostatnio programów. Często Grubsona wspomaga Jarecki - jeden z najbardziej niedocenianych rapperów w Polsce, bo to, co ten koleś potrafi zrobić z wokalem, to magia. Zaskakującą nieco niespodzianką był występ Chip Fu z legendarnego składu Fu Schnickens - może Chip nie kicha tu co kilka wersów, nie wydaje wściekłych bulgotów jak w latach '90, ale nadal ma w gębie moc i nawija doskonale - przy czym to nie było parę wersów na odwal się, tylko porządna, sensowna zwrotka.
    I mówcie sobie co chcecie, ale trzeci album Grubsona to prawdziwy banger. świetny album, gdzie wprawdzie to muzyka wygrywa w cuglach, ale i sam Grubson wcale nie odstaje, a wraz z gośćmi brzmi to jeszcze lepiej. Propsy za otwartość i odwagę muzyczną, propsy za Chip Fu, propsy dla Jareckiego.

OCENA: 5\6


3 komentarze:

  1. To jeszcze do recenzji: Szesnaty-Tego pan nie poskłada mixtape :P

    OdpowiedzUsuń
  2. "Grubsonowi zarzuca się zazwyczaj, że jego teksty są płytkie i zwyczajnie słabe." Czy Grubson pisząc luźne kawałki musi koniecznie zawrzeć w nich surowy przekaz ? Wydaje mi się że luźne kawałki nie są do głębszej rozkminy, a ich tworzenie nie ma na celu przeprowadzania wnikliwej analizy lirycznej. Kawałki na imprezę muszą być imprezowe i bujające. A Ci co słuchają Grubsona wiedzą, że ma w swoim portfolio kawałki z przekazem bez płytkich tekstów. Pozdro !

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak dla mnie te teksty są idealnie dobrane do muzyki, dlatego zresztą ta płyta jest świetna

    OdpowiedzUsuń