1. My personal intro feat. MOLLY WILLIAMS
2. Anonimowy pasjonata
3. #Killing Floor feat. KUBAS
4. I nawet jeśli
5. Fobia społeczna
6. Zapamiętaj feat. POETA
7. Nie mam pomysłu na życie II
8. Głupcy feat. PROSTA FORMA
9. Jestem tylko dzieckiem feat. TWARDY
10. Rzeczy nieistotne feat. TRAUM DIGGS, BACIOR
11. Gdzie wszyscy moi przyjaciele
12. Sukces
13. Zdrowe podejście
14. Schematy
15. Don't think about it feat. CRYPTIC WISDOM, FREDDIE JACKSON
Kim jest Pancerny? Dobre pytanie, bo przeciez nie można powiedzieć, że to znana postać na naszym podwórku. Ale jest on tu przecież nie od dziś, bo to jego w sumie trzeci materiał, udzielał się na fristajlowych bitwach, grał koncerty przed przedstawicielami sceny legalnej i nie tylko... Od jakiegoś czasu Kilotony wydobywają na światło dzienne lokalnych wykonawców z Bieszczad i okolic - i tak jest z Pancernym.
Część z tych podkładów - w zasadzie nieco ponad połowa, to bity wzięte z instrumentali takich ludzi, jak Lanek, Rocket Beats, czy Salvare - ale część pochodzi również z oryginalnych źródeł. Mamy tu więc traki O.S.T.R., jest Wezyr (ciekawy pomysł na sample z Lady Pank 'Wciąż bardziej obcy' w Głupcach), Cdoz, Argon, ale także dwóch amerykańskich bitmejkerów: Madeauz oraz Mr. Carmack. Jest tu więc dość szerokie spektrum brzmień, od zupełnie klasycznych Ostrego, Cdoz i Rocket Beats, do elektronicznych brzmień Amerykanów - swoją drogą dość interesujących. Są to podkłady nawet ciekawe, choć nie wszystkie jakoś szczególnie porywają - w zasadzie nie porywa żaden, ale przynajmniej kilka jest całkiem porządnych.
A Pancerny jest dokładnie taki sam, jak bity - niby ok, słucha się go w miarę dobrze. Głos ma spoko, dość oryginalny, flow daje radę - czasem zaszwankuje jakiś niezręczny zwrot, czasem wers się nie zmieści, czasem coś innego... To takie historyjki na temat życia zwykłego człowieka i tak naprawdę nie ma tu nic szczególnego i czegoś, co by dało radę wyciągnąć Pancernego na jakiś wyższy poziom. Ot, takie tam gadki. Nawet nie mam czego zacytować, bo wszystko jest dość płaskie, choć raczej w porządku - taki rzemieślniczy rap z podziemia, jakiego wiele. Z gości wyróżniają się przede wszystkim Amerykanie: nowojorczyk Traum Diggs, obdarzona anielskim głosem Molly Williams. Z Polaków dają sobie radę głównie Poeta, może jeszcze Kubas, bo na drugim biegunie są słabiutcy zawodnicy z Prostej Formy oraz Bacior, niepotrzebnie wjeżdżający po angielsku obok Diggsa.
Ten album to trochę przerost formy nad treścią. Kilku amerykańskich graczy trzeciego sortu, bit od Ostrego i to wszystko podane w nieco przeciętnym sosie, z przeciętnym rapperem w roli głównej. Jest tu kilka ciekawych momentów, wartych sprawdzenia, ale ogólnie to mocny przeciętniak.
OCENA: 3\6
najważniejsze, że ma pasję! do doskonałości dąży się latami, a młodość jest tylko jedna!!! i... nie łatwo jest się wyrwać z bieszczadzkiego buszu :)
OdpowiedzUsuńkilotony trzymają fason i tacy maja być!!! pozdro ŻABA
OdpowiedzUsuń