Prosto 2011
1. To Mój Czas feat. DJ MEDYK
2. Flaj
3. Chora Ambicja feat. TOMSON
4. Cypher feat. PEZET, TEN TYP MES, PYSKATY, DJ MEDYK
5. Widzę Ich
6. Mikrofon 2
7. Róże Betonu feat. WŁODI, DJ KEBS
8. Skąd Spadli
9. Podziemie
10. Oltajmerz feat. NIGER, BOXI
11. Flesze feat. NATA
12. Nic Nie Przychodzi Łatwo feat. HADES, DIOX
13. Lawa
14. K2
15. Nie Mów
16. Placek Z Haszem (Grube Jointy)
Wprawdzie na okładce napisane jest jak byk '2010', ale premiera odbyła się 17 stycznia, dlatego, zaliczam płytę do obecnego roku. Venom to poniekąd objawienie z podziemi Elbląga, który niby nie wiadomo skąd się wziął, a tak naprawdę jest to już jego 10 album, choć dopiero pierwszy legalny. Cała scena się trzęsła na wieść o legalu tego chłopaka jego pancze i metafory obrosły legendą i na forach słuchacze hh obśliniali klawiatury na każdą drobną nawet wieść o Venomie i jego albumie. Szczerze przyznam, że mnie ten szum jakoś ominął i nie spuszczałem się na szmatce na dźwięk tych trzech magicznych literek: V do N do M. Wiedziałem, że ktoś taki jest, ale żeby klękać przy półce sklepowej z jego płytami i bić pokłony? E tam. Płyty 834 były naprawdę mocne, ale żeby aż tak?
Ale płytę wreszcie nabyłem, trudno, że prawie rok po premierze. To co mi się pierwsze rzuciło na wzrok, to producenci, wcale niekoniecznie związani z Prosto. Poza DJ 600V (wcale nie taki elektroniczny podkład), mamy tu też Czarnego, Kazzushi, Donde, Kudela, RX, Denvera, Yogoortha i Resbita. Daje nam to muzę nowoczesną, robioną własnoręcznie i bez samplowania - czyli więcej elektroniki niż korzennej muzy. W zasadzie słuchając wcześniejszych dokonań 834 można by się było tego spodziewać... Nie jest to mój ulubiony styl w hip hopie, ale co tam, jeśli MC jest dobry, to przełknę...
No i z VNM-em mam teraz kłopot. Bez wątpienia Venom jest dobry i, jak sam mówi, po bicie 'lecę jak jebany Simmon Amman'. Ale coś mnie tu nie gra. Po pierwsze, raper rymuje dość szybko i czasem ciężko ogarnąć nawał panczy, metafor i porównań, które serwuje w jednej linii. Płyta byłaby wcale niezła, ale męczy, tak po prostu. Tak zmasowane flow, z taką ilością wrzutów i na takich podkładach - ciężko to przesłuchać na raz i wcale nie ma się ochoty tego włączyć po raz kolejny. Są tu bardzo dobre traki, np. wejściowy 'To mój czas' ze skreczami Medyka to wypas, podobnie posse trak 'Cypher', gdzie każdy z uczestników daje popis liryczny - ale najlepiej chyba Mes. Podoba mi się też 'Nic nie przychodzi łatwo', opowiada historię VNM i dobrze się tego słucha... Zabija mnie za to 'Chora ambicja', szczególnie refren Tomsona, który wali discopolostwem, zamiast klimatu Johnny P z Rap-A-Lot... Słabe są również 'Nie mów' i 'Placek z haszem'...
Za dużo się spodziewałem? Nie, nie jarałem się tak zapowiedziami. Podszedłem do tej płyty jak do każdej innej. Przesłuchałem, przetrawiłem, wyplułem... Nie leżę na podłodze, tarzając się w spazmach rozkoszy. Trochę zabrakło zróżnicowania, troszkę zabrakło... no, czegoś zabrakło. Pieprzu cayenne, który dałby ostrości materiałowi. A tak, wygląda na to, że kucharz przedobrzył. Ale może następny album? Poczekamy, posłuchamy.
OCENA: 4-\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz