1. Introdukcja (W.B.U., Michu, Mata, Hary, Suchy, Pele, Swędziol)
2. Rap W Porozumieniu (WdoPdoS)
3. W.E.S.T. Wita (Hary, Mata, Michu, W.B.U.)
4. Też Tak Masz (Ognik Representa) feat. SUCHY
5. P-Ń 2 L.A. (Hary, Michu) feat. PARLAY STARR
6. Zjadam Bity (Michu)
7. Ta Muzyka (Hary)
8. Jestem (Hary, Michu, Mata)
9. Poszukiwani (WdoPdoS)
10. Dwa Głosy (Hary, W.B.U.)
11. Wspólnymi Siłami II [Cały Czas] (Bez Dygresji, SynTejZiemi & W.B.U.)
12. Muzyczny Biznes (SynTejZiemi, Pele, W.B.U.)
Projekt West to dość skomplikowany twór, idący w kierunku West coast g-funk biatch! Na mikrofonach występuje cała plejada rapperów: W.B.U. & SynTejZiemi, Hary (Green Team), Michu (Bida Skuad), Ognik Representa (Pele, Puffy), WdoPdoS (Mata, Suchy, Swędziol, Trzy Mózgi) i Bez Dygresji (Czacha, Panda). No i także producenci, pozbierani po całym niemalże świecie... Zapowiadało się interesująco.
W Polsce niewielu jest westcoastowych producentów - tutaj znalazł się tylko RTN. Ale co tam polscy producenci - jest tu też podkład od samego Dr Dre ('Jestem') - ale nie, że zawinięty, tylko premiera! Jak oni to zrobili, może mi ktoś powie? Ile zapłacili? Jak podpieprzyli? No bo ile może kosztować bit u Dre'a, do kurwy nędzy?? Szok. Poza tym A-Don, D-Wade, Dope Boy i Infamous - producenci zachodnioeuropejscy i amerykańscy, aczkolwiek mało znani i zapewne tani jak barszcz. Nie szkodzi, podkłady przenoszą nas 20 lat wcześniej, do czasów piszczałów i gęstych basów, funkowych klimatów. Sympatycznie jest, tak nieco nostalgicznie. A jeszcze skrecze do DJ Danek i DJ Decks i w ogóle kiwa głową...
Całość założenia przypomina mi taką starą płytę westcoastową pod hasłem Killafornia - to była też kolaboracja kilkunastu wykonawców z Kaliforni. W zasadzie to polski odpowiednik tej płyty. Natężenie tylu osób na majkach zapewnia różnorodność, choć nie zawsze jakość. Tu jest mniej więcej równo, czyli... średnio. Bywa lepiej lub gorzej, ale rappery nie kaleczą słuchu. Ciężko spośród tłumu podziemnych graczy wyłowić tych lepszych lub gorszych - zwłaszcza, jeśli większość słyszy się po raz pierwszy w życiu. Znalazło się tu nawet miejsce na jednego gościa spoza wszystkich tych składów - płytę zaszczycił Parlay Starr z LA, ale szczerze mówiąc nie wniósł nic odkrywczego. Wszystko wokół poprzeczki, którą ustawił sobie projekt.
To płyta dla fanów West Coast'u, tych, co lubią bujające bity, życiowe tematy, laid back. wszystko wykonane porządnie i Projekt West nie ma się czego wstydzić. Owszem, przypomina mi bardzo wspomnianą Killafornię, ale to co. Fajna płyta nawet.
OCENA: 4\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz