1. Z Pamiętnika domu bez luster
2. Drogi pamiętniku…
3. To już czas
4. Ogień feat. JONGMEN, BUCZER
5. Rap bez granic feat. DE2S, FABSTER
6. Kolejny wpis do pamiętnika
7. Wspomnienia feat. FRANEK
8. Gorzka prawda feat. WOYTAZ WTZ
9. Weekendowa historia
10. Zdrowie Pięknych Pań!
11. „Przyjaciele”
12. Na pożegnanie
13. Drogi pamiętniku, zbiłem je…
14. Dom bez luster
15. Kochana, Kochany
16. Poznałem, widziałem, przeżyłem
17. Meduza
18. Proszę Pana
19. Sala Samobójców feat. HUDY HZD, PIH
20. Ostatni wpis do pamiętnika
21. Z pamiętnika domu bez luster 2
Lasio dobija się już od dłuższego czasu do bram sceny oficjalnej. Po dwóch nielegalach - w tym jednym z Tunezyjczykiem Fatman'em, po sukcesie na Dialekcie ulicy, po koncertach z całą śmietanką... Wreszcie jest. Jego pierwszy nielegal...
Większością bitów na płycie podzielili się DJ Riko i Egol. Resztę, poza znanymi Fabsterem i Szczurem, robili mało znani gracze, tacy jak IGM, Bongo, Michał Bazyli i Leniu. I ile tu osób, tyle stylów i klimatów. Egol robi nowoczesne bangery, IGM dał coś dziwacznego, że nie sposób się przy tym określić... DJ Riko dał chyba najlepsze podkłady, synchroniczne i klasycznie poskładane, ale nie nudne. Szczurzy podkłąd nie jest jego typowym produktem - brak melancholijnych skrzypek i ciamkających pianinek - na plus. Bazyli natomiast popełnił monumentalny dubstepowy trak, a Leniu kawałek brzmiący nieco jak połączenie IRA z Bajmem.
Lasio ma dość specyficzny sposób nawijki, potrafi namalować historie dość prostym językiem, ale zajmujące. Zresztą, cała płyta to koncept, faktycznie pisany w charakterze pamiętnika, a kawałki przerywane są zapiskami gospodarza. A opowieści są pełne pasji i emocji, nawet jeśli są wesołe i opowiadają o imprezach i panienkach, to przebija spod nich gorzka refleksja. Znajdzie się tu sporo gości, nie tylko Polaków, ale jest też znany u nas szerzej Francuz De2S. Oprócz niego jest Franek w słodko-gorzkim (całkiem dobrym!) traku 'Wspomnienia', są Jongmen i Buczer w typowym cykającym bangerze, jest słabszy Woytaz, Fabster, który ogarną dość porządnie. Hudy i Pih bez zastrzeżeń, ale i bez ochó-achów.
Trochę to płyta niecodzienna. Bardzo osobista, ale bez epatowania własnym bólem i tragedią, jak to czynił np. Krzyhu. Jasne, czasem teksty niebezpiecznie ocierają się o infantylność, ale coś w nich jest, że słuchałem. Brzmienie porządne, choć też nie każdy podkład jest na poziomie. Ogólnie - płyta, co mnie zadziwia, podoba mi się - poważnie. Nawet, jeśli sięgnąłem po nią bez przekonania.
OCENA: 4+\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz