1. Przylądek Strachu
2. Ja wiem i ty wiesz
3. Miasto widmo feat. KACZMI
4. Łowcy jeleni feat. BOSSKI ROMAN, RY23
5. Patrz w moje oczy
6. Intro P.S
7. Druga Strefa Miasta feat. YANKEE DOO DOO, DOLUN
8. Whisky feat. KACZMI
9. Kontroluj
10. Jesteśmy tam gdzie zawsze feat. FAZI
11. Apeluje
12. Nie musisz być kim mówią
13. Weź się nie napinaj
14. Piątkowski fyrtel
15. Szuram papciem feat. YANKEE DOO DOO, MATA
16. Outro
17. Tylko te chwile feat. RAFI
Pierwsza solówka Małpy, znanego z nagrań Nagłego Ataku Spawacza, którego nadal ciężko uważać mi za prawdziwie rapowy zespół, była jedną z najgorszych płyt roku 2012. Jego drugie wejście zaintrygowało mnie okładką - dlatego zaszalałem i postanowiłem sprawdzić ten klimat, choć wyznam, że album włączyłem z dużą rezerwą.
Tym razem Małpa zrezygnował z całego bukietu producentów. Znakomita większość podkładów wyszła z komputera JS Familii, co daje nam spójny muzycznie album. Zresztą, pozostali producenci potrafili się idealnie dostosować do klimatu i Ceha, Elwoodjack, Dolun, Kamil Wacław oraz Edizz zrobili równiez mroczne podkłady, z głębokim basem i wstawkami to elektronicznymi, to gitarowymi - jak w 'Intro PS', gdzie riffy są głównym tematem muzyki i brzmi to bardzo rockowo. Muzyka jest całkiem fajna, choć kawałków wydaje się być za dużo. JS Familia potrafi wykonać niezły bit, jednak dostajemy też czasem od nich taką typową uliczną masówkę. Trochę tu jednak tych lepszych momentów znajdziemy - zwłaszcza na pierwszej połowie płyty, bo potem temperatura siada. Dopiero na końcu Edizz dał nam spokojny, wyczilautowany tak, skłaniający do refleksji. Za talerzami usiedli DJ Soina i DJ Jaxon, i choć nie są wykorzystani jakoś szczególnie konkretnie, to jednak słychać ich pracę.
Małpa ewaluował. Nie bardzo wierzyłem na początku, bo i poprzednio wejście było nawet niezgorsze, ale na potrzeby tego albumu Małpa wyraźnie pracował nad swoimi rymami. Ok, rapper nie jest wirtuozem, ma flow poprawne i zwyczajne, ale już nie da rady się za bardzo czepiać. Wszystko jest ok. Tekstowo, wiadomo, że to też nie będzie Pan Tadeusz, ale tym razem te rymy nie wkurwiają przedszkolną prostotą. Nadal jest to podwórkowa proweniencja, nadal króluje prostota i szczerość, czasem znajdą się próby horrorcore. Małpa dobrał sobie na gościnne występy koleżków głównie z Poznania. Wiadomo, że będą kumple z N.A.S.: ujebany jak zwykle Fazi i obrzydliwy miejscami Kaczmi, ale są też mniej znani Mata i Tankee Doo Doo oraz największe gwiazdy rapu z Poznania: Rafi i Ramona 23. Zwłaszcza Rafi dał zaskakująco dobre wejście - ostatni kawałek zresztą jest odstający nieco od reszty i zdumiewa ładunkiem emocji i delikatnością.
Zaskakujący album, jak na Małpę i przyznam, że się zawiodłem. Spodziewałem się, że będę mógł barwnie zjebać ten album, a tu nic z tego. Oczywiście, miłośnicy ambitnych rzeczy, ekwilibrystyk słownych i koncertowego flow popukają się w czoło, ale to nie dla takich ludzi płyta. Jest o dwie klasy lepsza od poprzedniej i choć do ideału nadal sporo brakuje, uczciwie trzeba powiedzieć, że ten album nie jest taki zły.
OCENA: 3\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz