sobota, 17 maja 2014

MIEJSKI DYSTRYKT - MUZYKA LUDZI ŚWIADOMYCH

nielegal 2014   

1. Co U Mnie 
2. Miejski Dystrykt 
3. Pisząc Oddaję Część Siebie
4. N.P.N.R.
5. MC, DJ, Producent 
6. Na Całe Życie 
7. Scenariusze 
8. Ryzyko 
9. Nie Stoję W Miejscu 
10. Sztama 
11. Do Połowy 
12. Wakacje 
13. Stereotypy 
14. Samotność 
15. MC, DJ, Producent RMX

    Ten konglomerat rapperów i producentów z Warszawy i Trójmiasta postanowiła zadebiutować na scenie w zeszłym roku krótką epką. Teraz wydali przemyślany album długogrający i Defsu, Feto, Pióro, Dj Lolo, Gajos oraz Elce zaczynają zbierać propsy za swoją pracę.
    W tym sekstecie (czy też heksagonie, jak jest na okładce) za muzykę odpowiadają Gajos i Elce. Bardzo mnie ucieszyło, że chłopcy podchodzą do tematu muzyki w ten sposób. Na albumie dominują klasyczne bity rodem z Nowego Jorku, takie trochę połączenie klimatów Mobb Deep, MOP i im podobnych wykonawców. Taki mix Queens z Brooklynem z przełomu wieków. Brzmi to naprawdę fajnie, bo na tych konkretnych perkusjach grają dobrze dobrane sample, wzięte z bardzo różnych źródeł. Całość uzupełniają skrecze DJ Lolo i dzięki tym wszystkim czynnikom mamy tu niejako powrót do złotych czasów i ich pokłosia. Są tu podkłady, które porządnie kiwają głową i przywołują najlepsze wspomnienia i skojarzenia. Absolutny killer to bit do 'N.P.N.R.', ale przecież sporo tu fajnych podkładów.
    Defsu, Feto i Pióro to rapperzy porządni i ich rap jest dobrze wykonanym rzemiosłem - choć niczym więcej. Nie ma tu zbytnio panczy i mocnych wersów, ale są życiowe teksty z przekazem. Na szczęście kolesie nie pieprzą bzdur, dobrze pasują do bitów i słychać to jedną miłość dla prawdziwego hip hopu. Zresztą, świetnie to słychać w kawałku 'MC, DJ, producent', gdzie Miejski Dystrykt jasno klaruje, o co im chodzi. To 'świat bez atrap, oparty na skillach'. W zasadzie można by powiedzieć, że to taki uliczny hip hop, ale byłoby to bardzo płytkie zaszufladkowanie. Raz, że hip hop jest przecież muzyką uliczną (do pewnego poziomu oczywiście, bo potem staje się muzyką multimiliarderów - przynajmniej w USA). Dwa, że określając Miejski Dystrykt mianem uliczników, obraziłbym ich. Nie dlatego, że ten rodzaj rapu jest gorszy, nie o to chodzi. Po prostu rap uliczny trzeba umieć zrobić z jajem - a owe kohones (cojones) rapperzy mają. Dlatego na tych dobrych bitach płyta się nie nudzi, bo... jest inna. Nie ma tu gości, bo nie są potrzebni.
    W płytach szukam przede wszystkim oryginalności, jakiegoś wyróżnika. Mamy tutaj więc mieszankę kilku zwykłych czynników, które razem sprawiają, że album jest słuszny. Świetne bity, oddające hołd najlepszym latom rapu, szczere, życiowe teksty - mało porywające, ale zarymowane poprawnie i fajny, bujający klimat. Pewnie się nie spodziewałem wiele, ale może właśnie dlatego płyta mi weszła jak złoto. Dobry stuff, kojarzy mi się przy niektórych kawałkach z klimatem warszawskiego rapu z okolic 97-01.          

OCENA: 4+\6


2 komentarze:

  1. Nie wiem gdzie tu jest kontakt wiec pisze tu, zrecenzujcie ten materiał bo jest kozacki, jak dla mnie najlepsza płyta roku wśród nielegali i spokojnie mogla by byc legalem https://www.youtube.com/watch?v=AaAcM3rrizc

    OdpowiedzUsuń
  2. Miejski Dystrykt - Potwierdzam solidny materiał !

    OdpowiedzUsuń