1. Wschód
2. Co to jest?
3. Migracje feat. JUNIOR STRESS
4. Migracje dub
5. Chodzę własnymi drogami
6. Nic na siłę
7. Sami na nocnej trasie
8. Wspólne Jammin' feat. MR. NOUN
9. Po co mi
10. Szczerze mówiąc
11. Z muzyką być
12. Moi Ludzie
13. Co będzie jutro (outro)
Lubelski zespół grający muzykę miejską według własnej definicji - tak twierdzi sama grupa. Wokaliści Jahdeck i Fat Matthew, perkusista V-tech, klawiszowiec Check All oraz DJ Positivo tworzą swoistą mieszankę muzyki miejskiej, w której doczesne miejsce zajmują przecież szeroko pojęty hip hop oraz ragga. Znani z wcześniejszych projektów Al-Fatnujah i Geto Blasta nagrali teraz swoją muzę prosto na bibę.
Ciężko oczekiwać od takiego projektu, że to będzie bum bap, prawda? Słusznie, ale nie ma co płakać, bo jest to nadal muzyka na wskroś hip hopowa. Wyraźnie słychać, czym inspirowali się twórcy, bo grają tu echa The Roots, Jazzmatazz, US3, Arrested Development i temu podobnych, korzennych soundów. To swoista mieszanka hip hopu, reggae, soulu, funku i wszelakich bujających odmian czarnej muzyki. Na szczęście Chonabibe opiera się nowym trendom i nie stara się zrobić tu biby nerwowo elektronicznej, ale daje potężny wajb do kołysania i machania główką. Świetnie brzmi nawet wersja dubowa tytułowego kawałka. To taka muza, którą puścisz na imprezie w ogrodzie w upalny dzień, kiedy chillout zaczyna królować. Przydaje się tylko basen, spliff i jakiś zimny napój. Nie ma tu wiele skreczy, ale jeśli już są, to wykonane przez znanych DJ BRK i DJ Feel-X. Jest bardzo fajnie, klawiszowiec jest doprawdy niesamowity, a niektóre, może nieco zaskakujące wstawki gitarowe, tak jak ma 'Nic na siłę', gdzie owe gitary są genialnym tłem dla skreczy Feel-X'a... Miodzio. A do tego jeszcze sporo bitboksów Jahdecka...
Zazwyczaj przy tworach tego typu, łączących wiele gałęzi muzyki z obrzeży hip hopu, nie wymagam wiele od wokalistów, bo wiem, że to raczej marni raperzy, prędzej wokaliści. A tutaj? Proszę bardzo. I Mateusz i Jahdeck potrafią zrobić z flow i głosami naprawdę wspaniałe rzeczy i w sumie teksty, czasem dość proste, choć akurat nie banalne, nabierają dzięki stylowi obu nowego wymiaru. Kolesie rymują, toastują, śpiewają - pełen przegląd umiejętności. Na szczęście gości dobrali równie perfekcyjnie, jak repertuar, dzięki czemu zarówno Jr Stress, jak i Mr. Noun ze szwedzkiej grupy Supersci, choć mało wykorzystany, świetnie odnajduje się na tym nieco dubowym riddimie. Nie ma tu olśniewających wersów, ale teksty są pisane lekko na tyle, żeby nie bolały nas uszy. Przyjemnie.
Nie do wiary. Chonabibe przywraca mi wiarę w ludzi. Tak dobrej, wszechstronnej i udanej płyty nie słyszałem dość dawno. Wyborne połączenie gatunków tworzy nam album, którego aż chce się słuchać. Bardzo mi się to podoba!
OCENA: 5\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz