poniedziałek, 27 lutego 2012

GORĄCZKA SOBOTNIEJ NOCY - SOBOTA

Stoprorap 2011

1. Intro
2. Zabroń mi
3. Mój czas feat. MATHEO, STARSZY
4. Mój dom
5. Nic się nie zrobi samo
6. Przedstawienie musi trwać
7. Ucieczka feat. RUFIJOK
8. Naprzód feat. PALUCH, SLUMS ATTACK, PANNA QUAN
9. Do góry łeb feat. CHÓR MONTU
10. Czuję się dobrze
11. Gorączka sobotniej nocy
12. Przekaz feat. TEDE
13. skit
14. Wolny mikrofon
15. Niech ktoś mi kurwa powie feat. SMAGALAZ, WINI
16. Zimny drań
17. Numer na życzenie
18. Era frajera feat. CZAPKA
19. Szczecin feat. SPÓŁDZIELNIA
20. Bez odwrotu feat. PIH, CHADA
21. Jesteś już mój, jesteś już moja

Po sporym sukcesie 'Sobotażu', szczeciński reprezentant wydał kolejny album, pragnąc rozgrzać sobotnią noc ponownie swoimi gorącymi, imprezowymi trakami. A że Sobota ma specyficzny styl i flow i nie boi się podśpiewywać - ma on swoich fanów zarówno jak i przeciwników.
Całą muzykę na płycie wyprodukował Matheo, dlatego jest jasne, czego można się spodziewać. Tak więc oczywiste, że królują tu basy, syntetyczne werble i elektroniczne brzmienia. To klimat gorącego południa Stanów, a nie NY, raczej Durrty Souf niż QB nigga. Za skrecze odpowiedzialny jest DJ Feel-X, który mocno związany ostatnio jest ze Szczecinem, a nie z rodzimym miastem Końskie, czy kalibrowymi Katowicami. W jednym kawałku dodrapał się Decks - oczywiście tam, gdzie na majku udziela się jego Partner-in-rhyme, Peja da Rychu.
Jak już wspomniałem, Sobota ma specyficzny styl, który nie musi być lubiany przez wszystkich. Mnie nie przeszkadza, w sumie to pasuje do obranej stylistyki i do bitów Matheo. Jest dobrze. Wbrew powszechnej opinii, Sobota nie gada tylko o imprezach, choć owszem, temat przewija się dość często. Jednak gospodarz potrafi nawinąć też o czymś innym, co jest dla niego ważne. Co więcej, goście (przynajmniej w większości) ogarniają temat jeśli nie na podobnym poziomie, to wręcz lepiej niż sam Sobota. Mam tu na myśli Palucha, Rufijoka (uwielbiam te ślunskie godonie Rufijoka!), Tede (wyjątkowo dobry, ironiczny trak!), Smagalaz (ehh, zjadają Sobociaka...)...
A jednak... impreza! No cóż, nie rozwaliła mnie ta płyta, ale muszę przyznać, że klimat jest i może się to podobać. Dla mnie jest ok, najbardziej jednak podobają mi się tu występy gości... Paradoks :) Nie szkodzi, nie szkodzi, jeżeli wróciłem do tego albumu, zły być nie może.

OCENA: 4\6

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz