niedziela, 12 lipca 2015

LE RAP FRANCAIS VU DE LA POLOGNE - MILIONBEATS

Addictive Music 2015

1. Prologue - NES POUNTA & DJ MONO
2. Heureux un autre jour - BAGUIOZ
3. Le gout du sang - FREEMAN, PALUCH, DJ VAZEE
4. On avance + - EL GAOULI, GAIDEN
5. Le vent du changement - MELOX, MUMIN, G-ZON
6. Contre vous - WIRA, S-PI, MISTER C, M.O.H., GRADUBID, DJ VAZEE
7. Banda (interlude)
8. A quelques jours du passé - Y.E., GORAH, L'ERUDIT, SMOUNTIE, DJ MONO
9. On reste fort - CANELASON
10. Vie tes reves - BARAKA MUSIC
11. Anciens éleves - DIOMAY, K-FEAR, LAYONE
12. 1984 Drumz - DJ EPROM
13. Worldwide - KĘKĘ, KOHNDO, KOTZI, DJ MONO
14. Bourrés de sens et de vices - BOSS ONE, SWIFT GUAD, LUKASYNO, SEAR LUI MEME
15. Mars 40° - LA SWIJA, MINO, DJ VAZEE
16. Ma Cause - TEPA
17. Epilogue

    Portal rapfrancuski.pl działa już od dawna, przybliżając Polakom muzyke hip hopową z Francji. A przecież w Polsce rap znad Sekwany jest bardzo popularny - może dziś nieco mniej, ale kiedy Guru nagrywał kawałek z MC Solaar, I Am jawiło się jako francuski Wu Tang, a NTM jako odpowiednik Public Enemy, płyty z Francji wywoływały dreszcz emocji u słuchaczy.
    w zasadzie, wychodzi na to, że jest to płyta producencka polskiego producenta - to Milion Beats jest odpowiedzialny za brzmienie całości. I przyznać trzeba, że radzi sobie całkiem nieźle, bo potrafił wytworzyć muzykę, która wpada w kanony tego, co znamy z Francji. Miała to być płyta o francuskim rapie z punktu widzenia Polaka - i chyba tak własnie się stało. Milion, czy to dając podkłady nowocześniejsze, czy opierając je o bujające sample z soulu i funku doskonale wpasował się w wyobrażenie o rapie z Francji - przynajmniej moje. Bity są melodyjne, ale nie tandetne, przyjemnie bujają, a skrecze urywają łeb - wszak odpowiedzialni za nie są prawdziwi mistrzowie DJ Eprom, DJ Vazee, DJ Mono. Razem to wszystko sprawia, że płyty słucha się bardzo dobrze, nie brakuje ani bangerów, ani kawałków spokojniejszych i stonowanych, czasem idących nieco w jazz ('A quelques jours du passe').
    Do tego miejsca było łatwo, ale tu zaczynają się schody, bo dla przeciętnego fana polskiego rapu nie ma tu znowu aż tak wiele do słuchania: Paluch, Mumin, Lukasyno, Kęki, Kotzi i... tyle. Paluch dostał za partnera samego Freemana z legendarnego I Am i domyślam się, że to jego występ - marzenie. I, co ważniejsze, Paluch nie wypadł blado i obaj działają na mikrofonie równorzędnie. Mumin dźwignął temat, choć zastanawiałem się, czemu akurat on? Ale jego album był całkiem porządny, a tutaj potwierdza on formę. Radomska reprezentacja bardzo dobrze pasuje do klimatu, a Lukasyno nawinął na miarę swoich najciekawszych wejść - naprawdę coraz lepiej sobie radzi. Ale co dalej? Język francuski nie jest w Polsce zbyt rozpowszechniony, ludzie uczą się raczej angielskiego i dla części słuchaczy bariera językowa może być nie do przeskoczenia. Ale na szczęście francuski to język na tyle melodyjny i płynny, że można go sobie porównać do kolejnego instrumentu. A słuchać jest tu kogo, bo trzon płyty stanowią starzy wyjadacze, wręcz legendy sceny francuskiej: wspomniany już Freeman, ale także Diomay, Kohndo z La Cliqua, Boss One z Le 3eme Oeil, Tepa, czy La Swija. Reszta składu to raczej podziemni gracze, nie będący rozpoznawani również szerzej w ojczyźnie. Jednak żadnemu nie da się odmówić skillsów i wszystko brzmi bardzo fajnie.     
    Bardzo ciekawy eksperyment \ projekt. Ideałem byłoby zrównoważenie występów rapperów polskich i francuskich, tak, aby w każdym numerze byli tacy i tacy - w obecnym stanie płyta traci nieco na odbiorze, jeśli ktoś nie zna języka i mu to przeszkadza - a na pewno znajdą się osoby, które nie sięgną po album z racji bariery językowej. A szkoda, niech żałują. Warto dodać, że album jest dwupłytowy - na drugim CD znajdują się instrumentale.

OCENA: 4+\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz