1. W stronę światła
2. Nie ma takiej chwili jak dziś feat. KALI
3. Na ścieżkach cierni
4. Wielcy marzyciele feat. VNM
5. Ból przeżyć
6. Przetrwać
7. Podążamy za sobą feat. KACPER HTA
8. Od wtedy do dziś
9. Niech spłonie dach
10. Ponad wszystko
11. W górę
12. Zakazane pragnienia
13. Nie śpię nigdy
14. Na chłodne dni
15. Przy sobie
16. Outro
To juz piąty album Węża i Głowy i jak przystało na okrągły jubileusz, płyta ma być przełomowa. No, tak przynajmniej zapowiadała wytwórnia i sami wykonacy. To ma być głęboko przemyślana płyta, prawdziwy coming out w stronę światła. Nie jestem fanem PMM, ale mają parę fajnych kawałków, więc byłem całkiem zainteresowany...
Jeśli chodzi o produkcję - faktycznie, jest tu może i coś nowego. Dominują to konkretne, nowoczesne podkłady, w których głównie celuje Tom Sweden - jego poruszający, cykający, oparty na skrzypcach podkład do 'Nie mam takiej chwili' rozwala. Zadziwił mnie SoDrumatic, a stali bywalcy mojego blogspota wiedzą, że za nim nie przepadam, który dał naprawdę świetny 'Na ścieżkach cierni' - numer w typie 'Flowridera' - naprawdę konkret. Co ciekawe, zadebiutował tu sam Wężu, który osiadł w dość nowoczesnym stylu, ale ogarnął on tu dwa zupełnie przyjemne podkłady. Co ciekawe, pomiędzy tymi dość njuskulowymi trakami znaleźli się Stona, Puzon, Szczur, Uraz i The Returners, którzy dość mocno stoją na nogach w klasyce - w dodatku wzbogacają te traki skrecze DJ Twistera - i, abstrahując od moich przekonań, są to chyba najciekawsze bity, może poza wspomnianym numerze z Kalim od Toma Swedena. Ogólnie, muzycznie jest dobrze - bez szału, ale ok.
Rapperzy wykonali na pewno niezłą robotę - poprawili technikę, potrafią świetnie popłynąć przez te podkłady, słucha się ich bardzo dobrze. Nawet teksty, choć nigdy nie stanowiły tu problemu, grają nieźle. I te tematy, część życiowych, część bragga - już mniej tu umartwiania się, troszkę więcej moralizowania - wydaje się, że to dojrzały materiał. ale konia z rzędem temu, kto zapamiętał choć jeden wybijający się wers, który zadziałał jak młot - bo choć tematy są poważne, wersy po prostu przepływają i ciężko się skupić na jakimś konkrecie, bo wszystko, co mówią i Głowa i Wężu jest ok, ale zupełnie bez wyrazu. Co więcej, goście również przemknęli mi przez uszy - dopiero za następnym razem, kiedy specjalnie uważałem, okazało się, że i Kali i VNM dali sobie radę - Kacper, ups, umknął mi aż dwa razy... Trzecim więc nie starałem się go złapać na siłę...
To bez wątpienia najlepsza płyta PMM i choć nadal nie zostałem ich fanem, jest to rzecz całkiem porządna. Nadal niepozbawiona wad, nieco przelatująca przez uszy, ale za to wystarczająco fajna, aby nie wyjebać jej za okno. PMM się postarali, 'W Stronę Światła' znajdzie swoich fanów.
OCENA: 4\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz