WCZEŚNIEJ CD
1. Dźwięki Stereo – STEREOFONIA (1997-1998)
2. Ło-o feat. RADOSKÓR (2002)
3. Jeszcze wczoraj (2001)
4. 3 kwadranse (2001)
5. Przypadkowy pasażer (2000)
6. Dzień za dniem feat. PĘKU (2001)
7. Hej Lala feat. IZA (2000)
8. Taki jestem (Wersja oryginalna) (1999)
9. Tak Bywa (1999)
10. Jesteś Bogata feat. BORIXON (2001)
11. Kamyk Zielony feat. VETO (2001)
12. Ogarnij się feat. VETO, ENDEFIS (2000)
13. Ciesz się/Śmiej się feat. PĘKU (2002)
14. Pieniążek (2000)
15. Pieniążek 2 feat. PĘKU (2001)
16. Rozdział zamknięty (Filip remix 2012)
DALEJ CD
1. Po latach intro feat. ANKA IWANEK
2. Po latach feat. ANKA IWANEK, GRACEK
3. Nowy dzień feat. HK RUFIJOK, METROWY
4. Nie żałuję feat. ANKA IWANEK
5. Nadalemce feat. HEATHER B, PĘKU
6. Jestem zły feat. PEZET
7. Totalne zaćmienie feat. BARTOSZ, WTM & CBR
8. Nie mogę uciec feat. ONAR
9. Powoli feat. MECCA STARR, ANKA IWANEK, KONKRET ZS
10. St Tropez
11. Spędzam czas feat. ANKA IWANEK, BORIXON, KOMA
12. Ulice Morderców feat. DOMINIKA SELL, PĘKU
13. Tępo tempo
14. Na Oku feat. JUPIK
15. Bezcen feat. ANKA IWANEK, PIH, WOJTAS
16. Zdjęcie
17. Klasyk feat. DOMINIKA SELL
18. Nadzieja umiera feat. ANKA IWANEK
19. Papierowe feat. FILIP
20. Dzień po dniu feat. MAGDA STECZKOWSKA
Kto słucha polskiego hip hopu wystarczająco długo (no, jakieś 10 lat co najmniej), ten pamięta Franka ze Stereofonii, która zaczęła swoją karierę na składance Volta i... równie szybko owąż karierę skończyła. Potem Franek tułał sie po różnych wydawnictwach w kawałkach przede wszystkim gościnnych, zapowiadał swoją płytę solową i... nadal nic z tego nie wynikało. Aż wreszcie przyszedł dla Franka przełomowy rok: 2012, kiedy dokonał on dość karkołomnego wyczynu: wydał swoją pierwszą i drugą płytę, z czego obie są debiutem. Hmmm.
Płyta 'Wcześniej' to zbiór kawałków z lat 1997-2002, czyli kiedy Franek działał aktywnie. A więc mamy tu pierwszy w życiu trak, który wypłynął na szersze wody, czyli 'Dźwięki stereo', ale także featuringi z płyt Borixona, Veto i innych. Większość z podkładów (o ile nie wszystkie) popełnił Volt, a każdy pewnie wie, jak brzmiał on wówczas, więc wiadomo, czego się spodziewać. Zresztą, w zasadzie 90% z tych kawałków gdzieś tam już było, więc nie jest to żadne zaskoczenie. I tak nie o ten krążek tu chodzi.
Bo daniem głównym jest tu tytułowy krążek (dziwnie to brzmi, he...), który na pierwszy rzut oka również przywiódł mi na myśl kotleta wygrzebanego z dna zamrażarki i odsmażonego z cebulką. No bo tak: kto robi bity? No kto? Oczywiście, że Sebek aka DJ 600V, który po starej znajomości został zatrudniony do zrobienia połowy płyty Franka. Znając ostatnie plastikowe zapędy Volta byłem przerażony. Tym bardziej, że zaraz obok jest popowy producent Filip Siejka (Michał Bajor, Feel, Patrycja Markowska, Zbigniew Wodecki, Blog27, PapaDance, Ich Troje, Zagrobelny, Jeden 8L.... Jezu słodki). Na osłodę został Fabster i DNA, będący ostatnio w wyśmienitej formie. No, ale zawsze sobie mówię, głupi, nie uprzedzaj się, włącz to. No to włączyłem. No i nie jest źle! Kiedy 600 odszedł od swoich techniawkowych jazd i zajął się klasyczną stylistyką, da się tego słuchać i nawet brzmi to dobrze. DNA również na swoim poziomie, choć, o dziwo, przegrywa z Voltem... Nie wygrywa za to Filip Siejka ze swoim tandetnie napuszonym podkładem, a Fabster też nie porwał swoim podkładem.
Kontynuując wątek odgrzewanych kotletów, to lista gości również przywodzi na myśl bar mleczny sprzed 15 lat. Po pierwsze primo: Franek - bądźmy szczerzy, nie było go tu 10 lat. Lecimy dalej: Pęku, Koma z PWRD, Heather B, Mecca Star... Kiedy ostatnio ci ludzie cokolwiek nagrali? Onar i Wojtas i Pih też do nowalijek nie należą, ale co tam. Ale! Nie uprzedzaj się! No dobrze, Franek został tym samym Fłankiem, łymującym w bałdzo podobnym stylu, może trochę lepiej - pomijając jego wadę wymowy, która generalnie, choć rzuca się w uszy, aż tak bałdzo nie przeszkadza, czasem wywołuje uśmiech pod nosem ('sybko bez pserwy', 'nie wiem któlędy'). Generalnie Franek chyba powinien unikać zdań ze zbyt dużą ilością 'r'... Przy czym nie mówię tego złośliwie, żeby było jasne. Co do gości, to Ania Iwanek w zasadzie została przyjęta chyba na członka zespołu, bo śpiewa bardzo często, ale... śpiewa bardzo przyjemnie, więc niech sobie śpiewa. Gracek z LWWL nie porywa, by nie rzec, że wypadł kiepsko, Rufijok jak zwykle daje sporo swojego ślunskiego humoru i swady, za co bardzo go lubię, a Metrowy również daje dużo do flejworu, co powoduje, że 'Nowy dzień' to jeden z lepszych traków. Kolejny niezły numer to 'Powoli' z funkującym wokalem Ani i rymami Mecca Starr, znanej z klasycznego już traku Bahamadii na podkładzie Premiera. Jest jeszcze parę fajnych numerów: 'Nadalemce' z odgrzewaną, choć cieplutką Heather B (bardzo lubię jej głos), 'Jestem zły', 'Nie mogę uciec' czy 'Ulice morderców' . Ale z drugiej strony zdarzają się też tragiczne wpadki, jak 'Klasyk', 'Papierowe' (kurwa, Stachurski i Liber byliby dumni w chuj z tego kawałka) albo 'Dzień po dniu'...
W zasadzie trochę się zmęczyłem przy tej płycie - może dlatego, że słuchałem jej niejako podwójnie - najpierw starej, potem nowej. Ale nie o to chodzi. Wnioski, jakie nasunęły mi się po lekturze płyty, są nastepujące: Franek nie jest mistrzem majka, choć rymuje poprawnie, ale rozbraja jego wada wymowy. Dobra, czepiam się. Dwa: płyta byłaby niezła, gdyby nie dziwacze wycieczki Franka w popshit w stylu Feela i tego typu akcji. Dwa kawałki Siejki to najczystszej wody masakra. Z drugiej strony, jest tu parę naprawdę niezłych traków, z funkująco-soulującym, korzennym wajbem. Reasumując, średnio wypadł ten podwójny debiut. Parę trafionych strzałów, parę gniotów, parę niezauważonych momentów.
OCENA: 3\6
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz