wtorek, 14 sierpnia 2012

RAP NOT DEAD - BORIXON

Stopro 2012

1. Intro
2. Nie Do Wiary   feat. POPEK, BOSSKI ROMAN
3. Tworzymy Historie   feat. PALUCH
4. Wyjebunda   feat. WINI
5. Nie Mogę Przestać
6. Bajka O Tym, Że Czas Nas Zmienił
7. Jestem W Domu  feat. GEDZ
8. Papierosy
9. Diler   feat. SOBOTA
10. Sponsor  feat. TEN TYP MES, JULITA WOŚ
11. Ferrari   feat. KAJMAN, LUKA
12. Znowu Teraz Chcę
13. Mam Dosyć  feat. RAMZES
14. Vitaminy
15. Papierosy (Remix)
16. Mój Przyjacielu (Bonus Track)  feat. DZIKI CHÓR

    Po kilkuletniej nieobecności na scenie, Borygo wraca z hukiem ze swoją szóstą płytą, i to do tego w barwach stajni ze Szczecina. A skoro Wojtas powrócił w chwale i glorii wraz z Hurragunem, Zajka cały czas dość aktywnie udziela się w podziemiu, to może i Tomasz BRX też da radę? Przyjęcie na forach było wręcz ekstatyczne, ale forumowicze to zazwyczaj dziwni ludzie...
    Producenci Donatan, D. Gutjar, Teka, Kaerson, Bystry, DNA, Sakier wyraźnie mówią nam, że muza będzie nowoczesna. No i, znając dokonania Gutjara, wiedziałem, że średnio to do mnie trafi. O ile Donatan i DNA robią zazwyczaj niezły shit na podkładzie, to część z tego zdawała mi się zbyt, hmmm... ambitna. No i niestety, moje obawy okazały się słuszne. Większa część bitów to plastik-fantastik, który absolutnie mnie nie przekonuje do siebie. Są, owszem, perełki: Teki, Kaersona, Donatan czasem dał fajny bit, ale ogólnie to płyta tylko dla fanów n.o.w.o.c.z.e.s.n.e.g.o. rapu. Muzycznie może i świeżo, ale ja inego typu świeżości oczekuję.
    Borygo \ BRX \ Rekin \ Marna Twarz i całe tysiąc innych imion - nie oszukujmy się, pod żadnym z nich Tomek dobrze nie rymował, co zostało mu do dziś. To znaczy, nie jest aż tak źle, ale żeby mnie położył na łopatki, to nie bardzo. Ani skillsem, ani liryką, bo teksty o dziwkach (czy też kurwach), garniakach Bossa i czerwonym Ferrari to chyba lekkie przegięcie. Nie wspomnę o 'jem codziennie witaminy, witaminy jem codziennie, bez nich czuję się beznadziejnie!' - refren dekady, naprawdę... Ale jak to sam Borys mówi - nie ma czasu na fajne refreny. Niga pliz, U ain't real wit dat. Nawet jeśli to tylko o śnie o Ferrari. Kasa - dziwki - koks, czyli co, powrót do świetlanych czasów RRX i Kozanostry, u którego wlewano w gardła i wciągano w nozdrza wszystko, co im się w dziurki zmieściło... Pomimo, że Kozakowi i takiemu Tedemu na płycie się dostało (pocisk!!! Był pocisk na Tedunia!!). Krótko mówiąc, takie tam pierdolenie. Jednak, jeśli skillsów nie starcza, to grunt, to zaprosić odpowiednich gości. Popek i Roman prezentują firmowy standard, Wini wypadł dosyć tragicznie, nieźle za to Mes (a jak) i Gedz, który zaczyna pozbywać się swojej maniery rymowania spod znaku tęczowego sztandaru i brzmi coraz ciekawiej.     
    No i co? Gdzie ta płyta roku, którą tyle osób już ogłosiło? Ochy i achy, jakie słyszałem i czytałem sprawiły, że oczekiwania miałem spore, a tutaj mamy po prostu nie najgorszą płytkę comebackową, jak na Borixona całkiem niezłą, ale nadal dość odległą od topu tegorocznych albumów, nawet jeśli 2012 nie obfituje w hity. Może być, ale do rewelacji brakuje sporo.

OCENA: 3\6


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz