1. Intro
2. Hymn dzieci rewolucji feat. ZEUS
3. Detox feat. STILLO
4. Prawdziwie i dobitnie feat. JEŻOZWIERZ
5. Here I'm feat. VNM, BODEGA MAN
6. Musisz przyznać feat. PEERZET
7. Obcy z planety Ziemia feat. DUŻE PE
8. Wszystko albo nic feat. LILU, EMRAT, ŻYT TOSTER
9. Moment feat. KOJOT
10. Każdego dnia feat. HURRAGUN
11. Keep it live feat. JEŻOZWIERZ, HST, RPS, PIH, KOOL G RAP
12. Jeśli deklarujesz feat. OXON
13. KATO feat. HST, MIUOSH
14. Zapomnij o ulicach feat. ERKING, HUCZUHUCZ, EMAS, ŻYT TOSTER, STILLO
15. Outro
Zielona Góra to nam się rapowo rozrasta, nie ma co! Sławni Bezimienni, po sukcesie Sixpack'a, okazali się na tyle gorącym towarem, że oczekiwanie na płytę na forach przybierało rozmiar olbrzymi i wszyscy oczekiwali płyty, która rozwali im łby.
Przyznać trzeba, że Tykshta i Siwski postarali się o piękne pętle, sample, tłuste perkusje i fantastycznych drapaczy wosku (DJ Ike, DJ Jarzomb, DJ Danek, 13 Crew, DJ Ace). Zatem są tu funkowe i soulowe klimaty, swoisty hołd dla korzeni hip hopu, prawdziwy powrót do złotej ery rapu. Słucha się tej muzy bardzo przyjemnie, zabiera nas ona do lat '95-'97, kiedy powstawały jedne z najmocniejszych płyt w historii...
Muzyka swoją drogą, ale przez pierwszych kilka traków nie mamy zupełnie czasu na oddech. Zeus rozpieprza system na samym wstępie, troszkę za nim goni Stillo, wyprzedzany z lekka przez Jeża i VNM'a. Peerzet wcale nie zwalnia i daje popis swoich skillsów na majku. Jednak żar zaczyna się wypalać już przy występie Duże Pe, troszkę się podnosi przy Lilu, ale opada znowu na następne dwa kawałki, zwłaszcza przy Kojocie. Wprawdzie zaraz potem jest posse trak z Kool G Rapem na refrenach i trochę temperatura rośnie, bo i Oxon i Miuosh z HST na gitarowych riffach pojechali bardzo przyzwoicie. No i na koniec zaserwowano nam kolejny posse trak - a jak to w takich kawałkach, zawsze ktoś ciekawie nawinie... Najlepsze kawałki moim zdaniem zaliczyli Zeus, VNM z Bodega Man, Jeżozwierz i... tyle. Może jeszcze cała brygada w 'Keep it alive'. Reszta jest dobra, lub średnia. Dla odmiany, najgorszy trak dał Kojot - i to nie z winy bitu bynajmniej. Ale to moje prywatne zdanie.
No i się odczekaliśmy płyty NNFOF. Spełniła pokładane w niej nadzieje? Na pewno częściowo. Nie jest niestety do końca równa, ale tak czy inaczej, to bardzo dobry kawałek rapu, z kilkoma świetnymi wejściami (Zeus i VNM!!!) i niewielkimi tylko wpadeczkami, rzekłbym. Takich właśnie albumów producenckich poproszę więcej. Dziękuję.
OCENA: 4+\6
Voskovy > NNFOF
OdpowiedzUsuńBitowo tak, ale praca emce pogrzebała mz pracę Voskovych
OdpowiedzUsuń